Andrzej Pilipiuk pisze:
Proponuję: Dieta z Crô-Magnon
słowo dieta brzmi od razu naukowo i przy tym pozytywnie.
do tego zagadkowe dla 99% populacji słowo po francusku
- a Francja wszak ojczyzną mody...
kto nie chciałby być zarazem modny i naukowy?

Pierwsza moja myśl: I tak się znajduje pomysły na opowiadania. Aż się prosi aby coś napisać.
Andrzej Pilipiuk pisze:No dobra kto napisze o tym opowiadanie?

Ja się nie podejmuję ale od razu pomyślałem, że może to być dobry motyw na opowiadanie.
Tiki pisze:No i właśnie tym się najbardziej różnimy. Ja chcę pisać od serca, przede wszystkim, aby zrobić komuś przyjemność. Jasne, że dobrze mieć chociaż na piwo z napisanej książki, niż nie mieć niczego. Ale wielkich nadziei sobie na razie nie robię.
Ale nie ma nic złego w pisaniu dla pieniędzy. Pod warunkiem, że piszemy (o czym Jason wspominał) to co nas kręci (Andrzej spełnia ten warunek) a nie to co uważamy, że się sprzeda. Tzn. jeżeli nie cierpisz fantasy, smoków, krasnoludów i elfów a piszesz w tym gatunku tylko dlatego, że się sprzedaje (inna wariacja gdy piszesz XXIII tom sagi choć na samą myśl o bohaterze zbiera Ci się na wymioty, no ale fani i tak kupią) to rzeczywiście jest problem. Jeżeli jednak piszesz bo kochasz smoki, a roznegliżowane elfki śnią Ci się po nocach (przy czym wiesz, że taka literatura dobrze się sprzedaje i chcesz na tym zarobić) to nie widzę problemu.
Co do oceny pisarstwa Pana Andrzeja to akurat Wędrowycz jest wyborem ryzykownym. Podobno się go kocha albo nienawidzi. Wydaje mi się, że dawno, dawno temu natknąłem się na jedno opowiadanie o Wędrowyczu w NF i zupełnie mi nie podeszło. Do tego stopnia, że nie miałem ochoty zapoznać się z inną twórczością autora. To był błąd. Uwielbiam cykl o Kuzynkach (nawiasem mówiąc cieszę się, że powstaje czwarty tom.) Podobnie ma się sprawa z opowiadaniami o doktorze Skórzewskim i Robercie Stormie. Niedawno też, w Empiku, przeglądałem zbiór opowiadań o wampirach z PRL i czuję że jeżeli tylko moja sytuacja finansowa się poprawi zakupię oba zbiory i że spodobają mi się (o innych książkach się nie wypowiem gdyż nie miałem okazji się z nimi zapoznać) Tak więc jak dawać Andrzejowi szansę to bezpieczniej zbiorem "Carska Manierka" niż Jakubem.
(akurat znalazłem starego Fenixa z opowiadaniem "Reprywatyzacja" więc sprawdzę czy nadal nie trawię Jakuba)
* * *
Wracając jeszcze do stypendiów, które, ewentualnie, można byłoby dostawać z Narodowego Funduszu Ratowania Czytelnictwa (jeśli by się zdecydowali na taką formę wsparcia) a o których wspomniałem w poprzednim wpisie. Boje się, że nawet jeśli byłoby tych 400 szczęśliwców co przez rok, co miesiąc, dostawali by po te 5tys. złotych to i tak niewiele to by pomogło. Dlaczego? Ponieważ obawiam się, że w ramach ratowania polskiego czytelnictwa próbowano by jednocześnie podnieść poziom polskiej literatury i te stypendia, w większości, poszły by do tych co by chcieli pisać o intelektualnym sensie życia przy wychodzeniu z depresji dnia codziennego. A przecież mało kto chciałby o tym czytać i te 2500 nowych pisarzy wyhodowanych przez te 6 lat nic by nie zmieniło.
Jak pisał tu kiedyś Andrzej, aby podnieść czytelnictwo należałoby odtworzyć dobrą literaturę masową: kryminały, romanse, fantastykę, literaturę młodzieżową, a dopiero później ludzie zabrali by się za coś z wyższej półki.
* * *
Tak jeszcze przy okazji czytelnictwa pozwolę sobie wkleić fragmenty moich komentarzy z dyskusji w naTemat:
Dlatego ważniejsze od pytania czy i jak dotować pisarzy jest pytanie jak promować czytelnictwo. Jeżeli w Polsce ponad 2/3 ludzi niczego nie czyta to jakkolwiek mocno byśmy pisarzy nie wspierali to w sumie niewiele to da bo i tak nikt ich nie będzie czytał.
Trzeba wywołać modę na czytanie i wtedy problem niedożywionych pisarzy będzie rozwiązany.
Po "Tańcu z gwiazdami" Polacy masowo rzucili się do nauki tańca. Ewa Chodakowska sprawiła, że nagle Polki zaczęły ćwiczyć. Teraz jest moda na bieganie, a przecież jeszcze nie tak dawno na biegających ludzie dziwnie się patrzyli. Można przypuszczać, że czytanie także można wypromować.
Jeżeli np. taki Dawid Kwiatkowski czy Maciek Musiał stwierdziliby, że tylko czytające dziewczyny ich kręcą, a i sami byliby przyłapywani z książką w ręku przez paparazzi, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że ich fanki także zaczęłyby czytać. Podobnie, gdyby w różnych serialach typu M jak miłość / Klan / Plebania (czy co tam jest teraz na topie) pokazywano fajnych bohaterów zaczytanych w książkach to byłaby szansa, że w społecznej świadomości zakodowałoby się, że czytanie jest dobre i przyjemne. Jakby jeszcze dodać do tego, w różnych mediach, wypowiedzi ekspertów jak to czytanie dziecku książek (jak również sam widok rodzica czytającego) poprawia inteligencję pociechy i jej szanse na lepsze życie to może zamiast 2/3 nieczytających mielibyśmy ponad 2/3 czytającego społeczeństwa i może zamiast 1,5 książki rocznie Polak kupowałby ich 9 (a choćby nawet tylko 6 to i tak przy 14 książkach Czecha, których jest prawie czterokrotnie mniej, to niewiele.) Trzeba by było tylko przypilnować by szkoła, po drodze, nie zabiła przyjemności z czytania.
Podsumowując gdyby udało się sprawić, że czytanie jest modne i odwrócić proporcje osób czytających i nieczytających, a przy tym sprawić by przeciętny czytelnik kupował więcej niż 1,5 książki rocznie, to problem słabo zarabiających pisarzy rozwiązał by się sam. I nawet jeżeli, na początku, ludzie by sięgali po rzeczy proste, łatwe i przyjemne to i tak byłoby bardziej prawdopodobne, że z czasem, sięgną po coś z wyższej półki.
oraz:
Dlatego też w pierwszej mojej wypowiedzi zwracałem przede wszystkim uwagę na promocję samego czytelnictwa, a tu, w o wiele większym stopniu niż Państwo, wpływ mogą mieć celebryci, media, magazyny plotkarskie itp. Do tego jeszcze sami pisarze muszą pisać przyzwoite książki (nawet jeśli będą to tylko kryminały, romanse, fantastyka i inna literatura wagonowo-rozrywkowa.) bo jeżeli ktoś raz czy dwa trafi na prawdziwego gniota to nawet widok Edyty Herbuś czy innej celebrytki z książką nie przekona go do czytania.
* * *
I jeszcze na koniec.
Andrzeju, może napiszesz tekst polemiczny do naTemat gdzie wyłuszczysz dlaczego, Twoim zdaniem,
- Pani Kaja ma takie zarobki jakie ma
- Co zrobić aby móc się utrzymać z pisania
- Co zrobić aby poprawić sytuację na rynku książki
- W jaki sposób podnieść czytelnictwo w Polsce.
naTemat pewnie puściło by to na głównej stronie pod tytułem w stylu: "Andrzej Pilipiuk odpowiada Kai Malanowskiej." Byle tylko szybko napisać póki temat jeszcze jest gorący. Musisz się jednak wystrzegać takich zwrotów jak: lewacy, PO, Tusk, Kaczyński, złodzieje itp. aby dyskusja była o Twoich propozycjach a nie o tym jakim jesteś moherowym pisiorem.