181

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:
G.Kudybiński pisze: Biorąc pod uwagę, że w Stanach udział ebooków jest ponad 30% (prognozują, że w 2016 będzie to nawet 50%) można założyć, że za 5-6 lat podobnie będzie i w Polsce.
tylko że w USA to będzie 50% a w tym 3% pirackich i 47% legalnych
a w Polsce będzie 47% pirackich i 3% legalnych...
Niekoniecznie będzie tak źle. Według mnie, mimo wszystko, przyzwolenie i aprobata piracenia jest jednak mniejsza niż kiedyś. Zresztą w komentarzach na Świecie Czytników przewijają się stwierdzenia, że po zakupie czytnika ludzie kupowali więcej książek niż przed zakupem (inną sprawą jest to, że często czekają na przeceny i kupują tylko wtedy gdy książka kosztuje 9,90zł lub mniej)
Andrzej Pilipiuk pisze:w USA e-book będzie kosztował dolara w tym 75 centów dla autora
w Polsce będzie kosztował 5 dolarów w tym 25 centów dla autora
Tu się z Tobą nie zgodzę. Te 75 centów autor będzie miał tylko pod warunkiem, że sam wrzuci książkę na Amazona (choć przy dolarze to będzie tylko 30 centów 70% idzie chyba od 3$ w górę) Jeżeli zrobi to za niego wydawca to do autora pójdzie dużo mniej.

Z kolei w Polsce wydawnictwa ebookowe proponują 50-70% od ceny okładkowej (czasami, w przypadku tych 70%, wymagają aby autor skorzystał z ich korekty / składu) więc w sumie podobnie jak w USA (w Polsce, tak jak w USA, gdy za dystrybucję bierze się wydawnictwo to autor pewnie też dostanie mniej niż te 50%)
Andrzej Pilipiuk pisze:Przede wszystkim - popularna formą płacenia za e-booki jest wysyłanie SMS-a. Tu sobie sieci telefoniczne drą słony haracz.
Chyba już nie. Zaryzykuję stwierdzenie, że królują jednak przelewy elektronicznie typu PayU (tutaj mógłby wypowiedzieć się ktoś z oficyny RW2010.)
Andrzej Pilipiuk pisze:Druga kwestia to opodatkowanie e-booka podatkiem wat wedle stawki 23%. (bo to podobno "usługa"- !?)
Tu rzeczywiście jest problem i rzeczywiście ebook nie jest traktowany jako książka tylko jako usługa stąd wyższy VAT (a zdaje się, że jest usługą ponieważ tak chce UE)

W wywiadzie z Alexem Barszczewskim pokazane są wykresy porównujące sprzedaż wydania papierowego i wydania elektronicznego jego książki (poradnik.) Dane są tylko z jednego miesiąca ale dają jakiś tam podgląd na sytuację (jestem ciekaw jak to będzie wyglądało np. za pół roku.)

[ Dodano: Pon 17 Mar, 2014 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:Katarzyna Grochola powiedziała mi że widziała moje książki w księgarni i są bardzo ładnie wydane... :roll:
Miała rację.

Tylko pogratulować :)

182
G.Kudybiński pisze:Tu rzeczywiście jest problem i rzeczywiście ebook nie jest traktowany jako książka tylko jako usługa stąd wyższy VAT (a zdaje się, że jest usługą ponieważ tak chce UE)
Nie bo UE tak chce tylko bo nie kupujesz fizycznie książki a jedynie usługę pozwalającą ci ją przeczytać. Tak jak z grami komputerowymi. Nie kupujesz gry tylko możliwość grania w nią.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

183
smtk69 pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:*
Jeśli do tego dodamy całkowitą bezkarność piractwa i przyzwolenie społeczne...
*
Jakbym od każdej nielegalnej kopii moich książek dostał 10 groszy to pewnie bym dom wybudował...
Nie wiem, jak to wygląda naprawdę, ale wydaje mi się, że przy takiej skali piractwa nie utrzymałyby się ani Virtualo ani RW2010...
Myślenie, jakoby wydanie książki w wersji elektronicznej stanowiło "zaproszenie" do piractwa jest totalną bzdurą.

Według moich informacji jest raczej odwrotnie - ebooki klasyczne, czyli utwory mające tylko wersję "e" są znacznie rzadziej nielegalnie udostępniane w sieci, o ile oczywiście mają rozsądną cenę.

Zwracam nieśmiało uwagę Szanownych Koleżanek i Kolegów, że ponad 95% zasobów pewnego popularnego serwisu do wymiany plików to zdigitalizowane wersje papierowe książek! Przecież ostatni Sapkowski dostał się w wersji elektronicznej "sami-wiecie-gdzie" znacznie wcześniej, niż powstała "oficjalna" wersja elektroniczna! Śmiem nawet twierdzić, że stało się tak właśnie dlatego, iż takiej wersji nie było, a wydawca puścił wyraźny sygnał w rynek, że "wersji elektronicznej nie będzie, bo ją ukradniecie..."

Jeśli ktoś uważa, że wydanie jego książki wyłącznie na papierze uchroni go przed piractwem elektronicznym, to współczuję i trochę zazdroszczę naiwności...

[ Dodano: Pon 17 Mar, 2014 ]
Grimzon pisze:Nie bo UE tak chce tylko bo nie kupujesz fizycznie książki a jedynie usługę pozwalającą ci ją przeczytać.
A dokładniej - kupujesz usługę elektroniczną, czyli możliwość wysłania pliku bądź pobrania pliku ze strony.

Ebook na płycie CD, oznakowany numerem ISBN i sprzedawany wysyłkowo w tradycyjnym rozumieniu tego słowa jest obłożony stawką VAT w wysokości 5%, czyli tak jak publikacje papierowe.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

184
maciejslu pisze: Jeśli ktoś uważa, że wydanie jego książki wyłącznie na papierze uchroni go przed piractwem elektronicznym, to współczuję i trochę zazdroszczę naiwności...
Naiwny nie jestem - wydanie w dowolnej formie oznacza dziś że utwór zostanie spiracony.

Ale skoro Chińczycy podrabiają nawet kurze jajka...

Może i niegłupi pomysł z tymi ulami...
Choć miód też podrabiają...
I to nawet nie Chińczycy...
Kurde... :?

Ja po prostu chcę być trochę bogaty.
Tak tyci tyci... Dodatkowe 20 metrów
mieszkania lub domu na bibliotekę.

I pojeździć trochę.

[ Dodano: Wto 18 Mar, 2014 ]
A jak będzie wojna to Putin wyłączy neta, sołdaci zrabują kompy i piraci dostaną kopa? :?

Tylko kto w wojnę książki kupuje...

185
Grimzon pisze:
Nie bo UE tak chce tylko bo nie kupujesz fizycznie książki a jedynie usługę pozwalającą ci ją przeczytać. Tak jak z grami komputerowymi. Nie kupujesz gry tylko możliwość grania w nią.
naprawdę to się "usługa" nazywa a nie np. licencja na korzystanie?
Nie kupujesz gry tylko możliwość grania w nią.
kiedyś się kupowało gry faktycznie, na dyskietce albo płycie CD. Teraz się ściąga już chyba tylko z netu, tak jak każdy inny program komputerowy...
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

186
Loony pisze:kiedyś się kupowało gry faktycznie, na dyskietce albo płycie CD. Teraz się ściąga już chyba tylko z netu, tak jak każdy inny program komputerowy...
Nie. Nigdy się nie kupowało gier w ten sposób. Fizyczny zakup gry wiązałby się z dostępem do kodu gry, a tego nie otrzymujemy. CD, DVD itd to tylko sposób dostarczenia możliwości korzystania z gry.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

188
Loony nie. Po prostu programy komputerowe w naszym prawie są inaczej traktowane niż inne produkty. Dodatkowo warto przeczytać licencję która wyświetla się w czasie instalacji gry czy programu komputerowego. Można się mocno zdziwić co faktycznie mamy prawo zrobić z zakupioną grą.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

189
Autorów tworzących literaturę rozrywkową wrzucam do podobnej grupy co aktorów i muzyków, czyli ludzi tworzących ku uciesze mas. I w sumie jestem zszokowany, że autorka nominowana do znanych wszystkim nagród zarabia takie grosze. Dla porównania np. taki średnio popularny muzyk, który wybił się dzięki programom telewizyjnym, zarabia ok. 5 tysięcy na jednym koncercie. Aktorzy telewizyjni też zarabiają sporo i na biedę nie mogą narzekać (aktorzy teatralni znacznie mniej zarabiają, ale to już inna kwestia). Pisarze nigdy nie mieli łatwo, ale kiedyś przynajmniej nie było telewizorów, komputerów, odtwarzaczy/ipod'ów itp. więc w wolnym czasie sięgano po książkę. Teraz jednak coraz młodsze pokolenie wychowuje się wśród elektronicznych gadżetów, nie książek i przyszłość literatury rozrywkowej naprawdę może stanąć pod znakiem zapytania. Tym bardziej jeśli zarobki pisarzy będą dalej takie, jakie są, bo spójrzmy prawdzie w oczy, za takie pieniądze nie da się wyżyć.
Sporo osób pisało o sposobach dorabiania sobie. Myślę, że jeśli ktoś jest obrotny to może się załapać na zlecenia copywritingowe, pisać artykuły do gazet/stron, itd. Jeśli jednak chodzi o nieliterackie sposoby to ja bym wybrał pracę za granicą. Żeby zbierać jakieś pomidory w Holandii czy coś nie trzeba mieć wykształcenia, a za parę miesięcy takiej pracy da się wyżyć drugie tyle w naszym kraju. To jednak opcja nie dla wszystkich, bo to w sumie fizyczna praca i na dłuższa metę kontuzjogenna, szczególnie dla kręgosłupa.
Ech, to w sumie smutnie, że pisarze muszą poważnie myśleć o dorabianiu sobie na boku.
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

190
Bron pisze:Żeby zbierać jakieś pomidory w Holandii czy coś nie trzeba mieć wykształcenia
ale za to przydałoby się żelazne zdrowie psychiczne ;)
Bron pisze:Ech, to w sumie smutnie, że pisarze muszą poważnie myśleć o dorabianiu sobie na boku.
Prywatnie nie widzę w tym nic smutnego. Pisanie jest nie tylko zawodem, ale przede wszystkim pasją. Śmiem nawet twierdzić, że bez bata terminów sprawia także więcej frajdy. Zawsze więc się znajdą tacy, którzy nawet za połowę kwoty zarobionej przez Malanowską, ba nawet za 0 złociszów siądą do edytora tekstu.
Pisarzy raczej nie zabraknie.
Gorzej z czytelnikami ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

191
Bron pisze:Autorów tworzących literaturę rozrywkową wrzucam do podobnej grupy co aktorów i muzyków, czyli ludzi tworzących ku uciesze mas.
czyli jestem w jednym worku z Dodą i Donatanem... ;>
I w sumie jestem zszokowany, że autorka nominowana do znanych wszystkim nagród zarabia takie grosze.
tyle widać warte te nagrody.
Pisarze nigdy nie mieli łatwo, ale kiedyś przynajmniej nie było telewizorów, komputerów, odtwarzaczy/ipod'ów itp. więc w wolnym czasie sięgano po książkę.
zakładam że było trudniej wydać - wydawnictwa miały limity przydziału papieru, smutni panowie z ulicy mysiej też mogli uwalić każdą książkę i każdego autora.

Z megapopularnych autorów czasów komuny co najmniej dwu miało grubsze kłopoty.
Alfred Szklarski za publikację 3 powieści w hitlerowskiej prasie gadzinowej dostał w 1949-tym 8 lat pudła. (w dodatku miał ojca obywatela USA...).

Zbigniew Nienacki został wypieprzony w 1950-tym roku ze studiów w Moskwie, więc nasze komuchy za karę dowalili mu zakaz druku i wstrzymali powieść która szła w odcinkach w gazecie (i jeszcze jego ojca wylali z roboty). W 1956 na fali odwilży znowu pozwolili mu drukować i wtedy walnął nadmiernie odwilżowy artykuł... - po którym był skończony jako publicysta "na zawsze" ale po pary latach się zlitowali i pozwolili mu coś tam skrobać pod pseudonimem...

innymi słowy - zarobki może i były - ale i pd górkę też mieli...
Teraz jednak coraz młodsze pokolenie wychowuje się wśród elektronicznych gadżetów, nie książek i przyszłość literatury rozrywkowej naprawdę może stanąć pod znakiem zapytania.
elity będą czytać zawsze. Chyba.
Tym bardziej jeśli zarobki pisarzy będą dalej takie, jakie są, bo spójrzmy prawdzie w oczy, za takie pieniądze nie da się wyżyć.
na pewno nie jest to najlepsza chwila na uprawianie tego zawodu - ale z tego co kojarzę to pierwsza powieść Szklarskiego też zrobiła klapę.
Sporo osób pisało o sposobach dorabiania sobie. Myślę, że jeśli ktoś jest obrotny to może się załapać na zlecenia copywritingowe, pisać artykuły do gazet/stron, itd.
Owszem ale to też żre czas...
Jeśli jednak chodzi o nieliterackie sposoby to ja bym wybrał pracę za granicą. Żeby zbierać jakieś pomidory w Holandii czy coś nie trzeba mieć wykształcenia,
lepiej jednak jadąc coś umieć...

193
I w sumie jestem zszokowany, że autorka nominowana do znanych wszystkim nagród zarabia takie grosze.
a może te nagrody sa niewiele warte (nie oceniane wsposób właściwy)?.
Dla porównania np. taki średnio popularny muzyk, który wybił się dzięki programom telewizyjnym, zarabia ok. 5 tysięcy na jednym koncercie.
to dużo czy mało? Zważywszy na to, że do koncertu taki muzyk musi się przygotować (a nie tylko z miejsca przyjść i zaśpiewać), musi dojechać (co też zajmuje czas i pieniadze), no i same instrumenty muzyczne kosztuja dużo... (jeśli potraktować instrumenty jako inwestycję, która ma sie zwrócic). Plus to, że raz ma ten koncert, raz nie. Czy to na pewno dużo?
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

194
to dużo czy mało? Zważywszy na to, że do koncertu taki muzyk musi się przygotować (a nie tylko z miejsca przyjść i zaśpiewać), musi dojechać (co też zajmuje czas i pieniadze), no i same instrumenty muzyczne kosztuja dużo... (jeśli potraktować instrumenty jako inwestycję, która ma sie zwrócic). Plus to, że raz ma ten koncert, raz nie. Czy to na pewno dużo?
Dojazd to kwestia paru stówek, a i instrumenty nie psują się co koncert. Taki artysta w czasach swojej świetności gra co najmniej 2x w tygodniu, więc porównując te zarobki z pisarskimi to różnica jest olbrzymia.
czyli jestem w jednym worku z Dodą i Donatanem... ;>
No nie jest pan pisarzem podziemia i hasło Andrzej Pilipiuk jest każdemu znane tak samo jak Doda :D
lepiej jednak jadąc coś umieć...
No tak, ale to chore, że tam bez wykształcenia można zarabiać więcej niż połowa magistrów w naszym kraju.
"Laugh and the world laughs with you, weep and you weep alone." Ella Wheeler Wilcox

195
Andrzej Pilipiuk pisze:
Ja po prostu chcę być trochę bogaty.
Tak tyci tyci... Dodatkowe 20 metrów
mieszkania lub domu na bibliotekę.

I pojeździć trochę.
Jedź do krajów rozwiniętych, popracuj rok, weź kredyt z ubezpieczeniem od utraty pracy, utrać pracę. My sobie tak zbudowaliśmy dom 280 metrów kwadratowych.

A o Donutanie i dodzie się nie wypowiadam, bo tylko metal to muzyka - ale idąc za tym tokiem, tylko fantasy to literatura... ciekawe ilu by było autorów gdyby wydawano tylko fantasy? i ile by zarabiali?
tl;dr

Kawa moim bogiem.

196
Majorette pisze:Jedź do krajów rozwiniętych, popracuj rok, weź kredyt z ubezpieczeniem od utraty pracy, utrać pracę. My sobie tak zbudowaliśmy dom 280 metrów kwadratowych.
Po tym wałku pewnie kraje rozwinięte już się zorientowały, że Polakom kredytów dawać się nie opłaca ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”