Latest post of the previous page:
Jaki? Indie?
Szkoda, że nie ma powołania się na rosyjskie źródła. Nie ulega wątpliwości, że w Rosji bywają przypadki ucieczki od wojska, ale nie sądzę, żeby to był jakiś wielki problem. Od niedawna potrojono żołd poborowych, zwolnieni od woja są studenci ( więc zamiast kręcić wałki grożące poważnymi konsekwencjami, wystarczy iść na studia), Duma na dniach ma uchwalić ustawę, wg której poborowy będzie mógł sam wybrać, czy służy rok w koszarach, czy dwa lata mieszkając w rodzinnym domu, zarabiając średnią krajowa i jeżdżąc do wojska jak do pracy. Poniżej linkuję tekst na temat poboru w Kraju Krasnodarskim, gdzie przed terminem ukończono pobór, a o miejsce w elitarnym Pułku Prezydenckim ubiegało się 100 osób na jedno miejsce... Co więcej 1700 poborowych ( na 5,5 tys.), z własnej woli przeszło wcześniej szkolenie w organizacjach paramilitarnych zdobywając wojskowe specjalności ( głównie chodziło o prawo jazdy kategorii C i szkolenie w prowadzeniu wozów bojowych BTR - 80). Wszystkim poborowym pochodzącym z ubogich rodzin wydano na koszt państwa telefony komórkowe w ramach akcji "zadzwoń do mamy"...TadekM pisze:Navajero - hmm, w takim razie mamy chyba rozbieżność źródeł, przy czym nie twierdzę, że moje lepsze, bo to było gdzieś w necie. Tamto mówiło jednak, że w zeszłym roku 65 tys. ludzi próbowało uniknąć poboru*, a jednostki nie znajdujące się na liście priorytetów mają w okolicach połowy przewidzianego stanu. Sądzę więc, że taka liczba dowodzi, że problem jest.
Był kiedyś taki artykuł "Obalamy mity polskich F16"(Może w Angorze?). Niestety w necie znalazłem tylko kopię na jakimś forum. EFy był najtańsze, a Amerykanie jako jedyni oferowali tak rozbudowaną umowę offestową.Skąd te dane? O ile mi wiadomo, to F-16 kosztowały więcej niż oferowane nam Gripeny (co do Mirage'ów nie pamiętam).
To już żart i oczywista prowokacja z mojej strony, ale po obejrzeniu paru kremlowskich konferencji prasowych nie bardzo jest dla mnie jasne, dlaczego akurat to właśnie źródła rosyjskie miałyby wypisywać mniej bredni;)Konkludując: na temat Rosji wypisuje się całe tony rozmaitych bredni, zamiast sięgnąć do źródeł rosyjskojęzycznych.
Miałem na myśli Brazylię, o tym kraju jak na razie słychać w Europie głównie w kontekście rozmów o piłce nożnej i o przetrzebianiu dżungli.Sepryot pisze:Jaki? Indie?
Tak, nie sądzę, by teraz było to możliwe. Tatarów jest tam pewnie jeszcze mniej. Ale jak sam zauważyłeś, Turcja o sobie przypomina, a zachodzą w niej ciekawe zmiany - przy bardzo dużym rozwoju gospodarczym, odwrót od Unii Europejskiej, zniechęcenie do Ameryki i - po raz pierwszy od czasów Atatürka, tak mocna opozycja wobec prozachodniego, "laickiego" kursu rządu.TadekM pisze:Gallo ->Turcja jest silna, ale nie żartujmy sobie, że będzie się kłócić o 12% tatarów na Krymie;) Natomiast na pewno warto się jej przyjrzeć, bo to jest kraj, który - mam wrażenie - ma dość silną potrzebę zaznaczenia swojej obecności. Co, notabene, mnie osobiście trochę uspokaja, w kontekście zapędów Rosji. Turcy nie będą unikali konfliktu.
To już zupełnie nie moja działka, więc pytanie może być dość głupie - co przeszkadza Chinom, w perspektywie, zająć kawałek Mongolii? I czy region Władywostoku jest dla Rosji aż tak ważny, czy tylko ugruntowuje jej pozycję jako kraju aktywnego nad Pacyfikiem?Marcin Dolecki pisze:Rosja może odstraszać Chiny od swoich ziem na Dalekim Wschodzie wyłącznie arsenałem nuklearnym. Prognozy demograficzne są bezwzględne.
Na rosyjskim Dalekim Wschodzie żyje już - legalnie! - 4 mln. Chińczyków. Władywostok to miasto wymierające, stoi tam pełno pustych mieszkań, bo ludzie wyjeżdżają do Rosji centralnej, gdzie panują dużo lepsze warunki życia. Dlatego Rosja od kilku lat przeznacza ogromne sumy, aby przyciągnąć Rosjan z powrotem w okolice Władywostoku. Jak na razie bez nadzwyczajnych efektów ( sporo forsy zżera bez żadnego pożytku, skorumpowana, rosyjska administracja). Ci Chińczycy to zagrożenie nie tylko demograficzne, ale i kryminalne ( w Rosji działają już chińskie triady), a i Qingbao ma skąd werbować agentów, z czego Rosjanie świetnie zdają sobie sprawę. A o wysiedleniu Chińczyków z tych terenów nie może być mowy i to nie tylko ze względu na same Chiny: skośnoocy są tam ekonomiczną koniecznością.Galla pisze:I czy region Władywostoku jest dla Rosji aż tak ważny, czy tylko ugruntowuje jej pozycję jako kraju aktywnego nad Pacyfikiem?
Umowę podpisano w 2003. :pGalla pisze:Sepryot, częściowo się zgodzę, ale F16 zakupiliśmy w 2006 roku
Też się nie znam, ale Władywostok przypadkiem nie jest kluczem do kontroli nad arcybogatą w minerały i kruszce Jakucją, która swego czasu przejawiała jakieś tam tendencje separatystyczne?Galla pisze:To już zupełnie nie moja działka, więc pytanie może być dość głupie - co przeszkadza Chinom, w perspektywie, zająć kawałek Mongolii? I czy region Władywostoku jest dla Rosji aż tak ważny, czy tylko ugruntowuje jej pozycję jako kraju aktywnego nad Pacyfikiem?
Wolałbyś elaborat na całą stronę poparty źródłami?Sepryot pisze:Człowieku, chyba nigdy nie widziałem takiej liczby absurdalnie nierealistycznych uproszczeń co w tej wypowiedzi, gratuluję. xDBartosh16 pisze:NATO nie byłbym pewien. Wszyscy wiedzą o 1939 r. USA się wypięły (tak jak za I wojny światowej), bo nie chciały mieszać się w sprawy europejskie. Jakby Japonia w nich nie dupnęła, to w ogóle by się nie ruszyły. Francuzi ciepli karabinami, zanim Niemcy na dobre się u nich rozgościli. Brytyjczycy schowali się na wyspie i wyleźli praktycznie na sam koniec na paradę zwycięzców.
Bartosh, wydaje mi się, że nie ma sensu się rozdrabniać. Władze Francji, Wielkiej Brytanii i USA (w mniejszym stopniu) popełniały jeden koszmarny błąd za drugim i po skutkach oceniać najlepiej.Bartosh16 pisze:...co zrobili alianci, kiedy Hitler dokonał anschlussu Austrii, a potem stworzył protektorat Czech i Moraw. Co zrobili nasi sojusznicy, kiedy Hitler zażądał eksterytorialnego korytarza do Prus Wschodnich? Co zrobili 1 września, kiedy Schlezwig-Holstein ostrzelał pocztę na Westerplatte?
Powiesz, że jestem gramatycznym nazistą, ale "przekonujący" powinno być.szczepantrzeszc pisze:nader przekonywujące
Trzeba sprecyzować, co znaczy: "jak trzeba". Masz na myśli, czy w oblicz ewentualnego kryzysu stanęli by po naszej stronie i broniliby nas, czy też rzucili wzorem lat odległych na pożarcie, w nadziei, że lichy łup w postaci naszego kraju zaspokoi pragnienie wroga?szczepantrzeszc pisze:czy ci, którzy obecnie stoją u władzy, w krytycznej sytuacji zachowaliby się tak jak trzeba.
Ja, ja, ich versteheBartosh16 pisze:Tak sobie myślę, że nieźle byłoby pogrzebać w oficjalnych natowskich statutach i umowach międzynarodowych. Wówczas przeszlibyśmy od gdybania do konkretów. Pomiędzy moją jedną szarą komórką a tą drugą kołacze się coś o jakimś piątym artykule (chyba chodzi o statut NATO, o ile w ogóle takowy jest), który to artykuł miałby stanowić, że państwa członkowskie same określają, jakiej pomocy udzielić sojusznikowi. Nie byłoby wesoło, gdyby okazało się, że opowiadanie Hektoresa "Raport z bratniej inwazji" ma więcej z prawdy niż z fikcji.szczepantrzeszc pisze:... czy w oblicz ewentualnego kryzysu stanęli by po naszej stronie i broniliby nas, czy też rzucili wzorem lat odległych na pożarcie, w nadziei, że lichy łup w postaci naszego kraju zaspokoi pragnienie wroga?
Zastanówmy się - czy gdyby Hitler autentycznie nasycił się Polską i Francją - Brytyjczycy i Amerykanie by się ruszyli? Nie. A przynajmniej wątpię.
Znamienne, zwłaszcza jak porównamy liczbę ofiar na frontach i na bezpośrednim zapleczu po jednej i po drugiej stronie.Bartosh16 pisze:Hitler jechał w obie strony, o jednej z nich świat opowiada dowcipy, o drugiej legendy. Błędnie?
Bartosh16 pisze:Powiesz, że jestem gramatycznym nazistą, ale "przekonujący" powinno być.
Artykuł 5szczepantrzeszc pisze:Pomiędzy moją jedną szarą komórką a tą drugą kołacze się coś o jakimś piątym artykule (chyba chodzi o statut NATO, o ile w ogóle takowy jest), który to artykuł miałby stanowić, że państwa członkowskie same określają, jakiej pomocy udzielić sojusznikowi.
Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”