211

Latest post of the previous page:

Cała historia zaczęła się od p. Malanowskiej. Z jej sylwetką można zapoznać się tutaj. Znajdziecie zarówno fragmenty tekstów, jak i wyznania. Tych ostatnich słuchałem z lekkim zażenowaniem. Okazuje się na przykład, że autorka dopiero się uczy warsztatu i to nie jakiegoś zaawansowanego, lecz podstaw, takich jak umiejętność utrzymania tempa czy dopasowywanie psychologicznego profilu postaci do zamiaru twórczego. Książkę redagował jej mąż, a tworzenie traktuje jako psychoterapię. Na dodatek już wstępnie wyznaje, że nie umie tworzyć własnego świata, czerpie z życia i podglądania sąsiadów. Wyziera stąd albo naiwność (nawet najzagorzalsi realiści i naturaliści kreowali własne uniwersa), albo przyznanie się do pisarskiej nieudolności.

Pojawił się argument, że została nominowana. Cóż, w grę mogły wejść kwestie towarzyskie. Tytuł "Patrz na mnie, Klaro!" nie zachęca mnie do lektury. Pierwsze skojarzenie? Opowieść o jakimś typku, który strasznie chce zawrócić w głowie bliżej nieokreślonej Klarze. Rzecz do bólu pretensjonalna, romans z niższej półki. Z recenzji wyłania się inny obraz, ale też nie zachęcający do lektury. Jakaś kobieta czytuje bloga i podejrzewa autorkę tegoż wirtualnego tworu o romansowanie z mężem. <ziew>

[ Dodano: Nie 23 Mar, 2014 ]
Edycja:
Pozwolę sobie sprostować dwie informacje, które pojawiły się w dyskusji:
1. Róża Luksemburg z pewnością nie była demokratką. Owszem, dystansowała się od rosyjskiego bolszewizmu, ale w imię dogmatycznego marksizmu. Teoria przewidywała, że rewolucja nie może wybuchnąć w tak zacofanym kraju jak Rosja. Z podobnych względów Róża negowała możliwość i sens odzyskiwania niepodległości przez Polskę. Zaślepiona perspektywą ekonomiczną, uważała, że polskim kapitalistom nie opłaca się walczyć o polityczną niezależność. Ponadto, podobnie jak inni marksiści nastawieni kosmopolitycznie, nie doceniała kwestii etnicznych, barier językowych i obyczajowych. W ruchach narodowowyzwoleńczych widziała podstępne knowania kapitalistów, przedłożenie interesu wydumanego nad interes uciskanej klasy. Z tego powodu weszła w ostry spór z Polskim Stronnictwem Socjalistycznym. Krytykowała za patriotyzm między innymi marksistę Kazimierza Kelles-Krauza. (Informację podaję za Leszek Kołakowski "Główne nurty marksizmu", H. Arendt, "Korzenie totalitaryzmu". )
2. Jerzy Urban z pewnością nie jest autorytetem. Uchodzi za szmatę, zasłużył na to chamstwem. W polszczyźnie zapisał się głównie powiedzeniem: "Rząd się wyżywi". Nieumiejętność odcięcia się od byłego rzecznika prasowego Jaruzela (despoty i marionetki Moskwy) niewątpliwie kładzie się cieniem na szansach tutejszej lewicy. Zapewne, gdyby doszła do władzy, znów stworzyłaby kolejnych męczenników. Nie ma jak zwalczanie "klerykalnego biznesu" polegające na dawaniu okazji do czczenia jakiegoś księdza. ;)
3. Monarchiści to ekscentrycy, ale na pewno są o wiele więcej warci niż autorytety przywoływane przez Tiki.

213
A czy ja krytykuję książkę? Piszę o pierwszym skojarzeniu związanym z tytułem (dość istotne na rynku księgarskim) i wnioskach po przeczytaniu recenzji, i wywiadzie autorki. Jeśli uważasz, że w świetle lektury moje rozumowanie jest żenujące, to proszę o rozwinięcie. Co takiego napisała Malanowska, iż powinienem po nią sięgnąć?

Ps: gdybym czytał książkę, to moja krytyka byłaby mniej żenująca czy słusznie żenująca? :P

214
Według tej logiki Nabokov napisał książkę o pedofilu, który przez sześćset stron snuje wynurzenia na temat jakiejś chuderlawej dziewczynki, a Dostojewski o zabijaniu staruszek z nudów. Ziew.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

215
@Sepry
- U Dostojewskiego nie masz zabicia z nudów, już raczej z buntu. Przypomnij sobie lekturę.
- Tytuł "Lolita" prawie nic nie mówi o treści, podobnie u Dostojewskiego. Naśladując Malanowską. wybitny Rosjanin powinien zatytułować "Patrz na mnie, Sofio!", a Prus przemianować "Lalkę" na kiczowate "Oglądaj mnie, Izabelo!". KICZ, KICZ. KICZ.

216
Humanozerca, daj spokój, pograzasz się. Analizowanie warsztatu autora na podstawie jego wypowiedzi oraz tytułu książki jest po prostu śmieszne.
Nie czytałem malanowskiej, więc się na temat jej tekstu nie wypowiadam. I sugerowanie, że nominację dostała po znajomości, ponieważ tytuł świadczy ze to kicz haniebny, także sobie odpuszcze. Polecam zrobić to samo.
http://ryszardrychlicki.art.pl

217
@smtlk, u licha, gdzie ja analizuję warsztat autorki? Obejrzyj sobie wideo w linku, który podałem. Tam znajdziesz jej własne wynurzenia o warsztacie. Czy mogę zawierzyć autoprezentacji? Czy może mi się ona nie podobać? :)

Nie mówiąc o tym, że pomieszałeś wątki w mojej wypowiedzi. Nigdzie nie sugerowałem, że dostała nominację, bo miała znajomości. Przeoczyłeś tryb przypuszczający. A tytuł przykuwający uwagę, to połowa sukcesu. Ten Malanowskiej jest mało fortunny, zwłaszcza jak na początkującą pisarkę.

218
Humanozerca pisze:Cała historia zaczęła się od p. Malanowskiej. /.../ Okazuje się na przykład, że autorka dopiero się uczy warsztatu i to nie jakiegoś zaawansowanego, lecz podstaw, takich jak umiejętność utrzymania tempa czy dopasowywanie psychologicznego profilu postaci do zamiaru twórczego.
yyyy... eee... ups...
Książkę redagował jej mąż,
mi redaguje żona.
Jak jej mąż zna się na rzeczy - to w sumie nie ma w tym nic złego...
a tworzenie traktuje jako psychoterapię.
miałem tak w liceum.
Na dodatek już wstępnie wyznaje, że nie umie tworzyć własnego świata, czerpie z życia i podglądania sąsiadów.
teraz sąsiedzi ją pozwą i straci swoje 6800 ;>
Wyziera stąd albo naiwność (nawet najzagorzalsi realiści i naturaliści kreowali własne uniwersa), albo przyznanie się do pisarskiej nieudolności.
Obserwacja różnych typów i typków to akurat element warsztatu pisarskiego.
Aczkolwiek to ma prozę wzbogacać a nie stanowić jej fundament...
Pojawił się argument, że została nominowana. Cóż, w grę mogły wejść kwestie towarzyskie.
raczej towarzysko-ideologiczne.
Jakaś kobieta czytuje bloga i podejrzewa autorkę tegoż wirtualnego tworu o romansowanie z mężem. <ziew>
w doświadczonych rękach może być z tego dobry kryminał, albo jajcarna komedia pomyłek. ;>
3. Monarchiści to ekscentrycy, ale na pewno są o wiele więcej warci niż autorytety przywoływane przez Tiki.
dziękuję ;>

[ Dodano: Pon 24 Mar, 2014 ]
smtk69 pisze: Analizowanie warsztatu autora na podstawie jego wypowiedzi oraz tytułu książki jest po prostu śmieszne.
Dlaczego? :roll:
to informacja z samego źródła.

219
Przeczytałem parę fragmentów: szału nie ma, ale i jakoś strasznie złe to też nie jest. IMO ciut poniżej przeciętnej. Pozostaje tylko pytanie o nominację...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

220
Andrzej Pilipiuk pisze:Dlaczego? :roll:
to informacja z samego źródła.
Źródłem analizy jest utwór literacki, nie jego autor. Inaczej zwałoby się to psychoanalizą ;)
Andrzej Pilipiuk pisze: Wyziera stąd albo naiwność (nawet najzagorzalsi realiści i naturaliści kreowali własne uniwersa), albo przyznanie się do pisarskiej nieudolności.


Obserwacja różnych typów i typków to akurat element warsztatu pisarskiego.
Aczkolwiek to ma prozę wzbogacać a nie stanowić jej fundament...
Ze strony Humanożercy wyziera tutaj jakieś naiwne przeświadczenie, że konstruując książkę opartą na obserwacji prawdziwego świata nie tworzymy świata przedstawionego. Albo raczej, że tylko zamierzchłym realistom to się udawało. Śpieszę więc donieść, że KAŻDE opisanie sytuacji "wziętaj z życia" jest ZAWSZE zabarwione i przefiltrowane przez język autora. Tym samym, jest to interpretacja świata, opis z komentarzem.
I dlaczego obserwacja nie może stanowić fundamentu tekstu? Dość często się zdarza, że niewielki detal, zaobserwowany przypadkiem, staje się podstawą ciekawej prozy... Przypomniał mi się drabbel Romka - gdzie podstawą opowieści stała się tandetna ozdoba z muszelkami ;)

[ Dodano: Pon 24 Mar, 2014 ]
Navajero pisze:Przeczytałem parę fragmentów
Rany, dojdzie do tego, że trzeba będzie tę ksiązkę przeczytać w całości ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

221
smtk69 pisze:
Navajero pisze:Przeczytałem parę fragmentów
Rany, dojdzie do tego, że trzeba będzie tę ksiązkę przeczytać w całości ;)
Nie daj Bóg! Kupisz książkę, a za Twoim przykładem pójdą inni, wiedzeni zdrożną ciekawoscią i co? P. Malanowska tymże sposobem zarobi dodatkowe tysiące i osiągnie swój niecny cel!
Dojdzie do tego, że wylewanie żali na fb i w wywiadzie jest perfekcyjnym marketingiem i momentalnie winduje sprzedaż. Każdy autor opętany żądzą zysku znajdzie sobie reportera, któremu udzieli rzewnego wywiadu, a ludzie dalej będą kupować z ciekawości, a nie z innych, racjonalnych powodów.

Strzeżcie się Czarnego Pijaru!
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com

222
Bartosh16 pisze:Dojdzie do tego, że wylewanie żali na fb i w wywiadzie jest perfekcyjnym marketingiem i momentalnie winduje sprzedaż.
Jakiś czas temu udatnie użył tego chwytu niejaki Paweł Kukiz skarżąc się na wszelakie media, że nie chcą jego solowych kawałków ze względów politycznych... Efektu końcowego nie znam, ale metoda zdaje się być całkiem dobrze dopracowana ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

223
smtk69 pisze:Rany, dojdzie do tego, że trzeba będzie tę ksiązkę przeczytać w całości ;)
Od razu pisałam, że jęki i piski to nowoczesny sposób promocji książek! Widzisz, Navajero, nie trzeba piszczeć seksownie, tylko skutecznie! ;)
A teraz poważnie: pisarz jest jak dziecko z Bangladeszu - wytwarza, a dostaje ochłapek. Lwią część zgarnia handlarz, który nic nie wytwarza. Może czas na książki Fair Trade?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

224
Ze strony Humanożercy wyziera tutaj jakieś naiwne przeświadczenie, że konstruując książkę opartą na obserwacji prawdziwego świata nie tworzymy świata przedstawionego. Albo raczej, że tylko zamierzchłym realistom to się udawało. Śpieszę więc donieść, że KAŻDE opisanie sytuacji "wziętaj z życia" jest ZAWSZE zabarwione i przefiltrowane przez język autora. Tym samym, jest to interpretacja świata, opis z komentarzem.
Smtk, nie wiem, czemu próbujesz mi za wszelką cenę wytknąć jakiś błąd. Przecież napisałem: Wyziera stąd albo naiwność (nawet najzagorzalsi realiści i naturaliści kreowali własne uniwersa), albo przyznanie się do pisarskiej nieudolności. Nawet najwięksi realiści tworzyli własne uniwersa, czyli własne światy. Selekcjonowali informacje, przefiltrowywali rzeczywistość przez władny język etc. (Niemniej, nie każdy kto pisze czy publikuje staje się prawdziwym pisarzem i dlatego użyłem alternatywy.) Polemizujesz nie ze mną, a z Malanowską.

++++
Ps: Do dyskusji jeszcze wrócę...

225
Thana pisze:A teraz poważnie: pisarz jest jak dziecko z Bangladeszu - wytwarza, a dostaje ochłapek. Lwią część zgarnia handlarz, który nic nie wytwarza. Może czas na książki Fair Trade?
Albo na wzmocnienie znaczenia nagód literackich?
Albo na sensowny program promocjo czytelnictwa?
Wszystko do kupy?

ps widziałem ostatnio wyniki sprzedaży książek otrzymujących francuskie wyróżnienia - sprzedaż wędruje od razu w okolice 100 tys dla najlepszych, 30 - 50 tys dla mniej znanych.
Mówię o literaturze pięknej, nie o zwierzeniach celebrytów.
No z tego to już da się wyżyć, nie ;)

[ Dodano: Pon 24 Mar, 2014 ]
Humanozerca pisze:Smtk, nie wiem, czemu próbujesz mi za wszelką cenę wytknąć jakiś błąd.
No, zdaje się, że to zdanie przeczytałem nazbyt pośpiesznie... :?
http://ryszardrychlicki.art.pl

226
smtk69 pisze:Albo na sensowny program promocjo czytelnictwa?
Szczerze mówiąc, nie bardzo sobie wyobrażam takie programy. Masz jakiś pomysł, jak ta "sensowność" miałaby w praktyce wyglądać? A gdyby nawet się udało, to czy nie masz wrażenia, że coś tu nie gra, kiedy handlarz dostaje 50%, a twórca 10% ceny, którą płacisz? Mnie nie chodzi o to, czy czyta garstka, czy tłumy (choć czytające tłumy byłyby wspaniałe, oczywiście), ale te proporcje...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”