Latest post of the previous page:
Cała historia zaczęła się od p. Malanowskiej. Z jej sylwetką można zapoznać się tutaj. Znajdziecie zarówno fragmenty tekstów, jak i wyznania. Tych ostatnich słuchałem z lekkim zażenowaniem. Okazuje się na przykład, że autorka dopiero się uczy warsztatu i to nie jakiegoś zaawansowanego, lecz podstaw, takich jak umiejętność utrzymania tempa czy dopasowywanie psychologicznego profilu postaci do zamiaru twórczego. Książkę redagował jej mąż, a tworzenie traktuje jako psychoterapię. Na dodatek już wstępnie wyznaje, że nie umie tworzyć własnego świata, czerpie z życia i podglądania sąsiadów. Wyziera stąd albo naiwność (nawet najzagorzalsi realiści i naturaliści kreowali własne uniwersa), albo przyznanie się do pisarskiej nieudolności.Pojawił się argument, że została nominowana. Cóż, w grę mogły wejść kwestie towarzyskie. Tytuł "Patrz na mnie, Klaro!" nie zachęca mnie do lektury. Pierwsze skojarzenie? Opowieść o jakimś typku, który strasznie chce zawrócić w głowie bliżej nieokreślonej Klarze. Rzecz do bólu pretensjonalna, romans z niższej półki. Z recenzji wyłania się inny obraz, ale też nie zachęcający do lektury. Jakaś kobieta czytuje bloga i podejrzewa autorkę tegoż wirtualnego tworu o romansowanie z mężem. <ziew>
[ Dodano: Nie 23 Mar, 2014 ]
Edycja:
Pozwolę sobie sprostować dwie informacje, które pojawiły się w dyskusji:
1. Róża Luksemburg z pewnością nie była demokratką. Owszem, dystansowała się od rosyjskiego bolszewizmu, ale w imię dogmatycznego marksizmu. Teoria przewidywała, że rewolucja nie może wybuchnąć w tak zacofanym kraju jak Rosja. Z podobnych względów Róża negowała możliwość i sens odzyskiwania niepodległości przez Polskę. Zaślepiona perspektywą ekonomiczną, uważała, że polskim kapitalistom nie opłaca się walczyć o polityczną niezależność. Ponadto, podobnie jak inni marksiści nastawieni kosmopolitycznie, nie doceniała kwestii etnicznych, barier językowych i obyczajowych. W ruchach narodowowyzwoleńczych widziała podstępne knowania kapitalistów, przedłożenie interesu wydumanego nad interes uciskanej klasy. Z tego powodu weszła w ostry spór z Polskim Stronnictwem Socjalistycznym. Krytykowała za patriotyzm między innymi marksistę Kazimierza Kelles-Krauza. (Informację podaję za Leszek Kołakowski "Główne nurty marksizmu", H. Arendt, "Korzenie totalitaryzmu". )
2. Jerzy Urban z pewnością nie jest autorytetem. Uchodzi za szmatę, zasłużył na to chamstwem. W polszczyźnie zapisał się głównie powiedzeniem: "Rząd się wyżywi". Nieumiejętność odcięcia się od byłego rzecznika prasowego Jaruzela (despoty i marionetki Moskwy) niewątpliwie kładzie się cieniem na szansach tutejszej lewicy. Zapewne, gdyby doszła do władzy, znów stworzyłaby kolejnych męczenników. Nie ma jak zwalczanie "klerykalnego biznesu" polegające na dawaniu okazji do czczenia jakiegoś księdza.

3. Monarchiści to ekscentrycy, ale na pewno są o wiele więcej warci niż autorytety przywoływane przez Tiki.