
WWWJohn i Matt siedzieli naprzeciw siebie. Wiedzieli, że teraz było za późno, aby cokolwiek zrobić. Mogli się tylko bronić.
WWWNa stole leżał notes i kartki znalezione w opuszczonym dworku.
WWW - To wszystko moja wina - powiedział nagle Matt.
WWW - Nieprawda, nie pogrążaj się - odparł natychmiast nauczyciel.
WWW - Nie, wie pan...
WWW - John.
WWW - Ja weszłem do tego domu...
WWW - Wszedłem - poprawił mężczyzna.
WWW - Tak czy siak byłem, i otworzyłem drzwi do pokoju damy tego dworku. Tam znalazłem ten notes. A w nim jest napisane, że ten wirus był w pokoju.
WWW - Ale skąd mogłeś o tym wiedzieć?
WWW - Nie wiem.
WWW Nastała cisza. Łucja przyszła z chlebem i poczęstowała obecnych. Usiadła obok chłopaka i patrzyła smutnym wzrokiem w kartki. Zapaliła dodatkową świeczkę, bo na dworze robiło się coraz ciemniej. Okna były zabite deskami, żeby zainfekowani nie widzieli, że ten dom jest zamieszkały przez nich.
WWW - Przykro mi z powodu twoich rodziców. - Ciszę przerwała Łucja spoglądając na niego. Nie mogła nawet sobie wyobrazić co teraz czuje jej przyjaciel. Jej rodzice byli schowani w piwnicy, a przyjaciółka bezpiecznie udała się do swojego domu. Wszyscy jej bliscy byli bezpieczni, natomiast Matt już nie miał bliski.
WWW - Dzięki - odpowiedział i chwycił nóż leżący na stole.
WWW - Co chcesz z tym zrobić? - zapytał John.
WWW - Chyba najwyższy czas udać się po zapasy, niewiele nam zostało. Poza tym trzeba znaleźć jakąś lepszą broń.
WWW - Poczekaj. Trzeba się przygotować, nie puszczę cię samego.
Dziewczyna spojrzała na nich i nie wiedziała co powiedzieć. Nie chciała wychodzić na dwór. Po tym co widziała nie miała najmniejszej ochoty zobaczyć śmierć chociażby jeszcze jednej osoby.
WWW - Zostanę tutaj.
WWW - Popilnujesz wszystkiego. Dasz sobie radę - powiedział Matt i uśmiechnął się lekko.
WWW Ciemnowłosa koleżanka zarumieniła się.
WWW Chłopak wyszedł pierwszy i rozejrzał się. Na dworze panował mróz i odczuł to bardzo szybko. Musiał być uważny i szybki, chociaż pogoda ograniczała obie kwestie. Ścisnął mocniej za rękojeść.
WWWNienawidził uczucia niepewności. Chciał odnaleźć przede wszystkim brata, nie chodziło o żadne zapasy. Musiał wrócić do swojego domu i zobaczyć czy na pewno go nie ma. Tylko to dawało mu siłę po śmierci rodziców. Nie mógł sobie pozwolić na rozpacz, która sama się wkradała do jego głowy. Musiał zająć czymś myśli. Ruszył. Międzyczasie pisarz wyszedł z domu i udał się za nim. Oboje byli uzbrojeni w noże.
WWW John spojrzał do tyłu, żeby zobaczyć jak prezentuje się dom. Stary dworek idealnie nadawał się na bunkier. Tam gdzie wszystko się zaczęło tam miało się skończyć, pomyślał nauczyciel i uśmiechnął się do siebie. Odwrócił się i poszedł szybkim
krokiem za Mattem.
WWW Po chwili przeszli przez most prowadzący do mieściny. Wszystko wyglądało tak jak wcześniej. A pomyśleć, że przed tygodniem wszystko było normalne, powiedział w duchu Matt. Chciał wrócić do tego czasu i nigdy nie wchodzić do tego domu. Nigdy by się to nie stało. Jeszcze mocniej chwycił za rękojeść. Miał ochotę wbić nóż w jakikolwiek obiekt, ale musiał kontrolować swój gniew. Nie mógł ponieść się emocjom, które przepełniały go i szukały ujścia.
WWW - Jeszcze nie - powiedział do siebie i przeszedł obok płotu pierwszego domostwa.
WWW - Uważaj - krzyknął za nim John.
WWW Matt spojrzał w lewo i zobaczył, że jakaś postać idzie do niego. Spojrzał prosto w puste oczy zainfekowanego mężczyzny. Miał poszarzałą skórę, jakby wysuszoną. Do tego poruszał się nienaturalnie. Przeciwnik miał w ręce widły i coraz bardziej zbliżał się do chłopaka. Nie dam rady, pomyślał. Nie z tą bronią.
WWW W głowę wieśniaka trafił nóż nauczyciela. Mężczyzna upadł i się nie podnosił. Dezaktywowany.
WWW - Uważaj, chcesz zginąć? - rzucił towarzysz i wyjął swój nóż ze zwłok. - Chodź do tego domu. Miej oczy dookoła głowy, jeżeli chcesz przeżyć.
WWW - Dobra - odparł Matt i poszedł za Johnem.
WWW Myśli nauczyciela krążyły nieopodal początków apokalipsy. Jak to możliwe, że tak to się wszystko skończyło? Czym oni właściwie są? To jest jakaś pieprzona apokalipsa zombie, tylko nasze trupy nie są trupami. Mężczyzna otworzył drzwi i wszedł do domu. Spojrzał na siedzącą w jadalni postać. Nie mógł sobie pozwolić, żeby rzucić znowu nożem. Nie wiadomo czy to jest zainfekowany czy nasz.
WWW Łucja siedziała nadal przed papierami, chociaż wiedziała już wszystko, co można było z nich wywnioskować. Wiedziała, że trzeba zrobić antidotum, żeby wyleczyć mieszkańców wioski, bo tylko na nich działał wirus. Choroba polegała na tym, że wieśniacy atakowali przybyszów i innych obcych, którzy nie urodzili się na tych ziemiach.
WWW - Cholernie dziwna infekcja - powiedziała do siebie.
WWW Przeszły ją dreszcze. Poszła do części kuchennej i zamarła. Usłyszała pukanie do desek w oknie. Spojrzała z przerażeniem na wejście, bo obok niego było słychać hałas.
WWW- O nie.
WWW - Co się dzieje? - rzuciła kobieta o krótkich brązowych włosach, która siedziała przed stołem i była otoczona ludźmi z nożami. Nie wiedziała co myśleć, bo w ostatnich dniach różne dziwne rzeczy działy się dokoła. - O co chodzi?
WWW - Nie wie pani? Nie zauważyłaś, że na dworze jest pełno osób zombiepodobnych? - powiedział Matt.
WWW - Czego?
WWW - Zainfekowanych - wyprostował nauczyciel. - Jestem John, były nauczyciel angielskiego w Townsville. My i jeszcze parę osób zatrzymaliśmy się w dworku za rzeką. Może pani chodzić? Potrzebujemy zapasów.
WWW - Ale pan szybko mówi - podsumowała kobieta. - Tak, mam trochę jedzenia. To wszystko się zaczęło wtedy kiedy droga została zablokowana?
WWW - Tak. - Matt rozejrzał się i usiadł na blacie.
WWW - Teraz już zaczynam wierzyć, że została specjalnie zablokowana - powiedział John. - Trzeba się spieszyć, bo ta dziewczyna została sama.
WWW - A co z jej rodzicami i Nathanem?
WWW - Oni są w piwnicach. Tylko ona jest na piętrze, nie da sobie rady jak ktoś przyjdzie ją odwiedzić.
WWW - To wezmę trochę jedzenia i parę rzeczy - rzuciła kobieta.
WWW - Jak się nazywasz?
WWW - Anna.
WWW - Anno, pospiesz się.
WWW - Dobrze. - Kobieta ucieszyła się, że oni nie mają w zamiarach jej zabić, ale i tak pozostawała ostrożna.
WWW Stukanie stawało się coraz głośniejsze. Łucja siedziała na podłodze pod ścianą, na przeciw okna, które było atakowane przez nieznajomego. Trzęsła się, nie tylko z zimna, ale też ze strachu. Bała się śmierci, a także konfrontacji z istotą, która bez skrupułów zabiłaby ją. Ściskała w ręce tasak i czekała. Modliła się, żeby jak najszybciej Matt z panem Jorgiem wrócili.
WWW Matt z tęsknotą spojrzał na drogę prowadzącą do swojego domu. Chciał udać się tam, ale John powiedział, że nie ma mowy. Chłopak się wkurzył, chciał wykrzyczeć towarzyszowi, że sam pójdzie, ale wiedział, że nie wróciłby. Musiał zanieść zapasy, najwyżej później pójdzie, bo chęć była zbyt silna.
WWW - Trzeba się spieszyć - rzekł były nauczyciel i przeszedł przez most. Za nim ruszyła Anna i Matt.
WWW Chwilę później znaleźli się przed dworkiem.
WWW - To tutaj? - spytała kobieta. Idealne miejsce, żeby kogoś zabić, pomyślała kobieta i coraz dziwne przemyślenia wchodziły jej do głowy. Chwyciła mocniej krótki nożyk, który miała przy pasku.
WWW - Tak - odparł chłopak z długimi włosami.
WWW Matt ruszył, żeby otworzyć drzwi. Wszedł do domu i zobaczył na podłodze dziewczynę trzymającą tasak. Ruszyła na niego.
WWW - Łucja?!
WWW John, pomimo mrozu, który oziębił jego organizm i poruszanie mięśniami stawało się coraz trudniejsze, ruszył, żeby
pomóc chłopakowi. Schował broń, bo wiedział, że ona nie może być zainfekowana, a nie chciał jej przez przypadek zabić.
WWWChwycił dziewczynę za ramiona. Ona miała szeroko otwarte oczy i zdziwiony wyraz twarzy.
WWW - To wy? - zapiszczała.
WWW - Tak, a kto myślałaś? - wykrzyczał na nią Matt.
WWW - Cicho, wchodźcie. Szybko - ponaglał pan Jorge.
WWW Wszyscy weszli do domu i zamknęli za sobą drzwi. Anna, która międzyczasie miała w ręce nożyk zobaczyła, że sytuacja rozwiązała się i schowała go do kieszeni. Poszła za mężczyzną, który powiedział, że jest byłym nauczycielem Następnie zabarykadowali wejście.
WWW - Co ci odbiło? - rzucił Matt do koleżanki.
WWW Ciemnowłosa dziewczyna opowiedziała co się działo jak oni poszli.
WWW - Dlatego czekałam z tasakiem. Myślałam, że oni przyszli po mnie - powiedziała i rozpłakała się na dobre.
WWW Chłopak spuścił głowę i zamyślił się. Doszedł do wniosku, że wszyscy chcą dzisiaj go zabić. I zainfekowani wieśniacy i dziewczyna, która była z nim od początku. Uśmiechnął się, bo zdał sobie sprawę, że byłoby dużo gorzej gdyby okazało się, że ona też jest chora. Ona była teraz dla niego wszystkim, dlatego podszedł do niej i ją przytulił.
WWW - Już dobrze. Teraz jesteś bezpieczna.
WWWAnna powoli zaczynała wierzyć, że jej nowi towarzysze nie zamierzają jej zrobić krzywdy.