Latest post of the previous page:
Tytuły są w gruncie rzeczy jedynie identyfikatorem, kodem odróżniającym jedną książkę od drugiej. Nabierają znaczenia dopiero po lekturze. Gdybym na przykład nic nie wiedział o Londonie, to tytuł "Martin Iden" w żaden sposób by nie zachęcił (ani zniechęcił) do lektury - nie mówi dosłownie nic. Gdyby zrobić ankietę wśród ludzi nieznających dramatu elżbietańskiego, czego mogą spodziewać się w "Makbecie", padłyby karkołomne przypuszczenia - kryminał, fantasy, sf., biografia, powieść historyczna...Trochę inaczej wygląda to w literaturze gatunkowej. W fantastyce i sensacji tytuł może odegrać rolę sygnału dla czytelnika. Np. "Morderstwo w Orient Expressie". Nie jest to regułą, "Solaris" bardzo lekko sugeruje tematykę, a "Piknik na skraju drogi" wcale.
Z wymyśleniem tytułu nie warto się spieszyć. On się sam pojawi, w trakcie lub pod koniec pracy, i czasem samych nas zaskoczy.