Latest post of the previous page:
Ja już nie wiem czy czytasz ze zrozumieniem czy naprawdę nie chcesz zrozumieć tego co piszę.32
I wzajemnie.
Przedstawiłem pewne spostrzeżenie zakłądając ten temat. Ty twierdzisz że tak nie można bo cośtamcośtamprawdyobjawioneitd.. A mnie twoje cośtamcośtam nie rusza, ponieważ jest dla mnie mało istotne. Zdaje się, że nie ma się co dalej szarpać. Am I right, or am I right?
Przedstawiłem pewne spostrzeżenie zakłądając ten temat. Ty twierdzisz że tak nie można bo cośtamcośtamprawdyobjawioneitd.. A mnie twoje cośtamcośtam nie rusza, ponieważ jest dla mnie mało istotne. Zdaje się, że nie ma się co dalej szarpać. Am I right, or am I right?
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
Re: Pisanie bez planu
33Podsumowałeś się w pierwszej swojej wypowiedzi. Planujesz książkę na strony nie na to co chcesz pokazać. To nie tak, że mamy 250 stron i mówimy dzieło skończone. Skończone jest wtedy gdy pokazałeś to co chciałeś pokazać i wybrany przez ciebie sposób.gieferg pisze:O co chodzi?
Dobiłem właśnie do 170 stron i przewiduję skończyć na 230-250, w zależności od tego ile jeszcze nowych rzeczy się pojawi, no i zacząłem się zastanawiać, co by mi ludzie siedzący w temacie powiedzieli o stylu pisania jaki mam, a który z całą pewnością wynika z faktu pisania scenariuszy do papierowych RPGów przez ponad dekadę.
34
A skądże znowuPlanujesz książkę na strony nie na to co chcesz pokazać.

Orientacyjną ilośc stron jestem w stanie podać teraz mając ukończone 6 rozdziałów i wiedząc, że do napisania zostały mi jeszcze dwa, które zapewne wyjdą podobne objętościowo, może trochę dłuższe. To że przez połowę pisania nie wiedziałem na czym zakończę, nie znaczy że teraz tego nie wiem, to wyklarowało się po drodze (pomysł na zakończenie wpadł mi gdzieś w połowie pisania) i na chwilę obecną wiedząc o czym powinny być te dwa rozdziały wiem też, że drugi z nich będzie finałem. Po prostu znalazł się sposób na powiązanie wszystkiego razem i rozstrzygnięcie istotnych wątków rozwijanych wcześniej niejednokrotnie "idąc na żywioł".
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
35
No i ja myślę podobnie. Bardzo rzadko zdarza mi się pisać z planem, zazwyczaj twisty fabularne rodzą się u mnie same. W pierwszej napisanej przeze mnie powieści (fanowskiej) w pewnym momencie pracy intryga zrobiła się tak złożona, że sam się w niej pogubiłem i musiałem ją rozplątywać. Pierwotny plan był dużo prostszy: ot, ktoś coś zrobił, a konsekwencje są poważniejsze, niż sądził.gieferg pisze: George Lucas dopiero po New Hope ustalił kim jest Vader, a dopiero po TESB ustalił kim jest Leia. Całość mu nawet nieźle wyszła
Co do pisania z założonym z góry planem - wydaje mi się to wręcz nieprzyjemne. Zakładając z góry szczegóły zakończenia, czuję jakbym nakładał na siebie ograniczenia, szczególnie, że postaci żyją u mnie swoim życiem - w końcu to awanturnicy. Wolę zazwyczaj myśleć w kategoriach "co chcę przekazać" oraz "jak zachowają się postaci w pewnych sytuacjach" zamiast "co doprowadziło do takiego zakończenia". Oczywiście jakieś ogólne założenia zawsze mam - czy będzie happy end, czy postać - używając wyświechtanej formułki - znajdzie to, czego szukała, czy też odkryje, że już to ma (do licha, ale patetycznie!).
Poza tym, zauważyłem, że przy założeniach i planach, historia robi się bardziej sztampowa, postaci nie zyskują "samoświadomości" i zachowują się w sposób przewidywalny. Rezultaty nie założone apriorycznie mogą być ciekawsze.[/i]
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
36
Trochę mieszacie dwie rzeczy – sposób pisania, w którym autor nie trzyma się ściśle określonego planu i pozwala na sporą swobodę wyobraźni i rozwojowi akcji (wiele osób potwierdziło, że tak pisze, że bohaterowie zaczynają „żyć” sami z siebie. To nic strasznego).
Ale gieferg, mam wrażenie że zmieniasz ton – w początkowych postach pytasz, sam piszesz o szczątkowym planie na kilka rozdziałów itp. – a potem coraz bardziej się okopujesz... w czym?
Stwierdzenie Grimzona jest bardzo ważne:
Więc inną kwestią jest uzupełnianie akcji na żywioł albo nieoczekiwanie wskakujący (czy wyskakujący) bohaterowie – a inną ten zamysł, wydźwięk – i przesłanie. Myślisz o przesłaniu Twojej książki?
Ale gieferg, mam wrażenie że zmieniasz ton – w początkowych postach pytasz, sam piszesz o szczątkowym planie na kilka rozdziałów itp. – a potem coraz bardziej się okopujesz... w czym?
Nikt Ci się nie każe odzwyczajać. Ale z jakiegoś powodu założyłeś ten temat. Jeśli z ciekawości, to podyskutujA serio - czego i dlaczego współczujesz, bo nie rozumiem. Nie wiem też dlaczego miałbym się odzwyczajać od czegoś z czym jest mi dobrze.

Stwierdzenie Grimzona jest bardzo ważne:
Też uważam, że DOBRA książka powinna zawierać coś więcej niż opis postaci, akcję i jej zwroty. Powinna być stworzona z zamysłem, a to już pewien... planw książce bohaterowie i ich zachowania i zdarzenia z nimi związane są skorelowane z tym co chcesz w książce przedstawić.

Więc inną kwestią jest uzupełnianie akcji na żywioł albo nieoczekiwanie wskakujący (czy wyskakujący) bohaterowie – a inną ten zamysł, wydźwięk – i przesłanie. Myślisz o przesłaniu Twojej książki?
37
Nie. Nie myślę o przesłaniu, myślę o fabule, o tym by była sama w sobie interesująca i zapewniała dobrą zabawę - czyli o tym samym o czym myśli MG przygotowujący RPGową sesję.
Przesłanie, jako rzecz dla mnie drugorzędna, może się co najwyżej pojawić przy okazji. Wielokrotnie czy to przy okazji książek, czy filmów właśnie obudywowanie wszystkiego wokół określonego przesłania mnie drażniło.
Nie przyjmuję do wiadomości tego rodzaju stwierdzeń, w taki a nie inny sposób wygłaszanych, gdy się odnoszą, do czegoś, co robię póki co głównie dla przyjemności (nie tylko swojej, mam nadzieję).
Przesłanie, jako rzecz dla mnie drugorzędna, może się co najwyżej pojawić przy okazji. Wielokrotnie czy to przy okazji książek, czy filmów właśnie obudywowanie wszystkiego wokół określonego przesłania mnie drażniło.
No jak myślisz, z czego to wynika? Bo zdaje się, ze z rodzaju odpowiedzi posród których pojawiają się także te utrzymane w autorytarnym tonie pt. "Nie, tak się nie robi, ma być tak i tak, a to jest najważniejsze".Ale gieferg, mam wrażenie że zmieniasz ton
Nie przyjmuję do wiadomości tego rodzaju stwierdzeń, w taki a nie inny sposób wygłaszanych, gdy się odnoszą, do czegoś, co robię póki co głównie dla przyjemności (nie tylko swojej, mam nadzieję).
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
38
Moim zdaniem plan jest dobry. Sama na początku nakreślam sobie plan, ale oczywiście nie trzymam się go do samego końca. Często go zmieniam. Napisze kilka rozdziałów i w ostatni kończę inaczej niż sobie założyłam, bo wydaje mi się być ciekawszy i lepszy. Bardziej pasuje do kolejnych założeń, które z chęcią zmieniam.
Plan, nie wydaje mi się być czymś stałym. To raczej ciecz, która przelewana do różnych naczyń, przybiera inne formy. Zmienia się, jak chce, ale oczywiście to ja kontroluję w jaki sposób.
Umyślone zakończenie? Oczywiście. Sama mam zarys zakończenia tego co piszę... Ale czy takie ono będzie? Już trzy razy zmieniłam postać, miejsce i sposób. Zmieniając kilka scen w swoich rozdziałach, zmieniło się zakończenie.
Poza tym lubię wiedzieć, do czego dążyć. Obieram cel, ale nie idę do niego po trupach. Czasami zostawiam niektórych przy życiu
To nie jest takie złe. I wydaje mi się, że nie ma jednej odpowiedzi na Twoje pytanie. Możesz pisać albo tak albo tak, a po przeczytaniu dyskusji w tym temacie, widzę, że jednak jesteś bardziej przeciwny, niż za. Tak jak już ktoś wcześniej wspominał, możesz napisać jedną powieść bez planu, a drugą spróbować z planem. A może skoro mas napisane 170 stron bez planu, resztę napisz według niego? i zobaczysz wynik. A nóż-widelec, spodoba ci się planowanie?
Plan, nie wydaje mi się być czymś stałym. To raczej ciecz, która przelewana do różnych naczyń, przybiera inne formy. Zmienia się, jak chce, ale oczywiście to ja kontroluję w jaki sposób.
Umyślone zakończenie? Oczywiście. Sama mam zarys zakończenia tego co piszę... Ale czy takie ono będzie? Już trzy razy zmieniłam postać, miejsce i sposób. Zmieniając kilka scen w swoich rozdziałach, zmieniło się zakończenie.
Poza tym lubię wiedzieć, do czego dążyć. Obieram cel, ale nie idę do niego po trupach. Czasami zostawiam niektórych przy życiu

To nie jest takie złe. I wydaje mi się, że nie ma jednej odpowiedzi na Twoje pytanie. Możesz pisać albo tak albo tak, a po przeczytaniu dyskusji w tym temacie, widzę, że jednak jesteś bardziej przeciwny, niż za. Tak jak już ktoś wcześniej wspominał, możesz napisać jedną powieść bez planu, a drugą spróbować z planem. A może skoro mas napisane 170 stron bez planu, resztę napisz według niego? i zobaczysz wynik. A nóż-widelec, spodoba ci się planowanie?
39
No to krótko:
- ja wolę mieć chociaż ramowy plan obejmujący węzłowe postacie, zdarzenia, wydźwięk, bo ciągle mi dźwięczy w głowie jeden z grzechów Oramusa, "Czy kto wie, dokąd jadę?".
- nie zgadzam się z Grimzonem, że planowanie objętości tekstu jest czymś złym. Mając taki wspomniany powyżej ramowy plan, też z grubsza wiem, ile stron mi wyjdzie i ile powinno, żeby nie zrobił się poemat dygresyjny
Nie co do strony, ale w pewnych widełkach - wiem. Wynika to z doświadczenia i wiedzy, jak piszę. Więc można, acz uzależniam to od wspomnianych elementów, myślę, że debiutantowi jednak ciężko prawidłowo określić tę objętość.
- ja wolę mieć chociaż ramowy plan obejmujący węzłowe postacie, zdarzenia, wydźwięk, bo ciągle mi dźwięczy w głowie jeden z grzechów Oramusa, "Czy kto wie, dokąd jadę?".
- nie zgadzam się z Grimzonem, że planowanie objętości tekstu jest czymś złym. Mając taki wspomniany powyżej ramowy plan, też z grubsza wiem, ile stron mi wyjdzie i ile powinno, żeby nie zrobił się poemat dygresyjny

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
40
Żebym nie został źle zrozumiany - nie chodzi mi o pisanie całkowicie bez planu. Po prostu nie obejmuje on od razu całości. Zawsze w jakiś tam sposób mam zaplanowane o czym będę pisał, ale plany wyprzedzają aktualny postęp prac tylko trochę. Oczywiście pojawiają się też po drodze pomysły do wykorzystania w kolejnych rozdziałach, które sobie czekają aż przyjdzie na nie pora. Nie jest tak, że zasiadam do pisania rozdziału i nie wiem co się w nim będzie działo. Ba, wiem zazwyczaj jak się mniej więcej skończy, ale zazwyczaj tylko rozdział, który aktualnie piszę. Nie całość.
To działa na zasadzie wymyślania i dopisywania dalszego ciągu do tego co już się ma gotowe.
To działa na zasadzie wymyślania i dopisywania dalszego ciągu do tego co już się ma gotowe.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
41
Ryzykowne, chociaż są autorzy, którzy tak właśnie piszą. Bo nie zmierzasz do konkretnej puenty, to raczej powieść łotrzykowska.
Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
42
Powiedzmy że mając głównego bohatera (czy raczej kilku) i jakiś tam określony czarny charakter, dążę do sytuacji, która pociągnie za sobą konfrontację (której forma pozostaje przez długi czas do końca nieokreślona) po drodze obmyślając co te wszystkie postacie robią, co by się wiązało z ich celami/motywacjami, które są jeśli nie w całości, to przynajmniej częściowo określone.
No i na chwilę obecną mam już zaplanowany finał, który trochę wszystkim zatrzęsie zmieniając aktualny status quo, zamykając część wątków i prowadząc do... kontynuacji. Mam tendencję do rozbudowywanie świata o dodatkowe postacie, miejsca i wątki w taki sposób, że nie ma mowy o zamknięciu się w pojedynczym tomie. Oczywiście to wszystko też nie jest dokładnie zaplanowane i wyjdzie w praniu (albo i nie wyjdzie, się okaże). Tzn mogłbym to ciągnąć dalej i dobić do 500 stron ale mając pomysł na sceny, które pasują na zgrabny i logicznie wynikający z poprzednich wydarzeń finał, wolę skończyć w tym miejscu i ewentualnie później zabrać się za kontynuację.
No i na chwilę obecną mam już zaplanowany finał, który trochę wszystkim zatrzęsie zmieniając aktualny status quo, zamykając część wątków i prowadząc do... kontynuacji. Mam tendencję do rozbudowywanie świata o dodatkowe postacie, miejsca i wątki w taki sposób, że nie ma mowy o zamknięciu się w pojedynczym tomie. Oczywiście to wszystko też nie jest dokładnie zaplanowane i wyjdzie w praniu (albo i nie wyjdzie, się okaże). Tzn mogłbym to ciągnąć dalej i dobić do 500 stron ale mając pomysł na sceny, które pasują na zgrabny i logicznie wynikający z poprzednich wydarzeń finał, wolę skończyć w tym miejscu i ewentualnie później zabrać się za kontynuację.
Ostatnio zmieniony pn 12 maja 2014, 15:40 przez Vercenvard, łącznie zmieniany 1 raz.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
43
Wiesz co ci powiem? Ja bym tak nie pisał, no dobra - wyłącznie przygodówki tak się da pisać. Ale już bardzo ciężko przeprowadzić w ten sposób jakąś ideę, myśl przewodnią tekstu, czyli odpowiedzieć na pytanie: PO CO JA TO, DO DIASKA, NAPISAŁEM? 
Coś z podtekstami, przemianami bohaterów - będziesz miał skosy i zakosy, chyba żeś geniusz urodzony w czepku

Coś z podtekstami, przemianami bohaterów - będziesz miał skosy i zakosy, chyba żeś geniusz urodzony w czepku

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
44
A to być może. Ja właśnie coś takiego piszęwyłącznie przygodówki tak się da pisać.

Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.
http://narreweid.blogspot.com/
http://narreweid.blogspot.com/
45
Powodzenia, zobaczymy, co ci z tego wyjdzie 

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
46
Ja też, więc się nie martwięgieferg pisze:A to być może. Ja właśnie coś takiego piszęwyłącznie przygodówki tak się da pisać.

Tak po namyśle, wydaje mi się, że jeden tylko raz pisałem z planem - była to literacka adaptacja głupkowatego komiksu, który narysowałem jako dzieciak. I pomimo moich starań, bardzo "kliszowo" to wyszło. Wszystkie inne teksty nie miały założonej liczby stron ani efektu - zazwyczaj był albo ogólny wątek, albo, powiedzmy, "pomysł na przygodę" lub "fajna pierwsza scena", a co się działo później, wynikło z tego jak płynęła fabuła i z charakterów postaci.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis