rozszarpują manekin
sępy drapieżne, wygłodniałe
przeszywając pustym wzrokiem
gdzie w tym wszystkim
my jesteśmy? ludzie?
pod gęstwiną grubych szwów
i pod trocin kilogramem przytłaczającym
ale jest jedna rzecz
która nas łączy od zawsze
gdy skrzydła
niczym kat utniemy sępom
stajemy się tacy sami
i się nie różnimy...
Niczym!
6
Ha!
Nie pamiętam, czy w taki sam sposób pisałem pięć lat temu. A jakoś wtedy zaczynałem. Pewnie podobnie, to znaczy: moralizowałem na potęgę, opisywałem zgniliznę świata, w ludziach dostrzegałem padlinożerców, a orzeł kojarzył mi się z wolnością
No i uosobieniem "niecnoty" była u mnie wtedy platynowa blondynka. Ach, to były czasy! 
Z tym wierszem jest tak - z jednej strony: nie najgorszy język. Naprawdę, w pewien spośród wyróżniasz się spośród grona piszących czternastolatków. Nie mówię, że jesteś wybitny jak na swój wiek, ale w porównaniu z innymi tekstami Twoich rówieśników (a przeczytałem ich setki! - uwierz na słowo), to nie jest z Twoim pisaniem źle.
Z drugiej - nawet mimo w m i a r ę przyzwoitego języka, Twój styl i upodobania od razu wskazują, że mamy do czynienia z kilkunastolatkiem. Musisz dużo, zaje*iście dużo czytać, zwłaszcza poezję, i pisać.
Też mi rada...



Z tym wierszem jest tak - z jednej strony: nie najgorszy język. Naprawdę, w pewien spośród wyróżniasz się spośród grona piszących czternastolatków. Nie mówię, że jesteś wybitny jak na swój wiek, ale w porównaniu z innymi tekstami Twoich rówieśników (a przeczytałem ich setki! - uwierz na słowo), to nie jest z Twoim pisaniem źle.
Z drugiej - nawet mimo w m i a r ę przyzwoitego języka, Twój styl i upodobania od razu wskazują, że mamy do czynienia z kilkunastolatkiem. Musisz dużo, zaje*iście dużo czytać, zwłaszcza poezję, i pisać.
Też mi rada...