
Rusty S.
Stał oparty o ścianę, w jego czarnych oczach odbijał się ogień trzaskający wesoło w kominku. Nastrój miał parszywy, lecz twarz chłopaka nie wyrażała żadnych uczuć. Wzrok miał pusty. Zimny. Nieczuły.
Słyszał jak wchodzi, jak ściąga buty i płaszcz, jak go woła, zagląda po kolei do każdego pomieszczenia. Nie spojrzał w tamtą stronę. Gdy wtargnęła do środka, nawet nie drgnął.
Ogień palił się wesoło w kominku, kpiąc z niego i z niej.
-Rusty?
Nic. Cisza.
-Rusty, kochanie?
Powoli, z ociąganiem spojrzał na nią.
-Stało się coś?
Czarnooki uśmiechnął się. Nie, to nie był uśmiech, wargi wykrzywiły się w paskudnym grymasie. Na jego twarzy pojawiło się coś, czego nie powinno tam być. Coś, co sprawiało, że stawał się straszny.
Granica została przekroczona. Cienka linia, za którą była tylko ciemność została nagle daleko w tyle. Mimo że jeszcze chwilę temu nie był wstanie jej przejść.
-Och, nic się nie stało- powiedział powoli, ważąc każde słowo.
Przyglądał się jej modnej, rudej fryzurce. Widział kosmyki opadające jej na zielone oczy. Małe usteczka. Ciało, które tak pożądał. Kochał.
Nienawidził.
-Przecież widzę...
Niespodzianie ruszył w jej kierunku. Złapał w tali, przyciągnął i wysyczał:
-Nic się nie stało... Oprócz tego, że wszyscy moi kumple spali z moją małą dziewczynką... Ale ty oczywiście nic o tym nie wiesz. Prawda?
-O czym ty mówisz?!
Nie raczył odpowiedzieć. Chciał ją zranić, zadać jej ból taki sam, jaki zadała ona. Nie, nie taki sam. Większy. Zaciągnął ja siłą do drugiego pokoju. Pomieszczenie było małe, mieściło się tam tylko biurko z laptopem, krzesło i niewielka szafka. W pomieszczeniu panowała całkowita ciemność. Posadził ją brutalnie.
-Mam dla ciebie ciekawy film. Właściwie kilka.
Ekran rozświetlił gwałtownie. Automatycznie, wbrew sobie spojrzał czy bateria wytrzyma. Dziesięć minut. Wystarczy. Puszczał po kolei filmy, jakie dziś dostał pocztą.
Na początku się wyrywała. Jednak, gdy zobaczyła, co wyświetla się na monitorze tej przeklętej maszyny zamarła.
Było ty wszystko.
Z Shawn’em.
Z Jack’iem.
Z Harry’m.
I wieloma innymi. łajdacy! Nagrywali ją! A przecież przysięgali na wszystko, że to będzie ich słodka tajemnica! Uknuli to od początku!
Z rozmyślań wyrwał ją zgrzyt klucza. Zamknął ją!
-Rusty! Rusty, otwórz!
Ogarnęła ją panika. Pokój pozbawiony był okien, a ona nie miała przy sobie telefonu.
Zabił, bo zdradziła
W nocy z 22 na 23 marca, Rusty S. spalił żywcem swoją narzeczoną, Emmę L. Powodem miała być zdrada dziewczyny, która przespała się z jego najlepszymi przyjaciółmi.
-Nie ważne, dlaczego to zrobił. Morderstwo to jest odrażające.- mówi komendant, James Wolf- Cały czas poszukujemy Rusty’ego S. O to jego rysopis (...). gdy tylko ktoś go spotka prosimy o kontakt.