Co najgorszego może powiedzieć mężczyźnie kobieta?

1
Podajcie mi, proszę, przykłady (ale takie nieoczywiste) zdań, które może powiedzieć kobieta mężczyźnie, żeby mu zrobić źle - podkopać mu pewność siebie, podłamać, wbić w glebę. Idealnie by było, gdyby ona sobie nie zdawała sprawy z tego, że rani, ale żeby jemu to zostało w pamięci. Muszę zgnębić psychicznie bohatera, ale tak, żeby to wyszło trochę niechcący, niewinnie, a nie że kobita to wredna żmija i z premedytacją go poniża. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

2
aby wbić w glebę i żeby wyszło niechcący: musi nie pozwolić mu się wykazać; np. zepsuje się net i on zacznie grzebać w routerze, a ona powie mu: zostaw, wieczorem przyjdzie mój brat (informatyk) i to zrobi.
dobrą gilotyną skrzydeł jest również porównywanie;
- cztery godziny? e, chyba szybciej dojedziemy, ostatnio zajechałam w trzy. (a on wie, że ona ostatnio jechała tam ze swoim byłym, a ona nie jest pewna, czy on wie i w sumie myśli, że nie wie)

- i milion innych, których wspólnym mianownikiem zawsze jest porównanie; z ojcem, bratem, bradem, ex, a czasem nawet z żulami i menelami ;) i może to być wprost, a może być zawoalowane tak, że druga strona wie o co chodzi, ale boi się wyjawić to, bo zagranie wtedy w otwarte karty i wyjawienie znajomości zasad gry będzie wypowiedzeniem wojny totalnej, albo zostanie zmiażdżone śmiechem,.
mowa tu oczywiście o sytuacji, gdy partner dysponuje odpowiednią mocą obliczeniową i jest bieglejszy w psychologii niż ludzie dwunastego wieku, pomijam biedaków, którzy się na to wszystko nabierają ;)

3
O! Z tym bratem informatykiem to dobre jest. Właśnie o coś takiego mi chodziło - niewinne (i nawet na pozór rozsądne!) a działa jak szpila. Dzięki!

A czy mógłbyś, Smoke, rozwinąć trochę tego żula? Bo nie bardzo rozumiem, tzn. wydaje mi się, że jeśli ona porównałaby swojego faceta do żula, to przede wszystkim dowaliłaby samej sobie, no bo kogo sobie wybrała? Tylko na takiego faceta ją stać - porównywalnego z żulem (według niej samej)? Chyba że to porównanie jakoś inaczej miałoby działać?

I jeszcze jedno: dlaczego przyznanie się do znajomości zasad gry i wyłożenie kart na stół musiałoby oznaczać wypowiedzenie wojny totalnej? Ja bym to raczej odebrała jako postawienie zdrowej granicy, a to wzbudza szacunek i stanowi okazję do wyczyszczenia sytuacji i redefiniowania reguł, a nie do wojny. No chyba, że ona by takiej wojny chciała i wykorzystała to jako pretekst, ale u mnie to nie ma być jakaś złośliwa zołza, tylko zwykła dziewczyna, która niechcący, nieświadomie, depcze bohaterowi po odciskach. Zatem jej na wojnie nie zależy.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Tak jak mówisz; porównanie wprost oznaczałoby autodeprecjację, ale to świetny moment, by pokazać degenerację partnera. Żuli i meneli można wykorzystać dwutorowo:
1. wesoła szpila; nasza para idzie sobie parkiem, on kilka dni wcześniej na imieninach mamusi (jej mamusi) mocno przesadził, więc dostał opieprz i jasny sygnał, że za dużo pije, ale teraz mijają ławkowych żuli i ona mówi z ironią: nie witasz się z kolegami?
2. przykład bardziej poważny; nasza para mieszka nad mietkiem, który lubi sobie wypić i często jest u niego głośno, hałasy i awantury są spektakularne, tak że nasza para i pół osiedla ma darmowy show- śmieją się z niego, bo w gruncie rzeczy, miecio jest sympatyczny, choć zdają sobie sprawę, jak bardzo żałośnie się stacza (niech teraz będzie rencistą, a kiedyś kimś i niech teraz będzie złotą rączką- ale tylko po trzeźwemu) (w trybie powieściowym wstaw jakieś incydenty i wzmianki o tym co kilkadziesiąt stron) no i niech ona kiedyś powie mu:
- pięknie, cały miecio. (tak, ten sam miecio z którego tak sam szydziłeś, gdy obserwowaliśmy z okna jak gonił brata wokół śmietnika)

byłaby wojna totalna, owszem, w jakimś ułamku mogłoby być tak jak mówisz, ale tylko przy założeniu, że oboje się kochają naprawdę i mają świadomość jak bardzo muszą walczyć, by pielęgnować swoje uczucia, choć to zasadniczo wyklucza prawdziwą (ale taką prawdziwą) miłość.

byłąby wojna totalne i to nie byłoby by postawieniem zdrowej granicy i nie wzbudziłoby szacunku gdyż w tym momencie jego przekaz brzmiałby: gnoisz mnie całe życie wszystko jest źle, gdyby nie ty...
w tym momencie on wyłożyłby karty na stół i przytoczył podobne szpile z przeszłości i problem w tym, że ona mogłaby tego nawet nie pamiętać! więc uznałaby go za paranoika szukającego sztucznej mgły i trotylu lub przeszła do kontrofensywy wypominając mu jego szpile ("mama robiła chłodnik z botwinki dużo łagodniejszy")
słowem pokłóciliby się o największą pierdołę w życiu (niepozmywane gary- wierzchołek góry lodowej) a tak naprawdę wymawialiby sobie wszystko, co ich różni, a czego nie potrafią nawet określić, nie mówiąc już o szukaniu rozwiązania.

często żeby rozwiązać jakiś problem w małżeństwie z kilkunastoletnim stażem, trzeba najpierw rozwiązać problemy małżonków, które powinny być rozwiązane gdy mieli oni po pięć lat (tak! dokładnie; 95% ludzi ma emocjonalnie pięć lat i mówią o tym zarówno księża, jak i przeróżni kołcze- zarówno psychologowie jak i parapsychologowie i pseudopsychologowie) więc gdy mówisz o redefinicji reguł i wyczyszczenia sytuacji, to jest to oczywiście możliwe, ale bardzo rzadko (częściej w hollywoodzkich i polskich filmidłach)

6
E, jakieś to wydumane, Smoke. Biorę brata informatyka, ale reszta mnie nie przekonuje. I co tam porównania do żuli, kiedy Ty właśnie porównałeś moje życie do polskiego filmidła! :P Zastanawiam się, czy to demonstracja szpili, czy może pragniesz wojny totalnej? ;) :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

7
cieszę się, że bierzesz brata informatyka- niech Ci dobrze służy :)

a co do reszty- też dobrze, byłbym zdruzgothany, gdybym skleconym na prędce, upchniętym w forumowy post mini traktatem filozoficznym zresetował Ci system ;)

a tak poważniej, to temat na powieść... :cool:

8
Hmm, to chyba zależy od ich relacji (granic, które sobie postawili; linii, po przekroczeniu której, będzie już można tylko spróbować być razem albo ruszyć w przeciwnych kierunkach).
Ja myślę, że dla faceta może być wielką szpilą, gdy kobietka, na której mu zależy, podkreśla ich przyjacielskie relacje. Np ona dzwoni i mówi: Wiesz, nie chce mi odpalić samochód, a nie mogę dodzwonić się do Maćka. Jesteś moim najlepszym kumplem, poradź coś. Ona myśli, że to dla niego miłe (wyróżnienie), a on czuje się, jakby dostał z liścia.
Kiedyś chyba rozmawialiśmy o tym na SB (friendzona i takie tam :D)
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

9
Filip, a dlaczego właściwie on czuje się, jakby dostał z liścia? Jak on to słyszy? Jako: Przegrywasz, jesteś drugi, jesteś tylko rezerwą, tak? Czyli właściwie to samo, co w przykładzie Smoke'a z bratem informatykiem: Znam kogoś lepszego od ciebie, co wprost oznacza: Nie jesteś dość dobry. Zatem każdy komunikat, który dałby się sprowadzić do Nie jesteś dość dobry mógłby być tym wbijającym w glebę. Dobrze myślę?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

10
moim zdaniem brat informatyk i nieodpalające auto, to dwa całkiem różne przykłady; pierwszy już omówiliśmy a w drugim najlepszy przyjaciel czuje się jakby dostał z liścia bo ona traktuje to jako wyróżnienie dla niego, a on: aha, w różowe jednorożce to z Maćkiem się bawi i pewnie do niego jedzie, a jak trzeba naszarpać się z wymianą akumulatora to do mnie dzwoni.
więc de facto sprowadza go do roli eunucha-serwisanta-samca beta, a w jej stadku kopulować może tylko samiec alfa ;) (w przypadku brata informatyka, ta zazdrość mająca realne bądź wyimaginowane podstawy nie istnieje, tam jest tylko podrażnienie męskiej dumy)

btw; obejrzyj jeszcze raz Sposób na blondynkę - to naprawdę dobry film (pod każdym względem, również psychologicznym) i trochę powinien rozjaśnić Ci pewne niuanse męskiej psychiki ;)

11
"Blondynka" za płytko drąży jak na moje potrzeby. Ja tu muszę do piwnicy zejść, do samego korzenia (jakkolwiek to brzmi). ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

12
Też uważam, że to dwie różne sprawy. Nikt nie jest supermanem -- facet może nie znać się na informatyce, ale szybko znajdzie dziedzinę, w której jest mocny (lub tylko tak mu się wydaje ;)), i wyprze z pamięci to zdarzenie, bo może wykazać się w czymś innym (i dalej uczestniczyć w wyścigu plemników). To będzie taka mała rysa na pancerzu, którą łatwo spolerować.

W drugim przypadku porażka jest bardziej bolesna, bo przegrywa sam ze sobą -- jest za słaby, by w ogóle dostać szansę na poprowadzenie stada (wie, że jest jego bardzo ważną częścią, ale małych lwiątek z tego nie będzie).
To jest chyba najważniejsze: mężczyzna uświadamia sobie, że jest gorszy już w momencie, gdy jeszcze żadnego hipotetycznego rywala nawet nie widać na horyzoncie -- został wcześniej zaszufladkowany i już nie liczy się w wyścigu. Może prężyć muskuły, ale tak naprawdę został już policzony, zważony i przydzielony -- to chyba ta świadomość jest najgorsza, tzn to jest ta szpila.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

13
Chyba rozumiem. Dzięki, Filip!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

14
Z tego, co zaobserwowałam, sporo mężczyzn bardzo wpienia porównywanie ich do innego faceta. Nawet, jeżeli nie ma to wydźwięku "on był lepszy, a ty jesteś gamoń". Wystarczy zwrócić uwagę na jakieś zachowanie, argumentując to tym, że na przykład tak się zachowywał były facet i strasznie to kobiecie sprawiało przykrość - i już wojna gotowa. Facet może to odebrać jako porównanie do innego faceta, gdy kobiecie chodzi o porównanie zachowań.

No i rzeczy, które sprawiają, że mężczyzna nie czuje się jak silny, opiekuńczy mężczyzna, ale jak dziecko, którego się pilnuje, strofuje - to brzmi jak brak zaufania, że facet da sobie radę. To samo tyczy się udzielania nieproszonych rad, oferowania pomocy.
Mali powstańcy: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-4.pdf
Zapach kamienia: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-V.pdf
Zegar śmierci: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... a%20VI.pdf
FB: https://www.facebook.com/AgnieszkaZoeKwiatkowska

15
A określenie zachowania partnera sugerujące, że traktuje partnerkę jak swoją matkę? Jakiś piętnujący komentarz? Wydaje mi się, że to może w jakiśsposób dość nieprzyjemne dla faceta.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”