16

Latest post of the previous page:

A określenie zachowania partnera sugerujące, że traktuje partnerkę jak swoją matkę? Jakiś piętnujący komentarz? Wydaje mi się, że to może w jakiśsposób dość nieprzyjemne dla faceta.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

18
ithilhin pisze:A określenie zachowania partnera sugerujące, że traktuje partnerkę jak swoją matkę? Jakiś piętnujący komentarz? Wydaje mi się, że to może w jakiśsposób dość nieprzyjemne dla faceta.
Partnerkę jak matkę? Chyba bardziej ubódłby zarzut, że facet jest maminsynkiem. Albo, że nie ma jaj, by coś zrobić.
Mali powstańcy: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-4.pdf
Zapach kamienia: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... ERIA-V.pdf
Zegar śmierci: http://magazynhisteria.pl/wp-content/up ... a%20VI.pdf
FB: https://www.facebook.com/AgnieszkaZoeKwiatkowska

19
Jeśli mogę się wtrącić...częstokroć faceci "gnoją" swoje ego na własne życzenie :) przykład:

Mąż wywierca otwór w blacie kuchennym na kran...dla ścisłości blat leży z dala od kuchni. Widzę, że robi to nie tak, ale nie chcąc urazić jego ego, w tak ważnej pacy " bohater we własnym domu" :) pytam, czy mogę na coś zwrócić uwagę.
- Nie teraz! - warczy poddenerwowany.

Kiedy skończył pyta co chciałam powiedzieć.
- Nie z tej strony ta dziura - szeptam nieśmiało :)

Reszty można się domyślić :)

20
"Zajmij się czymś pożytecznym!"
"Powinieneś zmienić zainteresowania (na jakieś sensowne)!"
"Znów muszę się za ciebie wstydzić!"
"Po co to kupujesz?"
Czyli wszystko, co sprowadza się do "powinieneś się zmienić", bo nie akceptowanie mężczyzny (człowieka!) takiego, jaki jest, w sytuacji, gdy sam jest z tym szczęśliwy i nikogo nie krzywdzi, to moim zdaniem najgorsze, co może mu się przytrafić.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

21
slacker! pisze:proste xd
Najwyraźniej nie takie proste, bo podane przez Ciebie przykłady nie dadzą takiego efektu, jaki jest zamierzony.

Jak zdołować faceta? Wepchnąć go w labirynt bez wyjścia. Mężczyźni mają to do siebie, że będą walczyć. Porównaj do byłego - zaweźmie się i będzie udowadniał, że jest inaczej. Wyśmiej jego zainteresowania - zacznie je robić bez twojego udziału. Wytknij mu bezsensowne zakupy - zacznie kupować po kryjomu.

Skreśl go na starcie, pokaż że nie ma po co walczyć - podupadnie na duchu. Wyśmiej go wprost takim właśnie "z kolegami się nie przywitasz?" - poczuje się bezsilnie wściekły. Wyciągaj w kółko argumenty z poprzednich kłótni, które on uważa za rozwiązane - poczuje się źle.

Rozpętaj kłótnię o rzecz, której nie powinien był zrobić. Pozwól mu się przeprosić, po czym zrób się jeszcze bardziej rozwścieczona i wypomnij mu jego błędy ponownie. Posłuchaj jego dalszych tłumaczeń, po czym wytknij mu, że nie masz ochoty z nim gadać i niech spada. Wysłuchaj jego prośby o wysłuchanie, PONOWNIE wytknij mu, co zrobił źle, przypomnij że kiedyś już zrobił coś źle i podpuść go do takiego zachowania ponownie. Następnie rozdmuchaj swoje argumenty, znowu powiedz że nie chce ci się z nim gadać, obraź się, wysłuchaj jego błagań - bo przecież kocha, a związek wisi na włosku - ponownie wypomnij mu, co zrobił źle, porównaj go do wszystkich swoich byłych i powiedz że żaden tak nigdy nie zrobił, następnie powiedz że nie widzisz w tym sensu. Wysłuchaj jego kolejnych argumentów na to wszystko, po czym ponownie powtórz swoje. Obraź się, idź spać. Następnego dnia, gdy jest w pracy, zacznij kłótnię SMSami, wyprowadź się do koleżanki i kontynuuj całą rozmowę właśnie SMSami. O, tu go na pewno podłamiesz.

22
A mnie się wydaje, że nie ma uniwersalnego grepsu - faceta można trafiać (woodoo)
1. grzywę
2. jaja
3. duszę
(publicznie - każde zabija)
ad. 1.litość (biedaku, ależ wyleniałeś, oklapłeś)
ad.2. szeroki wachlarz - od westchnień jak było kiedyś, po zdradę
ad. 3 tu zależy od relacji i od konstytucji osobowości egzemplarza
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

23
Thana zapytała o konkretną sytuację: kobieta krzywdzi mężczyznę w sposób nieświadomy (sytuacja idealna). Idąc tym tropem, można odsiać większość podawanych przykładów. Wiadomo, człowiek to sprytna bestia i potrafi dopiec - ale tu bardziej chodzi o krzywdzenie bezinteresowne, wręcz nieświadome.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

24
Filip pisze:Wiadomo, człowiek to sprytna bestia i potrafi dopiec - ale tu bardziej chodzi o krzywdzenie bezinteresowne, wręcz nieświadome.
Wiele z tych zachowań może być zupełnie nieświadomych - kobieta pewna swoich racji zamierza o nie walczyć, a gdy kobieta walczy, to z wykorzystaniem wszystkiego, po co może sięgnąć. W ten sposób kłótnia o to, że nie skomplementował kiecki może skończyć się separacją.

A potem zaskoczenie: nic takiego nie mówiłam!

25
Muszę zgnębić psychicznie bohatera, ale tak, żeby to wyszło trochę niechcący, niewinnie, a nie że kobita to wredna żmija i z premedytacją go poniża. ;)
Jeżeli te odzywki i sytuacje, które podają slacker!, immo czy uncle.kat należą do tej właśnie kategorii, to znaczy, że nie odróżniamy "niechcący" i "niewinnie" od walenia pięścią między oczy :D
Ja bym tu widziała obszary dwa.
1. sprowadzanie człowieka do parteru, kiedy mówi o swych marzeniach i ambicjach, zwłaszcza takich bardziej śmiałych, niecodziennych (tak, może komuś to się czasem udaje, ale...; a czy ty wiesz, ile to wymaga... )
2. traktowanie jak misia-przytulankę (ty to jesteś taki poczciwy...), kiedy facet chciałby być uważany może niekoniecznie za demona seksu, ale osobnika energicznego, pozbieranego i gotowego stawić czoła wyzwaniom rozmaitym :)
Ostatnio zmieniony pn 16 cze 2014, 12:42 przez Rubia, łącznie zmieniany 2 razy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

26
uncle.kat pisze:kobieta pewna swoich racji zamierza o nie walczyć, a gdy kobieta walczy, to z wykorzystaniem wszystkiego, po co może sięgnąć.
Wybacz, ale to frazes. Takie zachowanie charakteryzuje ludzi bez podziału na płeć. Posługujmy się konkretami, ogólniki łatwo zbić.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

27
Rubia pisze:Jeżeli te odzywki i sytuacje, które podają slacker!, immo czy uncle.kat należą do tej właśnie kategorii, to znaczy, że nie odróżniamy "niechcący" i "niewinnie" od walenia pięścią między oczy
O, to, to też. Żartobliwe i nieświadome zarzucenie niekompetencji po tym, gdy facet się namęczył przy czymś. Zwykle z dobrej chęci nauczenia kogoś czegoś.

"Misiaczku, ślicznie że zrobiłeś w rocznicę obiad, ale to mięso zupełnie nie pasuje do sosów grzybowych."

28
slacker! pisze:I tak dalej, na tym polega właśnie żart strukturalny, mam nadzieję, że wielu z was wykorzysta go w swojej prozie.
Po przeczytaniu tego wywodu niczego nie zrozumiałem.
slacker! pisze:wyrazisty konflikt dramatyczny
To nie był wyrazisty konflikt dramatyczny, to były pojazdy na poziomie gimnazjum moim zdaniem.
slacker! pisze:I ona np. jest ładna i pracuję w szpitalu, jest neurochirurgiem, ale skończyła też roczną szkołę mistrzostwa filmowego Andrzeja Wajdy. Jej mama ma galerię sztuki a ojciec jest słynnym zapaśnikiem który zdobył złoty medal w zapasach w Atlancie (IO 1996). Chłopak z kolei pochodzi z wielodzietnej rodziny i kiedyś grał w piłkę III lidze (pierwsza scena jak wypakowuje z passata combi kartony ze zdjęciami jego rodziny, bo mama kazała mu je zabrać, a jego dziewczyna w tym czasie siedzi na krześle ogrodowym i czyta "Synów ziemi" Przybyszewskiego. A jej chłopak wypakowuje kartony ze zdjęciami swojej rodziny i łakomym a jednocześnie smutnym okiem spogląda na czytany egzemplarz Przybyszewskiego.
TO wygląda jak telenowela. Koniecznie z Piotrem Adamczykiem w roli głównego bohatera.
slacker! pisze:– a wtedy co pokazałaś że jestem piłką, to mnie tak ubodło… bo czy to znaczy, że ty tak napawdę chcesz mnie kopnąć… chlip… chlip… a przecież wtedy gdy ukazałąś mnie jako piłkę jak tak baaardzo byłem sonetami krymskimi.
Uhhh...

29
Hm. Wątek powędrował w stronę wrednej zołzy, a mnie chodziło nie o zamierzoną, złośliwą zołzowatość jak w starym niedobrym małżeństwie, tylko bardziej o takie nieporozumienia, kiedy ona nie ma złych intencji (a może nawet chce dobrze) a wychodzi źle.

Z nowych pomysłów, to akcja "poczciwy misiaczek" całkiem nieźle pasuje - dzięki, Rubio!

Ale także inne Wasze wypowiedzi, mimo że nie trafiają w samo sedno, to jednak są dla mnie bardzo inspirujące. I dają do myślenia. Bo, na przykład, dlaczego lepiej nie proponować mu pomocy? Bo mógłby to odebrać jako: ona mi nie ufa, że sobie poradzę? To znów byłaby jakaś odmiana nie jestem dość dobry. To się wciąż podskórnie przewija w tych różnych destrukcyjnych komunikatach... Zaczynam przypuszczać, że ta kobieta powinna mojemu bohaterowi po prostu kilka razy w sposób zawoalowany powiedzieć, że nie jest dość dobry. W różnych rzeczach. I kilka takich powtórek wystarczy, żeby go solidnie podłamać. Rzeczywiście wystarczy?

I jeszcze to mnie zastanowiło: Natasza podzieliła ciosy na trzy kategorie: cios w grzywę, cios w jaja i cios w duszę. Otóż mnie się wydaje, że dwa ostatnie są nierozłącznie powiązane, tzn. że od ciosu w jaja zawsze zaboli też dusza. Mam rację?

I jeszcze hasło "wepchnąć go w labirynt bez wyjścia". Coś w tym jest. Ta friendzona, o której wspominał Filip, to też jest rodzaj "labiryntu bez wyjścia". On nic nie może zrobić. Wszystko się rozegrało poza nim, nie miał możliwości zadecydować o niczym. Czyli odebranie decyzyjności. Coś mi się w tym pomyśle wydaje obiecujące, tylko nie bardzo wiem, jak by go można konkretnie wykorzystać. Ale zastanowię się - dzięki, uncle.kat.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

30
Wciąż myślę, że mówienie złych - naprawdę krzywdzących słów - musi być szczere (autentyczne). Jak tylko szczery komplement, który uskrzydli .
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

31
O! Przypomniała mi się dobra ilustracja tego, o co mi chodzi, tylko w drugą stronę. :)

Bridget Jones pewnego razu umówiła się z jakimś młodziakiem, żeby zadać szyku na imprezie. No i na imprezie było wszystko pięknie, ale potem w taksówce (chyba to było w taksówce?) młodziak się do niej tuli, dotyka jej brzucha i mówi: Mmmm, jesteś tu taka mięciutka!

Chodzi o takie słowa, które załamią faceta podobnie, jak ten niefortunny komplement załamał Bridget.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”