Dzień dobry
1Mierzę metr 85, palę, choć palić nie wypada LMy niebieskie i nie palę Marlboro, bo to drogi, niesmaczny szajs; nie ratuje ich nawet nowy dizajn paczki, uważam, że The Doors to najlepszy zespół w historii muzyki popularnej. Jednocześnie nie można mnie nazwać fanem rocka, bo lubię jeszcze Joy Division (2 miejsce na podium), nową falę, starą falę i Davida Bowiego, może pare innych kapel, a resztą gardzę jak fantastyką spod znaku odstających elfich uszu i brudnymi na pokaz dziećmi spod Złotych. Wolę Tupaca od Bigiego. Czytam mniej niż powinien czytać gość rejestrujący się na forum literackim, a to dlatego, że nic nie potrafi mnie na zbyt długo przykuć do krzesła, więc rozwiązuję dylemat Marka Hłaski (czytać, pisać, żyć) bezproblemowo: głównie żyję, utrzymuję się sam od 16 roku życia, ale i piszę. Wolałbym żeby nie odczytywano Dostojewskiego pod kątem biblijnym, a porównywać Raskolnikowa do Stawrogina to jak porównywać makrojala do podwójnego makrojala (kotlet więcej, klasa wyżej). Kręci mnie wizja papieru i pióra, zimnego strychu z jednym tylko krzesłem i stołem (łóżko to już opcja luksus) i ni siurka nie umiem tego z siebie wyplewić. Czuję się jak Oskar z Blaszanego bębenka, bo mentalnie nie zmieniłem się nic od 13 roku życia. Irytuje mnie współczesny, dekadencki trend ironizowania wszystkiego i walczę z tym w swoim pisaniu. Uwielbiam moją bordową harringtonkę i różowe aierki, choć przez nie ugrzązłem (dokładnie po kostki) w mainstreamie.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.