Tragedia z zaskoczenia

1
Problem z zakończeniami pewnie większość pisarzy zna. Bez ogródek oświadczę, że fanką klasycznych happy endów, w których wszyscy żyją długo i szczęśliwie nie jestem; w związku z tym, odbyłam długą batalię myśli i pomysłów w głowie.

Decyzja zapadła: główną bohaterkę w sposób szybki i nagły pozbawię nogi w momencie, w którym wydaje się czytelnikowi, że wszystko będzie dobrze. I tutaj pytanie: jaka możliwość wydaje się wam najbardziej wiarygodna? Wypadek, pożar czy może coś innego?*

Kwestie praktyczne: po zabiegu amputacji (nie licząc innych rzeczy jak np. obrażenia powypadkowe) spędza się około 2 tygodni, a ćwiczenia ze sztuczną kończyną rozpoczynają się już po około 10 dniach od zabiegu. Sama rana goi się od 4 do 8 tygodni, zależy od ogólnego stanu fizycznego i psychicznego.

*długotrwała choroba nie jest brana pod uwagę
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

2
Annuszka wylała olej słonecznikowy i bohaterka wpada w poślizg, lądując pod tramwajem? :wink:
Ale, poważniej, tramwaj jest nie najgorszym przyrządem tnącym.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

3
True. Ogólnie jakieś potrącenie przez samochód czy wypadek samochodowy, w którym noga zostaje zmiażdżona to proste i wiarygodne rozwiązanie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

4
Immo pisze:Annuszka wylała olej słonecznikowy i bohaterka wpada w poślizg, lądując pod tramwajem? :wink:
Ale, poważniej, tramwaj jest nie najgorszym przyrządem tnącym.
Ale to jest bardzo dobry sposób na głowę, a nie nogę. ;)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

6
Immo pisze:Ale, poważniej, tramwaj jest nie najgorszym przyrządem tnącym.
W mieście, w którym dzieje się akcja, nie ma tramwajów. :)
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

7
Wypadek samochodowy to chyba najprostsze rozwiązanie, i nie musi być jakiś spektakularny, tu na przykład jej opis wiele mówiący (pomijając, że forum o czym innym, pierwszy link jaki mi się pokazał po wpisaniu w gugla "utrata nogi wypadek")), pewnie w necie będzie takich historii kupa.

http://rebelya.pl/forum/watek/47320/

Domyślam się, że utrata nogi ma być ważna, nie tylko dlatego, że ogólnie nie jest to przyjemna sprawa i burzy całe życie. W innym wątku piszesz o balecie - więc zakładam, że Twoja bohaterka tańczy. Dla niej złamanie np biodra, przy zwykłym, przypadkowym upadku, tak niefortunne, że nie będzie mogła wrócić do zawodowego baletu będzie już "wystarczającą" tragedią.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

8
ithilhin pisze:Domyślam się, że utrata nogi ma być ważna, nie tylko dlatego, że ogólnie nie jest to przyjemna sprawa i burzy całe życie. W innym wątku piszesz o balecie - więc zakładam, że Twoja bohaterka tańczy. Dla niej złamanie np biodra, przy zwykłym, przypadkowym upadku, tak niefortunne, że nie będzie mogła wrócić do zawodowego baletu będzie już "wystarczającą" tragedią.
Młodej, raczej sprawnej i zdrowej osobie jest nadzwyczaj ciężko złamać biodro - chyba, że w wypadku; jednakowoż, utrata nogi będzie zdecydowanie bardziej dramatyczna, szokująca i chyba bardziej przemówi do czytelnika.

P.S.Gratuluję świetnej pamięci. :)
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

9
Nisha pisze:.S.Gratuluję świetnej pamięci.
Po prostu coś mi się kołatało i przejrzałam Twoje posty ;)

Jasne, że młodej osobie trudno złamać, ale zdarzają się niefortunne przypadki.
Chodziło mi o to, że nie musi być od razu apokalipsy, żeby to była dla bohatera tragedia i żeby przemówić do czytelnika.
Czasem uświadomienie sobie jak ogromne znaczenie ma coś, co uważaliśmy za drobiazg, wali mocniej niż szok, dramat i wybuchy.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

10
ithilhin pisze:Czasem uświadomienie sobie jak ogromne znaczenie ma coś, co uważaliśmy za drobiazg, wali mocniej niż szok, dramat i wybuchy.
Oczywiście, że mogę nawet dać jej utracony palec u stopy, ale kwestią jest, co mocniej podziała na czytelnika, będącego w założeniu zwykłym ignorantem. Bardziej prostolinijne: białaczka czy nerwiak? Oba nowotwory, oba straszne, oba rzecz jasna niełatwe do uleczenia. Ale drugi nie wywoła emocji, bo musisz wytłumaczyć, co to jest. A na samo słowo białaczka od razu jest przykro, prawda?
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

11
O tym mówię. Nie walić między oczy, tylko dać coś co ugryzie i będzie gryzło jeszcze długo. Czytelnika znaczy.
Nie mówię, że Twój pomysł jest zły, nie o to mi chodzi. Po prostu podrzucam trochę inny sposób patrzenia na dramat.
Trzeba wytłumaczyć? I bardzo dobrze. Niech to dociera powoli.
I.. niech skończy się dobrze POMIMO tego dramatu.
Ha. To jest wyzwanie.

[ Dodano: Wto 29 Lip, 2014 ]
Nisha pisze:co mocniej podziała na czytelnika, będącego w założeniu zwykłym ignorantem
A to mnie zastanowiło.
Czemu takie założenie?
Wymagasz od siebie - wymagaj od czytelnika.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

12
Nisha pisze:Bardziej prostolinijne: białaczka czy nerwiak? Oba nowotwory, oba straszne, oba rzecz jasna niełatwe do uleczenia. Ale drugi nie wywoła emocji, bo musisz wytłumaczyć, co to jest. A na samo słowo białaczka od razu jest przykro, prawda?
Możesz wytłumaczyć w taki sposób, żeby to wywołało emocje - na przykład pokazując lekarza, który wie, że diagnoza jest dla pacjenta skrajnie niekorzystna i stara się przekazać mu to w sposób możliwie oględny. Albo, wprost przeciwnie, mówi brutalnie: rokowania? Myślę, że trzy miesiące, nie dłużej. Natomiast odwoływanie się do tego, co jest powszechnie znane, żeby czytelnika nie zmuszać do wysiłku, to bezpieczny krąg stereotypów.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

13
Rubia pisze:Natomiast odwoływanie się do tego, co jest powszechnie znane, żeby czytelnika nie zmuszać do wysiłku, to bezpieczny krąg stereotypów.
Nie chodzi o to, żeby czytelnika nie zmuszać do wysiłku, bo gdybym nie chciała, nie wybierałam bohaterów z podtekstem narodowościowo-religijnym.

Chcę wywoływać o czytelnika pewien szok wynikający z zaskoczenia, z nagłości, z krótkiej, aczkolwiek treściwej informacji. I ciężko jest, bo złamane biodro nie brzmi strasznie, nie gorzej przynajmniej jak złamana kość udowa. I można z tego wyjść.
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

14
To napisz, że kość została zmiażdżona, a nie złamana. Wtedy naprawdę trudno być optymistą :wink: Wypadki samochodowe należą do wydarzeń codziennych, natomiast ich skutki możesz stopniować dowolnie, zważywszy, że w tym samym samochodzie jedni wychodzą z kraksy z lekkimi potłuczeniami, inni natomiast tracą życie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron