Latest post of the previous page:
Żaden ze mnie medyk, ale może......zaniedbana cukrzyca? Przy tym podobno można z jednej strony uprawiać wysiłek fizyczny, ale z drugiej stracić wzrok i kończyny.
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
"Panie doktorze, czy zna pan jakiś sensowny sposób na pozbawienie mojej głównej bohaterki nogi? Nie? Dobrze, a mogę prosić o numer do doktor Iksińskiej?". ;DNatasza pisze:Nisha,
a spróbowałaś pójść do lekarzy? bo tak sobie wymyślać dla sportu... ech...
Garść faktów: do amputacji kończyn prowadzi cukrzyca typu 2*, która występuje u około 90% wszystkich cukrzyków. Do jej przyczyn należą: otyłość, zła dieta (za dużo cukrów), stres, przyjmowanie konkretnych leków i/lub kwestie genetyczne. Trzeba by podciągać na siłę bohaterkę do tych kryteriów.BlankLibrofilia pisze:Żaden ze mnie medyk, ale może...
...zaniedbana cukrzyca?
A potrzebne są wszystkie te przyczyny czy wystarczy kilka?Nisha pisze:Do jej przyczyn należą: otyłość, zła dieta (za dużo cukrów), stres, przyjmowanie konkretnych leków i/lub kwestie genetyczne. Trzeba by podciągać na siłę bohaterkę do tych kryteriów.
;DNisha pisze:w wyniku choroby
BlankLibrofilia pisze:Bo kwestie genetyczne - to akurat dwa machnięcia piórem.
Krzyżuje inny wątek, odpada.BlankLibrofilia pisze:Jakiś przodek chory w przeszłości.
Ja bym była zmęczona po tych wszystkich książkach o raku, co są teraz modne. Lepiej, gdyby to jednak było niespodziewane, poza tym - ta choroba, bądźmy szczerzy, zdominowałaby praktycznie wszystkie inne wątki. Coś utajonego, którego objawy zdawkowo wspomina się w tekście, przeszłoby raczej obok świadomości czytelnika, który przy samym fakcie zorientuje "O matko, jak mogłam/mogłem to przeoczyć!".BlankLibrofilia pisze:Bo jeśli chodzi o to, żeby było jak najbardziej dramatycznie, to nie wiem, jak inni, ale mną bardziej wstrząsnąłby opis codziennej walka z chorobą, potencjalnie mogącą zaprzepaścić życiowe marzenia i cały trud włożony w ich realizację, niż spektakularny wypadek samochodowy. Ciało jak największy wróg, podczas gdy chciałoby się mieć w nim dobrze działające narzędzie pracy - to dopiero tragedia. I pytanie nieustannie zadawane sobie przez czytelnika - uda jej się wygrać z chorobą? Czy nie?
Żeby wiarygodnie przedstawić codzienną walkę z chorobą, najpierw trzeba ją znać. Niekoniecznie z własnego doświadczenia, o cukrzycę czy alergię (też uciążliwa i niebezpieczna, i to jak!) można wypytać koleżankę, jeśli ma ochotę rozmawiać o swoich przypadłościach. Przewlekłe choroby, zwłaszcza ciężkie, postępujące, relacje chorego z rodziną, przyjaciółmi, w ogóle z otoczeniem, to sprawy bardzo złożone, a równocześnie znane wielu czytelnikom (nie chodzi mi tu o konkretną chorobę, tylko o to, co dzieje się w rodzinie, gdzie ciężko choruje brat, mama czy dziadek). Jeśli autorowi takie sytuacje są obce, to nie powinien ich fundować głównemu bohaterowi/bohaterce, lecz co najwyżej osobom drugoplanowym, żeby nie trzeba było wdawać się w detale, które lepiej zorientowanym ujawnią niewiedzę autoraBlankLibrofilia pisze:Bo jeśli chodzi o to, żeby było jak najbardziej dramatycznie, to nie wiem, jak inni, ale mną bardziej wstrząsnąłby opis codziennej walka z chorobą, potencjalnie mogącą zaprzepaścić życiowe marzenia i cały trud włożony w ich realizację, niż spektakularny wypadek samochodowy.
Ale żylaki są jednym z objawów ŻChZZ. :!:B.A.Urbański pisze: Żylaki i żylna choroba zakrzepowo-zatorowa to nie jest to samo. Żylaki są spowodowane nieprawidłową pracą zastawek żylnych, a w ŻChZZ tworzą się zatory i zakrzepy. Objawy też są inne.
Nie zamierzam bombardować czytelnika tymi wszystkimi sprawami, ponieważ:B.A.Urbański pisze:Oczywiście doradzam rozwiązanie numer 2.
Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości - tak jestem sadystą
masz rację! książki o miłości są w strasznym deficycie. Utnij mu/jej nogę szybciutko i dalej już spokojnie snuć historię miłosnąNisha pisze:d)po tylu książkach w tych tematach, dalej ktoś ma jeszcze chęci, żeby ciągnąć kwestie chorobowe? Serio? Książki o raku to normalnie wysypują się z półek.
Nie wiem, co w tym zabawnego, zdobywać wiedzę można wszędzie i zawsze, jeśli się tego chce. Choćby przy okazji zabiegów czy badań podpytywać: jak, po co, dlaczego tak a nie inaczej? Jak się odpowiednio do tego zabrać, to i można wyciągnąć wiele zaskakujących informacji, na przykład jak sobie pomóc w jakieś przypadłości w sposób skuteczny, chociaż hm... mijający się z oficjalnymi zaleceniamiNisha pisze:"Panie doktorze, czy zna pan jakiś sensowny sposób na pozbawienie mojej głównej bohaterki nogi? Nie? Dobrze, a mogę prosić o numer do doktor Iksińskiej?". ;DNatasza pisze:Nisha,
a spróbowałaś pójść do lekarzy? bo tak sobie wymyślać dla sportu... ech...
Możesz tez obciąć nogą na "Mad Maxa" (lub dla młodszych na "Piłę") lub na Jaimiego Lanistera.Nisha pisze:Nie zamierzam bombardować czytelnika tymi wszystkimi sprawami, ponieważ:
a)zdominują tekst (nie będzie miejsce na nic innego)
b)nie mam tyle objętości tekstu
c)szpitalna rzeczywistość zaburzyłaby kwestie miłosne i planowe zakończenie tego konkretnego wątku
d)po tylu książkach w tych tematach, dalej ktoś ma jeszcze chęci, żeby ciągnąć kwestie chorobowe? Serio? Książki o raku to normalnie wysypują się z półek.
Grimzon pisze:Natomiast właśnie chcesz zrujnować plany dziewczyny i cała jej przyszłość. Czy uważasz, że to nie zdominuje ci tego wątku ...
W ramach wyjaśnienia: mam ją pozbawić nogi na zakończeniu, dlatego staram się zrobić to w sposób miarę wiarygodny, a jednocześnie nie wypełniający przesadnej ilości tekstu. I oczywiście nie każdemu pomysłowi powiedziałam definitywne "nie", aczkolwiek terminy mnie nie palą, więc wolę pomyśleć zamiast chwytać się pierwszego rzuconego pomysłu.Rubia pisze:To może jednak te komplikacje zdrowotno-szpitalne w ogóle Ci nie są potrzebne, zwłaszcza, że zakłócają inne wątki i niepotrzebnie zabierają miejsce?
Zakończenie wątku miłosnego musi przebiec w określony sposób, ponieważ nie jest to historia w stylu zakochali się->przeszkoda->żyli długo i szczęśliwie tylko trochę coś bardziej skomplikowanego, z głębszym podtekstem. Zresztą na tym polega pisanie - żeby napisać coś po raz 2001 i ludzie dalej chcieli to czytać. :wink:Natasza pisze:masz rację! książki o miłości są w strasznym deficycie. Utnij mu/jej nogę szybciutko i dalej już spokojnie snuć historię miłosną