Latest post of the previous page:
Słuchajcie, tak czytam i czytam... nie macie wrażenia, że gdybyście czytali książkę o baletnicy, z wątkiem miłosnym, itd., która kończy się nagłym, niespodziewanym i - właściwie - znikąd wyjętym utraceniem kończyny... to wzruszylibyście ramionami i stwierdzili: "Pfeh, no tak, autor chciał skończyć z pompą, lol.
Takie zakończenie będzie po prostu... doklejone.
Jeżeli choroba, to przedtem jakieś objawy, lekceważone przez bohaterkę.
Jeżeli wypadek, to przez całą książkę jakiś motyw przebiegania przez jezdnię jak ślepy królik.
Jeżeli na budowie, to motyw przechodzenia przez takową w poprzednich rozdziałach.
No, żeby to miało ręce i nogi, a nie: "szast, prast, patrzcie jak pomazałam krwią końcówkę!".
To tylko taka luźna uwaga ode mnie. Sposobów na stratę nogi już w tym temacie tyle, że można by bohaterce obciąć siedem kończyn, a nie jedną.
Osobiście głosuję na katanę, jeśli musicie już wiedzieć. :szatan: