Debiutować powieścią czy zbiorem opowiadań?

1
Jest już temat, czy debiutować cyklem, ja chciałbym poruszyć inny temat.
Jakie szanse ma debiutant, który chciałby wydać zbiór opowiadań? Zbiory opowiadań chyba tak chodliwe jak powieści nie są - moim zdaniem niesłusznie, ja lubię zbiory opowiadań, częstokroć bardziej niż powieści. Ale przeglądając strony niektórych wydawnictw, można się natknąć na informację, że debiutantów, owszem, chętnie wydadzą, ale zbiorów opowiadań nie przyjmują.
Pytam, bo mam konkretny w tym cel, kończę mianowicie zbiór opowiadań (do końca roku bankowo go zamknę) i przyszła mi taka myśl, czy nie lepiej te opowiadania spróbować posprzedawać do czasopism (NF, jedno nadałoby się do Lampy, któreś, na przykład, do Esensji) i tym samym wyrobić sobie markę, jakieś nazwisko, wiadomo, jak to działa. A mając na koncie jedno opowiadanie w Nowej Fantastyce (już zaklepane) i tak nikt mnie kojarzył nie będzie, więc to słaba karta przetargowa w ewentualnych pertraktacjach z wydawcą ("Patrzcie, puścili mi opowiadanie drukiem!" - to mało trochę). A w tym czasie, gdy ukazywałyby się - daj Bóg - opowiadania w czasopismach, pracowałbym po prostu nad powieścią i za rok-dwa mógłbym ją wydać, mając świadomość, że ktoś już coś mojego czytał i przynajmniej ciut-ciut mnie kojarzy.
A to jest raczej kwestia takiej dychotomii: albo celować w zbiór opowiadań albo publikować opowiadania w czasopismach; ciężko jest raczej debiutantowi wydać zbiór opowiadań, w którym 3/4 tekstów byłoby już wcześniej publikowanych.

2
Zanim nie wydasz drukiem kilku opowiadań nikt Cię nie będzie kojarzył. Do tego jest kwestia odbioru tych tekstów - musi być pozytywny. Sam fakt wydania czegoś drukiem, wiele nie daje, choć rzecz jasna jest dużo lepszą podstawą do ewentualnych negocjacji niż np. teksty zamieszczone w Internecie. Jak wyrobisz sobie nazwisko, możesz debiutować i zbiorem opowiadań, ale nigdzie nie publikowanych, masz racje sądząc, że nikt debiutantowi nie wyda "starych" tekstów. Do tego dochodzą kwestie prawne ( zależnie od zawartej umowy), bo wydając coś np. w "Nowej Fantastyce" nie możesz swobodnie dysponować opublikowanym tekstem. Oczywiście, czasem można się dogadać, np. ja swego czasu zamieściłem w NF opowiadanie "Gambit Wielopolskiego" i ten sam tekst ( w wersji rozszerzonej) opublikowałem na stronie NCK, a później rozwinąłem w powieść ( oczywiście za zgodą i wiedzą NF). I rzeczywiście - łatwiej chyba debiutować powieścią. Jeśli czasopisma będą zainteresowane Twoimi tekstami ( bo to podstawa, tu nie ma co teoretyzować), możesz "poświęcić" zbiór na publikacje w pismach, a sam tymczasem pisać powieść. Zanim "zużyjesz" swój zbiór, spokojnie skończysz pisać, bo na pewno nie będą Cię publikowali co miesiąc.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Ano właśnie, czyli jednak warto iść dłuższą drogą, a w międzyczasie przekonać do siebie czytelników (wybadać, czy w ogóle chcą czytać te moje wypociny) i wydawców, i w końcu przekonać siebie samego, że się potrafi. No... nie ma tego złego, przynajmniej mam kilka tekstów, które przy pomyślnych wiatrach będę mógł zamieścić tu i ówdzie.
Na dobrą sprawę mógłbym dokończyć ten zbiór opowiadań, rozesłać go po całym świecie - ale szansa, że któreś wydawnictwo byłoby zainteresowane jest minimalna, raz, ze względów na to, że nikt mnie nie zna, dwa - być może ten zbiór jest po prostu słaby literacko.
Ale to minęłoby znowu mnóstwo czasu, ja, głupi, czekałbym na odpowiedź bądź ile, a wreszcie i tak bym się nie doczekał. W tym czasie mogę - przynajmniej drobnymi kroczkami - iść do przodu, publikując gdzieś te teksty i nie marnować więcej czasu.
Dzięki za odpowiedź.

4
Ja zrobiłem to trochę "na okrętkę" - do debiutanckiej powieści dołożyłem dwa opowiadania dziejące się w tym samym świecie. Ale ja miałem nieco inną sytuację, bo miałem debiut bardzo ułatwiony - pokazałem koledze autorowi gotową mikropowieść, on pokazał to w wydawnictwie i redakcja przekonała mnie, że warto ten tekst rozbudować, wtedy to wezmą. I wzięli.

Natomiast brakuje mi trochę większej ilości miejsc, gdzie można wysyłać opowiadania - drukowanych branżowych periodyków fantastycznych nie jest tak znów dużo, a w sieci... W sieć nie wierzę, siedzę w niej od 15 lat i jakoś jednak wolę druk ;)

5
Szczerze mówiąc, to są dwa problemy w jednym: jakie są szanse debiutu zbiorem, nie powieścią - i założywszy wersję optymistyczną, czyli publikacji tych opowiadań, czy dają równe szanse jak powieść.
Moim zdaniem znacznie trudniej debiutować w dobrym wydawnictwie opowiadaniami, ale też ja odradzam z drugiego powodu - znacznie mniej czytelników sięgnie po zbiór, co może się przełożyć na słabe wyniki, a co za tym idzie, trudności w wydaniu drugiej książki.
Oczywiście, znamy wszyscy parę przypadków precedensowych, ale reguła wydaje mi się nieubłagana.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

6
Navajero, NF zawiera umowy, które blokują wydanie tekstu na dłużej?? Aż się zaniepokoiłam, że muszę sprawdzić swoją umowę w SFFiH, ale dałabym sobie łapę uciąć, że była jednorazowa - na tu i teraz czyli na miesiąc, w którym ukazało się opowiadanie.

Z punktu widzenia czytelnika pierwsze pytanie, które mi się nasuwa, to czy chodzi o opowiadania jakoś powiązane (jak pierwsze Wiedźminy, jak Babunie Jagódki i takie tam) czy każde zupełnie o czym innym?
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

7
Aż z ciekawości wyciągnąłem swoją umowę z NF z kwietnia: licencja jest wyłączna do 3 miesięcy od dnia wprowadzenia czasopisma do obrotu, po tym terminie staje się w niewyłączna. Czyli całkiem rozsądne podejście.
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis znaleziony w sieci...

8
cranberry pisze:Navajero, NF zawiera umowy, które blokują wydanie tekstu na dłużej??
Chyba nie ( musiałbym rozgrzebać swoje umowy, a nie chce mi się). Z moim "Gambitem..." było tak, że niemal zaraz po wyjściu NF zgłosili się do mnie z NCK z prośbą o rozszerzenie tekstu ( gdzie część owego rozszerzenia stanowiłoby opowiadanie opublikowane w NF), a później napisanie powieści na jego podstawie, dlatego odesłałem ich do Parowskiego. Parowski trochę postękał, ale nie robił problemów mimo, że przez długi czas "poszerzone" opko było powszechnie dostępne na stronie NCK.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

10
godai pisze:Natomiast brakuje mi trochę większej ilości miejsc, gdzie można wysyłać opowiadania
Bardzo brakuje, ale co poradzisz? Gdyby się opłacało wydawać takie pisma - to by ich było kilka. Niestety, nie opłaca się. Z drugiej strony, skoro została już tylko Nowa Fantastyka (oraz NF Wydanie Specjalne), to debiut wydaje się być cenniejszym nawet.
cranberry pisze: Z punktu widzenia czytelnika pierwsze pytanie, które mi się nasuwa, to czy chodzi o opowiadania jakoś powiązane (jak pierwsze Wiedźminy, jak Babunie Jagódki i takie tam) czy każde zupełnie o czym innym?
Dobre pytanie. U mnie te opowiadania są powiązane. Znaczy - miejsce akcji jest to samo, niektóre postacie się przewijają w różnych opowiadaniach, a przede wszystkim na 9 zakładanych opowiadań (różnej długości, razem powinno wyjść 450-500k znaków) 4 albo 5 miałyby tworzyć pewien kręgosłup zbioru, prawie jak - w nieco luźniejszej co prawda formie - rozdziały powieści. Pozostałe opowiadania byłyby bez związku z głównym wątkiem fabularnym, ale prezentowałyby miejsce akcji (ważne dla zbioru) z różnych punktów widzenia. Nie wiem, do czego to porównać. "Viriconium" Harrisona miało ciut podobną budowę, z tego co pamiętam - ale to jeszcze nie to.

Ale im dłużej pracuję nad tym zbiorem, tym więcej mam wątpliwości. Może lepiej nie silić się na takie dziwne rozwiązania strukturalne, postarać się rozsprzedać te opowiadania, które równie dobrze mogą przecież funkcjonować solo i zacząć pisać normalną powieść? To bezpieczniejsze rozwiązanie, sprawdzone i w ogóle. Szansa, że mi ktoś poważny wyda zbiór opowiadań jest nikła - nawet taki "kombinowany" zbiór opowiadań (a może szczególnie taki kombinowany).

11
A nie możesz zostawić sobie tych opowiadań do zbioru na przyszłość, a teraz zająć się powieścią ewentualnie innymi opowiadaniami ;)?

12
O tym też myślałem. Ale mam nadzieję, że za kilka lat będę pisał lepiej - i te juwenilia po prostu kompletnie przestaną mi się podobać i nie będzie z nich żadnego pożytku. Postaram się wykorzystać te ładniejsze opowiadania i jednak porozsyłam je tu i ówdzie, może ktoś kupi.
Dzięki za rady.

13
Zrób jak Gołkowski. "Ołowiany świt" to zbiór opowiadań, które z biegiem stron coraz bardziej zmieniają się w rozdziały powieści. Sprawdza się w działaniu. :)

14
Óp pisze: miejsce akcji jest to samo, niektóre postacie się przewijają w różnych opowiadaniach, a przede wszystkim na 9 zakładanych opowiadań (różnej długości, razem powinno wyjść 450-500k znaków) 4 albo 5 miałyby tworzyć pewien kręgosłup zbioru, prawie jak - w nieco luźniejszej co prawda formie - rozdziały powieści. Pozostałe opowiadania byłyby bez związku z głównym wątkiem fabularnym, ale prezentowałyby miejsce akcji
Dla mnie (jako czytelnika) taki pomysł konstrukcyjny jest ciekawy. Oczywiście wszystko zależy od wykonania, ale sam pomysł interesujący - dla mnie bardziej niż zbiór niepowiązanych a nawet niż taki zbiorek, po którym widać, że najpierw miały być oderwane opowiadania, a potem wychodzi z tego pomysł na powieść (BTW to właśnie można by powiedzieć o moim zbiorku - mimo że ja wiem, że od pomysłu na powieść się zaczęło).

"Zanieśmy im naszą wojnę" Musialika to właśnie taka dość misterna konstrukcyjnie mozaika różnych spojrzeń na tę samą wojnę, przy czym tutaj mam uczucia mieszane co do wykonania - pierwsza połowa mi się nie podobała, druga jest rewelacyjna. Ale to nie problem w konstrukcji - gdyby wszystkie opowiadania trzymały poziom ostatnich, pomysł na takie wielopunktowe spojrzenie na konflikt wojenny byłby świetny: równocześnie kameralny psychologicznie i panoramiczny.

A co do przekazania praw do utworu - też sprawdziłam umowę z Fabryką Słów na tekst w SFFiH i była bardzo logiczna: kupowali prawa do tekstu na miesiąc, w którym numer się ukazywał oraz na miesiąc poprzedzający (co dawało im prawo do promowania numeru i zabezpieczało przed tym, że ja to gdzieś konkurencyjnie w ostatniej chwili przed premierą sprzedam). Powiem otwarcie, że kiedy umowa wygasa a numer czasopisma i tak wychodzi ze sprzedaży, to redaktor Parowski nie powinien Ci, Navajero, za bardzo stękać ;) No, chyba że umowa jeszcze nie wygasła.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

15
cranberry pisze:Powiem otwarcie, że kiedy umowa wygasa a numer czasopisma i tak wychodzi ze sprzedaży, to redaktor Parowski nie powinien Ci, Navajero, za bardzo stękać ;) No, chyba że umowa jeszcze nie wygasła.
Szczerze mówiąc nie pamiętam. Być może nie wygasła. Zresztą, poza umowami są jeszcze dobre obyczaje, a Parowski zawsze bardzo dobrze traktował autorów, więc wypadało mu odpłacić podobną kurtuazją. Ja wolę, żeby wszystko było jasne. Np. pisząc książkę dla NCK poinformowałem szefa FS, że wydam coś poza ich wydawnictwem, mimo, że nie miałem takiego obowiązku. Jednak jeśli współpracuje się z kimś przez dłuższy czas, warto dbać o to, aby wzajemne kontakty nie schodziły poniżej pewnego poziomu. Odrobina grzeczności jeszcze nikomu nie zaszkodziła :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron