dwie osoby - didaskalia dialogowe

1
Sugestia, aby w zapisie dialogów pomiędzy dwiema osobami ograniczać do niezbędnego minimum wyjaśnienia, kto wypowiada daną kwestię, wydaje się sensowna (unikanie zbędnych informacji), jednak z drugiej strony np. we "Władcy Pierścieni" czy "Opowieściach z Narni" jest bardzo dużo takich wstawek.

Czy takie wstawki należy uznać za (raczej dobre) uchybienie warsztatowe, czy może jest to kwestia pisarskiej mody, w szczególności anglosaskiej?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

2
Zależy od sytuacji, generalnie im dłuższy dialog, tym bardziej potrzebne wyjaśnienia kto mówi ( bo czytelnik może stracić wątek) i opisy w rodzaju: "powiedział drapiąc się po głowie". One po prostu urozmaicają monotonię dialogu. Do tego choć krótkie przerywniki opisowe. Inaczej zanudzimy czytelnika.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

3
Zgadzam się, że w takich przypadkach nadrzędną zasadą jest unikanie niejednoznaczności. Nie zaszkodzi dodatkowe ubarwienie tekstu bardziej rozbudowanymi didaskaliami niż np. rzekł X, powiedział Y itp.

Przedstawię moje wątpliwości na przykładzie Tolkiena.
Mam nadzieję, że zamieszczenie krótkiego fragmentu tekstu angielskiego na polskim forum literackim nie zostanie uznane za niezgodne z regulaminem :)

Fragment z "The Lord of the Rings"(50th Anniversary Edition, London 2007, s. 53):

" ' ''Give it to us, Déagol, my love, '' said Sméagol, over his friend`s shoulder.
' ''Why?'' said Déagol.
' ''Because it`s my birthday, my love, and I wants it, '' said Sméagol.
' ''I don`t care, '' said Déagol. I have given you a present already, more than I could afford. I found this, and I`m going to keep it.''
' ''Oh, are you indeed, my love, '' said Sméagol; and he caught Déagol by the throat and strangled him, because the gold looked so bright and beautiful. Then he put the ring on his finger."

Tolkien mógł chyba zrezygnować z niektórych wyjaśnień dialogowych bez obniżenia wartości literackiej tekstu i jego klarowności. Jednak zapewne zastosował obficie didaskalia dialogowe jako celowy zabieg warsztatowy. Podobna sytuacja występuje w wielu innych fragmentach dzieła.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

5
Z mojego punktu widzenia jako czytelnika - długi dialog bez didaskaliów to koszmar, zwłaszcza jeśli padają w nim wyjaśnienia kwestii istotnych dla fabuły (np. jest to dramatyczna rozmowa w kluczowym momencie). Zdarzyło mi się redagować książkę, gdzie występowały takie właśnie długie ważne dialogi pozbawione informacji, kto co mówi, a dodatkowo same kwestie dialogowe były formułowane dość enigmatycznie (aluzje, półsłówka). Szanse czytelnika na zrozumienie, o co biega - bliskie zeru. Pogoniłam autora rózgą żelazną ;) i kazałam didaskalia dopisać. Dopisał.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

6
Cóż, jest to, jak widać, kwestia gustu. Ja swego czasu bardzo lubiłem didaskalia, ale pewnego razu redaktor (chodziło o tekst do Fahrenheita) zwrócił mi właśnie uwagę, że jest ich ciut za dużo i dialog dwóch osób może się bez nich obyć. Jeśli rozmowa nie jest za długa i za skomplikowana, to myślę, że jest w tym jakaś racja, wycięcie didaskaliów poprawia płynność i dodaje dynamiki. Alternatywnie, można pokusić się o didaskalia, ale takiej bardziej oryginalne niż "rzekł" czy "powiedział", jakieś alegoryczne może, które ubarwią tekst.
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis znaleziony w sieci...

7
Ogólnie, to problem był już analizowany kilka forumowych pokoleń wstecz (już pewnie przed 2007 ;)) - w linku podanym przez B.A jest dużo fajnych spostrzeżeń.

Nie ukrywam, dla mnie ciągle jest to problem - głównie w zachowaniu równowagi: by było czytelnie, ale bez wrażenia nadmiaru. Pisząc, muszę ciągle się pilnować: didaskalia znakomicie uzupełniają treść dialogu, podkreślają znaczenie, natomiast drażnią, gdy pełnią rolę wypełniaczy (powiedział, drapiąc się za uchem). Warto patrzeć na to w kategorii gotowej sceny: czy dany gest ma znaczenie, czy coś wnosi do charakterystyki postaci? Jeżeli Jakub, opowiadając o pierwszym dniu w nowej pracy, mizia dłonią blat stołu, to jakie to ma znaczenie dla treści, które wypowiada? Jeżeli Julka, opowiadając z wypiekami na twarzy o wakacjach 2012, jednocześnie bawi się zapięciem stanika Marty, to co ze sobą niesie ten gest? Itd.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

9
Pilif pisze:didaskalia znakomicie uzupełniają treść dialogu, podkreślają znaczenie, natomiast drażnią, gdy pełnią rolę wypełniaczy
Didaskalia spełniają jeszcze rolę "obrazową' dodają informacje wizualną do dialogu. To zbliża zapis do rzeczywistej sytuacji rozmowy - biorący w niej udział przecież cały czas coś robią, coćby drapią się za uchem :) Trzeba znaleźć punkt równowagi - sprzedać sytuację w jakiej dochodzi do dialogu streszczoną w kilku słowach, potem używać didaskaliów jak przerw na oddech w dialogu, tworzyć rytm rozmowy.
Uwielbiam kiedy opisy są zupełnie wyrzucone poza dialog, postacie wymieniają kilka zdań i następuje pauza z akapitem opisowym. Taką technikę stosuje np Huberath w "Miastach..."
http://ryszardrychlicki.art.pl

10
-Ja maluję. Moja ciotka też.
-Ale nie robisz tego zawodowo - podkreśliła Tareme.
-Co wcale nie wywołałoby skandalu - dodała Bayla.
-Właśnie, że by wywołało - zaoponowała Tareme.
-Rzadko spotyka się artystki - spierała się Bayla.- Ale od modelki jest tylko krok do prostytutki. Obie sprzedają ciało mężczyzną.
-A jeśli pozują kobiecie? - zapytała Rielle.

Zastanowiły się nad jej pytaniem

-Brzmi nie najgorzej - odpowiedziała Bayla. Tereme pokręciła głową na znak niezgody.
-Ciotka i ja malujemy nawzajem swoje portrety. - powiedziała Rielle. - Oczywiście w ubraniach. Czy to jest prostytucja? Skandal?
-Jesteście... rodziną. - stwierdziła Tereme. - I domyślam się, że sobie nie płacicie

Krótki dialog trzech kobiet wyrwany z kontekstu. Czy takie powtórzenia imion postrzegane są jako błąd? Czy trzeba "na siłę" używać innych słów np. złodziej, mężczyzna?

11
Maria Szósty, myślę, że dopóki do rozmowy nie włączyła się Rielle, z KTÓREGOŚ (jednego czy dwóch) wyjaśnień należałoby zrezygnować.

Natomiast tam zdecydowanie powinna być mowa o sprzedawaniu ciała MĘŻCZYZNOM. Kim, czym (ktoś jest) - mężczyzną, komu (sprzedaje ciało)? tym (kilku) mężczyznom. To ostatnio nagminny i gryzący w oczy błąd, jak rozumiem bierze się z lęku przed zapisem fonetycznym "wiejsko" wymawianych końcówek, ale jest fatalnym błędem.

BTW podoba mi się treść tego fragmentu - fajny problem obyczajowy.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

12
Pomimo licznych dialogów z udziałem 3 postaci, mi atrybucje dialogowe (czy didaskalia) przychodzą dość naturalnie i nie widzę w nich problemu tak długo, jak mam w zanadrzu dodatkowe synonimy :wink:
mam też dużo postaci gadających do siebie i brak atrybucji w wypadku takiego monologu powoduje dysonans poznawczy (czytelnik przywykł do dialogów).
Oczywiście, nie zawsze bombarduję czytelnika didaskaliami; porzucam na przykład " - powiedziała. - " i tak dalej, jeśli owa "ona" jest jedyną postacią kobiecą. Lubię też czasem szybką wymianę krótkich zdań na jedno, dwa czy trzy słowa, zupełnie pozbawionych atrybucji. Rozmowa nie tylko zyskuje na dynamice, ale też - w zależności od okoliczności - staje się zdawkowa, znudzona, pełna strachu lub senna.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

14
cranberry pisze:Maria Szósty, myślę, że dopóki do rozmowy nie włączyła się Rielle, z KTÓREGOŚ (jednego czy dwóch) wyjaśnień należałoby zrezygnować.

Natomiast tam zdecydowanie powinna być mowa o sprzedawaniu ciała MĘŻCZYZNOM. Kim, czym (ktoś jest) - mężczyzną, komu (sprzedaje ciało)? tym (kilku) mężczyznom. To ostatnio nagminny i gryzący w oczy błąd, jak rozumiem bierze się z lęku przed zapisem fonetycznym "wiejsko" wymawianych końcówek, ale jest fatalnym błędem.

BTW podoba mi się treść tego fragmentu - fajny problem obyczajowy.
Nic dziwnego, ze tekst sie podoba, poniewaz jest to fragment z wydrukowanej powiesci dosyc znanej zagranicznej autorki :) Przepraszam, nie chcialem wprowadzac w blad. Poprostu cos zgrztnelo poczas czytania i chcialem poznac wasza opinie.

(brak polskich znakow - w pracy mam klawiature germanska :))

15
Maria Szósty pisze: Nic dziwnego, ze tekst sie podoba, poniewaz jest to fragment z wydrukowanej powiesci dosyc znanej zagranicznej autorki :) Przepraszam, nie chcialem wprowadzac w blad.
To że tekst jest opublikowany, wcale nie znaczy, że od razu by mi się musiał ujęty w nim problem podobać :D A ten mi się podoba ;)
Nie mam pojęcia, jak takie powtórzenia są widziane w innych językach - po polsku wydają nam się lekko nadmiarowe, też nam, jak widzisz, zgrzytały.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”