Znacznie trudniej zaakceptować postępowanie niektórych polskich wydawców, którzy interesują się wyłącznie tekstami zagranicznych autorów.
Poniżej zamieszczam dotychczasowe podsumowanie moich starań.
O początku tego roku próbowałem nawiązać kontakt z ponad 150 wydawcami w następujących krajach: USA (ok. połowy maili zostało wysłane do tego kraju), UK, Kanada, Irlandia (przede wszystkim oddział Penguina), Australia (większość australijskich oddziałów największych wydawnictw, czyli z tzw. Big Five, przyjmuje teksty bezpośrednio od autorów), Nowa Zelandia (redaktor z Random House poprosił o wysłanie tekstu, na odpowiedź - odmowną - czekałem ok. półtora miesiąca), Indie (Random House i Penguin - ich redakcje w dalszym ciągu funkcjonują oddzielnie -, z tempa ich reakcji można spodziewać się odpowiedzi chyba dopiero w następnym wcieleniu

), RPA i Namibia.
Nie starałem się o zdobycie agenta, wychodząc z założenia, że o dobrego będzie bardzo trudno, a marny nie jest mi potrzebny. W samym USA jest co najmniej kilkaset wydawnictw, które przyjmują teksty bezpośrednio od autorów (chociaż większość dużych wydawców przyjmuje teksty wyłącznie za pośrednictwem agentów).
Ograniczyłem się do wydawnictw, w których propozycje lub pytania są przyjmowane mailem. Zrobiłem jeden wyjątek, przesyłając fragment tekstu do Australii (w wydawnictwie poprosili o przesłanie trzech rozdziałów, gdy zrobiłem to mailem, odpowiedzieli, że w formie elektronicznej nie wezmą).
Do ok. 10 wydawców dzwoniłem (bardzo mi się spodobało, gdy jeden Kanadyjczyk zaczął mnie tytułować "Dear Sir"). Przyjąłem zasadę, że po wysłaniu nie będę dopytywać się o dalsze losy tekstu, jeśli będą chcieli go przyjąć, odezwą się sami
Moja powieść od początku wywoływała skrajne komentarze (kilka recenzji nieznanych mi wcześniej osób można znaleźć w necie, kolejna opinia zostanie wydrukowana w periodyku "Analecta. Studia i Materiały z Dziejów Nauki"), dlatego uznałem, że wcześniej lub później natrafię na wydawcę, któremu tekst się spodoba. Na część odpowiedzi jeszcze czekam.
Moim celem było napisanie pracy filozoficznej (z elementami popularyzacji), jednak forma literacka była w tym przypadku konieczna.
Większość osób, które czytały moją książkę zgodnie stwierdziło, że tekst napisany jest bardzo prostym językiem; dla niektórych to spora wada (świadcząca o mojej infantylności), dla innych - zaleta. Niewątpliwie prostota mojego pisania ułatwiła pracę tłumaczce, która miała problem tylko z przełożeniem jednego zdania

Tekst został przygotowany w wersji amerykańskiej, ale bez wątpienia wymaga jeszcze pracy redaktora-nativa. Pod względem merytorycznym zawiera dokładnie to, co zamierzałem przekazać.
Powtórzę raz jeszcze: dopłacenie do wydania nie wchodzi w grę.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words