91

Latest post of the previous page:

Wiesz, nie poczuj się dotknięta, ale chyba masz zbyt poetyczną duszę, a tu trzeba być prozaicznym do bólu :)
Formy reklamy, jakie sobie wyobrażasz, są tak kosztowne, że w polskiej rzeczywistości te nakłady po prostu się nie zwrócą. I już - nie ma w tym żadnej ideologii, żadnych podtekstów. Bywa, że wydawcy są dyletantami, ale bez przesady - wiesz chociaż, ile kosztuje dwutygodniowa promocja w Empiku? A jak już wiesz, to policz sobie, ile trzeba sprzedać egzemplarzy, aby tylko tę jedną formę promocji spłacić :)
FS, chociaż powinni pisać o niej inni, bo ja tam już od dawna nie publikuję, robi jedną niezwykle ważną rzecz: książki są dostępne. Bowiem to miraż, że napompujesz reklamami odbiorców i pognają do księgarń, aby książkę kupić. To jest powszechny mit selferów :) jakieś 70% ludzi kupuje książkę, bo ją zauważyło w księgarni, na targach ksiązki czy innych eventach. Po prostu. I tu znów wrócę do kosztów. Jak już sprawdzisz ten Empik, dolicz np. opłaty za cztery targi książki w roku, stoisko.
Konkludując, postulujesz wywalenie na reklamę 100 tysięcy zł., albo i więcej. To się nie zwróci. Nie wierz, że aż tak wzrośnie czytelnictwo - szczególnie w przypadku debiutantów :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

92
A. A. Raven pisze:Używane są nietrafione środki (np. telewizja) albo niekorzystna forma (byle jak zrobiona reklama, bo zdjęcia znalezione w wyszukiwarce i "powiększone" paintem).
A przecież ktoś, kto woli seriale i nie czyta, czytać nie zacznie, jeśli nie dostanie porządnego bodźca typu: plecenie od ukochanej aktorki/aktora, a to kosztuje. No i jeszcze musi być w temacie... Jeśli nie napisało się kolejnego "Domu nad rozlewiskiem", to ogłoszenie i tak raczej nie chwyci.
Przepraszam, ale jako (wprawdzie już były, ale jednak długoletni) właściciel agencji reklamowej muszę zaprzeczyć; po pierwsze reklama telewizyjna nadal pozostaje w Polsce najskuteczniejszą formą, a jej minusem jest wysoki poziom inwestycji, a nie słaby zasięg i wysoki koszt dotarcia; poza tym dobry media-planner tak dobierze pasma emisji, żeby trafić do jak największej ilości odbiorców z grupy docelowej, bo telewizja wbrew pozorom nie emituje wyłącznie seriali...
A. A. Raven pisze:Albo drukuje się ze sto plakatów i je rozwiesza po okolicznych miastach.
... a potem spokojnie czeka się na wizytę panów ze Straży Miejskiej i uiszcza mandat :twisted: :twisted: :twisted:
A. A. Raven pisze:Ale pytanie moje było o to, co Fabryka robi, by zareklamować swoich autorów i jak wygląda przykładowa kampania...?
Co robi Fabryka dokładnie wiedzą tylko oni... Pytanie jest raczej źle postawione i powinno brzmieć "co należy zrobić, aby..."
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

93
A. A. Raven pisze:Ale pytanie moje było o to, co Fabryka robi, by zareklamować swoich autorów i jak wygląda przykładowa kampania...? To, że odpowiedź zginęła pomiędzy rozważaniami o "selfie" chyba najlepiej świadczy o braku konkretnych, odpowiednio wycelowanych działań w tej strefie.
Naprawdę? A nie przyszło Ci do głowy zerknąć na fabryczna stronę i FB? Co rusz jest jakiś czat z autorem, publikuje się recenzje, daje linki do audycji radiowych, telewizyjnych, robi konkursy z książkami... Tu akurat Fabryka wybija się na plus, jak na polskie warunki. Do tego dochodzą maile rozsyłane odwiedzającym fabrycznego facebooka ( wystarczy zerknąć ile ta strona ma lajków, aby pojąć, że to niebagatelna reklama). Ja zaczynam odnosić wrażenie, że Ty po prostu szukasz usprawiedliwienia dla samodzielnego wydania książki. Tylko nie rozumiem po czorta? Chcesz to wydaj. Nie Ty pierwsza, nie Ty ostatnia.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

94
Navajero pisze:A nie przyszło Ci do głowy zerknąć na fabryczna stronę i FB?
Akurat ich FB mam podpiętego i widzę, co się na nim dzieje. Fakt, więcej niż na stronach innych wydawnictw. Co jakiś czas zaglądam też na macierzyste strony wydawnictw (nie tylko Fabryki). Widzę to, co pokazują odwiedzającym. Mnie interesuje, co i jak robią z autorem, czyli ta druga strona medalu.

MaciejŚlużyński pisze:po pierwsze reklama telewizyjna nadal pozostaje w Polsce najskuteczniejszą formą,
Ostatnie badania rynku we wcześniej wspomnianej przeze mnie agencji wskazały, że niekoniecznie. Powoli odpowiednio ukierunkowana reklama w gazetach i internecie lepiej dociera do potencjalnego klienta niż telewizja, która na rzecz tego drugiego coraz częściej jest porzucana. Młode pokolenia coraz chętniej i częściej żyją w wirtualnym świecie, a nie siedzą przed telewizorem. ;)
I nie, nie emitują tylko seriali. Emitują też "trudne sprawy" pod różnymi nazwami. Osobiście poza niektórymi Galileo i ciekawymi wywiadami z lokalnymi osobowościami nie odnajduję niczego interesującego, kiedy już mogę usiąść sobie wieczorem czy po południu, by popatrzeć.
MaciejŚlużyński pisze:Co robi Fabryka dokładnie wiedzą tylko oni... Pytanie jest raczej źle postawione i powinno brzmieć "co należy zrobić, aby..."
Och, na to pytanie odpowiedź jest prosta: Napisać genialną książkę. Amen. Ewentualnie zaszantażować redaktora naczelnego... ;> Ale tego nie polecam, bo szantaż to brzydka praktyka i zwykle się źle kończy. :P

A wiedzę tę mają także drodzy Autorzy, bo przecież są z pewnością choć po części wtajemniczeni w te działania. ;)
Romek Pawlak pisze:Wiesz, nie poczuj się dotknięta, ale chyba masz zbyt poetyczną duszę, a tu trzeba być prozaicznym do bólu :)
Nie czuję się dotknięta. Czuję się zauważona i zrozumiana (a przynajmniej wyczuwam próbę zrozumienia, co jest bardzo cenne).
Formy reklamy, jakie sobie wyobrażasz, są tak kosztowne, że w polskiej rzeczywistości te nakłady po prostu się nie zwrócą.
Empik jest drogi, reklama w telewizji jest droga. – Zdaję sobie z tego sprawę.
FS, chociaż powinni pisać o niej inni, bo ja tam już od dawna nie publikuję, robi jedną niezwykle ważną rzecz: książki są dostępne. Bowiem to miraż, że napompujesz reklamami odbiorców i pognają do księgarń, aby książkę kupić. To jest powszechny mit selferów :) jakieś 70% ludzi kupuje książkę, bo ją zauważyło w księgarni, na targach ksiązki czy innych eventach. Po prostu.
I to jest ważna informacja dla początkującego! Nie zwróciłam uwagi, ale faktycznie to jest prawda. Nie kupiłam książki, której nie "pomacałam", chyba że ktoś bliski mi polecił bezpośrednio wydanie/podał link.
I tu znów wrócę do kosztów. Jak już sprawdzisz ten Empik, dolicz np. opłaty za cztery targi książki w roku, stoisko.
Konkludując, postulujesz wywalenie na reklamę 100 tysięcy zł., albo i więcej. To się nie zwróci. Nie wierz, że aż tak wzrośnie czytelnictwo - szczególnie w przypadku debiutantów :)
Kalkulując na grubo (na zaokrągleniach cen):

Koszty:
Wydanie + podatki (6.000 szt.): 80.000
Promocja: 100.000

Zyski:
Sprzedaż (30/szt.) : 180.000

I już w tym momencie wiadomo, że zarobiłam ładne zero... A wątpię, że poszłoby mi to 6 tysiaków na ten moment. :lol:
I to są dla mnie, drodzy Państwo, konkrety: realne przychody – koszty.
Navajero pisze:Ja zaczynam odnosić wrażenie, że Ty po prostu szukasz usprawiedliwienia dla samodzielnego wydania książki.
A ja mam wrażenie, że to wrażenie poczęło się już jakieś dwie strony tematu temu i jest kierowane głębokim urazem (mam nadzieję, że nie do mnie, a jedynie do nieudolnych wydań ;) ).
𝓡𝓲

95
A. A. Raven pisze: Kalkulując na grubo (na zaokrągleniach cen):

Koszty:
Wydanie + podatki (6.000 szt.): 80.000
Promocja: 100.000

Zyski:
Sprzedaż (30/szt.) : 180.000

I już w tym momencie wiadomo, że zarobiłam ładne zero... A wątpię, że poszłoby mi to 6 tysiaków na ten moment. :lol:
I to są dla mnie, drodzy Państwo, konkrety: realne przychody – koszty.
Zastanawiam się, skąd - nawet licząc na grubo - wzięłaś te kwoty? No, i czy zamierzasz w takim razie sprzedawać egzemplarz po ok 60 pln szt. skoro 30 pln zaliczasz do dochodu, a - co było już wiele razy podnoszone - około 50% ceny detalicznej pochłania dystrybucja.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

96
A. A. Raven pisze:A ja mam wrażenie, że to wrażenie poczęło się już jakieś dwie strony tematu temu i jest kierowane głębokim urazem (mam nadzieję, że nie do mnie, a jedynie do nieudolnych wydań ;) ).
Rozgryzłaś mnie. Trzęsę się ze strachu, że selfie zrobią mi konkurencję i wyrugują z rynku :lol: Na poważnie: naprawdę nie jest tajemnicą, że 99,9% wydających samodzielnie swoje książki nie robi tego dlatego, że jest to fajne, ekologiczne i lepsze niż normalna droga wydawnicza, a z bardzo prozaicznej przyczyny: nie chciało ich żadne normalne wydawnictwo. Dlatego przestrzegam początkujących, aby nie popełnili falstartu, bo debiut ma się tylko jeden. Ale jeśli ktoś chce, znając wszystkie pro i contra, to dlaczego nie? Może akurat okaże się tym geniuszem który zniszczy system? W końcu w totka też ktoś wygrywa :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

97
A. A. Raven pisze:Wydanie + podatki (6.000 szt.): 80.000
Ale o czym Ty tu piszesz?

Koszt redakcji, nawet nieco bardziej zaawansowanej, to jakieś 220 PLN za arkusz, podwójna korekta to jakieś 100 PLN za arkusz, skład i łamanie plus redakcja techniczna to 80 PLN za arkusz - więc przy dwudziestu arkuszach masz koszt jakichś ośmiu tysięcy.

Druk w nakładzie 6 000 egzemplarzy to będzie w tej objętości jakieś 4 złote za egzemplarz, a więc razem mamy dopiero 32 000 złotych... Nawet nie połowa podanej przez Ciebie kwoty. No, dobra - jeszcze okładka, projekt plus zdjęcia plus skład plus DTP - maksymalnie 1 000, więc jest dopiero 33 tysiące.
A. A. Raven pisze:Promocja: 100.000
Czyli albo jedna emisja reklamy telewizyjnej przy programy typu "Idol" (bez kosztów produkcji spotu, ale z VAT-em), albo dwa miesiące akcji w Empiku, albo... rok walenia w mediach społecznościowych non stop po 270 złotych dziennie (budżet nie do wykorzystania praktycznie), albo duża kampania na FB plus własna strona www plus portale literacko-literackie i PR.
A. A. Raven pisze:Zyski:
Sprzedaż (30/szt.) : 180.000
Przemyśl to jeszcze - Empik bierze 55%, więc cena detaliczna na poziomie 70 złotych po prostu nie wchodzi w rachubę...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

98
A. A. Raven pisze: Albo drukuje się ze sto plakatów i je rozwiesza po okolicznych miastach.
polecam kalendarzyki.
jak zamawiasz 1000 szt. to wyjdzie po jakieś 10 gr. szt.

każdy to chętnie weźmie i wsadzi do portfela

cholera wie po co ludzie to biorą.
Nikt z nich nigdy nie korzysta
Każdy ma to samo w komórce.

Ale każdy weźmie i jeszcze zadowolony ze dostał.

Tylko trzeba ładną grafikę, ciekawe zdjątko albo swoją fotkę w ciekawej pozie (tzn mam oczywiście na myśli fotki w ubraniu)(choć obiektywnie patrzą z fotką bez ubrania braliby jeszcze chętniej).

i adres www.

99
MaciejŚlużyński, wrzuciłam Empik w promocję, a cena 30 to cena "okładkowa".

Co do wydania, to jeśli mówimy o wyżej jakości nawet głupiej okładki czy papieru, czy jakimkolwiek "wydziwianiu" co do formy wydania, to koszt może podskoczyć znacznie. A złotówka na sztuce, to 6 tysięcy na nakładzie.
Diabeł lubi też tkwić w szczegółach, więc wolę założyć, że coś będzie droższe.

Ceny także pójdą nieco w górę. A podatek od mojego "zysku" płacę ja, tak samo jak "moją część" VAT-u. Poza tym przy wchodzi kwestia opłat ZUS-owskich, które sobie i osobom, które zatrudnię na zlecenie albo o dzieło (o cudowna, nadchodząca podwyżko i zmiano przepisu o umowach cywilnoprawnych), a nie będą miały ich opłaconych z własnego ramienia, będę musiała uiścić jako podmiot gospodarczy.
Empiki swoją drogą, ale są jeszcze kwestie transportu (chyba że dostawa z drukarni do magazynu będzie gratis) i rzeczy typu "koszty działalności bieżącej", czyli to, co zużyję na przykład na kontakty, podróże i spotkania: Żeby umowę podpisać, trzeba pojechać. Część zrobi pośrednik z firmy, a część musisz z własnej kieszeni pokryć. Niby są to elementy drugoplanowe, lecz z pewnością nie dostępne za darmo...

Można tak dobić do 60 tys. spokojnie i nawet nie zauważyć, że się je wydało. Te 20 tysięcy do 180. dla całej inwestycji nieco ponad 10%. Wystarczy jedna wpadka albo jakaś złośliwość losu (wątpię, by w takim procesie obyło się bezwypadkowo) i taki bufor zostaje praktycznie wykorzystany.

Wolę policzyć czasem nad wyrost, niż obudzić się z ręką w nocniku, bo czegoś nie przewidziałam... :roll:

*
Andrzej Pilipiuk pisze:polecam kalendarzyki.
jak zamawiasz 1000 szt. to wyjdzie po jakieś 10 gr. szt.

każdy to chętnie weźmie i wsadzi do portfela

cholera wie po co ludzie to biorą.
Nikt z nich nigdy nie korzysta
Każdy ma to samo w komórce.

Ale każdy weźmie i jeszcze zadowolony ze dostał.
Podejrzewam, że to jakaś psychologiczna rzecz... Coś typu: Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. A jak taki kalendarzyk jest w miarę twardy, to (trik z czasów, gdy jeszcze nie było plastikowych dowodów i legitek) służy idealnie do rysowania krótkich prostych, skreślania, podkreślania, odmierzania... Albo jako zakładka do książki.
A jak telefon gdzieś się zapodzieje, to jak znalazł. :D No i naturalnie taka fajna fotka :mrgreen: lepiej wygląda w portfelu niż zdjęcie mamusi i teściowej. ;)

100
A. A. Raven pisze:Empiki swoją drogą, ale są jeszcze kwestie transportu (chyba że dostawa z drukarni do magazynu będzie gratis)
Zwykle drukarnia wlicza spedycję w cenę.

Co do reszty - nie wypowiadam się, bo już i tak za dużo napisałem i może to zostać potraktowane jako kryptoreklama, a tego bym nie chciał.

Cieszę się, że planujesz wszystko i zakładasz marginesy inwestycyjne i życzę powodzenia w osiąganiu zamierzonych rezultatów.

[ Dodano: Czw 18 Wrz, 2014 ]
A. A. Raven pisze:Poza tym przy wchodzi kwestia opłat ZUS-owskich, które sobie i osobom, które zatrudnię na zlecenie albo o dzieło (o cudowna, nadchodząca podwyżko i zmiano przepisu o umowach cywilnoprawnych), a nie będą miały ich opłaconych z własnego ramienia, będę musiała uiścić jako podmiot gospodarczy.
Ale dodam tylko, że można skorzystać z innej opcji i uniknąć dodatkowych kosztów ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

101
MaciejŚlużyński pisze:Cieszę się, że planujesz wszystko i zakładasz marginesy inwestycyjne i życzę powodzenia w osiąganiu zamierzonych rezultatów.
Oto co robi rok nauki księgowości z człowiekiem. ;)
Dziękuję, ale na razie to był prowizoryczny planik, a nie biznesplan. O drukarniach nie byłam pewna, czy zapewniają transport.
MaciejŚlużyński pisze:Ale dodam tylko, że można skorzystać z innej opcji i uniknąć dodatkowych kosztów
Najprawdopodobniej i tak z tej tradycyjnej opcji skorzystam na początku. Jeśli uda się mi wypracować fajną relację z wydawnictwem, nie będzie sensu szarpać się z papierologią. ;) Powiedzmy, że mam niejaką jasność dzięki tej dyskusji.

Na razie zabieram się za pisanie kilku wprawek, coby było z czego mnie rozliczyć w ramach weryfikacji. Jak będę mieć jasność, co do swojego obecnego poziomu i będzie on znośny, to spróbuję popisać trochę dłuższych rzeczy. ;) Będzie dobrze – zacznę słać "listy miłosne" :lol: z kolejnymi utworami. A nuż komuś się spodoba. A później będę pracować dalej, aż dostanę się do publikacji. ;)

Chciałam wywiadu o FS, bo jest bardzo wiele sprzecznych opinii o nich w Internecie, a oni są jedną z większych jednostek i jedną z ciekawszych. Cóż, wygląda na to też, że będzie obiektem jednego z moich najbardziej przerażających mnie marzeń... ;)

Dzięki Wam już trochę wiem. (Dziękuję bardzo! :mrgreen: ) Częściowo uspokoiło mnie to, skierowało na odpowiednie tory, a reszta przyjdzie pewnie sama wraz z praktyką. :wink:

102
Pozwolę sobie wrócić na właściwe tory.
Co do FS - wysłałam do nich moją poprzednią (pierwszą propozycję wydawniczą) - zadzwoniłam po 2 mcach i nikt nic nie wiedział, w zasadzie żaden redaktor nie był łaskaw ani mi odpisać, ani porozmawiać telefonicznie.
Pani z sekretariatu oświadczyła, że na odpowiedź debiutant czeka od 6 do 8 mcy :D - więc delikatnie mówiąc dosyć długo. Nie była w stanie stwierdzić, czy mój e-mail dotarł czy nie, tak samo NIE MOGŁA mnie połączyć z redaktorem rozpatrującym propozycje wydawnicze (bo u nich takich rzeczy się nie praktykuje) - może gdyby zaatakować osobiście, może by się udało ;) dostąpić zaszczytu i porozmawiać.

8mcy minęło, w międzyczasie znalazłam wydawcę :D a FS milczy (i na odpowiedź się nie nastawiam). Mogliby chociaż warknąć: spadaj na drzewo.
Wychodzi na to, że debiutantów mają w głębokim poważaniu.

A, jeszcze co do redakcji, bez problemu można zakupić taką usługę za znacznie mniejszą kwotę niż 220/arkusz i to u bardzo dobrego fachowca.

104
Mało?
W sensie: mało dla redaktora? Czy tanio dla zlecającego redakcję?

To kwestia dyskusyjna, bo jest tekst i "tekst". Gdy musisz nanieść pierdylion poprawek, bo wszystko leży i kwiczy: są orty, interpunkcja itd... wiadomo, że 220 to dosyć mała kwota za tyle pracy, ale gdy tekst jest względnie napisany i jesteś w stanie arkusz poprawić załóżmy w dwie godziny, tak mało to nie jest. Poza tym osoby zajmujące się tym profesjonalnie, robią to błyskawicznie.

A co do rodzaju redakcji, kwestia umówienia się.
Są firmy, które praktycznie nie wnikają zupełnie w literackie zagadnienia, poprawiają tylko orty, interpunkcję, składnię, atrybucję dialogową, powtórzenia, śmy śmy śmy i się się się :D itd.

105
Mało w sensie dla redaktora :) (I tanio w sumie też, a jestem podejżliwa dla taniochy w specjalistycznych kwestiach ;)).
Augusta pisze: A co do rodzaju redakcji, kwestia umówienia się.
Są firmy, które praktycznie nie wnikają zupełnie w literackie zagadnienia, poprawiają tylko orty, interpunkcję, składnię, atrybucję dialogową, powtórzenia, śmy śmy śmy i się się się :D itd.
To raczej korekta, a nie redakcja (i mam wrażenie, że w całej wypowiedzi piszesz bardziej o korekcie) i taka stawka wydaje się adekwatna. Redakcja to grzebanie w sensowności, rytmie i tempie, narracji, spójności świata przedstawionego, przebiegu fabuły - przynajmniej ja zawsze tak to rozumiałam. I dlatego tu 220 pln wydaje mi się mało, bo tego przez dwie godziny zrobić się nie da. Chyba.

[ Dodano: Nie 01 Lut, 2015 ]
Podejrzliwa, oczywiście, dziś mnie przydałaby się korekta :P
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

106
Nie wiem skąd taki pomysł, że ktoś Ci będzie grzebał w narracji, fabule, spójności etc... to jak napisanie danej powieści od nowa. IMHO tak to nie działa. Wydawnictwo pewnie może coś zasugerować (cięcie, zmianę sceny, dopisanie, skasowanie etc...) ale na 100% nie zrobi tego za autora :D

A klasyczna redakcja (taka, z jaką ja się spotkałam) polega na doprowadzeniu tekstu do stanu zgodnego z zasadami poprawnej polszczyzny, wyeliminowaniu powtórzeń, baboli itd...

Fajnie by było, gdyby ktoś z Fioletowych się wypowiedział - najlepiej na przykładach i obszernie. Widzę, że w tej kwestii funkcjonuje wiele mitów. Więc?
Ktoś chętny pomóc?

Wróć do „Wydawnictwa”

cron