196

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:
Witkacego w ogóle nie trawię. Ani literacko ani od strony życiorysu...
A jego samobójstwo to już w ogóle żałosna farsa...
Czyli że wierzysz w tą teorię, że kiedy ekshumowano jego grób, okazało się, że był tam szkielet kobiety, a Witkacy umarł dopiero w latach 60 w Łodzi, czy może masz na myśli to, że na jego miejscu na wieść o bolszewikach wkraczających do Polski, zamiast się powiesić wziąłbyś karabin i poszedł do lasu ;)?
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

197
Witkacy był w miejscu najbezpieczniejszym z możliwych - na Polesiu w szlacheckim zaścianku na bagnach. Spokojnie mógł siedzieć parę tygodni, czekać na rozwój sytuacji i zastanawiać się co dalej.

Ja w jego samobójstwie widzę jedynie histerię.

199
czekaj a skąd przypuszczenie że NKWD by go od razu wzięło pod but? Sowieci potrzebowali kolaborantów w tych sferach i masa naszych artystów i naukowców jakoś się w tej nowej rzeczywistości ustawiła... (kosztem oczywiście zdrady Ojczyzny).

Po drugie - mało kto wierzył że to klęska totalna - mam w swoich zbiorach opublikowany niedawno dziennik okupacyjny chełmskiego intelektualisty. Tym cenniejszy że pisany dzień po dniu. notował co mówią ludzie.

Powszechne np było przekonanie że sojusz Musssolini- hitler to tylko taktyka i lada chwila włosi wbiją szkopom nóż w plecy. Powtarzano plotki o dywanowych nalotach na rzeszę w 1940-tym i obróceniu jej niemal w perzynę. We francji miała istnieć polska armia szykująca się do wiosny 1940-tego - do wielkiego marszu na wschód etc. stek fantasmagorii, bzdur i ogromnej nadziei ludzi.

Witkacy żył tam i nie wiedział jak ta wojna się skończy. (ani kiedy).
My wiemy - ale nie żyliśmy tam więc nie do końca czujemy sytuację.

Głupi nie był - przewidział że z sowietami lekko nie będzie.
ale moim zdaniem mimo wszystko wybrał złą drogę.

w ostateczności ja też spróbowałbym coś zrobić zanim...

200
czekaj a skąd przypuszczenie że NKWD by go od razu wzięło pod but?
Bo miał z nimi na bakier i trochę ich tę całą zafajdaną rewolucje opluł. Widział ją, bardzo mu się nie spodobała, toteż zainspirowała go np przy pisaniu "Pożegnania jesieni".
Po drugie - mało kto wierzył że to klęska totalna
A jednak to była klęska totalna, i on jednak uwierzył, wot i usio. Dokonał wyboru i nie nam to oceniać.
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

201
Nie wiem, czy wypada się nie zgadzać, ale np. w Wojna, ludzie, medycyna autor wspomina zupełny chaos organizacyjny pierwszych dni wojny (był wtedy we Lwowie). Żołnierzy z karabinami z pierwszej wojny, którzy stoją przed budynkami wojskowymi i nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytania, sztab, który jedzie na miejsce zbiórki popożyczanymi od ludzi samochodami. Zagubione państwo.

Skoro ludzie to widzieli, to morale chyba nie było tak wysokie. A gdy na domiar złego weszli bolszewicy, psychiki mogły pękać.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

202
Witkacy znał Rosjan prywatnie, konkretnie rosyjskich oficerów różnych służb. Pił z nimi i słuchał ich opowieści o różnych "wyczynach". Nasłuchał się więc i bał się ich może bardziej niż Niemców. Myślę, że jego wyobraźnia zrobiła tu swoje, ale w sumie rozumiem tę desperację, która go ogarnęła. Biorąc pod uwagę los naszej elity intelektualnej w tamtych czasach, miał rację.
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

203
Rzecz nie tylko w tym, Witkacy był przed rewolucją oficerem elitarnego pułku piechoty (Lejb-Gwardyjskiego Pułku Pawłowskiego) i jako taki zostałby przez komunistów potraktowany jako białogwardzista. To, plus skrajnie pesymistyczna historiozofia Witkiewicza, doprowadziło go zapewne do podjęcia tej tragicznej decyzji.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

204
Wbrew pozorom, ta decyzja dowodzi, ze wcale nie był takim znów fantastą, raczej realistą.
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

207
Prędzej zarobisz chwytając za łopatę :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

208
Raptor pisze:To idzie się utrzymać, czy nie?
Bo nie wiem czy pióro chwytać... :roll:
1) jest ciężko ale jeszcze nie beznadziejnie.

2) da się ale nie od razu - jak zaczniesz teraz to powiedzmy za 5-8 lat masz szansę z tego wyżyć pod warunkiem że:

a) będziesz dobrze pisał.
b) będziesz dużo pisał. (2-3 książki rocznie)
c) ludzie będa chcieli Cię czytać.
d) trafisz na sensownego wydawcę
e) wydawca nie zbankrutuje
f) nie będzie wojny albo kryzysu globalnego.

3) podejdziesz to problemu naprawdę poważnie i zainwestujesz masę czasu.

4) i trochę pieniędzy - bo wprawdzie książki są w bibliotekach ale warto trochę pojeździć aby to i owo zobaczyć.

[ Dodano: Wto 23 Wrz, 2014 ]
Navajero pisze:Prędzej zarobisz chwytając za łopatę :)
w krótkiej perspektywie czasu - tak.

ale za pomachanie łopatą płacą raz.
za to co napiszesz jest szansa ze będzie kapało niewiele ale za to bardzo długo.

i jeszcze 70 lat po tym jak odwalisz kitę są tantiemy z praw autorskich więc dzieci i wnuki przynajmniej Ci świeczkę zapalą.

[ Dodano: Wto 23 Wrz, 2014 ]
E.Horsztyński pisze:Idzie, nie idzie, swoje robić trzeba...
230 tyś znaków 7 tomu Oka Jelenia.

209
Andrzeju, optymizmem powiało... jak na standard Twoich wypowiedzi :twisted:

Szansę są, światełka w tunelu są... Stu wystartuje, garstka do mety dotrze...

Nie wolno zadawać pytania: czy będzie ciężko? Raczej: Czy warto? ;)

Ja mam teraz tak, że jest pomysł w głowie i pączkuje, zaraz uszami zacznie wypływać... Tylko czasu brak aby to wszystko spisać. Ostatni długi tekst napisałem, jak leżałem w domu po wypadku... jedną ręką namachałem w miesiąc milion znaków z górką ;) Czy warto się łamać dla pisania? :oops:

210
To jest możliwe, ale niełatwe.
Zaryzykuję twierdzenie, że w tej chwili jest też możliwe tylko przy założeniu uprawiania prozy popularnej. Nawet na wysokim poziomie, ale jednak poszukującej czytelnika - kryminał, romans, fantastyka, literatura dla młodzieży :)
Czy warto - na to pytanie nikt nie odpowie, bo to już kwestia niesamowicie indywidualna :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”