Dzieci wyjechały na wakacje, co miałem zrobić do roboty zrobiłem, miałem więc trzy dni tylko dla siebie. Mogłem je spędzić wpatrując się w sufit, czytając jakieś fantasy, albo oglądając filmy. Zamiast tego postanowiłem popracować nad swoimi opowiadaniami. Pracuję na zmianę na laptopie (bo cichy) i na stacjonarnym (bo wprawdzie hałasuje, ale za to ma duży ekran). Trzeciego dnia zdecydowałem, że pora ujednolicić wszystko i zgrałem wersje ze stacjonarnego na laptopa. Ooops. Przez pomyłkę zgrałem nie te pliki. Trzy dni pracy poszły ... w kąt.
Od tego czasu za każdym razem, gdy włączam edytor, zmieniam nazwę pliku. Robię także regularnie kopie zapasowe. A jak jest z wami? Może używacie jakiegoś darmowego oprogramowania (najlepiej pod linuksa), nie potrzebującego dostępu do sieci, zintegrowanego z edytorem, które zarazem nie koloruje za każdym razem całego ekranu, służącego do autmatycznego utrzymywania wersji, ze wsparciem dla polskich czcionek? Jakieś doświadczenia?
3
Ja bawię się Open Office, zawsze z włączoną opcją rejestracji zmian. Kiedyś padł mi dysk i straciłem część tekstów - teraz skończone teksty wysyłam mailem (między kontami). Może to prymitywne (są przecież dyski internetowe), ale jakoś polubiłem samą czynność - dla mnie oznacza to, że tekst jest zakończony. Takie tam dziwactwo.
Kolejne dziwactwo to ciągły, namiętny eksport do pdf - tylko w tym formacie potrafię dostrzec powtórzenia, niezgrabności lub inne głupotki. Gotowe teksty również czytam wyłącznie w pdf - tak lubię i już
Kolejne dziwactwo to ciągły, namiętny eksport do pdf - tylko w tym formacie potrafię dostrzec powtórzenia, niezgrabności lub inne głupotki. Gotowe teksty również czytam wyłącznie w pdf - tak lubię i już

Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!
4
Zaproponowałbym rozwiązanie z dyskiem wirtualnym, a konkretnie z dropboxem. Zainstaluj na obu komputerach program i po skończonej robocie wrzucaj zapisany plik do folderu Dropboxa. Przy uruchomieniu drugiego urządzenia Dropbox pobierze nowszą wersję z internetu i pracujesz sobie nad nią dalej :-)
[img]http://i72.photobucket.com/albums/i182/ThePetro/promobar_zps2b9a5402.png[/img]
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.
5
Ja mam dysk zewnętrzny podłączony do wszystkich komputerów w domu i na nim są archiwizacje - kopiuje po skończonym dniu pracy. Zwykle piszę daną rzecz w jednym pliku (jeśli mam niewykorzystane sceny, kopiuje je do pliku z notatkami), zaś w rejestrację zmian czy wersji się nie bawię, ponieważ przyprawiłoby to mnie o jeszcze większe wątpliwości. Co jakiś czas wszystko drukuję. Uważam że z papieru łatwiej wyłapać błędy no i lepiej się czyta na głos 

"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
6
Ja używam git-a (link). Nie wymaga ani połączenia z siecią ani lokalnego serwera, by efektywnie z nim pracować. Ponadto ma bardzo przyjazny sposób pokazywania zmian, co pozwala w łatwy sposób znaleźć fragmenty, które się ostatnio edytowało. Także w trybie konsolowym (pracuję tylko na Linuxie
)
Kiedy zachodzi potrzeba przeniesienia treści na inną maszynę, wystarczy na niej klientem gita podłączyć się do zdalnego repozytorium na innym kompie i zassać zmiany razem z całą ich historią.

Kiedy zachodzi potrzeba przeniesienia treści na inną maszynę, wystarczy na niej klientem gita podłączyć się do zdalnego repozytorium na innym kompie i zassać zmiany razem z całą ich historią.
7
Swego czasu używałam Plume Creatora, automatycznie robi kopię wersji i nie trzeba myśleć o zapisywaniu. Jedyny problem z nim jest taki, że przy długim tekście, czasem wywala błędy.
Podobno yWritera można też już zainstalować przez PlayonLinux i działa, nie wiem, nie sprawdzałam jeszcze, próbowałam kiedyśprzez Wine i działał a potem przestał, wiec teraz mam LibreOffice i dropboxa.
Podobno yWritera można też już zainstalować przez PlayonLinux i działa, nie wiem, nie sprawdzałam jeszcze, próbowałam kiedyśprzez Wine i działał a potem przestał, wiec teraz mam LibreOffice i dropboxa.
9
Ważne teksty trzymam na penie, a dodatkowo wysyłam do siebie mailem 

"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words
10
Robię dokładnie tak samo. Ostatnio doszedł jeszcze drugi pendrive, na wypadek gdyby ten, którego noszę ze sobą zamókł/zaginął/został skradzionyMarcin Dolecki pisze:Ważne teksty trzymam na penie, a dodatkowo wysyłam do siebie mailem

11
Ja zapisuję na dwa peny, a po skończonej robocie na dysk zewnętrzny
Dzięki temu gdyby dywersanci rozwalili mi komputer, złodzieje ukradli pena, a meteoryt spadł na drugiego pena... 


Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
14
"rękopisy nie płoną"?Majorette pisze:ja piszę na papierze, nie mam takich problemów.

[ Dodano: Sob 27 Wrz, 2014 ]
ja mówię "gwizdek"Jarppy pisze:Czytam wasze komentarze i widzę, że używacie słowa "pen" którego użyłem jako skrótu od pendrive. I nie wiem czy to po prostu chwyciło, czy się ze mnie śmiejecie? ;-;
