242
Eviva pisze: że jako selferka jestem już skreślona u poważnych wydawców
pseudonimy i te sprawy...
Problem w tym, że gdyby jedyne moje zarobki zależały od tego, co i jak napiszę, momentalnie straciłabym wszelką wenę i chęć do pukania w klawisze.
hmm... a może jakiś psycholog czy coś? ;>

Ok. Poważniej: Są ludzie których może to blokować.

243
Albo napędzać. Bo mogą pisać na luzie, bez większych obciążeń psychicznych. A ci, dla których to jest jedyna szansa na zarobienie na chleb - oni mają nóż na gardłach, a będąc pod presją popełnia się błędy.

244
Moim zdaniem, to czyste teoretyzowanie, bo na tyle się znamy, na ile się sprawdziliśmy :)
Ja tam na własnym przypadku obserwuję, że duuużo moich przekonań już z czasów, gdy regularnie publikowałem opowiadania, a jeszcze nie miałem na koncie garści książek, a dotyczących bycia zawodowcem i związanych z tym problemów/radości - kompletnie było odczapiastych, tj. bez sensu :)
Ale to kwestia indywidualna.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

245
Romek Pawlak pisze:Moim zdaniem, to czyste teoretyzowanie, bo na tyle się znamy, na ile się sprawdziliśmy :)
Ja tam na własnym przypadku obserwuję, że duuużo moich przekonań już z czasów, gdy regularnie publikowałem opowiadania, a jeszcze nie miałem na koncie garści książek, a dotyczących bycia zawodowcem i związanych z tym problemów/radości - kompletnie było odczapiastych, tj. bez sensu :)
Ale to kwestia indywidualna.
A chciałbyś je kiedyś opisać, choćby w punktach? Temat wydaje się ciekawy :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

246
Może kiedyś - to bardzo osobiste rzeczy. O pieniądzach i utrzymywaniu się nie będzie, to nie wątek poświęcony temu :P
No dobra - jedną mogę. Czytelnicy. Zaczynałem pisać w czasach, kiedy raczej pisało się swoje, czasach bez internetu, bez tak powszechnych kontaktów z czytelnikami jak obecnie. Czytelnik był ważny, ale miał kupić wizję autora. Boże, jakie to naiwne spojrzenie - ale żeby się przekonać, jaką naprawdę rolę pełni czytelnik w tekstach, sprecyzujmy: w moich tekstach, to trzeba było zdobyć doświadczenie z książki czy dwóch.
I nie, wcale nie chodzi mi o pisanie "pod" czytelnika w najbardziej wulgarnym sensie: aby się sprzedało. Nie - chodzi o to, że dopiero w takiej interakcji często łapiesz, jak trzeba pisać, aby z tą swoją wizją dotrzeć do tego zakutego łba, aby czytelnik westchnął i powiedział: - Aha, rozumiem, o co mu chodzi, albo zaśmiał się i powiedział; - Fajne.
Tylko że tego można posmakować wyłącznie obcując z czytelnikami kompletnie obcymi, takimi totalnie: żadni znajomi z Fejsa, żadni koledzy/koleżanki po piórze, rodzina - nie, jedziesz do miasteczka X., i przychodzi ktoś z książką pod pachą... bo przeczytał.
Długo by o tym. Ale - może tylko ja tak miałem - kompletnie mnie zaskoczył faktyczny kształt relacji autor - czytelnik, chociaż biorę poprawkę na wspomniane czasy :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

247
Dziękuję :)

Pisanie w ogóle wydaje się bardzo osobistym, ocierającym się o ekshibicjonizm, zajęciem. I to mnie trochę trapi. Choć jak spoglądam na portale społecznościowe, widzę co ludzie tam wrzucają, jak się wypowiadają, to pisanie książek nie wydaje się takie straszne.

A z mojej dyletanckiej perspektywy do zarabiania na pisaniu podszedłbym tak:
Najpierw znaleźć sobie jakąś pracę i pisać wprawki. Potem dopiero próbować dostąpić publikacji i stopniowo przenieść się na zawodowstwo. Pierwszy zawód da nam oparcie materialne i bliższe spojrzenie na jakiś kawałek życia, co powinno wspomóc pisanie.
A jeśli ktoś lubi swoją pracę i nie chce jej rzucać, to może pisać hobbystycznie aż do końca :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

248
Rzecz jasna, nie zawsze warto rezygnować z innej pracy.
A poza wszystkim, to raczej mit, że o pisaniu decydują pieniądze, naprawdę mało kto robi to dla nich - łatwiej zarobić w wielu innych zawodach czy zajęciach. Między innymi dlatego uważam, że dopiero własne doświadczenia pozwalają autorowi inaczej spojrzeć na te sprawy. W pewnym sensie więc wszyscy jesteśmy hobbystami, tylko niektórzy z nas utrzymują się z uprawiania swojej pasji, a inni nie.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

249
Ja zawsze zakładałem że będę mieszkał w wilii i żył z pisania.

zaplanowałem, zrealizowałem.
Willi jeszcze się nie dorobiłem.

Może za 10 lat?
Może już nigdy...

250
Andrzej Pilipiuk pisze:
padaPada pisze:Ale... to rozmowa na inny wątek. ;)
np czy polski pisarz z polskich zarobków może żyć w Rumunii? :twisted:
Myślałem o tym, tyle że nie o Rumunii. Bo z pisania zarobek słaby, ale na Białorusi to już by była dobra kwota. Chociaż i tak może potem bym jeździł na zakupy do polskich supermarketów, jak wszyscy... A i jeszcze musiałbym się przyzwyczaić do odwiedzania aresztów tak co miesiąc.
Nie wierzę i nigdy nie uwierzę w żadne utopie, ale za to wierzę we wszelkie możliwe antyutopie.


http://edwardhorsztynski.blog.pl/

https://www.facebook.com/pages/Edward-H ... 81?fref=ts

251
Romek, to prawda, a przejście na zawodowstwo to raczej wybór ile czasu chce się mieć na to hobby. Gdy człowiek ma inną pracę, to ciężko znaleźć czas i chęci, by tworzyć choćby jedną książkę rocznie.

A z zarobkami pisarza bywa różnie i zapewne da się za nie utrzymać, ale nie wiadomo, czy starczy np. na kredyty i rodzinę. Nie wspominając już o wymarzonym standardzie życia.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

252
Romek Pawlak pisze:Nie - chodzi o to, że dopiero w takiej interakcji często łapiesz, jak trzeba pisać, aby z tą swoją wizją dotrzeć do tego zakutego łba, aby czytelnik westchnął i powiedział: - Aha, rozumiem, o co mu chodzi, albo zaśmiał się i powiedział; - Fajne.
Romek Pawlak pisze:Długo by o tym.
Jeszcze troszkę! Proszę!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

253
Ale zasadniczo?
Obrazek
wiadomo, to taki sam zapiernicz jak w każdej innej pracy mózgowej, tylko że sekretarka od 8 do 16 udaje milusią i w ogóle że lubi szefa, a potem może wyjść z roboty, zakopcić papierocha i mieć dokumenty, sprawy firmy i dzwoniący tel w...
A tu nie ma tak dobrze, bo siedzisz i piszesz, piszesz, piszesz a to coś jest źle, a to coś ci nie daje spokoju, wydawca pewnie też umie utruć tyłek o dziwnej porze więc rzecz to tak naprawdę 24/7
tl;dr

Kawa moim bogiem.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron