47
Też :D ale głównie robię beczkę - zasypiam robiąc beczkę i budzę się w niej i nawet dzisiaj jadąc samochodem (oczywiście jako pasażer) również.
BTW - mamy samochód zastępczy (czekamy na nowy) i niech to krew zaleje - te paskudne wzorki na szybie (ogrzewanie) - myślałam, że puszczę pawia...

No nie mam głowy do alkoholu, choć rzeczywiście pisze się świetnie - jak to niektórzy nazywają - mam taki flow, że miazga :D
ale potem trzy dni umierania - chyba podziękuję za taką metodę :P

49
Augusta pisze:No nie mam głowy do alkoholu, choć rzeczywiście pisze się świetnie - jak to niektórzy nazywają - mam taki flow,
Po pół roku takiego pisania wypicie choćby grama alkoholu całkowicie paraliżuje aktywność twórczą. ;)
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

50
E.Horsztyński pisze:
ale potem trzy dni umierania - chyba podziękuję za taką metodę
Setka czy dwie na śniadanie i od razu człowiek jak nowonarodzony :twisted:
o nie :D
raz w życiu spróbowałam klina
i już się nie odważę...

51
Fakt, po jednym piwku pisze mi się jakoś tak lepiej, lżej. Ale po JEDNYM :D
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

52
Widziałam teksty pisane po piwkach i wolę się nie wypowiadać. Flow czy nie, jakość po wytrzeźwieniu ma sporo do życzenia :P

53
Grunt, żeby mi w robocie nie zawracali d... jakimiś bzdetami :) W tym roku natłukłem tam 650 stron. Odpowiednia muzyka czasami pomaga, ale ODPOWIEDNIA, pod klimat tego, o czym piszę. Inna tylko rozprasza.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

56
Ja zazwyczaj piszę wieczorami, lub późno w nocy, co w sumie jest niejako jakąś tam namiastką rytuału. W dzień pisanie odpada. Raz, że za głośno (wszystko rozprasza). Dwa, że za dużo człowiek ma na głowie.
Podczas pisania muszę też mieć kubek ciepłej herbaty lub kawy, nieraz coś do pochrupania.
Cały rytuał szlag trafia, kiedy budzę się w nocy z jakimś nagłym pomysłem i latam po domu w poszukiwaniu kawałka kartki i długopisu :mrgreen:.

57
Przed pisaniem często zapalam zapachową świeczkę (najbardziej lubię różane, konwaliowe, śliwkowe i cynamonowe) :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

58
Konwaliowe są świetne. Ja wolę takie zapachy żelowe :mrgreen: . W sumie skoro już o zapachach napisałeś, to coś w tym jest. Dajmy na to łatwiej jest pisać o jedzeniu, gdy w domu pachnie obiadem. Opisywać plenery kiedy unosi się w powietrzu choćby taka konwalia. Przynajmniej ja tak mam.

59
Mandragora pisze:(...) Dajmy na to łatwiej jest pisać o jedzeniu, gdy w domu pachnie obiadem. (...)
Wtedy to w ogóle się nie da pisać, bo myśli się tylko o pustym brzuszku. A tak w ogóle, to w moim wypadku oznacza to na ogół zapach PŁONĄCEGO obiadu, który zaniedbałem z powodu pisania. :P
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”