Żywot kamienia poczciwego
Warsztat: 4
Z jednej strony pomysł ciekawy i wszystkie związki frazeologiczne raczej lepiej niż gorzej wpasowują się w tekst, a drugiej strony trochę tego wszystkiego za dużo. Niektóre wyrażenia są do siebie tak podobne, że co chwila miałem wrażenie, jakbym czytał to samo, co parę zdań wcześniej.
Przeszkadzają mi tutaj błędy i powtórzenia. Zwłaszcza te drugie podkreślają monotonię całości.
Wrażenia: 3
Wykonanie mnie nie przekonało, tekst nie rozbawił, a mógł zmęczyć, gdyby był choć ciut dłuższy. To raczej temat na drabbla

Ostatni akapit jest niezły, coś w sobie ma. Poranną rosę, bez, zapach, podkreślone filozofowaniem. I, niestety, cztery "będę"...
Suma: 7
________
Morze
Warsztat: 6
Nie znam się na tego typu tekstach. Z trudem dotarłem do końca słowotoku, ale wydaje się napisane bez typowych błędów i podobało się kilku oceniającym.
Wnioskuję więc, że jest przynajmniej przyzwoicie napisane

Wrażenia: 2
Nie podoba mi się

Niby rozumiem prawa spisanego, wewnętrznego monologu, ale dla mnie jest to taki tekst o wszystkim i o niczym. Kompletnie do mnie nie trafił. Do tego zasłonka prysznicowa, która przez pierwszych kilka linijek nie chciała opuścić miejsca podmiotu
Suma: 8
Już poza punktacją napiszę, że doceniam pracę włożoną w tekst, bo stworzenie czegoś takiego wymagało zarówno umiejętności, jak i doświadczenia.
________
Risa
Warsztat: 8
Bardzo ładne, wciągające. Bez problemu mogę sobie wyobrazić każdą opisaną scenę. Choć i tu zdarzają się gdzieniegdzie zbyt złożone zdania i drobne potknięcia językowe.
Wrażenia: 7
Podobało mi się. Pięknie opisana magiczność, która pozostaje bardzo przyziemna.
Ale moim drugim, głównym wrażeniem, jest to, że czegoś tu zabrakło. Najpewniej miejsca na rozwinięcie zakończenia.
Suma: 15
________
Zapach kamienia
Warsztat: 7
Jako kryminał broni się bardzo słabo, więc raczej czytałbym ten tekst jako obyczaj.
I jako taki jest napisany bardzo sprawnie, zgodnie z regułami sztuki.
Wrażenia: 5
Dobrze się czyta, ale bez rewelacji. Pozostałe teksty pokazały, jak w tak niewielkiej objętości zmieścić o wiele więcej emocji. Ten kamień bardziej mi wygląda jak fragment powieści, niż samodzielne opowiadanie.
Przeszkadza mi też skojarzenie narratora, że kamień nie pachnie. Jest jak dodane na siłę, bo ciężko mi uwierzyć, że gliniarz nie spotkał się z psami tropiącymi.
Suma: 12
________
Rysa
Warsztat: 8
Dobry, albo i bardzo dobry. Czyta się płynnie, historia powoli rozwija się przed czytelnikiem.
Użycie "staccato" dwa razy w tak krótkim tekście, to dla mnie za dużo, choć słowo jest fajne

Wrażenia: 5
Jest fajne, ale...
W tym opowiadaniu zupełnie nie czuję zapachu kamienia. Wzmianka, że po przypaleniu bryłki i powąchaniu, narrator dalej by nie wiedział co to jest, a jedynie wykluczyłby kamień, to bardzo mało i na siłę. Po usunięciu tego fragmentu tekst nic nie traci, a nawet trochę zyskuje.
Brakuje mi też wzmianki czego dokładnie dotyczy konflikt między narratorem, a jego partnerką. Jest dużo o bryłce, jest podkreślana analogia rysy, a tak ważnemu dla bohatera konfliktowi brak tego ostatniego szlifu. Czegoś, co pokazałoby prawdziwość sytuacji.
Suma: 13
________
Wieczna Canossa
Warsztat: 7
Z jednej strony bardzo fajne, a z drugiej na granicy przesycenia rozmaitymi określeniami. W tekście tej długości sprawdza się to dobrze, ale niektóre zdania można bez bólu usunąć, bo co niby znaczy "(...)gdzie niepodzielnie rządzą tron węchu z ołtarzem powonienia." Takie masło maślane.
Wrażenia: 7
Wahałem się, jaką wystawić ocenę. Opisy są piękne, ale nieco przekombinowane. Mimo to narracja pozostaje zaskakująco klarowna.
Przeczytałbym z chęcią jakiś dłuższy tekst pisany w tym stylu, jeśli tylko byłby bardziej wyważony, tak by bogaty język jedynie miejscami ozdabiał opisy. By ornamenty nie przytłaczały.
Suma: 14
________
Prośba do Odczarodzieja
Warsztat: 7
Sprawnie napisane, słowotwórstwo i dostosowywanie języka do tematu robi wrażenie. Ale jest parę potknięć i brak konsekwencji w prowadzeniu narracji. Roztrzepane dziecko, które skacze z tematu na temat, nagle, po wspomnieniu Odczarodzieja... nie, wcale nie myśli o matce, tylko przedstawia uporządkowany ciąg scen, mający przedstawić czytelnikowi sytuację w domu, aż do pobytu matki w szpitalu. A potem znów huśtawka

Wrażenia: 3
Pierwsze wrażenie, po przeczytaniu kilku zdań, było bardzo pozytywne. Dziecięca wyobraźnia, to temat który mnie interesuje. Jednak po lekturze całości coś mi nie pasowało.
To dziecko nie jest prawdziwe. Infantylne - tak, ale nie dziecięce. Właśnie przez ten brak pisania wprost gdy chodzi o rzeczy ważne. Niezwykle świadomą grę skojarzeniami.
Przez to mam wrażenie, jakby Misia nie przejmowała się brakiem matki.
Ona jest głównie elementem zabawy a i wtedy uwaga skupia się na Odczarodzieju. Braku najważniejszej na świecie osoby nie czuć w domu, nie czuć w nocy, gdy jest się czego bać, a nie ma kto pocieszyć.
Niby można to tłumaczyć na przykład tym, że dziecko już się oswoiło z nową sytuacją. Ale nie chcę takich rzeczy dopowiadać, gdy nie widzę dla nich oparcia w tekście.
W tym opowiadaniu też mam problem z zapachem kamienia. Z tekstu wynika, że kamieniem jest mama w szpitalu, pogrążona w śpiączce. I temu odpowiada cała gama charakterystycznych zapachów, ale żaden nie występuje w pokoju, przy toaletce. Zapach matki - tak, ale nie zapach kamienia. No i ten zakręcony flakonik, który po upadku zostawia plamę. Jak?
Suma: 10