Piszę książkę fantasy i nie wiem, czy zastosować manewr zdrady... Chodzi o to, że główny protagonista (imię jego Vazgaan) napotyka na swojej drodze byłego przyjaciela, który chce mu niby pomóc. Jednak miałby której nocy okraść Vazgaana i jego towarzyszy i uciec. Po jakimś czasie Vaazgan odnalazłby go i zabił w przypływie emocji. Później wiadomo: byłyby wyrzuty sumienia, lekka załamka itd.
Myślicie, że to jest dobry pomysł? Czy trochę oklepany?
2
Ech... Toż zawodowi złodzieje, a nawet i rozmaici żule z podwórka wiedzą, że przyjaciół się nie okrada, bo to niehonorowe. Więc to nie żaden przyjaciel, tylko pętak, a zabijanie takiego w przypływie emocji, to chyba przez przypadek. A nie mogą poważnie się poróżnić, na przykład, przez dziewczynę? Albo ukręć jakąś niewielką aferę szpiegowską, tylko żeby ten zdradzający miał jakieś swoje racje, a nie tylko tak banalnie, dla pieniędzy...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
3
Każdy pomysł, który czujesz, wywołuje Twoje emocje, który odpowiednio opiszesz będzie dobry. Ten były przyjaciel na pewno ma jakiś motyw skoro udaje i ta kradzież jest zaplanowana - kradnie coścennego dla nich obu prawdopodobnie - cała dobra historia może z tego być.
PS. Czy imię Vaazgan coś oznacza?
PS. Czy imię Vaazgan coś oznacza?
4
Rubia, niezbyt dokładnie opisałem. Chodzi mi o coś innego. Drogi Vazgaana i tego przyjaciela rozeszły się kilka lat wcześniej. W tym czasie wrogowie Vazgaana przeciągnęli tego "przyjaciela" na swoją stronę (który niby przypadkowo znów spotkał się z moim głównym bohaterem). Teraz ma okraść Vazgaana i jego towarzyszy z bardzo cennych przedmiotów (które są kluczem do możliwości wykonania zadania), pieniędzy i broni. A zabójstwo ma być w afekcie, pod wpływem emocji. Chciałbym wprowadzić nieco psychologii.
Dziękuję za odpowiedź 
ithilhin, imiona wymyślam z reguły przypadkowo. Dziękuję za odpowiedź


ithilhin, imiona wymyślam z reguły przypadkowo. Dziękuję za odpowiedź

Prince of Princes. Saav!