Kraina Grzybów

1
Temat: Kraina Grzybów
wyzwanie MrTanka: "bitwa o najbardziej psychodeliczną, ryjącą banię opowieść"

Limit znaków: 5k

Użytkownicy zarejestrowani na forum co najmniej od miesiąca mogą przyznawać opowiadaniom punkty wg schematu:

Pomysł - max 20 punktów.

Styl - max 20 punktów.

Realizacja tematu - max 10 punktów.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.)

Ocena końcowa - zsumowane punkty

Teksty można przysyłać do północy ze środy na czwartek 22/23 października 2014r.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

2
Tekst 1

Dawno, dawno, za lasami była kraina zwana Grzybami. Nazwa ta, z uwagi na swą wątpliwą urodę, wypowiadana była zazwyczaj pod nieobecność mieszkańców, którzy sami zwali swą ojczyznę Krainą Grzybów, lub - na fali wszechobecnego kosmopolityzmu - Grzybolandią.
Dziewczynka nie mogła o tym wiedzieć. Miała bowiem dwanaście lat i spadała.
Spadanie, o dziwo, okazało się w miarę przyjemne. Dziewczynka po chwili rozłożyła więc ręce i ułożyła się prostopadle do tunelu. Frunęła w dół, uśmiechając się pod nosem i myśląc, że tak musi czuć się Piotruś Pan albo nawet Dzwoneczek. Jednak była już na tyle mądra, że fakt posiadania przez Dzwoneczka skrzydeł, których sama oczywiście nie miała, lekko ją zaniepokoił. Tak jak wizja zbrudzenia sukienki podczas lądowania.
Zetknięcie z ziemią nie okazało się bardzo bolesne, ale zupełnie bezbolesne także nie. Ot, po prostu takie żeby nabić sobie porządnego siniaka, o który będzie w domu awantura.
Wstała powoli i otrzepała ubranie z liści.
"Chwileczkę. Jeśli spadałam twarzą w dół, to jak to możliwe, że siniaka nabiłam sobie na plecach? I dlaczego liście zamiast opadać z drzew lecą w górę? I dlaczego..."
- Dzień dobry. - Spokojny głos przerwał jej rozważania.
Rozejrzała się zaniepokojona.
Grzyb stał, a raczej leżał, lub nawet opierał się - dziewczynka nie mogła się zdecydować - przy dużym głazie. Kilka faktów zdecydowanie ją dziwiło. Po pierwsze grzyb mówił, po drugie stał jakby na głowie, bo jego kapelusz o barwie błota opierał się na ziemi a nóżka sterczała pionowo w górę. Po trzecie i najważniejsze, grzyb miał w niej umiejscowione oczy i usta. Zupełnie takie jak Oskar z Ulicy Sezamkowej.
- Może by się panienka przedstawiła, jednocześnie przestając się wytrzeszczać?
Dziewczynka wciągnęła głęboko powietrze, tupnęła i wykrzywiła buzię.
- Gdybym nie była zdziwiona to pewnie tak właśnie bym zrobiła - powiedziała.
- Ja założyłbym pewnie nogę na nogę, gdybym nie miał tylko jednej - odparował grzyb.
Patrzyli na siebie przez chwilę, po czym dziewczynka westchnęła.
- Nazywam się Alicja.
Grzyb przewrócił oczami.
- Panienka raczy żartować?
- Na imię mam Alicja - powtórzyła dziewczynka.
- Czy może Liddell?
- Nie, nie Lidel.
- Więc jak?
- Inaczej.
Grzyb odchrząknął.
- Rozumiem, że nazwiska takie jak Dodgson lub Carroll nic panience nie mówią? Sapkowski też nie? Cóż, czytelnictwo jak widać zanika. Może to i lepiej, nie ma panienka wyrobionego światopoglądu. Odchrząknął ponownie. - Nie mamy tu ani Marcowego Zająca ani kota z Cheshire. Postać taka jak Radetzky też tu nie funkcjonuje. Zamyślił się, zgiął nóżkę i potarł nią o kapelusz. - Choć na pewno znalazłoby się kilku Szalonych Kapeluszników.
Alicja wpatrywała się niego rozszerzonymi oczyma.
- Jesteś, jak widać w Krainie Grzybów - westchnął. - Nie wiem skąd się tu wzięłaś, czasem ktoś wpada i równie szybko...hmmm....wypada. Goście więc nie są nam dziwni. Jedyne co musisz wiedzieć to, że twój świat, Świat na Górze, kompletnie stoi na głowie i wszystko u was jest na opak. Nieważne. Jestem Suillus Flavidus, dla znajomych Flavio. Chodźmy, czas goni.
- A dokąd idziemy? Dużo was tu? I jak ty się, no... poruszasz?
Kolejne głębokie westchnięcie.
- Czy panienka wie cokolwiek o grzybach? Jakieś podstawy? - zapytał. - A Pipka twierdził, że barbarzyństwo to u was sport narodowy... - mruknął nie doczekawszy się odpowiedzi. - Idziemy do tyłu. Ilu nas - nie wiem.
- A poruszanie?
Przewrócił oczyma.
- Ruch obrotowy, panienko? Precesja? Nie? No, cóż. Chyba bawiła się kiedyś panienka bączkiem?.


*


Nie szli długo. Co prawda Flavio co jakiś czas po prostu opadał i musiał na nowo wprowadzić się w ruch wirowy, ale Alicja nie zdążyła się zmęczyć ani znudzić drogą. Zbyt dużo było do podziwiania. Liście - we wszystkich barwach tęczy - zamiast opadać, wznosiły się ku gałęzią drzew i tam przyrastały. Alicja nie miała pojęcia skąd w takim razie biorą się na ziemi. Skalne szczeliny, z których szumiąc wylewała się fioletowa woda wyglądałyby jak wodospady, o ile tylko woda płynęłaby w dół. A nie w górę. Kwiaty rosły normalnie, za to były tylko białe i czarne, jak fotografia dziadka, którą Alicja znalazła kiedyś na strychu. I to powietrze, które pachniało jakoś dziwnie.
W pewnym momencie dziewczynka zauważyła, że sukienka ciągnie się za nią po podłożu.
- Chyba moja sukienka się powiększyła - powiedziała niepewnie.
Flavio odwrócił się i syknął.
- Szybciej. Nie mamy czasu.
Po dłuższej chwili zatrzymał się i sapnął.
- Jesteśmy.
- Przecies tu nic nie ma - zdziwiła się Alicja.
- U nas "nie ma" znaczy "jest". To was wszystko jest na opak.
Po tych słowach Flavio syknął, prychnął i zaczął dziwnie wyginać nóżkę. Frunące w stronę gałęzi drzewa podobnego do klonu, błękitne liście, zaczęły omijać jakiś majaczący w powietrzu kształt.
- Właź panienko!
Alicja, zanim weszła w drgający kształt, zdążyła tylko pomyśleć, że dziwnie powiewają rękawy jej sukienki.


*


Wuj Flavia, nawet jak na grzyba był stary. I przeraźliwie żółty.
- Suillus Grevillei - przedstawił się sucho.
- A dla psyjaciół?
- Nie posiadam.
Kiwnął nóżką na Flavia, po czym oddalił się z nim w kąt dziwnego pokoju. Alicję dobiegały szepty ale nie mogła zrozumieć o czym rozmawiają. Nagle przeraźliwie zachciało się jej mleka.
Po chwili obaj wrócili z posępnymi minami.
- Powiedzże jej - warknął do Flavia wuj.
- Hmmm... Alicjo. Niedługo będziesz niemowlęciem.
- Słucham?
- U was wszystko jest odwrotnie, ludzie się starzeją. U nas ludzie ze Świata na Górze młodnieją. Szybko jak widać.
- Ha! - Dziewczynka podskoczyła wesoło. - To znacy, ze się nie zestazeje! Nie bede stara i zzedliwa jak babcia!
- Alicjo, obawiam się, że to nie takie proste. Przede wszystkim potrzebujemy kilku rzeczy. Jakieś miękkie ręczniki, butelkę, twardy zwinięty liść i dużo mleka. No i cierpliwość - westchnął bardzo głęboko. - Dużo cierpliwości. Alicjo! Przestań wszystko ruszać i posłuchaj! Tu jest brudna podłoga!

==========================================================
Tekst 2

Historia ta wydarzyła się rok temu. Dawno, dawno temu, żył Dżinsowy Człowiek, był on człowiekiem który znał wiele sztuczek i podróżował często do Krainy Grzybów.
Historia ta wydarzyła się niedaleko Garwolina, w mieście tym znajdował się portal do Krainy Grzybów, do której dostać się był łatwo, ale wrócić z niej, było troszkę trudniej.
W Krainie Grzybów były toalety ''Andromeda'' do nabycia w piekle i w sklepach Peweksu. Lecz to nie były toalety na prawdę, lecz maszyny które powodowały zaburzenie negatywnych wibracji Ego.
Jedzie Dżinsowy Człowiek na czerwono-białym koniu. Pyta się czerwono-białego konia z biało-czerwonym rycerzem na grzbiecie:
– Czerwono-biały koniu z biało-czerwonym rycerzem na grzbiecie, czy jestem dość biało-czerwony, żeby można było mnie nazywać Dżinsowy Człowiekiem? – Czerwono-biały koń z biało-czerwonym rycerzem na grzbiecie na to:
– Jesteś dość biało-czerwony, żeby można było cię nazywać Dżinsowym Człowiekiem, ale ja jestem za mało czerwono-biały, żeby można było mnie nazywać czerwono-białym koniem z biało-czerwonym rycerzem na grzbiecie.
Nagle jakaś siła wyższa przeniosła Dżinsowego Człowieka w inne miejsce.
Idzie Dżinsowy Człowiek, ale brązowy, bo w gnoju na czerwono-białym, ale zielonym, bo po Czernobylu koniu i spotyka Teufela – sąsiada Wiewiórki Małgosi. Teufel był rudą wiewiórką.
Teufel patrzył się na niego i znikł, ale potem znów się pojawił. Dżinsowy Człowiek dotarł w końcu do Garwolina, była tam brama do Krainy Grzybów. Chciał się spotkać z Agatką, Karoliną i Wiewiórką Małgosią aby poznać sekret Grzybowej Magii i Nowego Przebudzenia, gdyż tylko Dżinsowy Człowiek wiedział jak skutecznie jabłko.
– Teufelu drogi! Czy tam jest brama do Krainy Grzybów.
– Tak, Dżinsowy Człowieku, ale brązowy, bo w gnoju na czerwono-białym, ale zielonym, bo po Czernobylu koniu!
– Dobrze Teufelu drogi.
Dżinsowy Człowiek przeniósł się do Krainy Grzybów. Było tam kolorowo ale też mrocznie. Nagle zauważył atomowy grzyb i błagania o litość w oddali. To był na pewno Inspektor Dżinsów z Wiewiórką Małgosią.
– Muszę tam iść – powiedział do siebie Dżinsowy Człowiek
Dżinsowy Człowiek ruszył w drogę ale bez konia, bo konia zostawił u jakiś ludzi w Garwolinie.

3
tekst I
Pomysł - iskierka, choć znać niedoinwestowanie realizacyjne 15

Styl - 13 - jak wyżej. Ale są perełki

Realizacja tematu - pięknie 8

Schematyczność - 6 (bo jest także trochę klisz niechcianych, poza konwencją)

Błędy - 13 (niedopracowane, trochę na okrętkę poszywane)

Ogólnie - 13 punktów (nierówne, ale iskrzy)

68/100

Tekst II
Z obowiązku, bo to nawet nie leżało koło literatury. Jest literacko analfabetyczne

Pomysł - 0

Styl - 0 (mentalnie infantylizm)

Realizacja tematu - 1 (na siłę wetknięty motyw)

Schematyczność - 1

Błędy - 2 (poziom precyzji i spójności leży)

Ogólnie - 0 (nie zrozumiesz zasady absurdu. w tekście innego rodzaju bitwa mogła być może ciekawa)

3/100
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
I tekst:
Pomysł - 12
Pewnie zaniżam, ale nie przepadam za wplataniem motywów znanych bajek do opowiadań, bo było już tego w sieci sporo. Za to pomysł ze wszystkim na opak super.

Styl - 16
Tekst wciąga, można popłynąć

Realizacja tematu - 10
Co tu więcej dodać...

Schematyczność - 4
to co przy pomyśle

Błędy - 13
Widząc niektóre, zaczęłam się zastanawiać czy na pewno obstawiłam dobrego autora, bo styl jest niezły
Ale wiadomo, może po prostu zabrakło czasu. Ale ponieważ nie jestem ekspertką jeśli chodzi o byki, powielę ocenę Nataszy

Ogólnie - 15
Rzadko zdarza się, żebym czytała na internecie jakiś długi tekst do końca, trudno mi się wciągnąć, a ten był ciekawy i pozytywnie go odbieram
Ocena końcowa - zsumowane punkty

70

Tekst 2:
Pomysł - 1
Totalny misz-masz, odnoszę wrażenie że to autor był w krainie grzybów, gdy coś spożył i zaczął pisać

Styl - 0
Nie czytało się tego dobrze, za szybko wszystko, za dużo na raz w tak małej ilości tekstu, trudno mi określić

Realizacja tematu - 1
Tak jak mówi Natasza, gdzieś tam wepchnięty motyw i voila

Schematyczność - 2

Błędy - 5
Są jakieś umiejętności w technice, ale dość wczesnoszkolne

Ogólnie - 1
Tekst jest dla mnie trochę grafomański, sorry

Ocena końcowa - zsumowane punkty
10
Będę śniła swoją baśń
Powrócę tutaj znowu
W mrocznych zamkach skryty skarb
Lecz jak?

5
Tekst I

Pomysł - 14. Niezły.

Styl - 18 - ładny i zwięzły.

Realizacja tematu - 7 - akceptowalna.

Schematyczność - 4 - no kalek to się tutaj znalazło sporo, szczególnie jak na tak krótki tekst, poza tym nawiązania prostackie.

Błędy - 15 - stylistycznie ma dziury.

Ogólnie - 12 - przyjemnie się przeczytało, chociaż nie zostanie w pamięci na dłużej. ;)

Ocena końcowa - 52 Edyt: z rachunków 70. Nat.

Tekst II

Pomysł - 2 - pomyślałem, że kotlety pchają widły przed sobą.

Styl - 3 - koniec końców, nie każdy Kartagińczyk strzela do karabinierów jej wysokości Kanta.

Realizacja tematu - 0 - w moim odczuciu drewno sosnowe to telefon.

Schematyczność - 3 - nie jestem jednak do końca pewny, czy miseczka mnie zrozumiała.

Błędy - 1 - kaprawy dziad pocałował łanię w uszko i dlatego moja mama tak się pokochała. Na prawdę.

Ogólnie - 0 - gdyby zżymawszy się amarantowo kudłaty.

Ocena końcowa - 9
Ostatnio zmieniony czw 23 paź 2014, 16:58 przez Sepryot, łącznie zmieniany 2 razy.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

6
Tekst I

Pomysł – 18 ; ciekawy i atrakcyjny dla czytelnika, aczkolwiek nienowy – ale wszyscy wiemy, że wymyślić coś nowego jest bardzo trudne, często na pograniczu niemożliwości

Styl – 16 ; teoretycznie bez zarzutu, zwarty, dobrze oddający charakter opowieści, ale notę obniża pewne niedopracowanie, ewidentnie będące rezultatem pośpiechu (termin składania prac był bardzo krótki) ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Realizacja tematu - 10 ; zrealizowano w pełni, na dokładkę finezyjnie, interesująco i w sposób mogący wciągnąć i zaabsorbować uwagę czytającego.

Schematyczność - 5 punktów ; no tutaj nie jest najlepiej; po części wynika to z przyjętej formy do znanego odniesienia, jest więc w jakiś sposób usprawiedliwione, ale jest.

Błędy - 15 punktów – zauważyłem jeden babol i trochę takich niezbyt rażących, gdyby było więcej czasu – jestem przekonany że ich by nie było.

Ogólnie - 18 – ta ocena jest właściwie odzwierciedleniem pomysłu i realizacji, będących (w mojej ocenie) na wysokim poziomie. Błędy, niedociągnięcia oraz trafiające się chropowatości stylu są mało znaczące i najwyraźniej wynikające z pośpiechu, schematyczność – owszem tak, ale po części nieunikniona przy wyborze takiej prezentacji, a z kolei realizacja tematu specjalną zasługą nie jest.
Natomiast pozostawione wrażenie jest jak najlepsze, lekka choć nie pozbawiona przesłanek do głębszych refleksji opowieść, wzbudzająca również pamięć dawnych lektur – czyli odczucie pewnej nostalgii, może zostać zapamiętana i w jakiejś formie przeżyta.

Ocena końcowa - 82

Tekst II

Pomysł – 7 - Jest. Wprawdzie niedopracowany, niewykorzystany, niedokończony i nie najlepiej przedstawiony – ale jest. I to dość oryginalny. Bliżej nieokreślony rozmowa z intrygującym koniem, atomowy grzyb. Kolorystyka nawiązuje do barw narodowej flagi. Szkoda, że autor nie wykorzystał nawet połowy limitu znaków, bo można by było jeszcze rozwinąć pewne wątki.

Styl - 2 – nie jest dobrze. Ale z nagromadzenia negatywów, samoistnie niejako – raczej bez świadomej intencji autora, wyłania się w niektórych miejscach pewien cień nieoczekiwanej, absurdalnej wartości (rozmowa z czerwono - białym koniem i stworzony w tych zdaniach surrealistyczny wręcz rytm i wrażenie).

Realizacja tematu - 6 – jest zaznaczona i to kilkakrotnie, ale zaznaczona, nierozwinięta i niewykorzystana.

Schematyczność – 8 – sensu stricto to jej nie ma; chyba że za schemat często spotykany, uznamy źle napisany tekst. Ale tutaj ta ocena jest zwodnicza, bo brak schematyczności nie jest zaletą, a wynika z nagromadzenia błędów i potknięć, które najczęściej nie są popełniane i po prostu rzadko spotyka się tekst tak napisany, więc schemat nie miał okazji powstać. Gdyby inne jego cechy, były przynajmniej poprawne, a całość stosownie rozwinięta i zakomponowana, wówczas mogłoby to przejawić się jako rzeczywista wartość.

Błędy – 2 – ujmijmy to tak: niektóre zdania są poprawnie napisane.

Ogólnie – 3 – Ton oceny nadają błędy i styl, które w znacznym stopniu przesłaniają nieliczne pozytywy, które tu i ówdzie można zauważyć. Tekst jest krótki, rażą niewykorzystane możliwości i jego niedopracowanie. Pozostawione wrażenie nie jest korzystne, ale pewna pomysłowość autora i odważne poszukiwanie nieszablonowych rozwiązań, mogą dobrze rokować na przyszłość, co będzie jednak wymagać dużej, długotrwałej i w pełni zaangażowanej pracy „u podstaw”. Przedstawiony tekst zaprasza aby solidnie nad nim popracować, rysuje się bowiem możliwość uzyskania tutaj znacznie lepszego efektu.

Ocena końcowa - 28

7
Tekst 1

Pomysł - max 20 punktów. Pomysł jest i to dość ciekawy – niby oparty na tym co już w literaturze spotkać można, a jednak na swój sposób oryginalny.

Styl - max 20 punktów. Mi ten styl wypowiedzi odpowiada, zgrzytów nie zauważyłam.

Realizacja tematu - max 10 punktów. Cóż w pełni ujęta to co ujęte być powinno.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami) – tu mam problem, ale daję max, bo kalki jeżeli są nie kują w oczy.

Błędy - max 20 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów)

Ogólnie - max 20 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.) Co miałam do powiedzenia – powiedziałam powyżej. Podoba mi się.

Ocena końcowa - zsumowane punkty = 100

Tekst 2

Pomysł - max 20 punktów. Cóż, tak jak tekst 1 = cos tam dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele, więc pomysł sprawdził się.

Styl - 10 punktów. Tu muszę niestety odjąć punkty – tekst wyraźnie nie dopracowany.

Realizacja tematu - max 10 punktów. Max bez zastrzeżeń.

Schematyczność - max 10 punktów. (im więcej punktów, tym mniejsze chodzenie utartymi ścieżkami)

Błędy - 10 punktów. (ort, gram, styl oraz językowe; im więcej punktów, tym mniej błędów) No styl położył dobry tekst i za to tu też odejmuje punkty.

Ogólnie - 15 punktów. (wrażenia ogólne, przesłanie, wartości, itp.) Tekst zaciekawia, bawi i gdyby był sprawniej napisany, nie na kolanie – byłby świetny.

Ocena końcowa - zsumowane punkty 75
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

8
Tekst pierwszy
Pomysł - 10 punktów. Jest ciekawie, nawet trochę zabawnie powiedziałbym. w każdym układzie mieszanie do tego Krainy czarów i Sapkowskiego nie uważam za drugie nadejście Chrystusa.

Styl - 16 punktów. Są powtórzenia, takie momenty że mnie bolały oczy, a mózg wypływał uszami ale nic strasznego w sumie.

Realizacja tematu - 9 punktów. Pomysłowe podejście, co sobie cenię. I zabawne, jak już mówiłam.

Schematyczność - 6 punktów. Wszyscy już chyba przemaglowali czemu autorze dostajesz po łapach, więc...

Błędy - 14 punktów. No są błędy, stylistycznie tekst dziurawy jak dobry ser. Chociaż dziurawy to dobry. Brakło przecinka w jednym miejscu.

Ogólnie - 18 punktów. Rzecz jest dobra, fajna i ślizga się po mózgu jak ślimak na sterydach. i to mimo błędów!

Ocena końcowa - 73/100

Tekst 2:
Pomysł - 5 punktów. Jest, ale niedopracowany, nienapoczęty, zresztą toto jest zbyt krótkie by cokolwiek sensownego wyciągnąć.

Styl - 0 punktów. Moje oczy krwawiły jak czytałam. Poziom czterolatka którego zawzięta mamusia siłą wepchnęła do zerówki.

Realizacja tematu - 1 punkt. Zrealizowany fatalnie, po łebkach i na odczep się.

Schematyczność - 0 punktów. To jest tak złe że aż niespotykane.

Błędy -0 punktów. Jeśli w tym tekście było coś bez błędów to musiałam przeoczyć

Ogólnie - 0 punktów. Jakbym mogła to dałabym punkty ujemne. Dno i metr mułu, obraz nędzy, biedy patologii i ogólnie to chyba pisane na papierze toaletowym.

Ocena końcowa - 6/100 i dziękuj mi że byłam tak łaskawa.
tl;dr

Kawa moim bogiem.

9
Tekst I

Pomysł - 15 punktów. Nie jest do końca idealnie, ale wplecenie motywu Alicji w Krainie Czarów jest na plus.

Styl - 15 punktów. Momentalnie zgrzyty językowe, ale tekst dosyć płynny.

Realizacja tematu - 8 punktów. Początek się zgrywa, potem jakoś to jest nieco zbyt swobodne.

Schematyczność - 6 punktów. Pomysł jest dość ciekawy, ale powiedzmy szczerze - bez szału.

Błędy - 15 punktów. Jakieś śladowe powtórzenia czy przecinki, ale bez większych zgrzytów.

Ogólnie - 13 punktów. Nie jest źle, ale nie wciągnęłoby mnie to w większym stopniu. Pomimo tego, nie można zarzucić autorowi kiepskiego warsztatu lub innych klasyków utrudniających czytanie.

Ocena końcowa - 72/100

Tekst II

Pomysł - 1 punkt. Infantylnie i niemalże idiotycznie, coś pisane na skrawku papieru bez ładu i składu. Tutaj zdecydowanie pojawiły się grzybki...

Styl - 0 punktów. Fatalny, zero spójności, dosłownie dwója z minusem z polskiego w podstawówce.

Realizacja tematu - 0 punktów. Ledwie cokolwiek jest zahaczone.

Schematyczność - 2 punkty. Ale tylko biorąc pod uwagę dokonania pisarskie w kategorii wiekowej 7 - 10 lat.

Błędy - 2 punkty. Irytujące (choć prawdopodobnie zamierzone) powtórzenia, zdania bez ładu i składu,

Ogólnie - 1 punkt, przyznany po trosze z litości. Tekst, zamierzony jako zabawny, jest bezładny, infantylny i całkowicie nieśmieszny.

Ocena końcowa - 6/100
Wszystkie pytania bez odpowiedzi znam
I wszystkie pytania te, na które każda odpowiedź jest zła

10
Tekst I

Pomysł - W sumie ciężko ocenić. Niech będzie 7.
Styl - Wszystko jakoś tak za szybko. Krótkie zdania. I ten nieszczęsny rym na początku. Daję 5.
Realizacja tematu - Było o Krainie Grzybów, ale bez psychodelizmu. Pół na pół. Tak więc 5.
Schematyczność - ... aż nadto tego. 2
Błędy - 13
Ogólnie - Biorąc pod uwagę, że tekst miał być psychodeliczny i miał "ryć banię", a niestety nic z tego się tutaj nie wydarzyło... Owszem jest tutaj sporo abstrakcji i irracjonalnych sytuacji czy dialogów, ale nie tego tyczył się temat. Wałkowany po stokroć motyw Alicji też już mi się przejadł. Czytało mi się ciężko, nieciekawie. Nie wciągnęłam się w historię. Ogólnie 2.
Ocena końcowa - 34/100

Tekst II
Pomysł - Właściwie masa pomysłów, upchnięta w krótki fragment. 20
Styl - Urywa głowę. Trochę kuleje, ale jest ciekawy... oryginalny. 15
Realizacja tematu - Jest Kraina Grzybów jest psychodelia w dawce "ryjącej banię". 10
Schematyczność - Brak. Tak więc 10.
Błędy - Są takie, które miały być "błędami celowymi" za całą resztę. 15
ogólnie - Świetne. O to chodziło!. Tylko za krótko, tak więc odejmuję dwa pkt i daję 18
Ocena końcowa - 88/100

11
Godhand vs MrTank
Temat bitwy: Kraina grzybów


Tekst I: Suma = 569, Średnia = 71
Tekst II: Suma = 225, Średnia= 28

Zwycięzcą jest: Godhand

Gratulacje!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Bitwy z przeszłości”