Tu będziemy pomagać tworzyć i weryfikować sobie nawzajem nasze wizje Neverlandów. Zasady jakie w nich panują, fizykę, politykę, rasy, historię, "fabułogenność" i wszystko inne. Po prostu - żeby ktoś, kto chciałby zacząć tworzyć jakiś własny świat do powieści/sagi/RPG/opowiadania miał jakiś dobry start, zamiast kopiować wszystko z tolkiena, forgotenów i sapka.
Zajmuję się takim czymś na co dzień, więc może zdołam jakoś pomóc.
Zapraszam chętnych.
2
Zacznijmy od świata. Oto moja mhroczna mapka XD
[img]http://img517.imageshack.us/img517/4691/worldbs4.png[/img]
Jest dużo wysepek. Nie, to nie Ziemiomorze, raczej Grecja, bo na niej się wzorowałem. Niżej mamy zaśnieżoną wyspę. Cały świat jest malutki. Jakoś tak wielkości Azji. Na wyspach mieszkają ludzie i krasnoludy (ci głównie na tych większych, tam są pasma górskie) i smoki (z krasnoludami.
Zaśnieżoną wyspę zamieszkują Wikingowie (klasyczni, z Odynem, drakkarami, polujący na wieloryby).
Nie ma zbyt wiele dużych miast należących do ludzi.
Krasnoludy żyją wspólnie ze smokami, w przymierzu od tysięcy lat. Utworzyły nawet specjalne oddziały Smoczych Jeźdźców (krasnolud na smokach, hiehie).
Dawniej cały świat był pogrążony w wojnie ludzko-krasnoludzkiej.
Teraz jednak i karzełki, i ludzie wojują ramię w ramię z demonami.
Właśnie demony wyłoniły się z głębin oceanu, wraz z trollami, olbrzymami i tu-wstaw-nazwę-czegoś-podobnego-do-orka.
Magia...
Krasnoludy czerpią energię z metali (im trwalszy, tym lepszy) i kamieni (im szlachetniejszy, tym lepszy). Jednak te "surowce" zużywają się po jednorazowym użyciu.
Magowie ludzi (nie Wikingów) czerpią energię z gwiazd, z jednym zastrzeżeniem. Muszą tę gwiazdę widzieć.
Wikingowie składają ofiary i modły swym bóstwom, które odpowiadają po jakimś czasie, dlatego też rzucanie czarów u Wikingów ma raczej charakter rytuałów.
Uhm. To chyba tyle. Taki mały pomysł...
[img]http://img517.imageshack.us/img517/4691/worldbs4.png[/img]
Jest dużo wysepek. Nie, to nie Ziemiomorze, raczej Grecja, bo na niej się wzorowałem. Niżej mamy zaśnieżoną wyspę. Cały świat jest malutki. Jakoś tak wielkości Azji. Na wyspach mieszkają ludzie i krasnoludy (ci głównie na tych większych, tam są pasma górskie) i smoki (z krasnoludami.
Zaśnieżoną wyspę zamieszkują Wikingowie (klasyczni, z Odynem, drakkarami, polujący na wieloryby).
Nie ma zbyt wiele dużych miast należących do ludzi.
Krasnoludy żyją wspólnie ze smokami, w przymierzu od tysięcy lat. Utworzyły nawet specjalne oddziały Smoczych Jeźdźców (krasnolud na smokach, hiehie).
Dawniej cały świat był pogrążony w wojnie ludzko-krasnoludzkiej.
Teraz jednak i karzełki, i ludzie wojują ramię w ramię z demonami.
Właśnie demony wyłoniły się z głębin oceanu, wraz z trollami, olbrzymami i tu-wstaw-nazwę-czegoś-podobnego-do-orka.
Magia...
Krasnoludy czerpią energię z metali (im trwalszy, tym lepszy) i kamieni (im szlachetniejszy, tym lepszy). Jednak te "surowce" zużywają się po jednorazowym użyciu.
Magowie ludzi (nie Wikingów) czerpią energię z gwiazd, z jednym zastrzeżeniem. Muszą tę gwiazdę widzieć.
Wikingowie składają ofiary i modły swym bóstwom, które odpowiadają po jakimś czasie, dlatego też rzucanie czarów u Wikingów ma raczej charakter rytuałów.
Uhm. To chyba tyle. Taki mały pomysł...
Are you man enough to hold the gun?
3
Na hasło X, winky skojarzyło się z Y.
Wikingowie - Thorgal! XD (jak to mówi moja siostra: jej nieosiągalny ideał faceta i poniekąd się z nią zgadzam)
Smoczy Jeźdźcy - Eragon.
Krasnoludy zmagające się z demonami - Warhammer. Szkoda, że nie Wojownicy Chaosu (W skrócie: WC.)
Tu-wstaw-nazwę-czegoś-podobnego-do-orka - cholerny Warcraft i jeszcze cholerniejszy Eragon (ten też zapragnął mieć własnych orków i przechrzcił ich na urgale. Tffurcze. Jak całość zresztą.)
Szczerze mówiąc, chwilowo się nie wybijasz, kotek. Jeszcze takie to pomieszanie z poplątaniem: jakieś inne wysepki i światy, a tu nagle zupełnie swojscy wikingowie. o_O Zależy, jak byś to opisał, ale chwilowo mnie nie zachwyca. (Jak mnie ma zachwycać, jak mnie nie zachwyca?! Konkurs Winkytelefere: skąd pochodzi ten cytat?)
Ale mapka ładna...
Swoją drogą, fajny temat. Zakręcę się tu za jakiś czas.
Wikingowie - Thorgal! XD (jak to mówi moja siostra: jej nieosiągalny ideał faceta i poniekąd się z nią zgadzam)
Smoczy Jeźdźcy - Eragon.

Krasnoludy zmagające się z demonami - Warhammer. Szkoda, że nie Wojownicy Chaosu (W skrócie: WC.)
Tu-wstaw-nazwę-czegoś-podobnego-do-orka - cholerny Warcraft i jeszcze cholerniejszy Eragon (ten też zapragnął mieć własnych orków i przechrzcił ich na urgale. Tffurcze. Jak całość zresztą.)
Szczerze mówiąc, chwilowo się nie wybijasz, kotek. Jeszcze takie to pomieszanie z poplątaniem: jakieś inne wysepki i światy, a tu nagle zupełnie swojscy wikingowie. o_O Zależy, jak byś to opisał, ale chwilowo mnie nie zachwyca. (Jak mnie ma zachwycać, jak mnie nie zachwyca?! Konkurs Winkytelefere: skąd pochodzi ten cytat?)
Ale mapka ładna...

Swoją drogą, fajny temat. Zakręcę się tu za jakiś czas.
Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
4
Nad nazwą myślę... Ale po prostu muszę zobaczyć te karzełki lecące nad wrogiem i prujące w nich z karabinów XDSmoczy Jeźdźcy - Eragon. Evil or Very Mad
Uhm. Chyba zapomniałem dodać. Krasnoludy są tak troszkę zaawansowane technologicznie...
Nie, nie ma czołgów, samochodów, ale karabiny są (tylko sobie Kałasznikowów nie wyobrażajcie).
Technologia krasnoludów - pomieszanie z poplątaniem.
Eragon - sux...
Uhm. Chodzi mi o jakiś zapychacz pomiędzy wielkimi i silnymi. Gobliny, orki, psia jego mać co, byleby słabsze niż troll XDTu-wstaw-nazwę-czegoś-podobnego-do-orka - cholerny Warcraft i jeszcze cholerniejszy Eragon (ten też zapragnął mieć własnych orków i przechrzcił ich na urgale. Tffurcze. Jak całość zresztą.)
Ale w warmłotku demonów nie ma aż tak wiele. Zwierzoludzie, mutanci raczej XDKrasnoludy zmagające się z demonami - Warhammer. Szkoda, że nie Wojownicy Chaosu (W skrócie: WC.)
I moje są z oceanu XD
Ja po prostu kocham Wikingów XDSzczerze mówiąc, chwilowo się nie wybijasz, kotek. Jeszcze takie to pomieszanie z poplątaniem: jakieś inne wysepki i światy, a tu nagle zupełnie swojscy wikingowie.
Are you man enough to hold the gun?
5
A ja się nie wysilam. Mój świat to po prostu nasza Ziemia, z jak najbardziej realną fizyką i autentyczną historią. Z tym, że patronuje jej hasło: „są rzeczy, które się filozofom nie śniły”. I na podstawie tego wplatam wątki fantastyczne. Magia to tam coś jak przyroda- nieokreślona siła mająca wielką władze. I cóż się na tej mojej przerobionej Ziemi dzieje? Toczy się walka między słabymi i silnymi. I nie ma Dobra i Zła. Tylko owi silni i słabi. Może powinienem to zacząć pisać wielką literą, bo urosło to w moich tekstach wręcz do rangi jakiś ras. Dodam tylko, że ten świat stworzyłem miesiąc temu, teraz jestem na etapie odśiewania zbędnych pomysłów.
6
Postarajmy się trzymać tematu. Sam wojuję o to, żeby nie pisać fantasy dla samego fantasy, ale niestety - rosnącej tsunami popularności fantasy się nie wypleni Andrzej. Ludzie chcą to czytać, i chcą to pisać. No, a skoro tak... To trzeba przynajmniej nastawiać ludzi na to jak mają to pisać.
Zresztą, kiedy się pisze to, co się lubi, przynajmniej na czymś się ćwiczy, prawda? Lepsze pomysły przyjdą później.
Testudos! Lawina pytań - do odpowiedzi marsz!
Raz - Jaka jest kosmologia Twojego świata? Każdy neverland trzeba gdzieś wsadzić. Czy to mała planetka? Czy płaski świat? Czy kieszonkowy wymiar? Ile słońc? Są w ogóle jakieś? Ile księżyców? Przeszłość, czy przyszłość względem naszej ziemi? Inny wymiar?
Dwa - Fizyka. Jakie prawa w nim działają, jakie są wypaczone? A może są jakieś nowe?
Trzy - Dlaczego krasnoludy? Jakie są te Twoje krasnoludy? Czemu właśnie je wybrałeś, do zasiedlenia Twojego świata? Czemu one służą? Co mają wyrazić? Dlaczego je lubisz?
Cztery - Jakie są wyjątkowe smaczki tego świata? Co ma, czego nie ma żaden inny neverland? Co czyni go na tyle wyjątkowym, żeby musiał mieć własną nazwę, i żeby był sens umieszczać w nim jakieś historie? Co oferuje?
Pięć - Skoro to fantasy, to znaczy że jest w nim magia. Co wyraża magia w tym świecie? Po co istnieje, z autorskiego punktu widzenia?
To na dobry początek. I proszę tłuste akapity!
Zresztą, kiedy się pisze to, co się lubi, przynajmniej na czymś się ćwiczy, prawda? Lepsze pomysły przyjdą później.
Testudos! Lawina pytań - do odpowiedzi marsz!
Raz - Jaka jest kosmologia Twojego świata? Każdy neverland trzeba gdzieś wsadzić. Czy to mała planetka? Czy płaski świat? Czy kieszonkowy wymiar? Ile słońc? Są w ogóle jakieś? Ile księżyców? Przeszłość, czy przyszłość względem naszej ziemi? Inny wymiar?
Dwa - Fizyka. Jakie prawa w nim działają, jakie są wypaczone? A może są jakieś nowe?
Trzy - Dlaczego krasnoludy? Jakie są te Twoje krasnoludy? Czemu właśnie je wybrałeś, do zasiedlenia Twojego świata? Czemu one służą? Co mają wyrazić? Dlaczego je lubisz?
Cztery - Jakie są wyjątkowe smaczki tego świata? Co ma, czego nie ma żaden inny neverland? Co czyni go na tyle wyjątkowym, żeby musiał mieć własną nazwę, i żeby był sens umieszczać w nim jakieś historie? Co oferuje?
Pięć - Skoro to fantasy, to znaczy że jest w nim magia. Co wyraża magia w tym świecie? Po co istnieje, z autorskiego punktu widzenia?
To na dobry początek. I proszę tłuste akapity!
7
Raz:
Słoneczko jedno. Kula jest geoidą. Księżyców jest trzynaście (reprezentują trzynaście miesięcy, po dwadzieścia dni każdy).
Teraźniejszość. Tyle, że oddalona galaktyka
Dwa: Działają standartowe prawa (kiedyś pewnie zmienią, na razie orłem w tej dziedzinie nie jestem).
Trzy: Niskie, brodate, dumne, aroganckie, honorowe, opryskliwe, wredne, długowieczne, niezbyt płodne, silne, wytrzymałe... Nie chciwe ;P Czczą wikińskich bogów.
Są strażnikami porządku stworzonymi przez Thora.
Wyrażają siłę, prawość i niezłomność.
Cztery: Uhm.
Szwadron Smoczych Kaemistów? To jeden.
Demony z oceanów? Nie klasyczne, ziejące ogniem paskudztwa. To dwa.
Nieco zmodyfikowaną wersję mitologii nordyckiej (brak drzewa świata, węża Jormuganda, etc., a Loki zasiada pod wodą, a Odyn w niebiosach ) Trzy.
Pięć: Po co istnieje magia? To nadzieja na nowy, lepszy świat. Czytaj: Ragnarok.
Magia jest nadzieją i siłą, jest cechą bóstw i istot namaszczonych przez bogów.
Chyba tyle. Popracuję jeszcze nad kalendarzykiem
Słoneczko jedno. Kula jest geoidą. Księżyców jest trzynaście (reprezentują trzynaście miesięcy, po dwadzieścia dni każdy).
Teraźniejszość. Tyle, że oddalona galaktyka

Dwa: Działają standartowe prawa (kiedyś pewnie zmienią, na razie orłem w tej dziedzinie nie jestem).
Trzy: Niskie, brodate, dumne, aroganckie, honorowe, opryskliwe, wredne, długowieczne, niezbyt płodne, silne, wytrzymałe... Nie chciwe ;P Czczą wikińskich bogów.
Są strażnikami porządku stworzonymi przez Thora.
Wyrażają siłę, prawość i niezłomność.
Cztery: Uhm.
Szwadron Smoczych Kaemistów? To jeden.
Demony z oceanów? Nie klasyczne, ziejące ogniem paskudztwa. To dwa.
Nieco zmodyfikowaną wersję mitologii nordyckiej (brak drzewa świata, węża Jormuganda, etc., a Loki zasiada pod wodą, a Odyn w niebiosach ) Trzy.
Pięć: Po co istnieje magia? To nadzieja na nowy, lepszy świat. Czytaj: Ragnarok.
Magia jest nadzieją i siłą, jest cechą bóstw i istot namaszczonych przez bogów.
Chyba tyle. Popracuję jeszcze nad kalendarzykiem

Are you man enough to hold the gun?
8
Już lepiej.
A teraz warto by z amalgamatu, z tego melanżu, z mieszanki różnych rzeczy zrobić coś NOWEGO. I innego.
Zamiast "Kapitan Planeta i Robocop walczą z Predatorem" musi być tak "Bohater, esencja wszystkich żywiołów, strażnik tego świata, oraz jego wspaniały i dzielny towarzysz - Człowiek-Maszyna, który tęskni za swoim człowieczeństwem muszą stawić czoła dumnemu i potężnemu łowcy, którzy przybył tu z innego świata".
łapiesz?
Nazwijmy ten proces rozdefinicjowaniem, bo to fajnie i poważnie brzmi. Dzięki temu pozbywasz się plagiatowego i sztampowego posmaku, jednocześnie zachowując to wszystko, co Ci się w tym podoba.
Teoretycznie kolejnym etapem jest przenazwanie. Czyli nadajesz nowe nazwy rozdefinicjowanym elementom.
Wikongowie nie zwą się wikingami, tylko Ganimami. A krasnoludom dodajesz rogi/ogony/wzrost/dymiącą krew/klejnoty i minerały rosnące w ich ciałach/whateva i nazywasz Derronomami.
I już wygląda to lepiej. Potem pozamieniać imiona bogów mitologii nordyckiej (swoją drogą pozbyłeś się najciekawszych elementów -_-' ) i fajno - nikt już nie oleje "powieści o krasnoludach i wikingach".
To byłby pierwszy krok.
Drugi, to spojrzenie na to, co otrzymasz, i ponowne wyprowadzenie całego neverlandu, dopasowując do składników, a nie odwrotnie.
Oto przykład:
Twój świat to Asgard. Ziemscy Wikingowie, nieświadomi słudzy obcej rasy podającej się za ich bogów po śmierci (jeśli byli wyjątkowo dzielni) są przenoszeni do kieszonkowego wymiaru Obcych, i otrzymują wieczne życie. Ludzi jest tam mało - bo po prostu niewielu Wikingów odznaczyło się taką bojowością lub wiarą, lub zuchwalstwem, że "bogowie" go nagrodzili.
Rasą natywną i strażnikami Asgardu są Derronomy, rasa, której świat już dawno się wypalił, i która istnieje już tylko w Asgardzie. Są to, jak pisałeś - wierni słudzy bogów. Oczywiście do czasu, kiedy paru z nich zechce przejąć władzę w Asgardzie, zawierając układ z "Lokim"... Blah blah blah.
Jak mówiłem, to tylko przykład.
żeby było jasne: Rozdefinicjowanie może wyjść tylko na dobre takim światom, do których pakujemy wszystko, co nam się spodoba. Trzeba być w tym też ostrożnym - inaczej wyjdzie Eragon (Gwiezdne Wojny w śródziemiu). Sztuka polega na tym, żeby podczas rozdefinicjowania i ponownego przenazywania
dodać i odjąc sporo rzeczy - wtedy efekt ostateczny, mimo że podobny, a dla autora nawet identyczny z pierwotnym składnikiem, dla czytelnika staje się świeżym spojrzeniem na temat.
Dlaczego nie po prostu wikingowie i krasnoludy - wyznawcy Thora?
"Kapitan Planeta i Robocop walczą z Predatorem" brzmi jak film klasy C, a "Bohater, esencja wszystkich żywiołów, strażnik tego świata, oraz jego wspaniały i dzielny towarzysz - Człowiek-Maszyna, który tęskni za swoim człowieczeństwem muszą stawić czoła dumnemu i potężnemu łowcy, którzy przybył tu z innego świata" brzmi co najmniej jak ambitny atak filmu klasy B na film klasy A.
Ma to sens?
A teraz warto by z amalgamatu, z tego melanżu, z mieszanki różnych rzeczy zrobić coś NOWEGO. I innego.
Zamiast "Kapitan Planeta i Robocop walczą z Predatorem" musi być tak "Bohater, esencja wszystkich żywiołów, strażnik tego świata, oraz jego wspaniały i dzielny towarzysz - Człowiek-Maszyna, który tęskni za swoim człowieczeństwem muszą stawić czoła dumnemu i potężnemu łowcy, którzy przybył tu z innego świata".
łapiesz?
Nazwijmy ten proces rozdefinicjowaniem, bo to fajnie i poważnie brzmi. Dzięki temu pozbywasz się plagiatowego i sztampowego posmaku, jednocześnie zachowując to wszystko, co Ci się w tym podoba.
Teoretycznie kolejnym etapem jest przenazwanie. Czyli nadajesz nowe nazwy rozdefinicjowanym elementom.
Wikongowie nie zwą się wikingami, tylko Ganimami. A krasnoludom dodajesz rogi/ogony/wzrost/dymiącą krew/klejnoty i minerały rosnące w ich ciałach/whateva i nazywasz Derronomami.
I już wygląda to lepiej. Potem pozamieniać imiona bogów mitologii nordyckiej (swoją drogą pozbyłeś się najciekawszych elementów -_-' ) i fajno - nikt już nie oleje "powieści o krasnoludach i wikingach".
To byłby pierwszy krok.
Drugi, to spojrzenie na to, co otrzymasz, i ponowne wyprowadzenie całego neverlandu, dopasowując do składników, a nie odwrotnie.
Oto przykład:
Twój świat to Asgard. Ziemscy Wikingowie, nieświadomi słudzy obcej rasy podającej się za ich bogów po śmierci (jeśli byli wyjątkowo dzielni) są przenoszeni do kieszonkowego wymiaru Obcych, i otrzymują wieczne życie. Ludzi jest tam mało - bo po prostu niewielu Wikingów odznaczyło się taką bojowością lub wiarą, lub zuchwalstwem, że "bogowie" go nagrodzili.
Rasą natywną i strażnikami Asgardu są Derronomy, rasa, której świat już dawno się wypalił, i która istnieje już tylko w Asgardzie. Są to, jak pisałeś - wierni słudzy bogów. Oczywiście do czasu, kiedy paru z nich zechce przejąć władzę w Asgardzie, zawierając układ z "Lokim"... Blah blah blah.
Jak mówiłem, to tylko przykład.
żeby było jasne: Rozdefinicjowanie może wyjść tylko na dobre takim światom, do których pakujemy wszystko, co nam się spodoba. Trzeba być w tym też ostrożnym - inaczej wyjdzie Eragon (Gwiezdne Wojny w śródziemiu). Sztuka polega na tym, żeby podczas rozdefinicjowania i ponownego przenazywania

Dlaczego nie po prostu wikingowie i krasnoludy - wyznawcy Thora?
"Kapitan Planeta i Robocop walczą z Predatorem" brzmi jak film klasy C, a "Bohater, esencja wszystkich żywiołów, strażnik tego świata, oraz jego wspaniały i dzielny towarzysz - Człowiek-Maszyna, który tęskni za swoim człowieczeństwem muszą stawić czoła dumnemu i potężnemu łowcy, którzy przybył tu z innego świata" brzmi co najmniej jak ambitny atak filmu klasy B na film klasy A.
Ma to sens?
9
Uhm. Ma...
Ogólnie: zrozumiałem, polecenia zamierzam wypełnić
Drzewko to będzie galaktyka, a pozostałe światy to ocean i księżyce. pasuje? XDswoją drogą pozbyłeś się najciekawszych elementów -_-'
Hłe, hłe, trzeba się troszkę pobabrać.
Wikongowie nie zwą się wikingami, tylko Ganimami. A krasnoludom dodajesz rogi/ogony/wzrost/dymiącą krew/klejnoty i minerały rosnące w ich ciałach/whateva i nazywasz Derronomami.
Ogólnie: zrozumiałem, polecenia zamierzam wypełnić

Are you man enough to hold the gun?
10
Czekaj, stój!
oO' żadnej polemiki?
Chcesz powiedzieć, że się zgadzasz? Tak po prostu? [jawdrop]
[Nine postanawia przejść na emeryturę]
Każdy, kto bez dyskusji się ze mną całkowicie zgadza, dodaje mi zmarszczek i siwych włosów. Przez Was czuję się staro. -_-'
[Nine zaczyna sam z sobą polemizować, odnośnie tego, co napisał, wytykając sobie głupie błędy...]
A tak na poważnie - Yggdrasill... Czy gdzieś nie było powieści o świecie na gałęziach gigantycznego drzewa...? Bo coś mi się kojarzy. Ale jeśli nie... Ale lepiej pochłoń/przypomnij sobie wszystko o Wikińskich zaświatach i przerób to na coś historiogennego - czyli detale zmieniaj do woli, byle to sprawiało, że świat będzie fajowszy.
----------------EDIT-------------------------------------------
Ooo. Byłbym zapomniał. Dziś widziałem w kinie świetny przykład rozdefinicjowania. W Złotym Kompasie autor wziął archetyp krasnoludów fantasy, i przerobił je na... Inteligentne, zręczne, pancerne Niedźwiedzie Polarne. Efekt - genialny.
Niedźwiedzie owe mają jednego króla, żyją w jaskiniach, zajmują się wykuwaniem pancerzy i ogólnie metalurgią, są wredne, złośliwe, skore do bójki i honorowe. świetna rzecz.
Ten sam duch - inna forma.
oO' żadnej polemiki?
Chcesz powiedzieć, że się zgadzasz? Tak po prostu? [jawdrop]
[Nine postanawia przejść na emeryturę]
Każdy, kto bez dyskusji się ze mną całkowicie zgadza, dodaje mi zmarszczek i siwych włosów. Przez Was czuję się staro. -_-'
[Nine zaczyna sam z sobą polemizować, odnośnie tego, co napisał, wytykając sobie głupie błędy...]
A tak na poważnie - Yggdrasill... Czy gdzieś nie było powieści o świecie na gałęziach gigantycznego drzewa...? Bo coś mi się kojarzy. Ale jeśli nie... Ale lepiej pochłoń/przypomnij sobie wszystko o Wikińskich zaświatach i przerób to na coś historiogennego - czyli detale zmieniaj do woli, byle to sprawiało, że świat będzie fajowszy.
----------------EDIT-------------------------------------------
Ooo. Byłbym zapomniał. Dziś widziałem w kinie świetny przykład rozdefinicjowania. W Złotym Kompasie autor wziął archetyp krasnoludów fantasy, i przerobił je na... Inteligentne, zręczne, pancerne Niedźwiedzie Polarne. Efekt - genialny.
Niedźwiedzie owe mają jednego króla, żyją w jaskiniach, zajmują się wykuwaniem pancerzy i ogólnie metalurgią, są wredne, złośliwe, skore do bójki i honorowe. świetna rzecz.
Ten sam duch - inna forma.
12
jak pomaslacie wymyslac to moze i mi pomozecie.. od dawna mialem zamiar napisac cos w formie s/f ktore przedstawialoby albo nasza ziemie za jakis czas albo jakas inna planete na ktorej zyja ludzie choc niekoniecznie, moglby byc to nawet scywilizowany ksiezyc... cokolwiek, w kazdym razie ma to byc krajobraz totalnie zniszczony przez jakies eksperymenty badz wojne wskutek ktorej na zewnatrz zyly by rozne stworzenie (pomutowane czy cos tam, nawet dziwne rosliny itp itd) a ludzie byli gdzies zamknieci na jakims obszarze i tylko tam sa bezpiecznie i powiedzmy ze chca sie gdzies przeniesc zmienic planete poszukac czegos innego... cos w tym stylu, wizja maksymalnie czarna, tragiczna, pesymistyczna, industrialna. Ktos ma jakies propozycje? Wiadomo ze nie chce aby ktos za mnie to napisal ale jakies takie ciekawe pomysly do wykorzystania...
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.
13
Pamiętam film animowany ,,Kaena - zagłada światów". Tam właśnie światem było drzewo. Swoją drogą, bardzo dobry film.Czy gdzieś nie było powieści o świecie na gałęziach gigantycznego drzewa...?

DOBRA, już nie offtopię, następny mój post w tym temacie będzie dotyczył mojego świata albo obszernego komentarza na czyjś inny.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
14
aaa i dodac mialem.. jakby ktos znal konkretne ksiazki ktore podobne wizje przedstawiaja to prosze o tytuly, moze mi sie jakas wizja nakresli bardziej
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.
15
"Planeta śmierci" Harry'ego Harrisona.
Tam nawet trawa i kamienie zabijają, a ludzie, którzy nauczyli się jak tam przetrwać to groźne sukinsyny. Mają nawet specjalne giwery w kaburach na ramionach, które same wrzucają się do ręki na metalowych wysięgnikach, kiedy choć pomyślisz o strzelaniu.
Warto przeczytać. Może to mniej industrial a bardziej survival, ale warto.
Harrison to kawalarz, więc raczej dużo pesymizmu tam nie uświadczysz, ale to bardzo dobry przykład wrednej planety.
Industrialna wizja skolonizowanego Marsa jest zbyt wyeksploatowana (np. "Przypomnimy to panu hurtowo" Philipa K. Dicka, znane jako "Total Recall", a w polsce jako "Pamięć Absolutna" ze Shwarzeneggerem w roli głównej), ale jeśli przedstawisz to jakoś oryginalnie..?
Poza tym - pamiętajcie, żeby czerpać z tego, co dzieje się dziś w nauce. A teraz sporo mówi się o zarodkach hybrydowych. Najprostszy pomysł: Powiedzmy, że gdzieś, jakiś eksperyment wymknie się spod kontroli... I mamy upadłą Europę, zamieszkaną przez szczepy porąbanych ludzi-zwierząt, jak na "Wyspie Doktora Moreau" - gangi zwierzoludzi z uzi i dzidami polujące na siebie na zrujnowanych ulicach Paryża...
Byłbym zapomniał - świetna wizja planety z koszmaru została pokazana w komiksie "Szczury Blasku". Warto dopaść i obejrzeć.
Nine EDIT: Dyskusję o tym, czy warto w ogóle pisać Fantasy przeniosłem do Hyde Parku. Zapraszam do rozmowy.
Tam nawet trawa i kamienie zabijają, a ludzie, którzy nauczyli się jak tam przetrwać to groźne sukinsyny. Mają nawet specjalne giwery w kaburach na ramionach, które same wrzucają się do ręki na metalowych wysięgnikach, kiedy choć pomyślisz o strzelaniu.
Warto przeczytać. Może to mniej industrial a bardziej survival, ale warto.
Harrison to kawalarz, więc raczej dużo pesymizmu tam nie uświadczysz, ale to bardzo dobry przykład wrednej planety.
Industrialna wizja skolonizowanego Marsa jest zbyt wyeksploatowana (np. "Przypomnimy to panu hurtowo" Philipa K. Dicka, znane jako "Total Recall", a w polsce jako "Pamięć Absolutna" ze Shwarzeneggerem w roli głównej), ale jeśli przedstawisz to jakoś oryginalnie..?
Poza tym - pamiętajcie, żeby czerpać z tego, co dzieje się dziś w nauce. A teraz sporo mówi się o zarodkach hybrydowych. Najprostszy pomysł: Powiedzmy, że gdzieś, jakiś eksperyment wymknie się spod kontroli... I mamy upadłą Europę, zamieszkaną przez szczepy porąbanych ludzi-zwierząt, jak na "Wyspie Doktora Moreau" - gangi zwierzoludzi z uzi i dzidami polujące na siebie na zrujnowanych ulicach Paryża...
Byłbym zapomniał - świetna wizja planety z koszmaru została pokazana w komiksie "Szczury Blasku". Warto dopaść i obejrzeć.
Nine EDIT: Dyskusję o tym, czy warto w ogóle pisać Fantasy przeniosłem do Hyde Parku. Zapraszam do rozmowy.