Jak to z nimi jest... w szczególności wobec debiutantów. Bo zgaduje że uznani pisarze nie pozwolą sobie ich odebrać... może z nimi nawet się o tym nie dyskutuje.
Tak nawiasem mówiąc, chcę wiedzieć że dobrze rozumiem co się dzieje gdy oddaje się prawa autorskie do tekstu: Wydawnictwo wtedy może robić z tym co chce, może nawet sprzedać innemu, może podpiąć tekst pod lepsze nazwisko ze swojej stajni, statystycznie podnosząc szanse większej sprzedaży, a prawdziwy autor zostaje na łasce i niełasce tegoż wydawnictwa i nie ma mowy o żadnym prawie dziedziczenia (hmm, w sumie to całkiem oczywiste, ale jednak wolę rozwiać wszystkie wątpliwości).
Wracając do tematu, czy wobec debiutantów wydawnictwa mogą negocjować sprawę praw autorskich, czy one raczej też powinny należeć do autora? Bo z tego co widzę, to niestety tylko wydawnictwa gdzie praktycznie autor pokrywa większość kosztów, zostawiają je przy nim. W innych wypadkach, gdzie na przykład uznane wydawnictwo cię wydaje, bez żadnego wkładu z twojej strony, jest tak że jesteś z góry na gorszej pozycji?
Czy są jakieś haczyki? Stworzenie tak umowy, by - przez użycie jakichś sprytnych acz prostych wyrażeń w niej - autor czuł pewność że prawa do dzieła są dalej jego, a jest odwrotnie?
2
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=13581
może tu coś znajdziesz
może tu coś znajdziesz
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz
3
Jak na razie, mieszasz dwie podstawowe kwestie: autorskie prawa osobiste oraz prawa majątkowe. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli zapoznasz się z treścią ustawy o prawie autorskim: http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet? ... 9940240083
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
4
Tekst ustawy to podstawa 
A w największym skrócie:
- ustawa to tekst do czytania co jakiś czas
- oddając normalnemu wydawcy prawa do dysponowania tekstem, wcale nie ryzykujesz, to lipa produkowana przez jakichś oszołomów, i czasem cyników, którzy mają w tym interes. To kwestia, po prostu, określenia w umowie, co wydawnictwo może (pola eksploatacji, czas dysponowania), a czego nie. Nie ma w tym wielkich zagrożeń, to wymysł. W praktyce normalny wydawca będzie chciał jak najwięcej, ale na pewno nie podpisać Twego tekstu cudzym nazwiskiem

A w największym skrócie:
- ustawa to tekst do czytania co jakiś czas

- oddając normalnemu wydawcy prawa do dysponowania tekstem, wcale nie ryzykujesz, to lipa produkowana przez jakichś oszołomów, i czasem cyników, którzy mają w tym interes. To kwestia, po prostu, określenia w umowie, co wydawnictwo może (pola eksploatacji, czas dysponowania), a czego nie. Nie ma w tym wielkich zagrożeń, to wymysł. W praktyce normalny wydawca będzie chciał jak najwięcej, ale na pewno nie podpisać Twego tekstu cudzym nazwiskiem

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
6
Wydawca może co najwyżej pozbawić pieniędzy, ale nie pozbawi autorstwa tekstu.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words
7
Mam to rozumieć jako że mogę trafić na oszustów? W sumie z tego co już tu (i nie tylko) wyczytałem, to niektóre wydawnictwa naprawdę umieją kombinować i ślizgać się z wypłatami.
Jeśli chodzi o coś innego, to proszę określ to dokładniej.
Jeśli chodzi o coś innego, to proszę określ to dokładniej.
8
Drogi Pa... przepraszam, Krzyśku, właśnie w ten sposób należy to rozumieć. Nieporadnie wychodzi Ci udawanie nieporadności.
[ Dodano: Pon 04 Maj, 2015 ]
Mnie ta zabawa już znużyła, odpuszczam.
[ Dodano: Pon 04 Maj, 2015 ]
Mnie ta zabawa już znużyła, odpuszczam.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words
9
Brzmi to jak masło maślane, w wielu branżach przecież istnieją oszuści, nie trzeba o tym pisać. Tylko dlatego tak wygląda mój post a nie inaczej.
10
Krzysiek: zasadniczo z każdą umową warto przejść się do znajomego prawnika - wydać stówkę albo dwie ale za to mieć pewność ze nie wyrolują.
Warto zamieścić punkt że umowa zwarta jest na lat pięć a po tym czasie ulega automatycznemu rozwiązaniu chyba że strony postanowią o jej przedłużeniu co wymaga sporządzenia kolejnej umowy.
Jak cię wyrolują to 5 lat mija i baj baj.
automatyczne rozwiązanie sprawia że nie musisz pamiętać terminów i wysyłać im wypowiedzenia (które oczywiście zgubią) a porozumienie stron zabezpiecza cię - chcą przedłużać - najpierw regulacja wszystkich zobowiązań, zaliczka, cokolwiek sobie zażyczysz (zakładając że masz pozycję na tyle mocną by się targować)
Warto zamieścić punkt że umowa zwarta jest na lat pięć a po tym czasie ulega automatycznemu rozwiązaniu chyba że strony postanowią o jej przedłużeniu co wymaga sporządzenia kolejnej umowy.
Jak cię wyrolują to 5 lat mija i baj baj.
automatyczne rozwiązanie sprawia że nie musisz pamiętać terminów i wysyłać im wypowiedzenia (które oczywiście zgubią) a porozumienie stron zabezpiecza cię - chcą przedłużać - najpierw regulacja wszystkich zobowiązań, zaliczka, cokolwiek sobie zażyczysz (zakładając że masz pozycję na tyle mocną by się targować)