''Eskalacja'' Część 3. [POPRAWIONE V2]

31

Latest post of the previous page:

1 CZĘŚĆ
2 CZĘŚĆ



ZWYCIĘSTWO

Godzina 5:30, Chersoń.

Deszcz przestał padać. W Chersoniu roiło się od rosyjskich wojsk, Rosjanie stawiali zasieki i worki z piaskiem na granicach miasta by zabezpieczyć się przed kontratakiem.
W najwyższych budynkach pozycje pozajmowali snajperzy. Nad miastem dumnie przelatywały śmigłowce transportowe i samoloty. Na dachu dworca kolejowego zawisła rosyjska flaga.
Nieliczni schwytani Ukraińcy szli szeregiem do ciężarówek poganiani przez Rosjan. Komandosi przeszukiwali domy sprawdzając czy nie ma tam wrogów. Ulice zostały posprzątane ze zwłok poległych Ukraińców.
Dmitrij nie był zainteresowany, dla niego to był tylko przystanek w drodze do zwycięstwa. Siedząc na ławce, gwiżdżąc pod nosem, starannie czyścił swojego kałasznikowa, gdy nagle Wiktor siłą wyciągnął ze zrujnowanego domu jakiegoś mężczyznę o brązowych włosach i w ubraniu leśniczego. Człowiek ten próbował się wyrwać lecz Wiktor przycisnął go do ściany. Dmitrij i Paweł szybko podbiegli bliżej. Za nimi poszli także inni, zaciekawieni żołnierze.
Złapany Ukrainiec mimo przyciśnięcia do ściany wciąż głośno krzyczał i szarpał się jak zapędzone w róg, dzikie zwierze.
- Ten pies to zwiadowca! Szpieg! – krzyknął Wiktor.
- Jestem cywilem! Jestem niewinny! – mówił strachliwym tonem złapany człowiek.
- Cywile nie fotografują wojsk! – odpowiedział Wiktor.
- Sukinsyny… – zamamrotał pod nosem jeniec.
- Mów kim jesteś a będziesz żył! – krzyknął Rekin przykładając jeńcowi pistolet do głowy.
- Jestem tylko dziennikarzem!
- Nie kłam!
- Agent Klujew! Służby Bezpieczeństwa Ukrainy! – przyznał się szpieg, jąkając się.
- Jak zechce, to wszystko powie! Nie zabijemy go, Rekin, weź go zaprowadź do kolegów w ciężarówkach… – oznajmił Dmitrij, zapalając papierosa.
Paweł założył szpiegowi kajdanki i poszedł w kierunku ciężarówki wypełnionej ukraińskimi jeńcami. Zaraz po tym przyszedł Kirył trzymając w ręku swój hełm.
- Kirył, gdzieś ty był! Zwiadowce złapaliśmy, z SBU! – poinformował Dmitrij.
- Kurde, wysrać się musiałem! Gdzie on jest?
- W drodze do paki… – odpowiedział uradowany Wiktor.
- Złapałeś go? Cieszysz się? – zapytał Kirył wpatrując się w odjeżdżające ciężarówki z jeńcami.
Nagle przyszedł pułkownik Sorokin w towarzystwie generała Izotowa.
- Słyszałem że schwytaliście funkcjonariusza kontrwywiadu? – zapytał Sorokin.
- Oczywiście, towarzyszu pułkowniku! Dopadłem gnoja w tym oto budynku! – oznajmił Wiktor wskazując palcem na ruiny domu w którym ukrywał się zwiadowca.
- Potwierdzam, generale… – rzekł Dmitrij nie wyjmując papierosa z ust.
- Dostaniecie awans, towarzyszu Popow – oznajmił Izotow.
- Dziękuje. – odpowiedział Wiktor.
- A teraz przygotujcie się, dziś rozpoczynacie atak na ukraińską bazę wojskową położoną 15 kilometrów stąd. Worszewski, Morozow i Popow, w nocy wkradną się na teren bazy i powyłączają systemy obronne, potem regularna piechota rozpocznie szturm. Kapral Petrowicz też przystąpi do ataku… – rzekł stanowczym tonem Izotow.
Pułkownik i generał odeszli w kierunku obozu w centrum miasta. Dmitrij zgasił papierosa i siadł na czołgu.
- No to dziś Rekin sobie znowu postrzelasz… – rzekł Kirył.
- Dopiero jak wy rozwalicie ich obronę… – odpowiedział Paweł.
Zaraz po tym, nad miastem przeleciał z głośnym hukiem płonący Mig-31 który spadł do rzeki obok Chersonia, dwaj piloci zdążyli się katapultować i opadając na spadochronach, wylądowali w mieście.
- Dopiero jak my rozwalimy ich obronę… – burknął pod nosem Dmitrij.



INFILTRACJA

Godzina 21:20, Chersoń.

Dmitrij biegiem wszedł na pokład wielozadaniowego helikoptera, Mi-24. Obok niego usiedli Wiktor i Kirył. Maszyna po kilku sekundach wzniosła się w powietrze.
Komandosi mieli zinfiltrować ukraińską bazę wojskową a potem dać sygnał piechocie aby zniszczyła placówkę.
Po kilkunastu minutach śmigłowiec zawisł wysoko w powietrzu, był niedaleko bazy. Trójka żołnierzy wyskoczyła z helikoptera, po krótkim opadaniu otworzyli spadochrony i wylądowali w lesie. Maszyna odleciała z powrotem do Chersonia.
Dmitrij i Wiktor spadli na małej, leśnej łące, zaś Kirył zawiesił się na drzewie.
- Tylko się nie zaplącz… – rzekł Dmitrij poprawiając swój beret w zielono-czarnym kamuflażu.
Kirył odciął się od spadochronu i spadł na ziemię. Komandosi odbezpieczyli swoje bronie i założyli noktowizory. Dmitrij i Wiktor oprócz osobistych pistoletów mieli AK-74 z laserowymi celownikami a Kirył posiadał karabin snajperski – WSS Wintoriez i ręczny granatnik RPG-7.
- Marsz, wroga baza za pół kilometra! – zakomenderował Dmitrij.
- Prowadź, kapitanie – odparł Wiktor zakładając zieloną czapkę z daszkiem.
Oddział szedł przez gęsty, wielki las. Nagle, usłyszeli jakieś rozmowy po ukraińsku. Byli to żołnierze, którzy usłyszeli rosyjską maszynę, nie zauważyli jednak ukrytych komandosów mimo że dzieliły ich jedynie niecałe cztery metry.
- Sześć celów na dwunastej, idą dwójkami… – oznajmił szeptem Kirył.
- Sprzątniemy ich po cichu – odpowiedział Dmitrij.
Dwaj idący z przodu Ukraińcy zostali szybko zabici nożami przez Dmitrija i Wiktora. Kolejnych dwóch idących trochę dalej wrogów, zastrzelił Kirył z pistoletu z tłumikiem strzałami w głowę. Ostatni dwaj żołnierze zobaczyli Rosjan, lecz zanim uciekli zostali zlikwidowani przez Kiryła, w taki sam sposób.
- Zagrożenie zlikwidowane, ruszajmy dalej zanim wyślą kolejnych – rozkazał Dmitrij.
Po przejściu przez las, żołnierze dostrzegli wielką bazę, było tam pełno baraków, wieżyczek wartowniczych i garaży. Wszystko otoczone wysokim płotem z drutami kolczastymi.
- Wartownik na wieży, 110 metrów, północ – zaraportował Wiktor oglądając bazę przez lornetkę.
- Otoczymy ich? – spytał się żartobliwie Kirył.
- Zaraz… Kirył ma wyrzutnię rakiet… – rzekł Wiktor.
- Zgłupiałeś? Mamy tam po cichu się dostać, potem będzie otwarty atak, jak Rekin z oddziałem przybędzie – odpowiedział Dmitrij sprawdzając swój mały plecak.
- Mam pomysł! Ja zdejmę jednego wartownika w jednej ze wieżyczek. Potem biegiem ruszamy pod zasieki pod tą wieżą – poinformował o pomyśle Kirył.
- Niech będzie – odpowiedział Dmitrij.
Kirył zastrzelił strażnika który stał na wieży wartowniczej. Oddział pobiegł w kierunku bazy. Wiktor wyjął kombinerki i rozciął zasieki. Komandosi przeszli przez dziurę w płocie, zaraz po tym, z jednego z blaszanych baraków wyszedł ukraiński żołnierz. Dmitrij rzucił w jego szyję nożem od razu go zabijając, dowódca oddziału szybko zabrał swój nóż i schował trupa z powrotem do baraku.
- Już dwa trupy… – powiedział pod nosem Wiktor.
- Osiem, jeśli liczyć tych z lasu – odparł Kirył.
Żołnierze zdjęli swoje noktowizory i schowali je do plecaków. W bazie było jasno więc gogle te nie były potrzebne. Następnie ruszyli w kierunku podziemnego sztabu. Po drodze podkładając ładunki C4 pod dwie ciężarówki.
- Nie możemy zwlekać – oznajmił Dmitrij.
Nagle trójka żołnierzy została oświetlona reflektorem z jednej z wież strażniczych. Do miejsca zdarzenia podbiegło czterech nieprzyjaciół z wycelowanymi w Rosjan kałasznikowami. Los komandosów wydawał się być przesądzony.
Wiktor wyjął zapalnik. Dwie ciężarówki wybuchły dezorientując oponentów, Dmitrij błyskawicznie zabił czterech żołnierzy jedną serią. Strzelec z wieży został zlikwidowany przez Kiryła.
W bazie panował chaos, wszędzie było słychać wyjący wściekle alarm.
W kierunku Rosjan leciał helikopter należący do Ukraińców, Mi-24 Hind. Maszyna leciała nisko, więc Kirył strzelił w śmigłowiec pociskiem granatnika RPG. Maszyna zaczęła dymić po czym wystrzeliła rakietę, pocisk nie trafił w komandosów tylko w barak obok. Kirył szybko załadował do granatnika drugi pocisk i wystrzelił w kierunku helikoptera po raz drugi. Hind eksplodował.
Następnie komandosi doszli do małego baraku, prowadził on do podziemnego bunkra w której miały być urządzenia do kontrolowania systemów obronnych. Idąc w dół po schodach, Kirył niespodziewanie został zaatakowany przez Ukraińca z nożem, lecz Rosjanin uderzył wroga kolbą w głowę zabijając go na miejscu.
Po pokonaniu ostatnich stopni, oddział doszedł do korytarza, stali pośrodku, a z obu stron dobijali się przez drzwi, ukraińscy żołnierze.
- Walimy na dwa bieguny! – rozkazał Dmitrij.
Kirył i Wiktor uklęknęli z wycelowanymi karabinami na lewe drzwi, a Dmitrij – na prawe.
Gdy Ukraińcy otworzyli drzwi, Rosjanie otworzyli ogień. Siedmiu wrogów padło trupem, z jednej strony trzech a z drugiej czterech.
- Czysto – zaraportował Wiktor.
Żołnierze doszli do dużego pokoju pełnego komputerów.
- To tutaj, Wiktor, znasz się na tym. Będziemy cię osłaniać – powiedział Kirył.
- Okej, obrona przeciwlotnicza, alarmy… – mówił Wiktor siedząc przed jednym z komputerów.
Po dwóch minutach, cała obrona została wyłączona, systemy przeciwlotnicze w całej bazie odmawiały posłuszeństwa.
- Wracajmy na powierzchnię! – rzekł Dmitrij.
Komandosi poszli schodami w na górę, gdy wyszli na dwór, zobaczyli tuzin martwych Ukraińców. W ich kierunku szli żołnierze w zielonych hełmach i mundurach. Byli to regularni, rosyjscy piechociarze. Do tej formacji należał Paweł.
- Dopiero co obronę rozwaliliśmy a już nasi tu są… – skomentował sytuację Kirył.
Do oddziału podszedł Rekin.
- Miło was widzieć – oznajmił Rekin.
- Teraz przygotujmy się na kontratak – odparł Dmitrij przeładowując broń.



KONTRATAK

Godzina 21:56, ukraińska baza wojskowa.

We wrogiej placówce zebrało się pełno Rosjan. Ukraińscy żołnierze, którzy nie zginęli, wycofali się aby wrócić z podwójnie większymi siłami.
Wszyscy Rosjanie pozajmowali obronne pozycje, głównie przy bramie wjazdowej. Rekin pełen zapału do walki, czekał na wrogów będąc na jednej z wieżyczek przy bramie.
Nagle na niebie pojawiły się dwie zielone race oświetlające ciemność, Ukraińcy wyłonili się z otaczającego bazę, lasu i zaatakowali, pełno żołnierzy wspieranych przez wozy pancerne, szturmem poszli odzyskać swój teren. Cisza została przerwana odgłosami wystrzałów.
- Rekin! Oświetl te pojazdy! – rozkazał Dmitrij przez krótkofalówkę.
Paweł wziął lornetkę ze znacznikiem laserowym i oświetlił jadący wóz opancerzony, BTR-80. Odznaczanie laserem powodowało że rakieta wystrzelona z samolotu leciała w kierunku obiektu zaznaczonego celu, tak więc pilot nie musiał go namierzać.
- Cel oznaczony, atakuje cel! Wilk-6, bez odbioru – zaraportował pilot myśliwca.
Rakieta uderzyła w pojazd, BTR eksplodował, wybuch zabił pięciu Ukraińców którzy szli koło transportera.
- Piękne trafienie! – oznajmił Wiktor.
Ukraińcy zaciekle atakowali pozycje Rosjan, kule i pociski artyleryjskie padały prawie wszędzie. Wieża która stała obok wieży Rekina, zawaliła się zabijając rosyjskiego snajpera który zaszył się w środku. Paweł szybko zszedł po drabinie na dół, poprawił swój hełm i ze swojej strzelby – Sajgi-12, zabił dwóch biegnących w jego kierunku wrogów. Rekina opanował stres ale też chęć zwycięstwa, nie chciał ginąć za ojczyznę ale nie chciał też uciekać, walczył dzielnie i wytrwale.
Dmitrijemu zaciął się karabin, pierwszy raz od czasów drugiej wojny w Czeczenii. Worszewski upuścił broń i robiąc unik, zabił Ukraińca nożem który chciał go uderzyć kolbą. Zaraz po tym, powalił na ziemię i szybko udusił wroga który chciał go zabić nożem od tyłu. Potem, dowódca Specnazu skrył się w baraku z Wiktorem.
Nagle dwa ukraińskie czołgi najechały na pole minowe które Rosjanie przygotowali przy wjeździe do bazy. Pojazdy zostały zniszczone, a ocalali członkowie załogi wyskoczyli z maszyn aby ratować się ucieczką – co nie zakończyło się powodzeniem.
- Smażcie się! Banderowskie ścierwo! – krzyczał Paweł strzelając do Ukraińców którzy chowali się za wrakami zniszczonych czołgów.
- Rekin, idziemy do tyłu! – powiedział Kirył.
- Żołnierz wsparcia! 100 metrów, wschód - zaraportował Rekin.
Rekin zgodnie z poleceniem Kiryła, wycofał się baraku w którym kryli się Dmitrij, Wiktor i dwóch żołnierzy piechoty. Walki zaczęły ustępować.
- Jakieś plany? Za długo tu nie wytrzymamy – zapytał Paweł.
- Opanuj się, zaraz przybędzie kawaleria – odparł spokojnym tonem Dmitrij.
- Kiedy to się wszystko skończy, chciałbym już wrócić do Wołgogradu… – rzekł Rekin.
Po kilku sekundach do baraku w którym ukrywało się sześciu Rosjan, podbiegła drużyna trzech Ukraińców. Jeden z nich strzelił z kałasznikowa w Pawła, zaraz po tym, oprawca Rekina został zabity strzałem w głowę z pistoletu Dmitrija. Dwóch pozostałych wrogów, młodych Ukraińców, rzuciło broń i ze strachem w oczach podniosło ręce do góry.
- Won! – krzyknął rozgniewany Dmitrij do Ukraińców.
Dwaj żołnierze szybko uciekli i dołączyli do wycofujących się wojsk ukraińskich.
Paweł leżał na ziemi i krwawił, dostał w żebro.
- Trzymaj się, młody! – powiedział Kirył niosąc z Wiktorem rannego kaprala do sanitariusza.
- Medyk! – krzyknął Dmitrij.
Wiktor i Kirył znaleźli sanitariusza obok wraku czołgu, lekarz szybko próbował opatrzyć Rekina. Lecz młody żołnierz wiedział już że jego dni są policzone.
- Stracił mnóstwo krwi! – oznajmił medyk o czarnym wąsie.
Paweł zaczął pluć krwią, dwóch żołnierzy piechoty podbiegło do rannego Rekina.
- Zostawcie mnie, kapitanie, to był zaszczyt, służyć… – mówił Rekin, jąkając się.
Po zaledwie sekundzie, młody żołnierz skonał.
- Przykro mi… – powiedział medyk zdejmując hełm z czerwonym krzyżem.
- Kurwa mać! – krzyknął zdenerwowanym tonem Kirył.
- Zginął za ojczyznę… – oznajmił Wiktor.
- Śmierć za ojczyznę to tylko marne pocieszenie… – odparł Dmitrij po czym zasalutował z innymi żołnierzami nad ciałem Rekina.
Po krótkim czasie, na miejsce zdarzenia przyjechał generał Izotow z pułkownikiem Kowalowem.
- Widzę że obroniliście się bezproblemowo – powiedział pogodnie Kowalow.
- Bezproblemowo, kapral Petrowicz zginął! – odpowiedział Kirył patrząc się na martwego Pawła.
- Radzę powstrzymać emocje sierżancie… - odparł Kowalow gniewnym głosem.
- Kolejny dobry człowiek nie żyje. Towarzyszu Worszewski, dostaje pan awans na majora – oznajmił Izotow.
- Dziękuję, towarzyszu generale… – Dmitrij zasalutował, zapalił papierosa i odszedł.



WICHER ZMIAN

Godzina 10:10, las niedaleko domu Dmitrija.

Rosyjskie czołgi dotarły do przedmieść Kijowa. Ukraina skapitulowała, obwód lwowski został oficjalnie zmieniony na należące do Polski, województwo lwowskie. Krym, oraz cały Donbas stały się oficjalnie rosyjskim terytorium. Reszta Ukrainy stała się strefą okupowaną przez siły rosyjskie. Zamieszki na Białorusi zakończyły się przegraną sił opozycji.
Kilka miesięcy później, na Bliskim Wschodzie uaktywniła się irańska, współpracująca z Państwem Islamskim, organizacja terrorystyczna PLR. 26 października, Izrael i USA rozpoczęły zwycięską inwazję na Iran, konflikt zakończył się 3 listopada.
Był listopadowy poranek, Dmitrij był na polowaniu w lesie. Wszędzie słychać było lekki wiatr i śpiew ptaków. Po długiej wędrówce po lesie razem ze swoim myśliwskim psem rasy łajka zachodniosyberyjska, upolował jedynie dwa zające.
- Wracamy do domu Zajcew! Nic tu nie ma...
Po dotarciu do domu, Dmitrij paląc drewnianą fajkę, zdjął czapkę z daszkiem, schował dubeltówkę do garażu i wszedł do mieszkania. Nad kominkiem wisiało dumnie poroże jelenia którego mężczyzna upolował rok temu.
Nagle zadzwonił jego telefon satelitarny.
- Halo?
- Tu pułkownik Sorokin, mówię w imieniu generała Iwana Izotowa. Niech towarzysz major przyjedzie do Moskwy na Kreml. Wołga 1 rozpoczyna misję w Paryżu...
- Jutro?
- Pojutrze - odpowiedział mu chropowaty głos.
- Rozumiem, przyjadę, do widzenia.
Sorokin rozłączył się.



OPERACJA ARMAGEDDON

godzina 14:30, Kreml Moskiewski.

Irańscy terroryści z organizacji PLR, ukradli z rosyjskich baz trzy bomby nuklearne. Jedna została odnaleziona i zabezpieczona przez amerykańskich Marines w Teheranie, 31 października. Pozostałe dwie, znajdują się w rękach terrorystów.
Kirył został przydzielony do wywiadu wojskowego GRU, i razem z Władimirem Kamarivskim oraz Dmitrijem ''Dimą'' Majakowskim zostali wysłani na tajną misję do Paryża gdzie PLR ma na celu użycie broni jądrowej. Kilka tygodni wcześniej, Kirył, Dima i Władimir uczestniczyli w akcji porwania rosyjskiego handlarza bronią, Amira Kafarowa w Iranie. Pozbawieni oznaczeń na mundurach spadochroniarze i komandosi którzy zostali także tam wysłani aby wyeliminować stacjonujące w tym miejscu siły PLR, przypadkiem nawiązały bitwę z amerykańskimi wojskami. Od tego czasu, rząd Federacji Rosyjskiej zaprzecza tej informacji.
Był 13 listopada, Dmitrij przyjechał do Moskwy. Była zimna, ponura pogoda. Dmitrij ostatni raz był w Moskwie 9 maja, na Dniu Zwycięstwa. Wiktor przebywał w stolicy od już kilku dni.
- Witajcie, towarzyszu majorze! - przywitał się generał Izotow wychodząc z Arsenału Kremlowskiego.
- Witam, towarzyszu generale - odparł Dmitrij poprawiając krawat od swojego galowego munduru.
- Nasi agenci są już w Paryżu od kilku dni, ale wy już o tym wiecie. Tak?
- Tak, przedwczoraj pułkownik Sorokin zadzwonił do mnie.
- Rozumiem. Zjedziemy do podziemnego bunkra pod Arsenałem Kremlowskim.
Izotow poprowadził Dmitrija do ciasnej windy ulokowanej gdzieś wewnątrz labiryntu korytarzy. Drewno, którym obudowano jej wnętrze wyglądało, jakby pamiętało jeszcze czasy sowietów i tak właśnie pachniało. Kurzem i starością. Winda była ciasna - mieściła najwyżej cztery osoby. Izotow wsunął niewielki kluczyk do panelu z przyciskami i przekręcił go - ruszyli przy akompaniamencie cichych zgrzytów metalu trącego o metal.
Słyszeć się dało jedynie szum wentylacji, która obok stosunkowo świeżego powietrza roznosiła również nieprzyjemny zapach smaru. Gdy winda zatrzymała się i otworzyła, oczom jej pasażerów ukazał się krótki korytarz zakończony podwójnymi, stalowymi drzwiami. Izotow ruszył niespiesznie w ich stronę po cementowej posadzce. Naniesione tu przez lata drobne kamyki chrzęściły pod jego podeszwami - najwyraźniej nie wpuszczali tu sprzątaczek.
Po wejściu do dużego, podziemnego bunkra, spotkali się z Wiktorem, pułkownikami Kowalowem i Sorokinem, oraz licznymi agentami FSB oraz GRU. W bunkrze panował lekki półmrok. W pomieszczeniu tym znajdowało się dużo biurek z komputerami a na ścianie był duży ekran pokazujący satelitarne zdjęcie zakorkowanego Paryża.
- Atomówki skradzione przez PLR są z Rosji, ci terroryści mają także rosyjskie paszporty. Jeśli bomba wybuchnie, zginą tysiące ludzi. A NATO wypowie Rosji wojnę - powiedział Izotow.
- Prezydent zaraz tu będzie - oznajmił pułkownik Sorokin niosąc dokumenty.
Dmitrij jak inni wojskowi, obawiał się wybuchu bomby. Spowodowało by to wojnę totalną między NATO a Rosją.
Duży ekran na ścianie włączył się i pokazał za pomocą satelity jadący ulicami, srebrny, terenowy samochód marki land rover. Wszyscy agenci usiedli do biurek z komputerami.
- Nawiązaliśmy łączność! - oznajmił jeden z agentów.
- Dzień dobry majorze. To nasi! Są już w drodze - rzekł Wiktor.
- Tutaj Wołga 1! Jesteśmy gotowi! - zaraportował przez telefon satelitarny, agent Dima.
- Prócz naszej trójki, w Paryżu jest też agent GRU. Michaił, który włamał się do systemów francuskich, wojskowych aparatów bezzałogowych. Dzięki niemu możemy dokładniej nadzorować akcję – oznajmił jeden z oficerów.
- Wołga 1! Tutaj Kreml! Koniec rozmowy – Rozkazał przez telefon satelitarny pułkownik Kowalow.
- Tu Wołga 1. Przyjąłem!
- Będziemy na razie ich jedynie oglądać przez Predatora. Zakończyliśmy łączność aby nikt nas nie podsłuchiwał - oznajmił jeden z agentów.
W bunkrze zapanowała cisza. Z windy wyszedł prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Władimirowicz Putin, w towarzystwie dwóch ochroniarzy ze służb ochrony rządu - FSO.
- ‘’Operacja Armageddon’’ rozpoczęta, panie Prezydencie! - poinformował Izotow salutując.
- Do roboty - odpowiedział prezydent wpatrując się w ekran.
Zaraz po tym jadący samochód przejechał jednego z irańskich terrorystów, z auta wyszli trzej agenci. Trzy osobowy oddział nieustannie przedzierał się przez podziemny parking cały czas walcząc. Następnie weszli do budynku giełdy gdzie było również mnóstwo terrorystów z PLR którzy jak się dowiedzieli agenci, wzięli wielu zakładników zaraz po tym ich zabijając, trupy leżały wszędzie – widocznie zmienili plany. Po około piętnastu minutach ostrej walki, agenci dotarli do wyjścia z budynku Euronext. Biurowiec był otoczony przez paryską żandarmerię, dzielnica pogrążyła się w chaosie.
Cały sztab uważnie wpatrywał się uważnie w ekran.
- Francuska policja jest na miejscu! - krzyknął Wiktor.
- Cholera! Nawiązać łączność! - rozkazał pułkownik Sorokin drapiąc się po głowie.
- Tutaj Kreml! W razie konieczności możecie atakować policję, lepiej bez ofiar śmiertelnych. Nie ma czasu na wyjaśnienia, do roboty! - krzyknął nerwowym tonem Kowalow.
- Jeden z wrogów ucieka z bombą! - zauważył Dmitrij.
Funkcjonariusze po przedarciu się przez obławę policji, pokonali oddział francuskich komandosów z GIGN. Nagle jeden z agentów został trafiony przez jednego z terrorystów. Zabił go wybuch autobusu trafionego z granatnika.
- Władimir dostał z RPG! - krzyknął przez telefon Kirył.
- Straciliśmy człowieka? - zapytał się prezydent.
- Niestety - odpowiedział patrząc się na ekran Izotow.
- Wołga 1! Idźcie dalej! To rozkaz! Bez odbioru. - rozkazał generał Kowalow.
Pozostali dwaj komandosi ruszyli w pościg za uciekającym z bombą terrorystą. Po krótkim pościgu Dima dopadł uciekiniera na dworcu kolejowym i po krótkiej bójce zrzucił go na tory gdzie przejechał go pociąg. Kirył otworzył paczkę w której miała być bomba, cały sztab w skupieniu przyglądał się temu. Napięcie sięgało zenitu.
- To nie bomba, to atrapa! Kurwa mać! Gdzie bomba? - rzekł zdziwiony Kirył przez telefon satelitarny. Zaraz potem połączenie zostało zerwane.
- Ja pierdolę... - powiedział pod nosem Wiktor.
- Co jest? - spytał zdziwiony prezydent.
Ekran zgasł. Predator został zniszczony, przez co obraz nie był już nadawany. Dmitrij z nerwów, uderzył pięścią w blat biurka.
Po kilku minutach ciszy, jeden z oficerów wziął pilota i włączył telewizor stojący na jednym z biurek. W wiadomościach usłyszeli głos dziennikarza:
''Dzisiaj o godzinie 14:20, w Los Angeles samolot pasażerski uderzył w najwyższy wieżowiec w mieście, U.S. Bank Tower. budynek płonie, zamach ten spowodowali, powołując się na izraelskie media, terroryści z Al-Kaidy. Dostaliśmy nową wiadomość, w Paryżu doszło do wybuchu nuklearnego!''.
- Boże - rzekł po cichu Dmitrij.
''To trzecie użycie broni atomowej przeciw cywilom, epicentrum znajduje się w zniszczonym budynku giełdy na terenie dzielnicy Mountparnasse. Wybuch ten zrównał z ziemią dworzec główny, wszystkie budynki obok oraz poważnie uszkodził Wieżę Mountparnasse zostawiając praktycznie sam szkielet konstrukcji. Reszta dzielnicy została skażona promieniowaniem. Poziom promieniowania pozostaje na szczęście nie przenosi się do innych części miasta, bomba była mniejsza od tej z Hiroszimy i Nagasaki, winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR’’.
- Czyli to już koniec... - powiedział Izotow przykładając rękę do twarzy.
Atmosfera w bunkrze była bardzo napięta, personel sztabu próbował bezskutecznie przywrócić łączność ze Kiryłem i Dimą.
- Są przekonani że to my rozwaliliśmy Paryż, rozpętaliśmy wojnę. A to wszystko przez nasz wspaniały wywiad! - krzyknął Kowalow.
- Dopiero co byliśmy na pogrzebie Pawła a teraz pójdziemy na Kiryła... - oznajmił Dmitrij do stojącego obok Wiktora.
Nagle system łącznościowy zaczął znowu działać. Wszyscy się ucieszyli na ten widok. Jedynie pułkownik Kowalow był cały czas zdenerwowany.
- Tu Dima! Nic nam nie jest! Byliśmy poza zasięgiem wybuchu!
- Tutaj Kreml! Wracajcie się do samochodu! - rozkazał ucieszony Sorokin.
- Nie możemy! W budynku giełdy roi się od gliniarzy! Kirył znalazł jakieś dokumenty o planach PLR! Coś o jakimś Salomonie...
- Trzymajcie się! Uratujemy was - oznajmił Izotow.
Obraz pokazujący widok z satelity ponownie się włączył. Pokazywał on zniszczone doszczętnie budynki a nad nimi – grzyb atomowy. Całe miasto pogrążyło się w chaosie.
- Co robimy, panie prezydencie? - zapytał się zaciekawiony Dmitrij.
- Wysyłamy ekipę ratunkową... - odpowiedział prezydent.
- Co za szalony pomysł. Rozpętamy wojnę! Wysyłać samoloty z spadochroniarzami aby uratować dwóch ludzi którzy mogą zaraz zginąć?- odpowiedział oburzony Kowalow.
- Wojna już się toczy! Potrzebna im jest pomoc, na dodatek dokumenty znalezione przez nich mogą nam wiele przekazać. Wykonać rozkaz! - odparł stanowczym tonem prezydent Putin.
- Francuzi ewakuują cywili! Pełno wojska! - oznajmił z przyśpieszonym oddechem Dima.
- Co się, kurwa dzieje? - zapytał zdenerwowany Izotow.
- Wysyłają do miasta Marines! Stacjonują niedaleko! Ukradliśmy radiowóz, mijamy wieżę Eiffla, jedziemy do La Défense. Cholera, całe miasto spanikowało…- odpowiedział Kirył.
- Podejrzewają że to inwazja... – rzekł Sorokin.
- Lecimy do Paryża, kapitanie Worszewski, proszę przygotować ludzi – rozkazał Izotow wstając z krzesła.
- Tak jest... - odpowiedział niepewnie Dmitrij.
- Przynajmniej cywili nie będzie - rzekł Wiktor.
Ostatnio zmieniony wt 18 lis 2014, 18:39 przez MrTank, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048

32
Bardzo dobrze, że pracujesz i poprawiasz swój tekst. Jest lepiej, ale popatrzmy, co jeszcze można by poprawić:
W Chersoniu roiło się od rosyjskich wojsk, Rosjanie stawiali zasieki i worki z piaskiem na granicach miasta by zabezpieczyć się przed kontratakiem.
Powtórzenie: rosyjskich – Rosjanie. Z „Rosjanie” można zrezygnować wiadomo o kogo chodzi, określiłeś to przecież na początku zdania.
W najwyższych budynkach pozycje pozajmowali snajperzy.
Lepiej zabrzmi „zajęli”.
Ulice zostały posprzątane ze zwłok poległych Ukraińców.
Ukraińcy byli przed chwilą, więc to powtórzenie. Ja bym to zdanie (nie jest najlepiej zredagowane) napisał tak: „Uprzątnięto zwłoki poległych żołnierzy.” A jeśli zakładasz, że wśród zabitych byli nie tylko żołnierze, to po prostu: „Uprzątnięto zwłoki poległych.”
Dmitrij nie był zainteresowany, dla niego to był tylko przystanek w drodze do zwycięstwa.
„Dmitrija to nie interesowało,...”
Człowiek ten próbował się wyrwać lecz Wiktor przycisnął go do ściany.
Przecinek po „wyrwać”.
i szarpał się jak zapędzone w róg, dzikie zwierze.
„zwierzę”
- Mów kim jesteś a będziesz żył! – krzyknął Rekin przykładając jeńcowi pistolet do głowy.
Przecinek przed „a”. (najczęściej przed „a” niezbędny jest przecinek)
- Agent Klujew! Służby Bezpieczeństwa Ukrainy! – przyznał się szpieg, jąkając się.
Kiepski był z niego agent, skoro tak łatwo się przyznał.
- Kirył, gdzieś ty był! Zwiadowce złapaliśmy, z SBU! – poinformował Dmitrij.
„Zwiadowcę”
Musisz zwracać uwagę, kiedy należy pisać „ę” na końcu.
Nagle przyszedł pułkownik Sorokin w towarzystwie generała Izotowa.
Lepiej będzie „pojawił” się.
- Słyszałem że schwytaliście funkcjonariusza kontrwywiadu? – zapytał Sorokin.
Przecinek po „Słyszałem”.
oznajmił Wiktor wskazując palcem na ruiny domu w którym ukrywał się zwiadowca.
Przecinek przed „w którym”.
- A teraz przygotujcie się, dziś rozpoczynacie atak na ukraińską bazę wojskową położoną 15 kilometrów stąd.
W tekstach literackich generalnie nie należy używać cyfr. Napisz „piętnaście”.
Dmitrij zgasił papierosa i siadł na czołgu.
To trochę nie tak. Usiąść można na koniu, czołg trochę za duży, choć domyślnie wiadomo o co chodzi. Może: Dmitrij zgasił papierosa i przysiadł na gąsienicy czołgu.
Zaraz po tym, nad miastem przeleciał z głośnym hukiem płonący Mig-31 który spadł do rzeki obok Chersonia, dwaj piloci zdążyli się katapultować i opadając na spadochronach, wylądowali w mieście.
Przecinek przed który. I „dwaj piloci” - rozpocząłbym nowe zdanie.

Popatrz jak traktujesz didaskalia: krótko, podobnymi słowami. To nie wygląda dobrze. Czasem można je opuścić, nic nie pisać (kilka razy tak postąpiłeś), czasem dać jakieś rozwinięcie, tak jak tutaj: „- Oczywiście, towarzyszu pułkowniku! Dopadłem gnoja w tym oto budynku! – oznajmił Wiktor wskazując palcem na ruiny domu w którym ukrywał się zwiadowca.”, czasem opuścić to oznajmił czy rzekł, odpowiedział itp. Powstają tu nieuniknione powtórzenia, bo w końcu takich słów zbyt wiele nie ma, a domyślnie i tak wiadomo o co chodzi. Zwracaj uwagę na zróżnicowanie, bo wkrada się monotonia.
Dmitrij biegiem wszedł na pokład wielozadaniowego helikoptera, Mi-24.
Jak biegiem, to nie wszedł tylko wbiegł. Może i tak się mówi, ale to jest niezręczne.
Komandosi mieli zinfiltrować ukraińską bazę wojskową a potem dać sygnał piechocie aby zniszczyła placówkę.
Przecinek przed „a”.
Po kilkunastu minutach śmigłowiec zawisł wysoko w powietrzu, był niedaleko bazy.
„był” - do usunięcia, przecinek też
- Tylko się nie zaplącz… – rzekł Dmitrij poprawiając swój beret w zielono-czarnym kamuflażu.
Raczej „krzyknął”.
Komandosi odbezpieczyli swoje bronie i założyli noktowizory.
„swoją broń”
Dmitrij i Wiktor oprócz osobistych pistoletów mieli AK-74 z laserowymi celownikami a Kirył posiadał karabin snajperski – WSS Wintoriez i ręczny granatnik RPG-7.
Tradycyjnie przecinek przed „a”.
Oddział szedł przez gęsty, wielki las.
„wielki” bym usunął - tego nie mogli stwierdzić, a poza tym, to nie miało dla nich znaczenia; gęstość owszem
Byli to żołnierze, którzy usłyszeli rosyjską maszynę, nie zauważyli jednak ukrytych komandosów mimo że dzieliły ich jedynie niecałe cztery metry.
Przecinek po „komandosów”.
Kolejnych dwóch idących trochę dalej wrogów, zastrzelił Kirył z pistoletu z tłumikiem strzałami w głowę.
„wrogów” - do usunięcia.
Ostatni dwaj żołnierze zobaczyli Rosjan, lecz zanim uciekli zostali zlikwidowani przez Kiryła, w taki sam sposób.
Przecinek po „Kiryła”, przeniósłbym po „uciekli”.
Po przejściu przez las, żołnierze dostrzegli wielką bazę, było tam pełno baraków, wieżyczek wartowniczych i garaży.
„żołnierze” - do usunięcia; wiadomo o kogo chodzi.
- Wartownik na wieży, 110 metrów, północ –
110 – słowami
- Mam pomysł! Ja zdejmę jednego wartownika w jednej ze wieżyczek.
„z wieżyczek”
Kirył zastrzelił strażnika który stał na wieży wartowniczej.
Przecinek przed „który”.
Żołnierze zdjęli swoje noktowizory i schowali je do plecaków. W bazie było jasno więc gogle te nie były potrzebne.
„żołnierze” i „te” - niepotrzebne
Następnie komandosi doszli do małego baraku, prowadził on do podziemnego bunkra w której miały być urządzenia do kontrolowania systemów obronnych.
Barak nie mógł prowadzić do podziemnego bunkra, najwyżej znajdowało się w nim wejście do niego. To różnica.
Przecinek przed „w którym” (a nie „której”).
lecz Rosjanin uderzył wroga kolbą w głowę zabijając go na miejscu.
Przecinek przed „zabijając”.
Po pokonaniu ostatnich stopni, oddział doszedł do korytarza, stali pośrodku, a z obu stron dobijali się przez drzwi, ukraińscy żołnierze.
To nie jest dobra zdanie. Nawet nie bardzo wiadomo kto stał pośrodku.
Kirył i Wiktor uklęknęli z wycelowanymi karabinami na lewe drzwi, a Dmitrij – na prawe.
Kirył i Wiktor uklękli z wycelowanymi karabinami w lewe drzwi, a Dmitrij – w prawe.
Komandosi poszli schodami w na górę, gdy wyszli na dwór, zobaczyli tuzin martwych Ukraińców.
Wbiegli schodami na górę, wydostawszy się na zewnątrz, zobaczyli tuzin martwych Ukraińców.
- Dopiero co obronę rozwaliliśmy a już nasi tu są… – skomentował sytuację Kirył.
Przecinek przed „a”.

Tylko wiesz, trochę za łatwo im to idzie. Robisz z Ukraińców fajtłapów, którzy nie umieją walczyć, a przecież tak nie jest i nigdy nie było. Zawsze w Rosji oddziały kozackie, czyli złożone z Ukraińców, należały do najbardziej bitnych i wojowniczych i były wysyłane na najtrudniejsze odcinki frontu (jeśli takowy istniał). Teoretycznie (uwzględniając tradycję i historię) są lepszymi żołnierzami od Rosjan. Te opisy są nierealne, sztuczne i oderwane od rzeczywistości. Tak jak to przedstawiasz, to można strzelać do kaczek, a nie do żołnierzy jednego z najbardziej wojowniczych narodów w Europie, walczących o swoją sprawę.

Na razie tyle.

[ Dodano: Wto 18 Lis, 2014 ]
No to jedźmy dalej:
Ukraińscy żołnierze, którzy nie zginęli, wycofali się aby wrócić z podwójnie większymi siłami.
„z podwójnie większymi siłami.” - nie przejdzie. Może „z posiłkami”?
Wszyscy Rosjanie pozajmowali obronne pozycje, głównie przy bramie wjazdowej. Rekin pełen zapału do walki, czekał na wrogów będąc na jednej z wieżyczek przy bramie.
Powtórzone „bramie”.
„będąc” - do usunięcia.
Nagle na niebie pojawiły się dwie zielone race oświetlające ciemność, Ukraińcy wyłonili się z otaczającego bazę, lasu i zaatakowali, pełno żołnierzy wspieranych przez wozy pancerne, szturmem poszli odzyskać swój teren
Zbyt często rozpoczynasz zdanie od „Nagle”.
„pełno żołnierzy” nie jest dobrym określeniem.
Odznaczanie laserem powodowało że rakieta wystrzelona z samolotu leciała w kierunku obiektu zaznaczonego celu,
Przecinek przed „że”.
„odznaczanie – zaznaczonego” to są zbyt podobne słowa, pochodzące od tego samego okreslenia, czyli powtórzenie.

Zbyt często używasz „Ukraińców”.
zawaliła się zabijając rosyjskiego snajpera który zaszył się w środku.
Przecinek przed „który”.
nie chciał ginąć za ojczyznę ale nie chciał też uciekać,
Przecinek przed „ale”.
Worszewski upuścił broń i robiąc unik, zabił Ukraińca nożem który chciał go uderzyć kolbą.
Przecinek przed „który”.
I brzmi to tak, jakby nóż chciał go uderzyć kolbą.
Zaraz po tym, powalił na ziemię i szybko udusił wroga który chciał go zabić nożem od tyłu.
Przecinek przed „który”. Powtórzony „nóż”.
Nagle dwa ukraińskie czołgi najechały na pole minowe które Rosjanie przygotowali przy wjeździe do bazy.
Przecinek przed „które”. Więcej nie będę zaznaczał takich miejsc, ale pamiętaj, że przed „który”, „którzy” itp., najczęściej należy postawić przecinek.
Tutaj masz zasady:
http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-ktory
zaraz po tym, oprawca Rekina został zabity strzałem w głowę z pistoletu Dmitrija.
Skąd ten oprawca?
- Stracił mnóstwo krwi! – oznajmił medyk o czarnym wąsie.
„o czarnym wąsie” - nie jest dobrym sformułowaniem.
Lecz młody żołnierz wiedział już że jego dni są policzone.
Skoro kilka zdań dalej kona, to zamiast dni napisz chwile.
obwód lwowski został oficjalnie zmieniony na należące do Polski,
Może lepiej: został przyznany Polsce.
Tylko wiesz, to jest w całkowitym oderwaniu od panujących realiów politycznych. I tak be głębszego uzasadnienia i osadzenia w stworzonej na tę okazję sytuacji międzynarodowej, jej opisu, powstania, uwarunkowań etc – brzmi to niepoważnie. Podobnie jak skwitowanie jednym zdaniem konfliktów z udziałem USA, Izraela, Iranu i Państwa Islamskiego. Takim znaczącym wydarzeniom, trzeba nadać cechy prawdopodobieństwa; nie można zbyć tego w ten sposób. Fikcję literacką, należy często mocniej uzasadniać niż prawdę.
Był listopadowy poranek, Dmitrij był na polowaniu w lesie. Wszędzie słychać było lekki wiatr i śpiew ptaków. Po długiej wędrówce po lesie razem ze swoim myśliwskim psem rasy łajka zachodniosyberyjska, upolował jedynie dwa zające.
Powtórzone „lesie”.
Nad kominkiem wisiało dumnie poroże jelenia którego mężczyzna upolował rok temu.
„mężczyzna” – do usunięcia.
- Rozumiem, przyjadę, do widzenia.
Sądzisz, że tak odpowiada podkomendny przełożonemu? Rosyjskim wojsku? Trzeba znać realia, żeby o czymś pisać.
Kirył został przydzielony do wywiadu wojskowego GRU, i razem z Władimirem Kamarivskim oraz Dmitrijem ''Dimą'' Majakowskim zostali wysłani na tajną misję do Paryża gdzie PLR ma na celu użycie broni jądrowej.
Kirył został przydzielony do wywiadu wojskowego GRU, i razem z Władimirem Kamarivskim oraz Dmitrijem ''Dimą'' Majakowskim, zostali wysłani na tajną misję do Paryża, gdzie celem PLR było użycie broni jądrowej.
Zapisując nazwiska rosyjskie w języku polski, nie używa się „v”, lecz „w”.
przypadkiem nawiązały bitwę z amerykańskimi wojskami.
„bitwę” to za duże słowo; wystarczy „walka”.
Był 13 listopada, Dmitrij przyjechał do Moskwy. Była zimna, ponura pogoda. Dmitrij ostatni raz był w Moskwie 9 maja, na Dniu Zwycięstwa. Wiktor przebywał w stolicy od już kilku dni.
Powtórzone „dni” i „Dmitrij”.
„w Dniu Zwycięstwa” albo „na obchodach Dnia Zwycięstwa”.
Drewno, którym obudowano jej wnętrze wyglądało, jakby pamiętało jeszcze czasy sowietów i tak właśnie pachniało.
Przecinek po „wyglądało” niepotrzebny.
W pomieszczeniu tym znajdowało się dużo biurek z komputerami a na ścianie był duży ekran pokazujący satelitarne zdjęcie zakorkowanego Paryża.
Przecinek przed „a”.
Wszyscy agenci usiedli do biurek z komputerami.
„przy biurkach”
W bunkrze zapanowała cisza. Z windy wyszedł prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Władimirowicz Putin, w towarzystwie dwóch ochroniarzy ze służb ochrony rządu - FSO.
W takich opowiadaniach nie należy wprowadzać realnych postaci, zwłaszcza tej rangi. To nie jest reportaż naocznego świadka, sprawozdanie (z tajnego bunkra!), tylko Twoja fantazja. Wymyśl nazwisko podobne, które przywodziłoby na myśl tę postać. Imię i „otcziestwo” też wypadałoby jakoś zmodyfikować.
Trzy osobowy oddział nieustannie przedzierał się przez podziemny parking cały czas walcząc.
„Trzyosobowy”.
Następnie weszli do budynku giełdy gdzie
Przecinek po „giełdy”.
Cały sztab uważnie wpatrywał się uważnie w ekran.
Powtórzyło się „uważnie”.
Nagle jeden z agentów został trafiony przez jednego z terrorystów. Zabił go wybuch autobusu trafionego z granatnika.
„jeden – jednego” - powtórzenie.
I w końcu kto go zabił, terrorysta, czy wybuch autobusu?
- Straciliśmy człowieka? - zapytał się prezydent.
- Niestety - odpowiedział patrząc się na ekran Izotow.
W obu wypadkach bez „się”.
Bez odbioru. - rozkazał generał Kowalow
Be kropki.
Pozostali dwaj komandosi ruszyli w pościg za uciekającym z bombą terrorystą. Po krótkim pościgu Dima dopadł uciekiniera
Powtórzony pościg.
- To nie bomba, to atrapa! Kurwa mać! Gdzie bomba? - rzekł zdziwiony Kirył przez telefon satelitarny.
W takiej sytuacji, rzekła nie jest właściwym czasownikiem. Wyobraź sobie, jak to się odbywa, w jakiej atmosferze, w jakim tempie.
Poziom promieniowania pozostaje na szczęście nie przenosi się do innych części miasta,
Coś pokręcone.
- Tutaj Kreml! Wracajcie się do samochodu! - rozkazał ucieszony Sorokin.
Bez „się”.
Obraz pokazujący widok z satelity ponownie się włączył. Pokazywał on zniszczone doszczętnie budynki a nad nimi – grzyb atomowy.
„pokazujący – pokazywał” - powtórzenie
Przecinek przed „a”.
Zniszczone budynki były raczej przykryte przez wiszący nad nimi grzyb (który zresztą szybko przeistacza się w chmurę) i nie mogły być widziane z satelity.
- Co robimy, panie prezydencie? - zapytał się zaciekawiony Dmitrij.
Bez „się”. I zaciekawienie nie jest chyba tu właściwą reakcją.

34
Wiesz co...
Po pierwsze:
Nie dawaj niczego w ciągu kilku najbliższych dni: Regulamin działu „WeryfikatoriuM” 7.2. Użytkownik może wstawić jeden tekst w ciągu 14 dni.
Po drugie:
Nie dawaj poprawionego tekstu. Poprawki i komentarze są robione na Twój użytek; zapewniam Cię, że nikogo innego to specjalnie nie interesuje. Zwróć uwagę, że nikt tego nie robi.
Po trzecie:
Nie mów o wiarygodności dopóki nie przesłużysz wielu lat w rosyjskiej (względnie ukraińskiej) armii, nie weźmiesz udziału w kilku wojnach i nie poznasz osobiście prezydenta Rosji.
Być może wtedy się do niej zbliżysz.

''Eskalacja'' Część 3. [POPRAWIONE NAJLEPIEJ]

35
1 CZĘŚĆ
2 CZĘŚĆ


ZWYCIĘSTWO

Godzina 5:30, Chersoń.

Deszcz przestał padać. W Chersoniu roiło się od rosyjskich wojsk, żołnierze stawiali zasieki i worki z piaskiem na granicach miasta by zabezpieczyć się przed kontratakiem.
W najwyższych budynkach pozycje pozajmowali snajperzy. Nad miastem dumnie przelatywały śmigłowce transportowe i samoloty. Na dachu dworca kolejowego zawisła rosyjska flaga.
Nieliczni schwytani Ukraińcy szli szeregiem do ciężarówek poganiani przez Rosjan. Komandosi przeszukiwali domy sprawdzając czy nie ma tam wrogów. Z ulic uprzątnięto zwłoki poległych żołnierzy.
Dmitrija to nie interesowało, dla niego to był tylko przystanek w drodze do zwycięstwa. Siedząc na ławce, gwiżdżąc pod nosem, starannie czyścił swojego kałasznikowa, gdy nagle Wiktor siłą wyciągnął ze zrujnowanego domu jakiegoś mężczyznę o brązowych włosach i w ubraniu leśniczego. Człowiek ten próbował się wyrwać, lecz Wiktor przycisnął go do ściany. Dmitrij i Paweł szybko podbiegli bliżej. Za nimi poszli także inni, zaciekawieni żołnierze.
Złapany Ukrainiec mimo przyciśnięcia do ściany wciąż głośno krzyczał i szarpał się jak zapędzone w róg, dzikie zwierzę.
- Ten pies to zwiadowca! Szpieg! – krzyknął Wiktor.
- Jestem cywilem! Jestem niewinny! – mówił strachliwym tonem złapany człowiek.
- Cywile nie fotografują wojsk! – odpowiedział Wiktor.
- Sukinsyny… – zamamrotał pod nosem jeniec.
- Mów kim jesteś, a będziesz żył! – Rekin przyłożył jeńcowi pistolet do głowy.
- Jestem tylko dziennikarzem!
- Nie kłam!
- Agent Klujew! Służby Bezpieczeństwa Ukrainy! – przyznał się szpieg, jąkając się.
- Jak zechce, to wszystko powie! Nie zabijemy go, Rekin, weź go zaprowadź do kolegów w ciężarówkach… – oznajmił Dmitrij, zapalając papierosa.
Paweł założył szpiegowi kajdanki i poszedł w kierunku ciężarówki wypełnionej ukraińskimi jeńcami. Zaraz po tym przyszedł Kirył trzymając w ręku swój hełm.
- Kirył, gdzieś ty był! Zwiadowcę złapaliśmy, z SBU! – poinformował Dmitrij.
- Kurde, wysrać się musiałem! Gdzie on jest?
- W drodze do paki… – odpowiedział uradowany Wiktor.
- Złapałeś go? Cieszysz się? – zapytał Kirył wpatrując się w odjeżdżające ciężarówki z jeńcami.
Nagle pojawił się pułkownik Sorokin w towarzystwie generała Izotowa.
- Słyszałem że schwytaliście funkcjonariusza kontrwywiadu? – zapytał Sorokin.
- Oczywiście, towarzyszu pułkowniku! Dopadłem gnoja w tym oto budynku! – Wiktor wskazał palcem na ruiny domu, w którym ukrywał się zwiadowca.
- Potwierdzam, generale… – Dmitrij na chwilę wyjął papierosa z ust.
- Dostaniecie awans, towarzyszu Popow – oznajmił Izotow.
- Dziękuje. – odpowiedział Wiktor.
- A teraz przygotujcie się, dziś rozpoczynacie atak na ukraińską bazę wojskową położoną piętnaście kilometrów stąd. Worszewski, Morozow i Popow, w nocy wkradną się na teren bazy i powyłączają systemy obronne, potem regularna piechota rozpocznie szturm. Kapral Petrowicz też przystąpi do ataku… – rzekł stanowczym tonem Izotow.
Pułkownik i generał odeszli w kierunku obozu w centrum miasta. Dmitrij przysiadł na gąsienicy czołgu.
- No to dziś Rekin sobie znowu postrzelasz… – rzekł Kirył.
- Dopiero jak wy rozwalicie ich obronę… – odpowiedział Paweł.
Zaraz po tym, nad miastem przeleciał z głośnym hukiem płonący Mig-31, który spadł do rzeki obok Chersonia. Dwaj piloci zdążyli się katapultować i opadając na spadochronach, wylądowali w mieście.
- Dopiero jak my rozwalimy ich obronę… – burknął pod nosem Dmitrij.



INFILTRACJA

Godzina 21:20, Chersoń.

Dmitrij wszedł na pokład wielozadaniowego helikoptera, Mi-24. Obok niego usiedli Wiktor i Kirył. Maszyna po kilku sekundach wzniosła się w powietrze.
Komandosi mieli zinfiltrować ukraińską bazę wojskową, a potem dać sygnał piechocie aby zajęła i zniszczyła placówkę.
Po kilkunastu minutach śmigłowiec zawisł wysoko w powietrzu niedaleko bazy. Trójka żołnierzy wyskoczyła z helikoptera, po krótkim opadaniu otworzyli spadochrony i wylądowali w lesie. Maszyna odleciała z powrotem do Chersonia.
Dmitrij i Wiktor spadli na małej, leśnej łące, zaś Kirył zawiesił się na drzewie.
- Tylko się nie zaplącz… – rzekł po cichu Dmitrij poprawiając swój beret w zielono-czarnym kamuflażu.
Kirył odciął się od spadochronu i spadł na ziemię. Komandosi odbezpieczyli swoją broń i założyli noktowizory. Dmitrij i Wiktor oprócz osobistych pistoletów mieli AK-74 z laserowymi celownikami, a Kirył posiadał karabin snajperski – WSS Wintoriez i ręczny granatnik RPG-7.
- Marsz, wroga baza za pół kilometra! – zakomenderował Dmitrij.
- Prowadź, kapitanie – odparł Wiktor zakładając zieloną czapkę z daszkiem.
Oddział szedł przez gęsty las. Nagle, usłyszeli jakieś rozmowy po ukraińsku. Byli to żołnierze, którzy usłyszeli rosyjską maszynę, nie zauważyli jednak ukrytych komandosów, mimo że dzieliły ich jedynie niecałe cztery metry.
- Sześć celów na dwunastej, idą dwójkami… – oznajmił szeptem Kirył.
- Sprzątniemy ich po cichu – odpowiedział Dmitrij.
Dwaj idący z przodu Ukraińcy zostali szybko zabici nożami przez Dmitrija i Wiktora. Kolejnych dwóch idących trochę dalej, zastrzelił Kirył z pistoletu z tłumikiem strzałami w głowę. Ostatni dwaj żołnierze zobaczyli Rosjan, lecz zanim uciekli, zostali zlikwidowani przez Kiryła w taki sam sposób.
- Zagrożenie zlikwidowane, ruszajmy dalej zanim wyślą kolejnych – rozkazał Dmitrij.
Po przejściu przez las, dostrzegli wielką bazę, było tam pełno baraków, wieżyczek wartowniczych i garaży. Wszystko otoczone wysokim płotem z drutami kolczastymi.
- Wartownik na wieży, sto dziesięć metrów, północ – zaraportował Wiktor oglądając bazę przez lornetkę.
- Otoczymy ich? – spytał się żartobliwie Kirył.
- Zaraz… Kirył ma wyrzutnię rakiet… – rzekł Wiktor.
- Zgłupiałeś? Mamy tam po cichu się dostać, potem będzie otwarty atak, jak Rekin z oddziałem przybędzie – odpowiedział Dmitrij sprawdzając swój mały plecak.
- Mam pomysł! Ja zdejmę jednego wartownika w jednej ze wieżyczek. Potem biegiem ruszamy pod zasieki pod tą wieżą – poinformował o pomyśle Kirył.
- Niech będzie – odpowiedział Dmitrij.
Kirył zastrzelił strażnika który stał na wieży wartowniczej. Oddział pobiegł w kierunku bazy. Wiktor wyjął kombinerki i rozciął zasieki. Komandosi przeszli przez dziurę w płocie, zaraz po tym, z jednego z blaszanych baraków wyszedł ukraiński żołnierz. Dmitrij rzucił w jego szyję nożem od razu go zabijając, dowódca oddziału szybko zabrał swój nóż i schował trupa z powrotem do baraku.
- Już dwa trupy… – powiedział pod nosem Wiktor.
- Osiem, jeśli liczyć tych z lasu – odparł Kirył.
Żołnierze zdjęli swoje noktowizory i schowali je do plecaków. W bazie było jasno więc gogle nie były potrzebne. Następnie ruszyli w kierunku podziemnego sztabu. Po drodze podkładając ładunki C4 pod dwie ciężarówki.
- Nie możemy zwlekać – oznajmił Dmitrij.
Nagle trójka żołnierzy została oświetlona reflektorem z jednej z wież strażniczych. Do miejsca zdarzenia podbiegło czterech nieprzyjaciół z wycelowanymi w Rosjan kałasznikowami. Los komandosów wydawał się być przesądzony.
Wiktor wyjął zapalnik. Dwie ciężarówki wybuchły dezorientując oponentów, Dmitrij błyskawicznie zabił czterech żołnierzy jedną serią. Strzelec z wieży został zlikwidowany przez Kiryła.
W bazie panował chaos, wszędzie było słychać wyjący wściekle alarm.
W kierunku Rosjan leciał helikopter należący do Ukraińców, Mi-24 Hind. Maszyna leciała nisko, więc Kirył strzelił w śmigłowiec pociskiem granatnika RPG. Maszyna zaczęła dymić po czym wystrzeliła rakietę, pocisk nie trafił w komandosów tylko w barak obok. Kirył szybko załadował do granatnika drugi pocisk i wystrzelił w kierunku helikoptera po raz drugi. Hind eksplodował.
Następnie komandosi doszli do małego baraku, znajdowało się w nim wejście do podziemnego bunkra, w którym miały być urządzenia do kontrolowania systemów obronnych. Idąc w dół po schodach, Kirył niespodziewanie został zaatakowany przez Ukraińca z nożem, lecz Rosjanin uderzył wroga kolbą w głowę, zabijając go na miejscu.
Po pokonaniu ostatnich stopni, oddział doszedł do korytarza, Rosjanie stali pośrodku, a z obu stron dobijali się przez drzwi, ukraińscy żołnierze.
- Walimy na dwie strony! – rozkazał Dmitrij.
Kirył i Wiktor uklęknęli z wycelowanymi karabinami na lewe drzwi, a Dmitrij – w prawe.
Gdy Ukraińcy otworzyli drzwi, Rosjanie otworzyli ogień. Siedmiu wrogów padło trupem, z jednej strony trzech a z drugiej czterech.
- Czysto – zaraportował Wiktor.
Żołnierze doszli do dużego pokoju pełnego komputerów.
- To tutaj, Wiktor, znasz się na tym. Będziemy cię osłaniać – powiedział Kirył.
- Okej, obrona przeciwlotnicza, alarmy… – mówił Wiktor siedząc przed jednym z komputerów.
Po dwóch minutach, cała obrona została wyłączona, systemy przeciwlotnicze w całej bazie odmawiały posłuszeństwa.
- Wracajmy na powierzchnię! – rzekł Dmitrij.
Wbiegli schodami na górę, wydostawszy się na zewnątrz, zobaczyli tuzin martwych Ukraińców. W ich kierunku szli żołnierze w zielonych hełmach i mundurach. Byli to regularni, rosyjscy piechociarze. Do tej formacji należał Paweł.
- Dopiero co obronę rozwaliliśmy, a już nasi tu są… – skomentował sytuację Kirył.
Do oddziału podszedł Rekin.
- Miło was widzieć – oznajmił Rekin.
- Teraz przygotujmy się na kontratak – odparł Dmitrij przeładowując broń.



KONTRATAK

Godzina 21:56, ukraińska baza wojskowa.

We wrogiej placówce zebrało się pełno Rosjan. Ukraińscy żołnierze, którzy nie zginęli, wycofali się aby wrócić z posiłkami. Nie oddawali swojego terenu łatwo.
Wszyscy Rosjanie pozajmowali obronne pozycje, głównie przy bramie wjazdowej. Rekin pełen zapału do walki, czekał na wrogów na jednej z wieżyczek wartowniczych.
Zaraz po tym, na niebie pojawiły się dwie zielone race oświetlające ciemność, wrogowie wyłonili się z otaczającego bazę, lasu i zaatakowali, dziesiątki żołnierzy wspieranych przez wozy pancerne, agresywnym szturmem poszli odzyskać swój teren. Cisza została przerwana odgłosami wystrzałów.
- Rekin! Oświetl te pojazdy! – rozkazał Dmitrij przez krótkofalówkę.
Paweł wziął lornetkę ze znacznikiem laserowym i oświetlił jadący wóz opancerzony, BTR-80. Odznaczanie laserem powodowało, że rakieta wystrzelona z samolotu leciała w kierunku obiektu zaznaczonego celu, tak więc pilot nie musiał go namierzać.
- Cel oznaczony, atakuje cel! Bez odbioru – zaraportował pilot myśliwca.
Rakieta uderzyła w pojazd, BTR eksplodował, wybuch zabił pięciu Ukraińców którzy szli koło transportera.
- Piękne trafienie! – oznajmił Wiktor.
Wróg zaciekle atakował pozycje Rosjan, kule i pociski artyleryjskie padały prawie wszędzie. Wieża która stała obok wieży Rekina, zawaliła się zabijając rosyjskiego snajpera, który zaszył się w środku. Paweł szybko zszedł po drabinie na dół, poprawił swój hełm i ze swojej strzelby – Sajgi-12, zabił dwóch biegnących w jego kierunku wrogów. Rekina opanował stres ale też chęć zwycięstwa, nie chciał ginąć za ojczyznę, ale nie chciał też uciekać, walczył dzielnie i wytrwale.
Dmitrijemu zaciął się karabin, pierwszy raz od czasów drugiej wojny w Czeczenii. Worszewski upuścił broń i zabił biegnącego w jego kierunku wroga nożem. Zaraz po tym, powalił na ziemię i szybko udusił napastnika, który chciał go zabić bagnetem od tyłu. Potem, dowódca Specnazu skrył się w baraku z Wiktorem.
Nagle dwa ukraińskie czołgi najechały na pole minowe, które Rosjanie przygotowali przy wjeździe do bazy. Pojazdy zostały zniszczone, a ocalali członkowie załogi wyskoczyli z maszyn aby ratować się ucieczką – co nie zakończyło się powodzeniem.
- Smażcie się! Banderowskie ścierwo! – krzyczał Paweł strzelając do Ukraińców którzy chowali się za wrakami zniszczonych czołgów.
- Rekin, idziemy do tyłu! – powiedział Kirył.
- Żołnierz wsparcia! Sto metrów, wschód - zaraportował Rekin.
Rekin zgodnie z poleceniem Kiryła, wycofał się baraku w którym kryli się Dmitrij, Wiktor i dwóch żołnierzy piechoty. Walki zaczęły ustępować.
- Jakieś plany? Za długo tu nie wytrzymamy – zapytał Paweł.
- Opanuj się, zaraz przybędzie kawaleria – odparł spokojnym tonem Dmitrij.
- Kiedy to się wszystko skończy, chciałbym już wrócić do Wołgogradu… – denerwował się Rekin.
Po kilku sekundach do baraku w którym ukrywało się sześciu Rosjan, podbiegła drużyna trzech Ukraińców. Jeden z nich strzelił z kałasznikowa w Pawła, zaraz po tym, zabójca Rekina został zlikwidowany strzałem w głowę z pistoletu Dmitrija. Dwóch pozostałych wrogów, młodych Ukraińców, rzuciło broń i ze strachem w oczach podniosło ręce do góry.
- Won! – krzyknął rozgniewany Dmitrij do poddających się wrogów.
Dwaj żołnierze szybko uciekli i dołączyli do wycofujących się wojsk ukraińskich.
Paweł leżał na ziemi i krwawił, dostał w żebro.
- Trzymaj się, młody! – powiedział Kirył niosąc z Wiktorem rannego kaprala do sanitariusza.
- Medyk! – krzyknął Dmitrij.
Wiktor i Kirył znaleźli sanitariusza obok wraku czołgu, lekarz szybko próbował opatrzyć Rekina. Lecz młody żołnierz wiedział już że jego chwile są policzone.
- Stracił mnóstwo krwi! – oznajmił medyk.
Paweł zaczął pluć krwią, dwóch żołnierzy piechoty podbiegło do rannego Rekina.
- Zostawcie mnie, kapitanie, to był zaszczyt, służyć… – mówił Rekin, jąkając się.
Po zaledwie sekundzie, młody żołnierz skonał.
- Przykro mi… – powiedział sanitariusz zdejmując hełm z czerwonym krzyżem.
- Kurwa mać! – krzyknął zdenerwowanym tonem Kirył.
- Zginął za ojczyznę… – oznajmił Wiktor.
- Śmierć za ojczyznę to tylko marne pocieszenie… – odparł Dmitrij po czym zasalutował z innymi żołnierzami nad ciałem Rekina.
Po krótkim czasie, na miejsce zdarzenia przyjechał generał Izotow z pułkownikiem Kowalowem.
- Widzę że obroniliście się bezproblemowo – powiedział pogodnie Kowalow.
- Bezproblemowo, kapral Petrowicz zginął! – odpowiedział Kirył patrząc się na martwego Pawła.
- Radzę powstrzymać emocje sierżancie… - odparł Kowalow gniewnym głosem.
- Kolejny dobry człowiek nie żyje. Towarzyszu Worszewski, dostaje pan awans na majora – oznajmił Izotow.
- Dziękuję, towarzyszu generale… – Dmitrij zasalutował, zapalił papierosa i odszedł.



WICHER ZMIAN

Godzina 10:10, las niedaleko domu Dmitrija.

Rosyjskie czołgi dotarły do przedmieść Kijowa. Ukraina skapitulowała, obwód lwowski został oficjalnie zmieniony na należące do Polski, województwo lwowskie. Krym, oraz cały Donbas stały się oficjalnie rosyjskim terytorium. Reszta Ukrainy stała się strefą okupowaną przez siły rosyjskie. Zamieszki na Białorusi zakończyły się przegraną sił opozycji.
Kilka miesięcy później, na Bliskim Wschodzie uaktywniła się irańska, współpracująca z Państwem Islamskim, organizacja terrorystyczna PLR. 26 października, Izrael i USA rozpoczęły zwycięską inwazję na Iran, konflikt zakończył się 3 listopada.
Był listopadowy poranek, Dmitrij był na polowaniu w lesie. Wszędzie słychać było lekki wiatr i śpiew ptaków. Po długiej wędrówce razem ze swoim myśliwskim psem rasy łajka zachodniosyberyjska, upolował jedynie dwa zające.
- Wracamy do domu Zajcew! Nic tu nie ma...
Po dotarciu do domu, Dmitrij paląc drewnianą fajkę, zdjął czapkę z daszkiem, schował dubeltówkę do garażu i wszedł do mieszkania. Nad kominkiem wisiało dumnie poroże jelenia którego upolował rok temu.
Nagle zadzwonił jego telefon satelitarny.
- Halo?
- Tu pułkownik Sorokin, mówię w imieniu generała Iwana Izotowa. Niech towarzysz major przyjedzie do Moskwy na Kreml. Wołga 1 rozpoczyna misję w Paryżu...
- Jutro?
- Pojutrze - odpowiedział mu chropowaty głos.
-Zrozumiano, przyjadę.
Sorokin rozłączył się.



OPERACJA ARMAGEDDON

godzina 14:30, Kreml Moskiewski.

Irańscy terroryści z organizacji PLR, ukradli z rosyjskich baz trzy bomby nuklearne. Jedna została odnaleziona i zabezpieczona przez amerykańskich Marines w Teheranie, 31 października. Pozostałe dwie, znajdują się w rękach terrorystów.
Kirył został przydzielony do wywiadu wojskowego GRU, i razem z Władimirem Kamariwskim oraz Dmitrijem ''Dimą'' Majakowskim zostali wysłani na tajną misję do Paryża gdzie PLR ma na celu użycie broni jądrowej. Kilka tygodni wcześniej, Kirył, Dima i Władimir uczestniczyli w akcji porwania rosyjskiego handlarza bronią, Amira Kafarowa w Iranie. Pozbawieni oznaczeń na mundurach spadochroniarze i komandosi którzy zostali także tam wysłani aby wyeliminować stacjonujące w tym miejscu siły PLR, przypadkiem nawiązały walkę z amerykańskimi wojskami. Od tego czasu, rząd Federacji Rosyjskiej zaprzecza tej informacji.
Był 13 listopada, Dmitrij przyjechał do Moskwy. Była zimna, ponura pogoda. Worszewski ostatni raz był w Moskwie 9 maja, na obchodach Dnia Zwycięstwa. Wiktor przebywał w stolicy od już kilku dni.
- Witajcie, towarzyszu majorze! - przywitał się generał Izotow wychodząc z Arsenału Kremlowskiego.
- Witam, towarzyszu generale - odparł Dmitrij poprawiając krawat od swojego galowego munduru.
- Nasi agenci są już w Paryżu od kilku dni, ale wy już o tym wiecie. Tak?
- Tak, przedwczoraj pułkownik Sorokin zadzwonił do mnie.
- Rozumiem. Zjedziemy do podziemnego bunkra pod Arsenałem Kremlowskim.
Izotow poprowadził Dmitrija do ciasnej windy ulokowanej gdzieś wewnątrz labiryntu korytarzy. Drewno, którym obudowano jej wnętrze wyglądało jakby pamiętało jeszcze czasy sowietów i tak właśnie pachniało. Kurzem i starością. Winda była ciasna - mieściła najwyżej cztery osoby. Izotow wsunął niewielki kluczyk do panelu z przyciskami i przekręcił go - ruszyli przy akompaniamencie cichych zgrzytów metalu trącego o metal.
Słyszeć się dało jedynie szum wentylacji, która obok stosunkowo świeżego powietrza roznosiła również nieprzyjemny zapach smaru. Gdy winda zatrzymała się i otworzyła, oczom jej pasażerów ukazał się krótki korytarz zakończony podwójnymi, stalowymi drzwiami. Izotow ruszył niespiesznie w ich stronę po cementowej posadzce. Naniesione tu przez lata drobne kamyki chrzęściły pod jego podeszwami - najwyraźniej nie wpuszczali tu sprzątaczek.
Po wejściu do dużego, podziemnego bunkra, spotkali się z Wiktorem, pułkownikami Kowalowem i Sorokinem, oraz licznymi agentami FSB oraz GRU. W bunkrze panował lekki półmrok. W pomieszczeniu tym znajdowało się dużo biurek z komputerami, a na ścianie był duży ekran pokazujący satelitarne zdjęcie zakorkowanego Paryża.
- Atomówki skradzione przez PLR są z Rosji, ci terroryści mają także rosyjskie paszporty. Jeśli bomba wybuchnie, zginą tysiące ludzi. A NATO wypowie Rosji wojnę - powiedział Izotow.
- Prezydent zaraz tu będzie - oznajmił pułkownik Sorokin niosąc dokumenty.
Dmitrij jak inni wojskowi, obawiał się wybuchu bomby. Spowodowało by to wojnę totalną między NATO a Rosją.
Duży ekran na ścianie włączył się i pokazał za pomocą satelity jadący ulicami, srebrny, terenowy samochód marki land rover. Wszyscy agenci usiedli przy biurkach z komputerami.
- Nawiązaliśmy łączność! - oznajmił jeden z agentów.
- Dzień dobry majorze. To nasi! Są już w drodze - rzekł Wiktor.
- Tutaj Wołga 1! Jesteśmy gotowi! - zaraportował przez telefon satelitarny, agent Dima.
- Prócz naszej trójki, w Paryżu jest też agent GRU. Michaił, który włamał się do systemów francuskich, wojskowych aparatów bezzałogowych. Dzięki niemu możemy dokładniej nadzorować akcję – oznajmił jeden z oficerów.
- Wołga 1! Tutaj Kreml! Koniec rozmowy – Rozkazał przez telefon satelitarny pułkownik Kowalow.
- Tu Wołga 1. Przyjąłem!
- Będziemy na razie ich jedynie oglądać przez Predatora. Zakończyliśmy łączność aby nikt nas nie podsłuchiwał - oznajmił jeden z agentów.
W bunkrze zapanowała cisza. Z windy wyszedł prezydent Federacji Rosyjskiej, Władimir Władimirowicz Putin, w towarzystwie dwóch ochroniarzy ze służb ochrony rządu - FSO.
- ‘’Operacja Armageddon’’ rozpoczęta, panie Prezydencie! - poinformował Izotow salutując.
- Do roboty - odpowiedział prezydent wpatrując się w ekran.
Zaraz po tym jadący samochód przejechał jednego z irańskich terrorystów, z auta wyszli trzej agenci. Trzyosobowy zespół nieustannie przedzierał się przez podziemny parking cały czas walcząc. Następnie weszli do budynku giełdy, gdzie było również mnóstwo terrorystów z PLR którzy jak się dowiedzieli agenci, wzięli wielu zakładników zaraz po tym ich zabijając, trupy leżały wszędzie – widocznie zmienili plany. Po około piętnastu minutach ostrej walki, agenci dotarli do wyjścia z budynku Euronext. Biurowiec był otoczony przez paryską żandarmerię, dzielnica pogrążyła się w chaosie.
Cały sztab wpatrywał się uważnie w ekran.
- Francuska policja jest na miejscu! - krzyknął Wiktor.
- Cholera! Nawiązać łączność! - rozkazał pułkownik Sorokin drapiąc się po głowie.
- Tutaj Kreml! W razie konieczności możecie atakować policję, lepiej bez ofiar śmiertelnych. Nie ma czasu na wyjaśnienia, do roboty! - krzyknął nerwowym tonem Kowalow.
- Jeden z wrogów ucieka z bombą! - zauważył Dmitrij.
Funkcjonariusze po przedarciu się przez obławę policji, pokonali oddział francuskich komandosów z GIGN. Zaraz po tym, Władimir poległ. Zabił go wybuch autobusu trafionego z granatnika.
- Kamariwski dostał z RPG! - krzyknął przez telefon Kirył.
- Straciliśmy człowieka? - zapytał prezydent.
- Niestety - odpowiedział patrząc na ekran Izotow.
- Wołga 1! Idźcie dalej! To rozkaz! Bez odbioru - rozkazał generał Kowalow.
Pozostali dwaj komandosi ruszyli w pościg za uciekającym z bombą terrorystą. Po krótkiej gonitwie Dima dopadł uciekiniera na dworcu kolejowym i po krótkiej bójce zrzucił go na tory gdzie przejechał go pociąg. Kirył otworzył paczkę w której miała być bomba, cały sztab w skupieniu przyglądał się temu. Napięcie sięgało zenitu.
- To nie bomba, to atrapa! Kurwa mać! Gdzie bomba? – krzyknął do zdenerwowany i zdziwiony Kirył. Zaraz potem połączenie zostało zerwane.
- Ja pierdolę... - powiedział pod nosem Wiktor.
- Co jest? - spytał zdziwiony prezydent.
Ekran zgasł. Predator został zniszczony, przez co obraz nie był już nadawany. Dmitrij z nerwów, uderzył pięścią w blat biurka.
Po kilku minutach ciszy, jeden z oficerów wziął pilota i włączył telewizor stojący na jednym z biurek. W wiadomościach usłyszeli głos dziennikarza:
''Dzisiaj o godzinie 14:20, w Los Angeles samolot pasażerski uderzył w najwyższy wieżowiec w mieście, U.S. Bank Tower. budynek płonie, zamach ten spowodowali, powołując się na izraelskie media, terroryści z Al-Kaidy. Dostaliśmy nową wiadomość, w Paryżu doszło do wybuchu nuklearnego!''.
- Boże - rzekł po cichu Dmitrij.
''To trzecie użycie broni atomowej przeciw cywilom, epicentrum znajduje się w zniszczonym budynku giełdy na terenie dzielnicy Mountparnasse. Wybuch ten zrównał z ziemią dworzec główny, wszystkie budynki obok oraz poważnie uszkodził Wieżę Mountparnasse zostawiając praktycznie sam szkielet konstrukcji. Reszta dzielnicy została skażona promieniowaniem. Poziom promieniowania na szczęście nie przenosi się do innych części miasta, bomba była mniejsza od tej z Hiroszimy i Nagasaki, winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR’’.
- Czyli to już koniec... - powiedział Izotow przykładając rękę do twarzy.
Atmosfera w bunkrze była bardzo napięta, personel sztabu próbował bezskutecznie przywrócić łączność ze Kiryłem i Dimą.
- Są przekonani że to my rozwaliliśmy Paryż, rozpętaliśmy wojnę. A to wszystko przez nasz wspaniały wywiad! - krzyknął Kowalow.
- Dopiero co byliśmy na pogrzebie Pawła a teraz pójdziemy na Kiryła... - oznajmił Dmitrij do stojącego obok Wiktora.
Nagle system łącznościowy zaczął znowu działać. Wszyscy się ucieszyli na ten widok. Jedynie pułkownik Kowalow był cały czas zdenerwowany.
- Tu Dima! Nic nam nie jest! Byliśmy poza zasięgiem wybuchu!
- Tutaj Kreml! Wracajcie do samochodu! - rozkazał ucieszony Sorokin.
- Nie możemy! W budynku giełdy roi się od gliniarzy! Kirył znalazł jakieś dokumenty o planach PLR! Coś o jakimś Salomonie...
- Trzymajcie się! Uratujemy was - oznajmił Izotow.
Obraz pokazujący widok z satelity ponownie się włączył. Zniszczone doszczętnie budynki były przykryte przez unoszący się nad nimi grzyb atomowy. Całe miasto pogrążyło się w chaosie.
- Co robimy, panie prezydencie? – zapytał Dmitrij drapiąc się po głowie.
- Wysyłamy ekipę ratunkową... - odpowiedział prezydent.
- Co za szalony pomysł. Rozpętamy wojnę! Wysyłać samoloty z spadochroniarzami aby uratować dwóch ludzi którzy mogą zaraz zginąć?- odpowiedział oburzony Kowalow.
- Wojna już się toczy! Potrzebna im jest pomoc, na dodatek dokumenty znalezione przez nich mogą nam wiele przekazać. Wykonać rozkaz! - odparł stanowczym tonem prezydent Putin.
- Francuzi ewakuują cywili! Pełno wojska! - oznajmił z przyśpieszonym oddechem Dima.
- Co się kurwa dzieje? - zapytał zdenerwowany Izotow.
- Wysyłają do miasta Marines! Stacjonują niedaleko! Ukradliśmy radiowóz, mijamy wieżę Eiffla, jedziemy do La Défense. Cholera, całe miasto spanikowało... - odpowiedział Kirył.
- Podejrzewają że to inwazja... – rzekł Sorokin.
- Lecimy do Paryża, kapitanie Worszewski, proszę przygotować ludzi – rozkazał Izotow wstając z krzesła.
- Tak jest... - odpowiedział niepewnie Dmitrij.
- Przynajmniej cywili nie będzie - rzekł Wiktor.
Ostatnio zmieniony śr 24 gru 2014, 11:46 przez MrTank, łącznie zmieniany 2 razy.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048

36
Cześć,

nie czytałem wcześniejszych części, ani wersji przed poprawkami, więc ten fragment będzie musiał obronić się sam. Pierwszym co mi się rzuca w oczy to fakt, że takt naprawdę przeczytałem kilka szkiców opowiadań, zamiast jednej historii. Wydaje mi się, że większość fragmentów dałoby się rozwinąć w pełnoprawne historie, na czym tylko by zyskały. Teraz tekst jest zbyt suchy, emocji bohaterów właściwie trzeba się domyślać. Dlatego też np. ujęcie szpiega i jego przyznanie się wydaje się naciągane i zbyt gładkie. Właściwie wszystko tym Rosjanom idzie zbyt łatwo, a to dlatego, że tak pędzisz z narracją.

Tekst napisany jest w miarę poprawnie, ale znalazłem kilka miejsc, do których się przyczepię.
Maszyna leciała nisko, więc Kirył strzelił w śmigłowiec pociskiem granatnika RPG. Maszyna zaczęła dymić po czym wystrzeliła rakietę, pocisk nie trafił w komandosów tylko w barak obok.
Zapewne to wina niezbyt szczegółowych opisów, jednak efektem trafienia helikoptera przez RPG nie byłoby tylko dymienie. Z resztą, wystrzelił tę rakietę i co? Odleciał? Spadł? Zrobił beczkę?

Po pokonaniu ostatnich stopni, oddział doszedł do korytarza, Rosjanie stali pośrodku, a z obu stron dobijali się przez drzwi, ukraińscy żołnierze.
- Walimy na dwie strony! – rozkazał Dmitrij.
Kirył i Wiktor uklęknęli z wycelowanymi karabinami na lewe drzwi, a Dmitrij – w prawe.
Gdy Ukraińcy otworzyli drzwi, Rosjanie otworzyli ogień. Siedmiu wrogów padło trupem, z jednej strony trzech a z drugiej czterech.
Widzę, że Ukraincy w Twoim opowiadaniu nie grzeszą zbytnio inteligencją. Poza tym próbuję sobie wyobrazić co tam się właściwie stało. Jest korytarz, po dwóch stronach drzwi. Dlaczego żołnierze dobijają się do drzwi, a potem je zwyczajnie otwierają? Uznali, że jak grzecznie zapukają, to ich nikt nie zastrzeli? Z pikniku wracają? I żaden nie pomyślał by zejść z linii ognia (głównie mam na myśli ostatnich zabitych)? Chyba, że drzwi były obok siebie naprzeciwko Rosjan, choć wydaje mi się to dość dziwnym rozwiązaniem architektonicznym).
Rekina opanował stres ale też chęć zwycięstwa,
Co on? W szachy gra?
Worszewski upuścił broń i zabił biegnącego w jego kierunku wroga nożem.
Wróg oczywiście bieg na niego nieuzbrojony, jak go pan Bóg stworzył?
a ocalali członkowie załogi wyskoczyli z maszyn aby ratować się ucieczką – co nie zakończyło się powodzeniem.
Czyli jednak wcale tacy ocalali nie byli :)
- Rekin, idziemy do tyłu! – powiedział Kirył.
Nie łatwiej, "Rekin, cofamy się"?
Walki zaczęły ustępować.
- Jakieś plany? Za długo tu nie wytrzymamy – zapytał Paweł.
Dlaczego nie wytrzymają? Na razie siekają wrogów jak się patrzy.
eden z nich strzelił z kałasznikowa w Pawła, zaraz po tym, zabójca Rekina został zlikwidowany strzałem w głowę z pistoletu Dmitrija.

To Rekina ktoś zabił!?
Dwóch pozostałych wrogów, młodych Ukraińców, rzuciło broń i ze strachem w oczach podniosło ręce do góry.
- Won! – krzyknął rozgniewany Dmitrij do poddających się wrogów.
Co tu się w ogóle dzieje? Jeden Dmitrij z pistolecikiem rozbraja dwóch młokosów z kałachami spojrzeniem? A potem pozwala im odejść?
- Zostawcie mnie, kapitanie, to był zaszczyt, służyć… – mówił Rekin, jąkając się.
Po zaledwie sekundzie, młody żołnierz skonał.
Wydaje mi się, że wspominanie o sekundach w takim momencie jest niepotrzebne.
- Dziękuję, towarzyszu generale… – Dmitrij zasalutował, zapalił papierosa i odszedł.
Kozak. Palić w obecności generała...
Kilka miesięcy później, na Bliskim Wschodzie uaktywniła się irańska, współpracująca z Państwem Islamskim, organizacja terrorystyczna PLR. 26 października, Izrael i USA rozpoczęły zwycięską inwazję na Iran, konflikt zakończył się 3 listopada.
Jeżeli to jest jedyna wzmianka o wydarzeniach na bliskim wschodzie, to słabiutko. Poza tym naprawdę wątpię by inwazja na Iran trwała tydzień.

Motyw z Bombą Atomową jest dla mnie absurdalny. W całości. Oczywiście rozumiem, że zastosowano wersje walizkową, jednak mimo wszystko uciekanie terrorysty nawet z domniemanym ładunkiem jądrowym wydaje się dość komiczne.

'Dzisiaj o godzinie 14:20, w Los Angeles samolot pasażerski uderzył w najwyższy wieżowiec w mieście, U.S. Bank Tower. budynek płonie, zamach ten spowodowali, powołując się na izraelskie media, terroryści z Al-Kaidy. Dostaliśmy nową wiadomość, w Paryżu doszło do wybuchu nuklearnego!''.
- Boże - rzekł po cichu Dmitrij.
''To trzecie użycie broni atomowej przeciw cywilom, epicentrum znajduje się w zniszczonym budynku giełdy na terenie dzielnicy Mountparnasse. Wybuch ten zrównał z ziemią dworzec główny, wszystkie budynki obok oraz poważnie uszkodził Wieżę Mountparnasse zostawiając praktycznie sam szkielet konstrukcji. Reszta dzielnicy została skażona promieniowaniem. Poziom promieniowania na szczęście nie przenosi się do innych części miasta, bomba była mniejsza od tej z Hiroszimy i Nagasaki, winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR’’.
Dzieje się w tym twoim opowiadaniu, dzieje. Najpierw samolot w wieżowcu, potem bombka. Tylko skąd ten samolot, po co dlaczego? Pomijam już fakt, że telewizja po 10 minutach wie kto dokonał zamachu. To akurat przy obecnym (czy tylko obecnym?) stanie mediów jestem wstanie uwierzyć.

"Poziom promieniowania na szczęście nie przenosi się do innych części miasta," - może najpierw warto by to było zbadać?
- Tutaj Kreml! W razie konieczności możecie atakować policję, lepiej bez ofiar śmiertelnych. Nie ma czasu na wyjaśnienia, do roboty! - krzyknął nerwowym tonem Kowalow.
Strzelajcie tak, by ofiary nie były śmiertelne.
winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR
Wiemy, bo bomby były podpisane, a prochy terrorystów zdecydowanie wyglądają na rosyjskie. Poza tym w sąsiedniej dzielnicy próbowano załatwić Rosjan z RPG. Co to tej sytuacji ze strzelaniem do agentów z broni przeciwpancernej w zatłoczonym mieście. Trudno wyobrazić sobie podobną sytuację.
Są przekonani że to my rozwaliliśmy Paryż,
Kilka budynków to rozwalony Paryż? Na obrzeżach pewnie nawet ludzie by nie wiedzieli, że coś się stało (dobra, przesadzam, atomówka, nawet w wersji walizkowej, to jednak atomówka. 1 kilotonę byłoby słychać - taką mniej więcej moc mogą mieć bomby walizkowe. Chyba, że terroryści hasali po Paryżu z głowicami do rakiet. To wtedy więcej.

I dlaczego Paryż? W mieście jest dość niska zabudowa, zniszczenia raczej niewielkie. Jaki cel, choćby teoretycznie przyświecał atakowi na Francję? Jeżeli wywołanie wojny miedzy Rosją, a NATO to nie było nic bliżej? Choćby Turcja?

Podsumowując, wydarzenia w opowiadaniu są łagodnie mówiąc naciągane i zwyczajnie ciężko w nie uwierzyć. Jeżeli zaś spróbować przymknąć oczy na wiarygodność, to dostajemy suchą relację wydarzeń, która tak naprawdę nie angażuje czytelnika. To tyle mojego narzekania. Podjąłeś się trudnego tematu i nie do końca to wyszło. Ciężko pisać o wojnie, gdy zna się ją tylko z książek i z filmów, jeszcze trudniej pisać o wielkiej polityce bez narażenia się na śmieszność. Tak jak pisałem wcześniej, może warto by spróbować wybrać jedno konkretne wydarzenie/starcie, dodać trochę dramaturgii i fabuły. Same wydarzenia nie bronią się w Twoim opowiadaniu. Gdyby tekst był lepiej napisany (choć jak wspomniałem, większość poprawna pod względem językowym) może puściłoby się w niepamięć niektóre nieścisłości.
Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)

[ Dodano: Sob 13 Gru, 2014 ]
Cześć,

nie czytałem wcześniejszych części, ani wersji przed poprawkami, więc ten fragment będzie musiał obronić się sam. Pierwszym co mi się rzuca w oczy to fakt, że takt naprawdę przeczytałem kilka szkiców opowiadań, zamiast jednej historii. Wydaje mi się, że większość fragmentów dałoby się rozwinąć w pełnoprawne historie, na czym tylko by zyskały. Teraz tekst jest zbyt suchy, emocji bohaterów właściwie trzeba się domyślać. Dlatego też np. ujęcie szpiega i jego przyznanie się wydaje się naciągane i zbyt gładkie. Właściwie wszystko tym Rosjanom idzie zbyt łatwo, a to dlatego, że tak pędzisz z narracją.

Tekst napisany jest w miarę poprawnie, ale znalazłem kilka miejsc, do których się przyczepię.
Maszyna leciała nisko, więc Kirył strzelił w śmigłowiec pociskiem granatnika RPG. Maszyna zaczęła dymić po czym wystrzeliła rakietę, pocisk nie trafił w komandosów tylko w barak obok.
Zapewne to wina niezbyt szczegółowych opisów, jednak efektem trafienia helikoptera przez RPG nie byłoby tylko dymienie. Z resztą, wystrzelił tę rakietę i co? Odleciał? Spadł? Zrobił beczkę?

Po pokonaniu ostatnich stopni, oddział doszedł do korytarza, Rosjanie stali pośrodku, a z obu stron dobijali się przez drzwi, ukraińscy żołnierze.
- Walimy na dwie strony! – rozkazał Dmitrij.
Kirył i Wiktor uklęknęli z wycelowanymi karabinami na lewe drzwi, a Dmitrij – w prawe.
Gdy Ukraińcy otworzyli drzwi, Rosjanie otworzyli ogień. Siedmiu wrogów padło trupem, z jednej strony trzech a z drugiej czterech.
Widzę, że Ukraincy w Twoim opowiadaniu nie grzeszą zbytnio inteligencją. Poza tym próbuję sobie wyobrazić co tam się właściwie stało. Jest korytarz, po dwóch stronach drzwi. Dlaczego żołnierze dobijają się do drzwi, a potem je zwyczajnie otwierają? Uznali, że jak grzecznie zapukają, to ich nikt nie zastrzeli? Z pikniku wracają? I żaden nie pomyślał by zejść z linii ognia (głównie mam na myśli ostatnich zabitych)? Chyba, że drzwi były obok siebie naprzeciwko Rosjan, choć wydaje mi się to dość dziwnym rozwiązaniem architektonicznym).
Rekina opanował stres ale też chęć zwycięstwa,
Co on? W szachy gra?
Worszewski upuścił broń i zabił biegnącego w jego kierunku wroga nożem.
Wróg oczywiście bieg na niego nieuzbrojony, jak go pan Bóg stworzył?
a ocalali członkowie załogi wyskoczyli z maszyn aby ratować się ucieczką – co nie zakończyło się powodzeniem.
Czyli jednak wcale tacy ocalali nie byli :)
- Rekin, idziemy do tyłu! – powiedział Kirył.
Nie łatwiej, "Rekin, cofamy się"?
Walki zaczęły ustępować.
- Jakieś plany? Za długo tu nie wytrzymamy – zapytał Paweł.
Dlaczego nie wytrzymają? Na razie siekają wrogów jak się patrzy.
eden z nich strzelił z kałasznikowa w Pawła, zaraz po tym, zabójca Rekina został zlikwidowany strzałem w głowę z pistoletu Dmitrija.

To Rekina ktoś zabił!?
Dwóch pozostałych wrogów, młodych Ukraińców, rzuciło broń i ze strachem w oczach podniosło ręce do góry.
- Won! – krzyknął rozgniewany Dmitrij do poddających się wrogów.
Co tu się w ogóle dzieje? Jeden Dmitrij z pistolecikiem rozbraja dwóch młokosów z kałachami spojrzeniem? A potem pozwala im odejść?
- Zostawcie mnie, kapitanie, to był zaszczyt, służyć… – mówił Rekin, jąkając się.
Po zaledwie sekundzie, młody żołnierz skonał.
Wydaje mi się, że wspominanie o sekundach w takim momencie jest niepotrzebne.
- Dziękuję, towarzyszu generale… – Dmitrij zasalutował, zapalił papierosa i odszedł.
Kozak. Palić w obecności generała...
Kilka miesięcy później, na Bliskim Wschodzie uaktywniła się irańska, współpracująca z Państwem Islamskim, organizacja terrorystyczna PLR. 26 października, Izrael i USA rozpoczęły zwycięską inwazję na Iran, konflikt zakończył się 3 listopada.
Jeżeli to jest jedyna wzmianka o wydarzeniach na bliskim wschodzie, to słabiutko. Poza tym naprawdę wątpię by inwazja na Iran trwała tydzień.

Motyw z Bombą Atomową jest dla mnie absurdalny. W całości. Oczywiście rozumiem, że zastosowano wersje walizkową, jednak mimo wszystko uciekanie terrorysty nawet z domniemanym ładunkiem jądrowym wydaje się dość komiczne.

'Dzisiaj o godzinie 14:20, w Los Angeles samolot pasażerski uderzył w najwyższy wieżowiec w mieście, U.S. Bank Tower. budynek płonie, zamach ten spowodowali, powołując się na izraelskie media, terroryści z Al-Kaidy. Dostaliśmy nową wiadomość, w Paryżu doszło do wybuchu nuklearnego!''.
- Boże - rzekł po cichu Dmitrij.
''To trzecie użycie broni atomowej przeciw cywilom, epicentrum znajduje się w zniszczonym budynku giełdy na terenie dzielnicy Mountparnasse. Wybuch ten zrównał z ziemią dworzec główny, wszystkie budynki obok oraz poważnie uszkodził Wieżę Mountparnasse zostawiając praktycznie sam szkielet konstrukcji. Reszta dzielnicy została skażona promieniowaniem. Poziom promieniowania na szczęście nie przenosi się do innych części miasta, bomba była mniejsza od tej z Hiroszimy i Nagasaki, winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR’’.
Dzieje się w tym twoim opowiadaniu, dzieje. Najpierw samolot w wieżowcu, potem bombka. Tylko skąd ten samolot, po co dlaczego? Pomijam już fakt, że telewizja po 10 minutach wie kto dokonał zamachu. To akurat przy obecnym (czy tylko obecnym?) stanie mediów jestem wstanie uwierzyć.

"Poziom promieniowania na szczęście nie przenosi się do innych części miasta," - może najpierw warto by to było zbadać?
- Tutaj Kreml! W razie konieczności możecie atakować policję, lepiej bez ofiar śmiertelnych. Nie ma czasu na wyjaśnienia, do roboty! - krzyknął nerwowym tonem Kowalow.
Strzelajcie tak, by ofiary nie były śmiertelne.
winni są prawdopodobnie rosyjscy agenci współpracujący z PLR
Wiemy, bo bomby były podpisane, a prochy terrorystów zdecydowanie wyglądają na rosyjskie. Poza tym w sąsiedniej dzielnicy próbowano załatwić Rosjan z RPG. Co to tej sytuacji ze strzelaniem do agentów z broni przeciwpancernej w zatłoczonym mieście. Trudno wyobrazić sobie podobną sytuację.
Są przekonani że to my rozwaliliśmy Paryż,
Kilka budynków to rozwalony Paryż? Na obrzeżach pewnie nawet ludzie by nie wiedzieli, że coś się stało (dobra, przesadzam, atomówka, nawet w wersji walizkowej, to jednak atomówka. 1 kilotonę byłoby słychać - taką mniej więcej moc mogą mieć bomby walizkowe. Chyba, że terroryści hasali po Paryżu z głowicami do rakiet. To wtedy więcej.

I dlaczego Paryż? W mieście jest dość niska zabudowa, zniszczenia raczej niewielkie. Jaki cel, choćby teoretycznie przyświecał atakowi na Francję? Jeżeli wywołanie wojny miedzy Rosją, a NATO to nie było nic bliżej? Choćby Turcja?

Podsumowując, wydarzenia w opowiadaniu są łagodnie mówiąc naciągane i zwyczajnie ciężko w nie uwierzyć. Jeżeli zaś spróbować przymknąć oczy na wiarygodność, to dostajemy suchą relację wydarzeń, która tak naprawdę nie angażuje czytelnika. To tyle mojego narzekania. Podjąłeś się trudnego tematu i nie do końca to wyszło. Ciężko pisać o wojnie, gdy zna się ją tylko z książek i z filmów, jeszcze trudniej pisać o wielkiej polityce bez narażenia się na śmieszność. Tak jak pisałem wcześniej, może warto by spróbować wybrać jedno konkretne wydarzenie/starcie, dodać trochę dramaturgii i fabuły. Same wydarzenia nie bronią się w Twoim opowiadaniu. Gdyby tekst był lepiej napisany (choć jak wspomniałem, większość poprawna pod względem językowym) może puściłoby się w niepamięć niektóre nieścisłości.
Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony śr 24 gru 2014, 11:43 przez MTszewski, łącznie zmieniany 1 raz.

''Eskalacja'' Część 4.

37
CZĘŚĆ 1
CZĘŚĆ 2
CZĘŚĆ 3





PARYŻ

Godzina 15:21, Kreml Moskiewski.

Dmitrij, Wiktor i inni oficerowie wyjechali windą na dwór. Prezydent zdecydował aby wysłać do Francji, rosyjskich spadochroniarzy z zadaniem uratowania Kiryła i Dimy, którzy znaleźli dokumenty o pewnym terroryście, Salomonie.
- Jedziemy na lotnisko! - Dmitrij wsiadł do swojego samochodu.
- Jeśli zginą zanim dotrzemy do Francji, to co? - zapytał się niepewnie Wiktor, wsiadając z Dmitrijem do samochodu.
- To będzie źle.
Wiktor i Dmitrij dojechali na teren wojskowego lotniska na przedmieściach Moskwy i szybko legitymując się wartownikom przy bramie, pobiegli do zbrojowni. Przebrali się w bojowe mundury w kamuflażu Gorka. W szatni było bardzo ciasno. Wszyscy w pośpiechu wzięli karabiny, kamizelki kuloodporne i założyli hełmy i kominiarki.
- Kirył zrobił by dla nas to samo! Ruszać dupy i do samolotów! - wnerwiony Dmitrij zapalił papierosa.
Dmitrij, Wiktor oraz inni spadochroniarze weszli na pokład transportowca, Antonowa-124. Trzy transportowce wystartowały z eskortą sześciu myśliwców Su-47 Berkut, które niedawno zostały wprowadzone do służby. W każdym z trzech Antonowów znajdowało się po pięćdziesiąt skoczków.
Dmitrij nie mógł uwierzyć w to, co się teraz dzieje. Jeszcze wczoraj, nikomu nie przyszło do głowy żeby stolica Francji, stała się miejscem pierwszej bitwy między siłami Rosji i NATO. Lecz przez kryzys na Ukrainie, relacje z zachodem były bardzo napięte, mimo że to NATO potajemnie pozwoliło Polsce zająć Lwów. NATO i Unia Europejska była przekonana że to Rosjanie doprowadzili do tej potwornej zbrodni, w której zginęły tysiące ludzi. Prócz tego, Dmitrij zastanawiał się czy to nie jakiś zdrajca pomógł PLR, skraść bomby atomowe. Wiktora też zastanawiał fakt zamachu terrorystycznego w Los Angeles. To nie mógł być przypadek, że akurat dziś, gdy doszło do eksplozji bomby nuklearnej zdetonowanej przez irańskich terrorystów współpracujących z Państwem Islamskim, Al-Kaida porwała pasażerskiego Boeinga i skróciła najwyższy wieżowiec w mieście o sześć kondygnacji. Ten wybuch nuklearny był największym zamachem terrorystycznym w Paryżu od czasu strzelaniny w redakcji tygodnika Charlie Hebdo.
Rosyjskie samoloty uzyskały zgodę na przelot nad terytorium Słowacji, Austrii i Szwajcarii aby dotrzeć do Francji.
Po długim locie i zestrzeleniu kilku francuskich myśliwców Mirage-2000 i Rafale M, piloci ujrzeli panoramę Paryża. Wszyscy przygotowali się do skoku, w mieście były wyłącznie wojska francuskie i amerykańskie, cywile zostali ewakuowani. Na ulicach stały porozbijane policyjne auta, Dmitrij przypomniał sobie wojnę w Gruzji w 2008 roku, kiedy to desantował się na spadochronie w pewnym mieście przy granicy rosyjskiej.
- Rozpoczynamy desant! – rozkazał dowódca.
Wszyscy żołnierze wyskoczyli z samolotów, jeden z Su-47 został zestrzelony przez rakietę przeciwlotniczą, pilot nie zdążył się katapultować. Kolejne dwa myśliwce zostały strącone w walce z francuskimi samolotami.
- Zabijać tylko uzbrojone cele! - rzekł stanowczym głosem Dmitrij.
Wszyscy Rosjanie wylądowali. Dmitrij wylądował wśród wieżowców na skrzyżowaniu w biznesowej dzielnicy La Défense i chowając się za samochodem żandarmerii, zastrzelił dwóch francuskich żołnierzy którzy ostrzeliwali jego oddział.
- Trzymamy się z dala od strefy zero! Nie chcecie być napromieniowani - zakomenderował Dmitrij.
Wszędzie panowały zacięte walki, na ulice wyjechały francuskie i amerykańskie czołgi. Część rosyjskich komandosów, aby odwrócić uwagę amerykanów, pozajmowała pozycje na stacji paryskiego metra.
- Dwa czołgi, północ, pięćdziesiąt metrów! - krzyknął jeden z rosyjskich spadochroniarzy.
- Jeszcze niedawno nie byliśmy wrogami... – pomyślał Dmitrij.
- Cele na godzinie dwunastej! - zaraportował Wiktor wskazując na zniszczony autobus w którym byli amerykańscy Marines.
Minęło prawie pół godziny, walki zaczynały ustępować. Dmitrij i jego oddział odnalazł Dimę i Kiryła, kryli się oni w małej restauracji ostrzeliwani przez francuzów i amerykanów.
- To nasi! - oznajmił Wiktor.
Oddział Dmitrija za pomocą dwóch granatów zlikwidował oddział kilkunastu wrogów. Dima i Kirył wyszli z budynku. Dima miał ciemno rude włosy i małą bliznę na policzku, podobną do tej, którą miał Dmitrij.
- W samą porę staruszku - rzekł niewzruszony Kirył.
- Witajcie. Wracajmy do domu - odpowiedział Dmitrij.
Po dwudziestu minutach przyleciało siedem dużych transportowych śmigłowców Mi-26 z eskortą trzech myśliwców. Jeden z rosyjskich śmigłowców został zestrzelony przez lecący Mirage-2000. Rosyjska maszyna straciła ogon i spadła do Sekwany.
- Ewakuujemy się! Zatankujemy w Austrii, wierzą nam że to nie my jesteśmy za to odpowiedzialni - poinformował pilot śmigłowca.
Wszyscy wsiedli na pokład śmigłowców, maszyny odleciały wystrzeliwując flary. Zmęczony Dmitrij zdjął hełm i usiadł obok Dimy.
- Gdzie Kirył? - spytał się Wiktor.
- Poleciał innym helikopterem. Szybko poszło tylko dużo ludzi straciliśmy. Dobrze że najważniejsze zabytki nienaruszone - Dmitrij zapalił papierosa firmy Lucky Strike.
- Wiedzieliśmy Łuk Triumfalny, troszkę uszkodzony ale stoi – odpowiedział jeden z żołnierzy siedzących obok Dmitrija.
- Doszły do nas słuchy że w zamachu tym zginęło ponad osiemdziesiąt tysięcy ludzi… - mówił przez radio Kirył.
- Niech Bóg ma ich w opiece – powiedział do siebie Dmitrij.



ZDRAJCA

Godzina 20:30, wojskowe lotnisko w Moskwie.

Sześć z siedmiu transportowych śmigłowców po długim locie wróciło do Rosji, dwa z nich miały uszkodzone silniki przez co lekko dymiły, nie utrudniło to jednak zbytnio w dotarciu na lotnisko.
Maszyny wylądowały na płycie lotniska. Na miejscu czekało niecierpliwie nich tuzin oficerów rosyjskiej armii. Z powodu dymiących silników, na lotnisku pojawiły się dwa wozy strażackie.
- Rozpętaliśmy pierdoloną wojnę! - krzyczał wnerwiony na wszystkich Wiktor.
- Za komunizmu to byliśmy potęgą nuklearną, teraz nie potrafimy obronić swoich bomb przed kradzieżą - rzekł jeden z żołnierzy.
Wszyscy wyszli z helikopterów, Dmitrij poszedł do śmigłowca w którym był Kirył.
- Nic ci nie jest po tym wybuchu? - zapytał się Dmitrij.
- Straciliśmy czterdziestu sześciu żołnierzy, trzy myśliwce i jeden śmigłowiec. Łącznie z załogami to będzie, pięćdziesiąt dwa! Tyle ludzi zginęło za mnie i za Dimę. No i za te dane o Salomonie. Cholera, przeżyłem wybuch nuklearny... – odpowiedział podenerwowany Kirył pijąc wódkę z piersiówki.
- Słuchajcie, PLR nie wykradło tych bomb tak po prostu. Ktoś im pomógł, jakiś zdrajca - poinformował wszystkich Dmitrij.
- Zdrajca? Moglibyście ze mną pójść? - zapytał się Kowalow który czekał na powrót komandosów.
- Tak, pułkowniku – Dmitrij poszedł z Kowalowem.
Dmitrij i Kowalow weszli do jednego z baraków. Tam stało się coś niespodziewanego, pułkownik Kowalow wyjął pistolet i spokojnym ruchem wycelował w stronę Dmitrija. Sytuacja była tragiczna, pułkownik zdradził.
- Towarzyszu, Dmitrij Władimirowicz Worszewski... - oznajmił nerwowym tonem Kowalow.
- Suczy syn! - krzyknął Dmitrij unosząc ręce do góry.
- Ani słowa o kradzieży bomb! Czy może chcecie zginąć w nieszczęśliwym wypadku?
- Rozpętaliście wojnę z NATO!
- Na razie mamy inne problemy - Kowalow schował pistolet i wyszedł z baraku.
Dmitrij milcząc poszedł do Wiktora i Kiryła, poszli do zbrojowni przebrać się. Następnie Dmitrij z Wiktorem poszli do samochodu.
- Słuchaj, atak w Los Angeles na ten wieżowiec, kradzież bomb atomowych. pułkownik Kowalow to tego dopuścił!
- Jest zdrajcą?
- Na to wychodzi. Podejrzewam też że Izrael współpracuje z PLR oraz z Kowalowem.
- Skąd wiesz że zdradził?
- Powiedział mi o tym, nie wiem czemu mnie nie zabił...
Nagle Dmitrij zauważył dwa czarne BMW które stały nieopodal, w środku aut siedziało po dwóch, podejrzanie wyglądających mężczyzn.
- Kurwa, podsłuchują nas? Ci w bumierach! - zapytał się Wiktor.
- Już po nas. To pewnie Mossad! – Dmitrij zapalił samochód.
Suzuki Dmitrija z piskiem opon ruszyło z parkingu lotniska, BMW ruszyły za ich autem. Dmitrij pędził jak najszybciej. Po szerokich ulicach Moskwy trochę trudniej się teraz jeździło, bo prawie każdy mógł tu mieć samochód, a policjanci nie pilnowali już środkowych pasów ruchu na szerokich prospektach. Auta wjechały na miejską autostradę. Dmitrij o mały włos nie zderzył się z jadącym tirem. Czarne auta próbowały taranować samochód Dmitrija – bez powodzenia. Jeden z samochodów napastników wbił się w barierkę na drodze i koziołkując, rozbił się o jadącą z nad przeciwka śmieciarkę. Dwaj szpiedzy zginęli w wypadku, został już tylko jeden samochód.
Suzuki zjechało z autostrady, następnie Dmitrij zastosował manewr PIT, polegający na uderzenie tylnym rogiem zderzaka w przedni zderzak uciekiniera. Samochód szpiegów uderzył w słup. Dmitrij wysiadł z auta. Następnie wyjął zza marynarki pistolet i zastrzelił jednego z wrogów, który wychodził z samochodu.
- Ręce do góry! - krzyknął Dmitrij.
Drugi agent podniósł ręce do góry i wyszedł z samochodu. Wiktor także wyszedł z auta.
- Wiktor! Dzwoń do Izotowa!
- Skurwysyny! - krzyknął pojmany szpieg.
- Kto cię nasłał? Mów! – zapytał stanowczym tonem Dmitrij celując do szpiega pistoletem.
- Dobrze wiesz kto! - odpowiedział szpieg.
- Kowalow... - oznajmił pod nosem Dmitrij.
Wiktor wyjął komórkę i zadzwonił do generała Izotowa, po chwili przyjechał policyjny radiowóz.
- Rzuć broń! - krzyknął jeden z dwóch policjantów.
- Spokojnie! Jesteśmy ze Specnazu! - odparł Dmitrij pokazując dokumenty.
- Aresztowaliśmy agenta wrogiego wywiadu! Drugi zginął w strzelaninie - poinformował policjantów Wiktor.
Zaraz po tym przyjechał czarny mercedes, wielka limuzyna klasy S, z dwunastoma cylindrami niemieckiej mocy pod maską. Z samochodu wyszedł generał Izotow.
- Co się dzieje? - zapytał się zaciekawiony generał.
- Mamy szpiega, prawdopodobnie z Izraela! Było ich jeszcze trzech, ale zapadli w wieczny sen - odpowiedział Dmitrij.
- Aresztować go! I niech przyjedzie kontrwywiad! - rozkazał policjantom Izotow.
Policjanci zakuli w kajdanki szpiega i wsadzili go do radiowozu. Po kilku minutach przyjechały dwa kolejne radiowozy i ambulans.
- Zabierzcie trupa - powiedział Wiktor do ratowników medycznych którzy wyszli z karetki.
- Dobra robota, wiecie może kto ich nasłał? - spytał Izotow.
- Tak, to pułkownik Kowalow. Zdradził nas wszystkich! - odpowiedział poważnym tonem Dmitrij.
- Co pan wygaduje? - zapytał się zdziwiony Izotow.
- Sam mi to powiedział! - odparł Dmitrij.
- Cholera, zastanawiałem się czemu tak szybko odleciał z Moskwy...
- Odleciał? On uciekł! - krzyknął oburzony Wiktor.
- Jeszcze go dorwiemy, odpowie za to. Wychodzi na to że Izrael jest przeciwko nam... - powiedział zdenerwowany generał Izotow. Następnie wsiadł do samochodu i odjechał.
- Nic tu po nas, chodź - Wiktor spojrzał na Dmitrija.
Dmitrij i Wiktor wsiedli do auta i odjechali z miejsca zdarzenia.



ATAK

Godzina 16:30, Newski Prospekt, Petersburg.

Był słoneczny dzień, ulica była zakorkowana a chodniki roiły się od ludzi. Wszyscy jak zwykle śpieszyli się do pracy i transformacja od komunizmu do kapitalizmu niewiele tu zmieniła.
Tysiące ofiar z wczorajszego ataku, preludium III Wojny Światowej - wszystko przez Kowalowa, który ukrywał się w niewiadomym miejscu. Relacje Rosji z Zachodem jeszcze nigdy nie były aż tak złe od czasów Zimnej Wojny. Izrael nie przyznał się że wysłał do Rosji swoich szpiegów.
Dmitrij po wypiciu kawy z pobliskiej kawiarni, usiadł na ławce i spojrzał na kupioną gazetę, na pierwszej stronie było napisane ''USA i Francja wypowiadają wojnę Federacji Rosyjskiej. Rząd USA nazwał rosyjskie kondolencje z powodu wybuchu nuklearnego w Paryżu jako fałszywe''. Zaraz po tym nadjechała srebrna, nowa GAZ Wołga. W środku siedział generał Izotow, lecz tym razem był ubrany nie w mundur, jak zawsze, a w brązową marynarkę ze swetrem, tak jak Dmitrij.
- Dzień dobry - przywitał się przez okno Izotow.
- Witam, towarzyszu generale. Tym razem nie służbowym samochodem?
- Jestem tu prywatnie. Proszę do środka... - rzekł Izotow masując się po czole.
- Amerykanie i Francuzi są z nami w stanie wojny. Wszystko się pierdzieli - odpowiedział Dmitrij wsiadając do samochodu.
W aucie generała roznosił się zapach czosnku, na podłodze leżało kilka zgniecionych puszek po napojach energetycznych. A w radiu jakiś dziennikarz mówił o sytuacji politycznej między Rosją a Francją.
- Przez to gówno może dojść do III Wojny Światowej. Amerykanie zaczną wprowadzać tą swoją demokrację a my będziemy leżeć i kwiczeć. Za nimi pójdzie całe NATO, a za nami? To wszystko przez tego gnoja, Kowalowa.
Nagle zaczęła dzwonić komórka Izotowa, generał szybko odebrał telefon.
- Halo? Generał Iwan Izotow...
- Towarzyszu! Tutaj major Reznow z bazy w Abchazji, jesteśmy atakowani! Walą do nas z morza od kilkunastu minut!
- Co tam się dzieje?
- To są, Amerykanie! Dwa francuskie niszczyciele! Rozpoczęli inwazję!
- Jezu Chryste. Wysyłamy wsparcie! Trzymajcie się - Odparł Izotow po czym się rozłączył.
- Stało się to o czym rozmawialiśmy? - zapytał się zaniepokojony Dmitrij.
- Tak. Rosja jest atakowana. Jedziemy do jednostki! - odparł nerwowo generał.
W oczach Izotowa rozbłysły iskry. Generał ruszył z piskiem opon w kierunku bazy Specnazu. W radiowych wiadomościach usłyszeli ‘’Prezydent Francji na przemówieniu powiedział ''Francja pomści każdego zabitego człowieka w tym barbarzyńskim zamachu’’. Po kilku minutach dojechali do bazy, Izotow zaparkował auto na pobliskim strzeżonym parkingu i pośpiechem pobiegł z Dmitrijem do budynku, weszli do głównego pokoju w którym było dużo komputerów, radiostacji i oficerów łącznościowych.
- Zwołać Wojska Wewnętrzne, Straż Graniczną, wszystkich! Kaukaz jest atakowany przez NATO! - zakomenderował Izotow do wszystkich oficerów w pokoju dowodzącym.
Dmitrij przypomniał sobie jak ostatni raz walczył na terenie Rosji podczas zamachu terrorystycznego na szkołę w Biesłanie w 2004 roku. W ataku Czeczeńców zginęło wtedy 385 ludzi, w tym wiele dzieci. Po chwili do siedzącego na krześle Dmitrija przyszedł Kirył ubrany już w mundur.
- Czas na obronę kraju! - oznajmił poważnym tonem Kirył.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048

38
Czy tylko ja mam ochotę zacząć walić głową w ścianę jak to czytam?

Sorry, ale to jest jedna, wielka, nudna wyliczanka zdarzeń, z których żadne nie otrzymuje przykuwającego uwagę opisu. To tu, to tam wspomina się o tym, że miała miejsce jakaś akcja, pada jedna czy druga kwestia o tym gdzie są cele itp, po czym przeskakujemy "pół godziny później" w dwóch słowach wspomina się że zostały zestrzelone takie, a takie myśliwce - serio, kogo obchodzi jakie to były myśliwce, skoro nie ma to żadnego wpływu na nic? Gdybyś się pokusił o opis bitwy powietrznej to wtedy mogłoby to być istotne, ale ty po prostu jedziesz ze swoją wyliczanką, nie oglądając się na nic i nie wyciągając żadnych wniosków, z tego co ci powiedziano (na tym i na innych forach).
Wszyscy żołnierze wyskoczyli z samolotów, jeden z Su-47 został zestrzelony przez rakietę przeciwlotniczą, pilot nie zdążył się katapultować. Kolejne dwa myśliwce zostały strącone w walce z francuskimi samolotami.
- Zabijać tylko uzbrojone cele! - rzekł stanowczym głosem Dmitrij.
Wszyscy Rosjanie wylądowali. Dmitrij wylądował wśród wieżowców na skrzyżowaniu w biznesowej dzielnicy La Défense i chowając się za samochodem żandarmerii, zastrzelił dwóch francuskich żołnierzy którzy ostrzeliwali jego oddział.
Powyższy przykład dobrze to obrazuje: wyskoczyli, wylądowali, strącono jakieś myśliwce, zastrzelił jakichś żołnierzy i... co z tego? Zero emocji, zero czegokolwiek. To nie jest powieść, to jest conajwyżej rozpiska, suchy plan wydarzeń, w którym występują wycięte z kartonu makiety udające ludzi. Gdybym musiał przeczytać całość, pewnie płakałbym nad tym z rozpaczy. Na szczęście nie muszę.

PS. jedyną okolicznością łagodzącą jakiej jestem się w stanie dopatrzyć, jest twój wiek.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

40
Tak, wiem. Poprawiasz, a przy okazji kolejnej części serwujesz powtórkę z rozrywki i dokładnie te same problemy.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

41
MrTank pisze:Przecież wiesz że ja zawsze daję poprawioną wersję tak więc przez te 14 dni poprawię i dodam więcej emocji i wgl :)
No to źle. Nie chodzi o to, żebyś wrzucił na Wery surowy fragment i inni odwalali za Ciebie robotę, wskazując co jest do poprawy. Szczególnie, że to już Twój 4 tekst i w zasadzie, za każdym razem są te same błędy.

Co do samego opowiadania...dużo błędów składniowych, ortograficznych i interpunkcyjnych.
Tekst nijaki, zero emocji, a w końcu mamy do czynienia z III WŚ.

Myślę, że jednak dobrze rokujesz. Masz oczywiście przed sobą wiele stron do napisania, zanim Twoje teksty będzie się czytać z prawdziwą przyjemnością.
"Idź więc, są światy inne niż ten."

---

"If you don't believe in even the possibility of magic, you'll never ever find it."

42
Wiem, ale... Te fragmenty były napisane już dawno, jeszcze jak udzielałem się na Podziemiu Opowiadań. Następnych fragmentów nie napisałem jeszcze, także kolejne dam już napisane uwzględniając Wasze uwagi, ale najpierw poprawię do granic możliwości Ten fragment.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048

''Eskalacja'' Część 4. [Poprawione]

43
CZĘŚĆ 3 CZĘŚĆ 2 CZĘŚĆ 1



PARYŻ

Godzina 15:21, Kreml Moskiewski.

Dmitrij, Wiktor i inni oficerowie wyjechali windą na dwór. Prezydent zdecydował aby wysłać do Francji, rosyjskich spadochroniarzy z zadaniem uratowania Kiryła i Dimy, którzy znaleźli dokumenty o pewnym terroryście, Salomonie.
- Jedziemy na lotnisko! - krzyknął Dmitrij wsiadając do swojego samochodu.
- Jeśli zginą zanim dotrzemy do Francji, to co? - zapytał się niepewnie Wiktor, wsiadając z Dmitrijem do samochodu.
- To będzie źle.
Wiktor i Dmitrij dojechali na teren wojskowego lotniska na przedmieściach Moskwy i szybko legitymując się wartownikom przy bramie, pobiegli do zbrojowni. Przebrali się w bojowe mundury w kamuflażu Gorka. W szatni było bardzo ciasno. Wszyscy w pośpiechu wzięli karabiny, kamizelki kuloodporne i założyli hełmy i kominiarki.
- Kirył zrobił by dla nas to samo! Ruszać dupy i do samolotów! - krzyknął wnerwiony Dmitrij trzymając w ustach papierosa.
Dmitrij, Wiktor oraz inni spadochroniarze weszli na pokład transportowca, Antonowa-124. Trzy transportowce wystartowały z eskortą sześciu myśliwców Su-47 Berkut, które niedawno zostały wprowadzone do służby. W każdym z trzech Antonowów znajdowało się po pięćdziesiąt skoczków.
Dmitrij nie mógł uwierzyć w to, co się teraz dzieje. Jeszcze wczoraj, nikomu nie przyszło do głowy żeby stolica Francji, stała się miejscem pierwszej bitwy między siłami Rosji i NATO. Lecz przez kryzys na Ukrainie, relacje z zachodem były bardzo napięte, mimo że to NATO potajemnie pozwoliło Polsce zająć Lwów. NATO i Unia Europejska była przekonana że to Rosjanie doprowadzili do tej potwornej zbrodni, w której zginęły tysiące ludzi. Prócz tego, Dmitrij zastanawiał się czy to nie jakiś zdrajca pomógł PLR, skraść bomby atomowe. Wiktora też zastanawiał fakt zamachu terrorystycznego w Los Angeles. To nie mógł być przypadek, że akurat dziś, gdy doszło do eksplozji bomby nuklearnej zdetonowanej przez irańskich terrorystów współpracujących z Państwem Islamskim, Al-Kaida porwała pasażerskiego Boeinga i skróciła najwyższy wieżowiec w mieście o dziewięć kondygnacji. Ten wybuch nuklearny był największym zamachem terrorystycznym w Paryżu od czasu strzelaniny w redakcji tygodnika Charlie Hebdo.
Rosyjskie samoloty uzyskały zgodę na przelot nad terytorium Słowacji, Austrii i Szwajcarii aby dotrzeć do Francji.
Po długim locie i zestrzeleniu kilku francuskich myśliwców Mirage-2000 i Rafale M, piloci ujrzeli panoramę Paryża. Wszyscy przygotowali się do skoku, w mieście były wyłącznie wojska francuskie i amerykańskie, cywile zostali ewakuowani. Na ulicach stały porozbijane policyjne auta, Dmitrij przypomniał sobie wojnę w Gruzji w 2008 roku, kiedy to desantował się na spadochronie w pewnym mieście przy granicy rosyjskiej.
- Rozpoczynamy desant! - rozkazał dowódca.
Wszyscy żołnierze z niepewnością ale jednocześnie z chęcią uratowania towarzyszy, wyskoczyli z samolotów. Nad Paryżem zaczęła się największa walka powietrzna w Europie Zachodniej od czasów II wojny światowej. Jeden z rosyjskich myśliwców został zestrzelony przez rakietę przeciwlotniczą, pilot nie zdążył się katapultować. Na niebie zjawiła się eskadra ''Belfort'' stacjonująca w mieście Reims, przybyli oni na pomoc paryskim jednostkom. Francuskie samoloty z tej eskadry strąciły dwa rosyjskie myśliwce, lecz Rosjanie szybko odparli atak Francuzów. Wraki samolotów pospadały na ulice miasta.
- Zabijać tylko uzbrojone cele! - powiedział do mikrofonu podłączonego z krótkofalówką Dmitrij opadając na spadochronie.
Wszyscy Rosjanie wylądowali. Dmitrij wylądował wśród wieżowców na skrzyżowaniu w biznesowej dzielnicy La Défense i chowając się za samochodem żandarmerii, zastrzelił dwóch francuskich żołnierzy którzy ostrzeliwali z ręcznych karabinów maszynowych jego oddział.
- Trzymamy się z dala od strefy zero! Nie chcecie być napromieniowani - zakomenderował Dmitrij.
Wszędzie panowały zacięte walki, na ulice wyjechało kilka francuskich i amerykańskich czołgów, lecz większość z nich zostały zniszczone od ataków myśliwców. Część rosyjskich komandosów, aby odwrócić uwagę szturmujący amerykanów, pozajmowała pozycje na stacji paryskiego metra gdzie toczyły się najostrzejsze walki na krótkim dystansie, czasami dochodziło nawet do walk wręcz.
- Dwa czołgi, północ, pięćdziesiąt metrów! - krzyknął jeden z rosyjskich spadochroniarzy.
- Jeszcze niedawno nie byliśmy wrogami... - pomyślał Dmitrij.
- Cele na godzinie dwunastej! - zaraportował Wiktor wskazując na zniszczony autokar w którym byli amerykańscy Marines.
Minęło trochę czasu, walki zaczynały ustępować, francuska armia nie była przygotowana na taki atak co ułatwiło zadanie Rosjanom. Dmitrij i jego oddział odnalazł Dimę i Kiryła, kryli się oni w małej restauracji ostrzeliwani przez Francuzów i Amerykanów.
- To nasi! - oznajmił Wiktor.
Oddział Dmitrija za pomocą dwóch granatów odłamkowych zlikwidował oddział kilkunastu wrogów. Dima i Kirył wyszli z budynku. Dima miał ciemno rude włosy i małą bliznę na policzku, podobną do tej, którą miał Dmitrij.
- W samą porę staruszku - rzekł niewzruszony Kirył.
- Witajcie. Wracajmy do domu - odpowiedział Dmitrij.
Po około dwudziestu minutach przyleciało siedem dużych transportowych śmigłowców Mi-26 z eskortą trzech myśliwców. Jeden z rosyjskich śmigłowców został zestrzelony przez lecący Mirage-2000. Rosyjska maszyna straciła ogon i z hukiem spadła do Sekwany.
- Ewakuujemy się! Zatankujemy w Austrii, wierzą nam że to nie my jesteśmy za to odpowiedzialni - poinformował pilot śmigłowca.
Wszyscy wsiedli na pokład śmigłowców, maszyny odleciały wystrzeliwując flary. Zmęczony Dmitrij zdjął hełm i usiadł obok Dimy wpatrując się w widok zdemolowanych ulic.
- Gdzie Kirył? - spytał się Wiktor.
- Poleciał innym helikopterem. Szybko poszło tylko dużo ludzi straciliśmy. Dobrze że najważniejsze zabytki nienaruszone - Dmitrij zapalił papierosa firmy Lucky Strike.
- Wiedzieliśmy Łuk Triumfalny, troszkę uszkodzony ale stoi - odpowiedział jeden z żołnierzy siedzących obok Dmitrija.
- Doszły do nas słuchy że w zamachu tym zginęło ponad osiemdziesiąt tysięcy ludzi - oznajmił przez radio Kirył.
- Niech Bóg ma ich w opiece - powiedział do siebie Dmitrij.



ZDRAJCA

Godzina 20:30, wojskowe lotnisko w Moskwie.

Sześć z siedmiu transportowych śmigłowców po długim locie wróciło do Rosji, dwa z nich miały uszkodzone silniki przez co lekko dymiły, nie utrudniło to jednak zbytnio w dotarciu na lotnisko.
Maszyny wylądowały na płycie lotniska. Na miejscu czekało niecierpliwie nich tuzin oficerów rosyjskiej armii i wywiadu. Z powodu dymiących silników, na lotnisku pojawiły się dwa wozy strażackie.
Opinia publiczna jeszcze nie wiedziała o rosyjskich oddziałach na terenie Francji, wszyscy zwracali uwagę jedynie na wybuch nuklearny i zamach w Los Angeles.
- Rozpętaliśmy pierdoloną wojnę! - krzyczał wnerwiony na wszystkich Wiktor.
- Nie potrafimy obronić swoich bomb przed kradzieżą - rzekł jeden z żołnierzy.
Wszyscy wyszli z helikopterów, Dmitrij poszedł do śmigłowca w którym był Kirył.
- Nic ci nie jest po tym wybuchu? - zapytał się Dmitrij.
- Straciliśmy czterdziestu sześciu żołnierzy, trzy myśliwce i jeden śmigłowiec. Łącznie z załogami to będzie, pięćdziesiąt dwa! Tyle ludzi zginęło za mnie i za Dimę. No i za te dane o Salomonie. Cholera, przeżyłem wybuch nuklearny... - odpowiedział podenerwowany Kirył pijąc wódkę z piersiówki.
- Słuchajcie, PLR nie wykradło tych bomb tak po prostu. Ktoś im pomógł, jakiś zdrajca - poinformował wszystkich Dmitrij.
- Zdrajca? Moglibyście ze mną pójść? - zapytał się Kowalow który czekał na powrót komandosów.
- Tak, pułkowniku - Dmitrij poszedł z Kowalowem.
Dmitrij i Kowalow weszli do jednego z baraków. Tam stało się coś niespodziewanego, pułkownik Kowalow wyjął pistolet i spokojnym ruchem wycelował w stronę Dmitrija. Sytuacja była tragiczna, pułkownik zdradził.
- Towarzyszu, Dmitrij Władimirowicz Worszewski... - oznajmił nerwowym tonem Kowalow.
- Sukinsynu! - krzyknął Dmitrij unosząc ręce do góry.
- Ani słowa o kradzieży bomb! Czy może chcecie zginąć w nieszczęśliwym wypadku?
- Rozpętaliście wojnę z NATO!
- Na razie mamy inne problemy - Kowalow schował pistolet i wyszedł z baraku.
Dmitrij milcząc poszedł do Wiktora i Kiryła, poszli do zbrojowni przebrać się. Następnie Dmitrij z Wiktorem poszli do samochodu.
- Słuchaj, atak w Los Angeles na ten wieżowiec, kradzież bomb atomowych. pułkownik Kowalow to tego dopuścił!
- Jest zdrajcą?
- Na to wychodzi. Podejrzewam też że Izrael współpracuje z PLR oraz z Kowalowem.
- Skąd wiesz że zdradził?
- Powiedział mi o tym, nie wiem czemu mnie nie zabił...
Nagle Dmitrij zauważył dwa czarne BMW które stały nieopodal, w środku aut siedziało po dwóch, podejrzanie wyglądających mężczyzn.
- Kurwa, podsłuchują nas? Ci w bumierach! - zapytał się Wiktor.
- Już po nas. To pewnie Mossad! - Dmitrij zapalił samochód.
Suzuki Dmitrija z piskiem opon ruszyło z parkingu lotniska, BMW ruszyły za ich autem. Dmitrij pędził jak najszybciej. Po szerokich ulicach Moskwy trochę trudniej się teraz jeździło, bo prawie każdy mógł tu mieć samochód, a policjanci nie pilnowali już środkowych pasów ruchu na szerokich prospektach. Auta wjechały na miejską autostradę. Dmitrij o mały włos nie zderzył się z jadącym tirem. Czarne auta próbowały taranować samochód Dmitrija - bez powodzenia. Jeden z samochodów napastników wbił się w barierkę na drodze i koziołkując, rozbił się o jadącą z nad przeciwka śmieciarkę. Dwaj szpiedzy zginęli w wypadku, został już tylko jeden samochód.
Suzuki zjechało z autostrady, następnie Dmitrij zastosował manewr PIT, polegający na uderzenie tylnym rogiem zderzaka w przedni zderzak uciekiniera. Samochód szpiegów uderzył w słup. Dmitrij wysiadł z auta. Następnie wyjął zza marynarki pistolet i zastrzelił jednego z wrogów, który wychodził z samochodu.
- Ręce do góry! - krzyknął Dmitrij.
Drugi agent podniósł ręce do góry i wyszedł z samochodu. Wiktor także wyszedł z auta.
- Wiktor! Dzwoń do Izotowa!
- Skurwysyny! - krzyknął pojmany szpieg.
- Kto cię nasłał? Mów! - zapytał stanowczym tonem Dmitrij celując do szpiega pistoletem.
- Dobrze wiesz kto! - odpowiedział szpieg.
- Kowalow... - oznajmił pod nosem Dmitrij.
Wiktor wyjął komórkę i zadzwonił do generała Izotowa, po chwili przyjechał policyjny radiowóz.
- Rzuć broń! - krzyknął jeden z dwóch policjantów.
- Spokojnie! Jesteśmy ze Specnazu! - odparł Dmitrij pokazując dokumenty.
- Aresztowaliśmy agenta wrogiego wywiadu! Drugi zginął w strzelaninie - poinformował policjantów Wiktor.
Zaraz po tym przyjechał czarny mercedes, wielka limuzyna klasy S, z dwunastoma cylindrami niemieckiej mocy pod maską. Z samochodu wyszedł generał Izotow.
- Co się dzieje? - zapytał się zaciekawiony generał.
- Mamy szpiega, prawdopodobnie z Izraela! Było ich jeszcze trzech, ale zapadli w wieczny sen - odpowiedział Dmitrij.
- Aresztować go! I niech przyjedzie kontrwywiad! - rozkazał policjantom Izotow.
Policjanci zakuli w kajdanki szpiega i wsadzili go do radiowozu. Po kilku minutach przyjechały dwa kolejne radiowozy i ambulans.
- Zabierzcie trupa - powiedział Wiktor do ratowników medycznych którzy wyszli z karetki.
- Dobra robota, wiecie może kto ich nasłał? - spytał Izotow.
- Tak, to pułkownik Kowalow. Zdradził nas wszystkich! - odpowiedział poważnym tonem Dmitrij.
- Co pan wygaduje? - zapytał się zdziwiony Izotow.
- Sam mi to powiedział! - odparł Dmitrij.
- Cholera, zastanawiałem się czemu tak szybko odleciał z Moskwy...
- Odleciał? On uciekł! - krzyknął oburzony Wiktor.
- Jeszcze go dorwiemy, odpowie za to. Wychodzi na to że Izrael jest przeciwko nam... - powiedział zdenerwowany generał Izotow. Następnie wsiadł do samochodu i odjechał.
- Nic tu po nas, chodź - Wiktor spojrzał na Dmitrija.
Dmitrij i Wiktor wsiedli do auta i odjechali z miejsca zdarzenia.
Ostatnio zmieniony pn 09 lut 2015, 02:27 przez MrTank, łącznie zmieniany 1 raz.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048

44
MrTank pisze:Prezydent zdecydował aby wysłać do Francji, rosyjskich spadochroniarzy z zadaniem uratowania Kiryła i Dimy, którzy znaleźli dokumenty o pewnym terroryście, Salomonie.
MrTank pisze:Wszędzie panowały zacięte walki, na ulice wyjechało kilka francuskich i amerykańskich czołgów, lecz większość z nich zostały zniszczone od ataków myśliwców.
MrTank pisze:Minęło trochę czasu, walki zaczynały ustępować, francuska armia nie była przygotowana na taki atak co ułatwiło zadanie Rosjanom. Dmitrij i jego oddział odnalazł Dimę i Kiryła, kryli się oni w małej restauracji ostrzeliwani przez Francuzów i Amerykanów.
- To nasi! - oznajmił Wiktor.
Oddział Dmitrija za pomocą dwóch granatów odłamkowych zlikwidował oddział kilkunastu wrogów. Dima i Kirył wyszli z budynku. Dima miał ciemno rude włosy i małą bliznę na policzku, podobną do tej, którą miał Dmitrij.
- W samą porę staruszku - rzekł niewzruszony Kirył.
- Witajcie. Wracajmy do domu - odpowiedział Dmitrij.
MrTank, napisz opowiadanie. Nie powieść, tylko opowiadanie o tym, jak oddział komandosów uwalnia dwóch swoich kolegów. Bo w tym, co do tej pory napisałeś, nie ma odrobiny prawdopodobieństwa. Ja naprawdę chciałabym wiedzieć, jak to możliwe, że ci Rosjanie - spadochroniarze tak bez najmniejszych problemów odnajdują tych swoich kumpli. Paryż (w granicach miasta) liczy dwa miliony mieszkańców, natomiast aglomeracja paryska - dziesięć milionów. Wybuchła wojna, w mieście trwają walki. W takich warunkach, poszukiwanie dwóch facetów to zadanie zdecydowanie gorsze, niż szukanie igły w stogu siana. Tylko o tym można książkę napisać. A u Ciebie - szast, prast, już są, gdzieś tam sobie siedzieli, kumple ich dostrzegli, wszystko w porządku. W ten sposób rozkładasz całą akcję. Twoi bohaterowie nie mają żadnych przeszkód, żadnych problemów, nie muszą się wysilać i nie dzieje się nic, co mogłoby wciągnąć czytelnika. Zanim zaczniesz rzucać do boju całe armie, spróbuj ułożyć jakiś sensowny ciąg zdarzeń, które doprowadziłyby do uwolnienia dwóch uwięzionych szpiegów. A nie tak, że oni w dowolnie wybranym momencie sami wychodzą na ulicę, bo akurat ucichła strzelanina.
I zwracaj uwagę na prawdopodobieństwo zachowań.
MrTank pisze:Dmitrij i Kowalow weszli do jednego z baraków. Tam stało się coś niespodziewanego, pułkownik Kowalow wyjął pistolet i spokojnym ruchem wycelował w stronę Dmitrija. Sytuacja była tragiczna, pułkownik zdradził.
- Towarzyszu, Dmitrij Władimirowicz Worszewski... - oznajmił nerwowym tonem Kowalow.
- Sukinsynu! - krzyknął Dmitrij unosząc ręce do góry.
- Ani słowa o kradzieży bomb! Czy może chcecie zginąć w nieszczęśliwym wypadku?
- Rozpętaliście wojnę z NATO!
- Na razie mamy inne problemy - Kowalow schował pistolet i wyszedł z baraku.
Dmitrij milcząc poszedł do Wiktora i Kiryła, poszli do zbrojowni przebrać się. Następnie Dmitrij z Wiktorem poszli do samochodu.
- Słuchaj, atak w Los Angeles na ten wieżowiec, kradzież bomb atomowych. pułkownik Kowalow to tego dopuścił!
- Jest zdrajcą?
- Na to wychodzi. Podejrzewam też że Izrael współpracuje z PLR oraz z Kowalowem.
- Skąd wiesz że zdradził?
- Powiedział mi o tym, nie wiem czemu mnie nie zabił...
Ja też nie wiem, czemu. Ale jeszcze bardziej nie wiem, jaki sens miała ta cała szopka z wymachiwaniem pistoletem. Albo by ten pułkownik zastrzelił Dmitrija, albo w ogóle nie reagował na jego wcześniejsze słowa. Jeśli główny bohater jest Tobie potrzebny do dalszej akcji, więc musi przeżyć, to go nie pakuj w tak nieprawdopodobne sytuacje.

O języku i narracji można by długo pisać, ale nie mam tyle cierpliwości. Więc tylko parę uwag.
MrTank pisze:- Rzuć broń! - krzyknął jeden z dwóch policjantów.
- Spokojnie! Jesteśmy ze Specnazu! - odparł Dmitrij pokazując dokumenty.
Zdanie wykrzyknikowe wyraźnie wskazuje, że ktoś mówi podniesionym tonem. nie musisz tego powtarzać w didaskaliach.
Drugie zdanie jest odpowiedzią, to wynika z konstrukcji dialogu. Czyli znowu nie musisz tego potwierdzać. I dlatego ten fragment mógłby wyglądać tak:
- Rzuć broń! - polecił jeden z policjantów.
- Spokojnie! Jesteśmy ze Specnazu! - Dmitrij pokazał dokumenty.
MrTank pisze:Z samochodu wyszedł generał Izotow.
- Co się dzieje? - zapytał się zaciekawiony generał.
Jakby nie był zaciekawiony, toby nie zapytał. I nie SIĘ! Ja się ciebie pytam to kolokwializm, który możesz włożyć w usta któregoś z bohaterów, ale nie może występować w narracji ani atrybucji dialogów!
Z samochodu wyszedł generał Izotow.
- Co tu się dzieje? (- zapytał)
MrTank pisze:Po kilku minutach przyjechały dwa kolejne radiowozy i ambulans.
- Zabierzcie trupa - powiedział Wiktor do ratowników medycznych którzy wyszli z karetki.
Podkreślone - zbędne. Wiadomo, że jeśli przyjeżdża radiowóz i ambulans, to ratownicy nie wyjdą z radiowozu.
A poza tym, karetki nie zabierają nieboszczyków.

Myślę, że z mojej strony to wystarczy.
Ostatnio zmieniony pn 09 lut 2015, 08:36 przez Rubia, łącznie zmieniany 2 razy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

45
To co piszesz, na razie nie nadaje się do czytania. W ogóle. Nie wiem czy kiedykolwiek będziesz pisał na poziomie druku, ale jeśli chcesz choć spróbować, musisz zmienić taktykę: zamiast pisać kolejne kiepskie opowiadanie, trzeba wrócić do podstaw. Znaczy do abecadła... Weź sobie jakąkolwiek książkę która Ci się podoba i podglądaj jak autor konstruuje zdania. Ile tam jest przymiotników, jak z czasownikami, czy są długie czy krótkie, jak to wygląda we fragmentach ( np. układ pięciu zdań: długie - krótkie - krótkie - długie - średnie). Później spróbuj paruzdaniowych opisów. Ludzi ( jak wyglądał spotkany na ulicy facet), budynków ( np. opisz budynek swojej szkoły itp.), wreszcie weź się za dialogi. Też niedługie. I ćwicz. No i poczytaj trochę na temat teorii pisania. Jakieś poradniki. Zobacz jak wyglądają teksty na wery, te chwalone i dobrze oceniane. I porównaj ze swoimi, wypunktuj różnice. To na początek. Za pół roku możesz spróbować napisać krótki tekst. Wcześniej nie ma sensu, to tylko strata czasu. Musisz nauczyć się chodzić zanim będziesz biegał. Na razi zasuwasz na czworakach :) I jeszcze jedno: jesteś młody, masz czas. To Twój atut. Jeśli połączysz go z pracowitością i odrobiną zdrowego rozsądku, to kto wie? Aha, jeszcze jedno: jeśli interesuje Cię sensacja, czytaj książki sensacyjne, ale te dobre: Trevaniana, Suworowa, Halla, Forsytha, Archera. Może coś Hammeta czy Chandlera.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

46
Ok, za 14 dni stawię fragment napisany od nowa. Przede wszystkim poprawię powtórzenia typu, ''zapytał'' ''spytał'' ''rzekł'' i poprawię też fragment z szukaniem tych dwóch agentów aby było bardziej prawdopodobne.
[img]http://podziemieopowiadan.pl/bannery/userbar.png[/img]

Mój kanał na YouTube: https://www.youtube.com/channel/UC6Jb-D ... 0C_FXRulNA

Moja powieść:
http://www.weryfikatorium.pl/forum/view ... hp?t=16751
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=17048
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron