91

Latest post of the previous page:

Zaqr pisze: Niektórych rzeczy nie da się opisać analogicznie, a zapożyczanie będzie widoczne, bo po prostu będzie sztuczne i nigdy nie wyjdzie poza ramy zapożyczenia.
Co komu po opisie śniegu, skoro sam nigdy go nie widział. Nie będzie wiedział, że śnieg może być sypki, mokry czy zbrylony. On będzie używał tylko tego śniegu, który był opisany.
Dla innych osób, które nie odczuły śniegu - opis może być wspaniały.
Dla każdego, kto choćby zetknął się ze śniegiem - opis będzie śmieszny/żałosny/po prostu sztuczny.
Bardzo dobry przykład.

[ Dodano: Śro 10 Gru, 2014 ]
A skrajny przypadek: jak opisać umieranie?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

92
Marcin Dolecki pisze:Dla każdego, kto choćby zetknął się ze śniegiem - opis będzie śmieszny/żałosny/po prostu sztuczny.
albo nie... będzie oryginalny i dziwny. Ba niesamowity! (jak w SF/fantasy opis świata - byle talent był do opisywania)

[ Dodano: Śro 10 Gru, 2014 ]
Marcin - zrób sobie doświadczenie: opisz coś czego nie widziałeś - to jest dziwnie zmienne, ale się nie rusza. Gdy tego dotykasz, to chichocze.
Ostatnio zmieniony śr 10 gru 2014, 23:26 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

93
Fantastyka to trochę inna sprawa, bo nikt nie miał do czynienia z opisywanym przez autora "śniegiem", więc może on pozwolić sobie na więcej i zacząć bawić się w tworzenie od podstaw, uczenie czytelnika całego świata.

Ale czy autor, myśląc o swoich przyszłych czytelnikach, odważyłby się pisać o tym, czego nigdy nie przeżył, a każdy czytelnik tak? Czy można pisać ze świadomością niewiedzy, którą każdy czytelnik zauważy?

95
Zaqr pisze:Fantastyka to trochę inna sprawa, bo nikt nie miał do czynienia z opisywanym przez autora "śniegiem", więc może on pozwolić sobie na więcej i zacząć bawić się w tworzenie od podstaw, uczenie czytelnika całego świata.
i to jest najbardziej złudne dla początkujących - to ich gwóźdź do trumny ich tekstu, gdy nie zaczną myśleć językiem a nie wyobraźnią myślną. Polecam Wizję lokalną Lema - on tam to tłumaczy, co się dziele z języku.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

96
Pisarze chrześcijańscy straszący wyobrażeniami cierpień piekielnych często wykorzystywali opisy depresji lub okropności wojny. Ale czy w ogóle można przedstawić w literaturze bolesne trwanie bez końca?
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

97
Marcin Dolecki pisze: Ale czy w ogóle można przedstawić bolesne trwanie bez końca?
Radosne trwanie bez końca też trudno byłoby przedstawić, więc wizje niebiańskiej szczęśliwości są znacznie mniej rozbudowane i szczególowe, niż wizje cierpień pośmiertnych ;D Poza tym, imaginarium takie czas uwzględnia, owszem, ale raczej dość deklaratywnie, natomiast przedmiotem opisu było zwykle to, co jest postrzegane zmysłami. A to most nad rwącą rzeką, a to jezioro ognia czy jakieś przeraźliwie cuchnące bagno - więc to akurat działa na czytelnika...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

98
Radosne trwanie bez końca zawsze wydawało mi się mniej dynamiczne niż wieczne bolesne cierpienie.
Pisarze kościelni pisali o emocjach, które były im niedostępne (wątpliwe, czy są one komukolwiek dostępne, ale to oddzielna kwestia). Posiłkowali się porównaniami, ale - moim zdaniem - tworzyli, poszukując po omacku środków literackiego wyrazu.
Ostatnio zmieniony śr 10 gru 2014, 23:57 przez Marcin Dolecki, łącznie zmieniany 2 razy.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

99
Jak chcecie - mogę wkleić coś w rodzaju analizy... (z pracy nad literacką manipulacją)
(dla niektórych może być nudne)

„Istoty ludzkie nie żyją wyłącznie w świecie obiektywnym, ani też w świecie działalności społecznej w potocznym rozumieniu, ale w znacznym stopniu zdane są na łaskę tego języka, który stał się środkiem porozumiewania w ich społeczeństwie” – twierdzenie Sapira,
Lem to ukazuje: odwzorowanie w języku własnej rzeczywistości, jako fiasko opisu nieznanego.
Ale to działa na korzyść w obie strony - w ogóle umiemy opisać nieznane
Ostatnio zmieniony czw 11 gru 2014, 00:04 przez Natasza, łącznie zmieniany 3 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

100
Zaqr pisze:Ale czy autor, myśląc o swoich przyszłych czytelnikach, odważyłby się pisać o tym, czego nigdy nie przeżył, a każdy czytelnik tak? Czy można pisać ze świadomością niewiedzy, którą każdy czytelnik zauważy?
Na przykład: głuchy od urodzenia o muzyce? To jest chyba dość abstrakcyjna sytuacja, gdyż osobom takim brakuje odpowiedniego aparatu pojęciowego. Co może dla nich oznaczać chociażby czystość dźwięku?
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

101
Teraz literatura tego typu nie cieszyłaby się zbytnią popularnością, ale była tworzona prawie przez 2000 lat. Nawet jeśli piekło nie jest realne, realne były problemy pisarzy kościelnych, którzy zmagali się z językiem i własnymi oraz cudzymi imaginacjami.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

102
Marcin Dolecki pisze:Pisarze kościelni pisali o emocjach, które były im niedostępne (wątpliwe, czy są one komukolwiek dostępne, ale to oddzielna kwestia). Posiłkowali się porównaniami, ale - moim zdaniem - tworzyli, poszukując po omacku środków literackiego wyrazu.
Wiesz, ja czytałam rozmaite takie wizje, szukając w nich motywów zaczerpniętych ze świata realnego. I na przykład u Savonaroli znalazłam opis raju (niebiańskiego), który był ogrodem, ale wszystkie kwiaty i wszystkie zwierzęta były tam białe. Bo nieskażone grzechem. Więc jakoś pobożni mężowie sobie radzili, wykorzystując choćby taką prostą symbolikę :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

103
Jeden z najbardziej sugestywnych opisów piekła w literaturze katolickiej przedstawił św. Alfons Liguori (wiele prac zaliczanych do sado-maso wypada blado w zestawieniu z jego wyobrażeniami). Fragment tego tekstu zacytował m.in. Umberto Eco w Historii brzydoty. Nie będę podawał linku, bo scenka jest wybitnie nieprzyjemna, a zbliża się noc :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

104
Przypomnę sobie przy dziennym świetle ;D Ale mi wystarcza choćby wizja rycerza Tundala. Tylko że, no właśnie, te wszystkie wizje zaświatów tworzy się per analogiam, potęgując odrażające/pociągające zjawiska ze świata realnego. Mało tam pierwiastków wykraczających poza zasób doświadczeń codziennych, chyba że visio beatifica jako roztapianie się w świetle. Zdecydowanie ziemskie są te zaświaty. I zawsze gdzieś w tle przewija się stwierdzenie, że nie sposób wypowiedzieć albo opisać... Jakby język był ułomny, nie dostosowany do przekazania tego, co ogarniają zmysły.
Ostatnio zmieniony czw 11 gru 2014, 00:23 przez Rubia, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

105
Rubia pisze:Zdecydowanie ziemskie są te zaświaty.
i wszystkie "wszechświaty" literackie
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

106
Bo chyba trudno byłoby inaczej, jeśli autora i czytelnika mają łączyć emocje, a nie wstęga Moebiusa :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Wróć do „Jak pisać?”