Indywidualny sposób wypowiadania się (żeby już nie mówić o stylu) to jedna sprawa. Druga, to możliwość uzyskania lepszych efektów w ramach tego zasobu sił i środków, jakimi właśnie dysponujemy.
Ja serio pisałam o tym, że ten tekst warto byłoby skrócić, usuwając z niego nadmiar słów, które są jedynie zbędnym obciążeniem narracji. Tutaj kilka przykładów, które możesz potraktować jako
pars pro toto.
gieferg pisze:Najpierw dał się słyszeć 1. dźwięk łamanych gałęzi, krzyki, rżenie koni. Potem 2. sylwetki jeźdźców pojawiły się między drzewami, rozległo się głośne szczekanie. Mieszkańcy lasu 3. , zaniepokojeni nagłym zamieszaniem rzucili się do ucieczki. Ptaki z krzykiem zerwały się do lotu, drobne zwierzęta, 4. które miały taką możliwość, zaszyły się w swych norach, wiewiórki śmignęły ku górze, ku koronom drzew. Dziki, kręcące się u podnóża wielkiego dębu, ruszyły pędem 5. w przeciwnym kierunku od tego, z którego nadchodziły niepokojące dźwięki.
1.
Trzask łamanych gałęzi. Krzyki, rżenie koni, szczekanie psów - to wszystko są dźwięki. Różnicujesz je, więc i gałęziom też by się należało.
2. Dlaczego nie:
jeźdźcy pojawili się?
3. Oczywista oczywistość.
4. J. w. Jakby nie miały możliwości, toby się nie zaszyły.
5.
ruszyły pędem jak najdalej od źródła hałasu. W przeciwnym kierunku od tego, z którego... to już naprawdę za wiele.
gieferg pisze:konni za nimi, jeden, drugi, trzeci… 1. Zamieszanie nie sprzyjało ich zliczeniu. Większość z nich przemknęła przez polanę nie zatrzymując się ani na chwilę. Dopiero ostatnia trójka, poruszająca się znacznie ostrożniej, 2. dała mieszkańców lasu okazję, 3. na uważniejsze im się przyjrzenie. Dla wiewiórek nie miało większego znaczenia, 4. że wśród nich znalazły się osoby z całej grupy znacznie się wyróżniające.
1. Ich liczba nie ma w tym fragmencie żadnego znaczenia, więc po co ta informacja? Jeśli chciałeś podkreślić, że było ich wielu, wystarczyło napisać:
jeden, drugi, trzeci... Cały szereg. Albo:
Duża grupa.
2.
dała mieszkańcom lasu okazję... A tak w ogóle, miałam wrażenie, że mieszkańcy lasu wieli, gdzie pieprz rośnie i nie zależało im na wykorzystywaniu takiej okazji.
3.
żeby uważniej im się przyjrzeć, gdyż
okazja na im się przyjrzenie brzmi naprawdę niedobrze.
4. znalazły się wśród wiewiórek?
gieferg pisze:1. Ubiór jego, na który składał się bordowy płaszcz, zdobiony złotymi ćwiekami kaftan, spodnie skrojone do jazdy konnej i sięgające kolan buty wyszywane złotą nicią, wskazywał w sposób nie budzący wątpliwości na wysokie pochodzenie. 2. Podobnie sprawa się przedstawiała w przypadku jego towarzyszki.
1. Zbędne.
Bordowy płaszcz, [...] buty wyszywane złotą nicią wskazywały...
2. Nie, to nie sprawa się przedstawiała w przypadku, lecz ubiór. Lepiej brzmiałoby np:
Podobnie strojna była jego towarzyszka.
Poza tym, bogaty strój wskazuje po prostu na zamożność, która wcale nie jest tożsama z wysokim pochodzeniem! Pochodzenie podkreślają tarcze herbowe czy inne znaki, przypisane do stanu społecznego.
gieferg pisze:Po chwili oparła się na rękach, dźwigając się do pozycji klęczącej. Policzek piekł, lewa ręka bolała.
oparła się na rękach i uklękła, gdyż
dźwiganie się do pozycji klęczącej dobre jest w instruktażu fitness.
gieferg pisze:1.Pomyślała, iż chyba należy się cieszyć, że nie skończyło się to gorzej. Rozejrzała się, próbując ustalić gdzie jest i w którą stronę 2. powinna się teraz udać. W okolicy było tylko jedno jezioro, lecz było ono ogromne, a jego linia brzegowa nieregularna. 3. O ile zgubić się nie powinna, to już kwestia tego, ile czasu zajmie jej odnalezienie myśliwych pozostawała otwarta, a ewentualność samotnego powrotu nie zdawała się już zbytnio kusząca.
Zbyt rzadko korzystasz d dobrodziejstw mowy pozornie zależnej, co pozwala unikać zdń wielokrotnie złożonych, z tym karkołomnym
iż... że.... Wystarczyłoby:
Właściwie powinna się cieszyć, że nie skończyło się to gorzej.
2. W dwóch niedługich zdaniach czterokrotnie powtarzasz zaimek
się. Tu bez problemu można napisać:
w którą stronę powinna teraz pójść.
3. To brzmi jak wstawka z referatu. Takich referatowo-urzędniczych sformułowań jest w tym fragmencie znacznie więcej, a one bardzo obciążają tekst. Znowu sięgnęłabym po mowę pozornie zależną.
Zgubić się nie powinna, lecz jak daleko są myśliwi? Kiedy ją odnajdą? Wcale nie chciała samotnie wracać do zamku.
gieferg pisze:Zatrzymał wzrok na pobliskich szuwarach i zamarł.
Przedzierała się przez nie wysoka, humanoidalna postać o sięgających powierzchni wody kudłach
Obserwatorem jest łowczy, a nie współczesny dziennikarz na tropach yeti.
gieferg pisze:Kaslan rozpoznał suknię, ale i bez tego miał całkowitą pewność, co do tego, kogo niesie dziwadło.
...ale i bez tego miałby całkowitą pewność, kogo niesie dziwadło.
Ech, ta domyślność serca...
To z mojej strony tyle. Nie są to poważne błędy, gdyż z regułami gramatyki rozmijasz się rzadko, lecz raczej niezręczności, które niepotrzebnie komplikują narrację i odbierają jej żywość. Szkoda, gdyż relacje międzyludzkie i międzyhumanoidalne mają w sobie coś pociagającego.