31

Latest post of the previous page:

Thana pisze:Jeśli musisz dopowiadać i tłumaczyć "czym należy czytać", to znaczy, że napisałeś źle.
Nie muszę, a mogę - to różnica; utwór jest parabolą, a przez to funkcjonuje w dwóch płaszczyznach- jako samodzielny tekst lub jako tekst połączony z czymś do czego się odnosi
Thana pisze:Selfie - trywialne pójście na łatwiznę.
Nie Thana, nie. To wybór konwencji - absurdu. Pójście na łatwiznę to np. użycie z niczym niekojarzących się węgorzy w Twoim drablu (to tak żeby zilustrować różnicę między niedoróbką, a konwencją)

mrówka- to żaden podpis, nie znaczy nic, to tylko oryginalne określenie pokłonu - mogłem napisać, że skłonił się do ziemi, że padł na twarz itd. itp. ale chciałem opisać pokłon tak, jak jeszcze nie było
To nie lepiej było tombaku użyć w kontekście?
A kto strzela z tombaku? A gdyby miał ołów na tombak się zamieniać, to jaka korzyść/strata byłaby dla bohaterów? A książę chciał rozsmarować Cesarzową ołowiem, a ozłocił ją.

zdumiony jestem tym, co piszecie, ale wnioski zachowam dla siebie

32
Jest dobrze, jeszcze kilka stron i dowiemy się, co autor miał na myśli :)

ołów z jego armat ściekał po murach zmieniając się w złoto
Czyli nastąpiła transmutacja pośledniego metalu w szlachetny. Te mury są magiczne.

Ale można też odczytywać dosłownie, że książę po prostu załadował armaty złotem, ale czemu nie przebiły murów? Złoto jest twardsze od ołowiu.

Przy czytaniu metaforycznym też jest problem. Nie ma tu żadnej sugestii ozłocenia (złoto ścieka po murach). Za to są argumenty - kule, które okazują się złotem (prawdą, dobrem), ale nie mogą przebić się przez grube mury.

Tyle, że nijak nie pasuje to do reszty, a już zwłaszcza do imterpretacji podsuwanych przez Smoke'a.
Dlatego uważam, że ten drabble jest napisany niechlujnie. To nie mnogość interpretacji, tylko kompletny chaos.

Gebilis, dałoby się to napisać lepiej, ale najpierw trzeba się dowiedzieć, co Smoke chciał przekazać i spróbować to spisać ;)

/PS
Smoke, węgorze u Thany kojarzą się dość jednoznacznie z giętkimi, śliskimi (i smacznymi) stworami. Twoje skojarzenie z elektrycznymi bardzo mnie zaskoczyło.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

33
Jason pisze:ołów z jego armat ściekał po murach zmieniając się w złoto
Czyli nastąpiła transmutacja pośledniego metalu w szlachetny. Te mury są magiczne.
tak
Ale można też odczytywać dosłownie, że książę po prostu załadował armaty złotem, ale czemu nie przebiły murów? Złoto jest twardsze od ołowiu.
hm, dwie linijki wcześniej cytujesz fragment:
ołów z jego armat ściekał po murach zmieniając się w złoto
wybacz, jakiś poziom trzeba trzymać
Jason pisze:Nie ma tu żadnej sugestii ozłocenia (złoto ścieka po murach).
a myślałeś, że co? że Cesarzowa wyjdzie w biżuterii przetopionej z pocisków? złoto ścieka po murach Cesarzowej - a więc i przechodzi na jej własność - przy odrobinie dobrej woli wszystko będzie się zgadzać, natomiast jeśli się tej woli nie ma, to każdy utwór można zgnoić - znasz komentarze Swiętochowskiego do Lalki? - ja mniej cisnę forumowych grafomanów niż on cisnął Prusa - zastanów się o co Ci właściwie chodzi

dzięki gebilis za zrozumienie


dalej bawcie się sami

34
Ja z chęcią przeczytam, dlaczego ten tekst jest świetny i niemożliwy do niezrozumienia.

Staram się ci wskazać, gdzie interpretacja autora i czytelnika mogły się rozminąć i dlaczego. Co z tym zrobisz zależy od ciebie. Ja szerze nie wiedziałem o co tu chodzi, a teraz gdy wiem, dalej nie widzę tego w tekście.
Może powinieneś z tego zrobić miniaturę, do 5k znaków? ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

35
Pod mój gust to wywalić selfie, wywalić mrówki, wywalić czuprynę, dodać ciut arystokratycznego sznytu - tak lubianego przez Seph'a - i będzie mocna miniaturka.
Ale to selfie jest najlepsze. xd

Mam niezłą polewkę z tych, którzy próbują tekst ewidentnie symboliczny sprowadzić do trywialnego opisu sytuacji i dopiero wtedy po nim cisną, chociaż już nie ma po czym.

Propsy Smoke, dobre to.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

36
Sepryot pisze:Ale to selfie jest najlepsze. xd
Jeśli nie robisz sobie jaj to się mylisz, milordzie :)
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

37
Smoke pisze: Nie muszę, a mogę - to różnica; utwór jest parabolą, a przez to funkcjonuje w dwóch płaszczyznach- jako samodzielny tekst lub jako tekst połączony z czymś do czego się odnosi
Z powyższego wątku wynika, że jednak musisz. Dla wielu odbiorców tekst nie broni się samodzielnie. A uważam, że mógłby. Mógłbyś osiągnąć taki efekt, że dyskusja powyższa nie byłaby potrzebna. Zobacz, że nie było tego rodzaju dyskusji pod bitwą moją z Nataszą, chociaż obie zamieściłyśmy tam teksty, stanowiące pewnego rodzaju dialog między nami, z licznymi nawiązaniami do kwestii, które poruszałyśmy w rozmowach. Osobom, których przy tych rozmowach nie było, nie przeszkodziło to czytać obu utworów jako całkowicie odrębnych. I Ty też mogłeś tego drabelka napisać w taki sposób, że nikt by się nie przyczepił, czy zna dyskusję, czy też nie. Da się.
Smoke pisze:Nie Thana, nie. To wybór konwencji - absurdu.
A jakie jeszcze elementy utworu świadczą o tym, że świadomie dokonałeś takiego wyboru? Bo ja tu widzę raczej konwencję baśniową. I ten jeden element zaczerpnięty z innej rzeczywistości. To za mało, żeby uznać całość za osadzoną w konwencji. To jest trochę tak, jakbyś napisał miniaturę o kosmitach, wsadzając jednemu w łapę flaszkę "Żytniej" i uznał, że z tego powodu tekst jest dobry i jest "w konwencji absurdu", albowiem owa flaszka załatwia sprawę. Według mnie, to łatwy popis, brak dyscypliny, nie konwencja.

Smoke pisze: Pójście na łatwiznę to np. użycie z niczym niekojarzących się węgorzy w Twoim drablu

Naprawdę nie widziałeś nigdy węgorza? :)
Smoke pisze: mrówka- to żaden podpis, nie znaczy nic, to tylko oryginalne określenie pokłonu - mogłem napisać, że skłonił się do ziemi, że padł na twarz itd. itp. ale chciałem opisać pokłon tak, jak jeszcze nie było

Nie znaczy nic? Czyli napisałeś byle co, byle słówka się zgadzały? I wygłaszasz tyrady o precyzji?

To nie lepiej było tombaku użyć w kontekście?
Smoke pisze:A kto strzela z tombaku? A gdyby miał ołów na tombak się zamieniać, to jaka korzyść/strata byłaby dla bohaterów? A książę chciał rozsmarować Cesarzową ołowiem, a ozłocił ją.
Akurat z tombakiem to, moim zdaniem, zły pomysł. Bo problem nie tkwi w złocie samym w sobie. Chodzi o to, o czym wspomniał Romek: przemiana ołowiu w złoto to bardzo mocny, osadzony w kulturze symbol. A tu został użyty jakby bez znajomości całego sensu, jaki ten motyw ze sobą niesie. Rozwinąć się nie za bardzo go da (chociaż Romek twierdzi, że się da, ale ja wątpię), a użycie w takim kontekście wygląda na ignorancję, wiesz, tak trochę jakbyś nie odróżniał krucyfiksu od plastikowego młotka.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

38
Thana pisze:Dla wielu odbiorców tekst nie broni się samodzielnie
Nazywam się Milijon – bo za miliony kocham i cierpię katusze”
Thana pisze:Zobacz, że nie było tego rodzaju dyskusji pod bitwą moją z Nataszą, chociaż obie zamieściłyśmy tam teksty, stanowiące pewnego rodzaju dialog między nami, z licznymi nawiązaniami do kwestii, które poruszałyśmy w rozmowach.
Nie przeceniasz swojej roli?
W jednym masz racę ta dyskusja to przelewanie z pustego w próżne.
I w sumie żal mi was - próbujecie udowodnic - i tu pytanie: co właściwie chcecie udowodnić?... ;(

[ Komentarz dodany przez: ithilhin: Pon 22 Gru, 2014 ]
Proszę o odnoszenie się do tekstu, bez oceniania uczestników dyskusji.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

39
Hmmm...
Naprawdę idą święta???

Miniatura jest w porządku, pewnie, to i owo da się poprawić, ale żeby takie działa wytaczać?
Smok jest dobry kumpel i kto na niego huzia, to ja mu józia :-P

40
Leszek Pipka pisze:Miniatura jest w porządku, pewnie, to i owo da się poprawić
No. Ale to i owo się da. I Smoke umie, tylko czasem się spieszy zanadto.
Leszek Pipka pisze:żeby takie działa wytaczać?
Ale że jakie? Że porównałam do doświadczenia bitewnego? No, chyba lepiej porównywać do czegoś, co się przetestowało na własnej skórze, aniżeli odnosić do teoryj niesprawdzonych? Jak sama sprawdziłam, że coś się da, to mogę twierdzić, że się da.
Smok jest dobry kumpel
No pewnie. A ktoś mówi, że nie?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

41
Ok. Bo idzie ciężko.

Załoga twierdzy liczyła tylko stu żołnierzy i książe sądził, iż zdobędzie ją z marszu.
Ostrzał był potężny - kanonada zachwiała osią ziemi.
Najeźdźca nie czekał, aż opadnie dym i ruszył na inspekcję, wyobrażając sobie przy tym furorę, jaką zrobi jego selfie znad krateru. Na miejscu zdziwił się niepomiernie; forteca była niedraśnięta, a ołów z jego armat ściekał po murach zmieniając się w złoto. Nagle opadł zwodzony most i do pyszałka podeszła Cesarzowa. Pokłonił się tak nisko, że ciekawskie mrówki zaczęły szturmować jego czuprynę. Kazała mu przestać błaznować i dodała z irytacją kruszejącą w politowanie:
- Zobacz. - Wskazała fosę. - Wytłukłeś mi wszystkie węgorze.


Ja nie rozumiem tego tekstu w sensie symbolicznym o którym wspomniał Seph. Być może tracę wiele przez nieznajomość dyskusji, o której wspomina Smoke, być może jestem za mało oczytany lub inteligentny, żeby zauważyć jasny według niektórych klucz i przekaz. A może nie mam odpowiedniej wrażliwość żeby odebrać tekst na płaszczyźnie emocjonalnej zgodnie z zamierzeniem autora.
Jednak przeczytałem go, jestem odbiorcą, więc wyrażam swoją opinię, z którą można się nie zgodzić albo ją po prostu olać.

Pierwsza w kolejności nie pasuje mi inspekcja. Raz, że brzmi dla mnie zbyt nowocześnie żeby pasować do klimatu utworu, dwa, że w starszym znaczeniu oznacza nadzór co nijak się ma do opisu sytuacji.

Krater jest już zupełnie z kosmosu a selfie po prostu mi osobiście psuje zabawę z czytania.

No i nieszczęsny ołów zamieniony w złoto. Jak już zauważono symbol zbyt mocno kojarzący się, żeby bawić się nim w sposób nie do końca czytelny.
Moja propozycja z tombakiem wyszła z innego rozumienia sceny.
Smoke pisze:ołów na złoto - obrazuje jak bardzo amunicja księciunia była trefna
Wywołało to we mnie skojarzenie na zasadzie - "masz złote kule - świetnie, tu nic tym nie zdziałasz, twoje złote kule to tutaj tombak". I zgodnie z nim napisałem.
ciekawskie mrówki zaczęły szturmować jego czuprynę
Na nieszczęsnym księciu, który źle obliczył swoje siły i pomylił (za Asem :)) niebo z gwiazdami odbijającymi się w jeziorze ma się skupić nasza uwaga, na nim i Cesarzowej, która w ogóle schodząc z nieboskłonu raczyła do niego wyjść.
Co robi książę? Sądzi że zdobywa, najeżdża, podbija. A co robią wzięte z National Geographic mrówki? Szturmują. Osłabiając wydźwięk rzekomego "zdobywania" księcia.
Czemu nasz pyszałek musi mieć czuprynę? Nie wiem. Może ma go to pokazać bardziej infantylnym, aroganckim bobasem przy Cesarzowej. Może. Tak czy inaczej dla mnie czupryna jest zbędna.
dodała z irytacją kruszejącą w politowanie
A to jest cudne i tego będę się trzymał.

I co? I nic.
Jest to fajny tekst, natomiast ja wskazałem co moim zdaniem można przerobić, żeby mnie podobało się bardziej. Bo nie mam wpływu na odbiór "miljonów" ale mogę opisać swój i zawsze naiwnie sądziłem, że to ma jaką wartość.

Jasne możemy np. uznać że to chęć zdobywania kobiety, które to zdobywanie wydaje się potencjalnemu najeźdźcy proste a okazuje się kompletnie chybione i infantylnie żałosne. I pasuje i dumne selfie po zdobyciu i nawet krater (choć gruzy po twierdzy były by bardziej odpowiednie) Mrówki dalej nie grają, złoto też dla mnie średnio, czupryna boli jak bolała.
gebilis pisze:I w sumie żal mi was - próbujecie udowodnic - i tu pytanie: co właściwie chcecie udowodnić?... ;(
Ściągnij, proszę, cugle bo mnie za chwilę zacznie być żal palladynek na białym koniu, ratujących biedne dziewice przed złym smokiem.
A żal może ich być bo biedna dziewica nie jest biedną dziewicą a twardą, zahartowaną w życiu niewiastą, a smok będący wielkim zagrożeniem dla jej cnoty i przyszłości nie istnieje - choć jak się bardzo chce z czymś walczyć to można go sobie wyobrazić i z maniackim porem twierdzić, że gad paskudny ze złowrogim dyszeniem stara się dybać na cześć i chwałę.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

42
Thana pisze:Naprawdę nie widziałeś nigdy węgorza? :)
w swoim drablu dałaś:
1. rekiny - wyobrażamy sobie szefostwo.
2. płotki - wyobrażamy sobie nic nieznaczące, szybko rotujące zasoby ludzkie
3. szprotki - wyobrażamy sobie sekretarki szparki,
4. węgorze - wyobrażamy sobie... no właśnie? stare wygi, młode wilki, czy kogo? wiadomo; jest zwinny itd. ale skoro jest taki zwinny to dlaczego zaraz idzie na dno (i czym jest to dno)
Rekin, płotka, leszcz, flądra - funkcjonują w języku i każdy wie, co się kryje za tymi rybami. Węgorz- ni chu chu - dlatego masz tu wielką dziurę, niedoróbkę generalną, błąd krytyczny, mówisz tym: a weź sobie czytelniku wyobraź kogo chcesz - to właśnie jest brak precyzji. I ciężar gatunkowy tej niedoróbki jest duży, różnica między tym, a mrówkami jest jak między rekinem a płotką.

Tak, Thana, połówka "Żytniej" w czułce kosmity to wystarczająca przesłanka, by czytelnik mógł sądzić, iż konwencja będzie niestandardowa, a nazwanie jej absurdem, baśniową, czy czymtamkolwiek, to już kwestia wtórna jak tuwrzuciowa fantastyka.
Thana pisze:Dla wielu odbiorców tekst nie broni się samodzielnie.
a dla wielu tak, przypomnij sobie co mówiłaś o tym przy okazji Kitany. Jakbym wywalił selfie to zyskałbym nowych, ale stracił starych fanów - a nie o to chodzi!!

Jako autor dokonałem wyboru i nie zmienię go nawet wobec takiego naporu. (rym) :)

43
Smoke, masz doświadczenie w pracy w jakiejś firmie (najlepiej kilku)? Pytam bez złośliwości, bo ja spokojnie mógłbym podać po nazwiskach takie śliskie węgorze, których głównym atutem w pracy jest nieszczerość i krętactwa. Tacy w końcu też odpadają, ale utrzymują się na stanowiskach (albo pną w górę hierarchii) stanowczo zbyt długo.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

44
Jason, skup się na tekście. Mówisz:
Jason pisze:bo ja spokojnie mógłbym podać po nazwiskach takie śliskie węgorze, których głównym atutem w pracy jest nieszczerość i krętactwa.
w tekście Thany czytamy:

Najlepiej, ze względu na wrodzoną gibkość, w mętnej wodzie radziły sobie węgorze.

podłożyłeś się koncertowo i obnażyłeś brak precyzji Autorki; Ty sobie wyobrażasz je nieszczere i pełne krętactwa, Thana pisze o gibkości (gimnastycy?) ja np. myślę o sprycie, a każdy inny pomyśli o czym innym - widzisz jaka to niedoróbka? I nie może być tu dowolności, bo nie ma jej w przypadku pozostałych ryb- musi być spójność. I jak się to ma w kontekście kazuistyki ołowiano-mrówczanej? Dziękuję.

45
Jeśli nie masz takiego doświadczenia, to żaden wstyd :P

Wiesz, ja sprytu w pracy nie oceniam pozytywnie, bo niemal zawsze odbywa się to czyimś kosztem.
Co innego solidność, pracowitość, umiejętność organizacji.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

46
powtórzę, bo chyba się nie rozumiemy:

podłożyłeś się koncertowo i obnażyłeś brak precyzji Autorki; Ty sobie wyobrażasz je nieszczere i pełne krętactwa, Thana pisze o gibkości (gimnastycy?) ja np. myślę o sprycie, a każdy inny pomyśli o czym innym - widzisz jaka to niedoróbka? I nie może być tu dowolności, bo nie ma jej w przypadku pozostałych ryb- musi być spójność. I jak się to ma w kontekście kazuistyki ołowiano-mrówczanej? Dziękuję.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”