Jak wygląda druga strona

1
WWWWszystko dookoła zaczęło wirować, każdy mebel z zawrotną prędkością obracał się w pył, a z oddali było słychać milion głosów, szeptów, błagań. Zabierz nas, mówiły, zabierz nas na drugą stronę. Nalegały tak bardzo, że zrobiło mi się ich żal. Rozdzierały moją koszulę, oplotły nogi i nie pozwoliły iść. A ja tak bardzo chciałem iść, tak bardzo chciałem ruszyć się z miejsca. Zamiast tego, mogłem tylko przyglądać się Jej powolnej śmierci. Co za bezsens, pomyślałem. To wszystko nie mogło się udać, dusza bez ciała nie może powrócić na ziemię. To, czym jestem, nawet nie przypomina człowieka. Żelazne drzwi zamknęły się za mną, pył opadł, ale Szepty dalej rozdzierały mi głowę i wypełniały płuca. Próbowałem chwycić się czegoś, aby nie upaść; szukałem jakiegoś punktu zaczepienia. A przecież nawet nie mogłem upaść, dusza nie może upaść. On powiedział, że jest tylko jeden sposób, by powrócić. Powinienem był się domyślić, że kłamie - nie ma takiego sposobu. Widziałem to w Jego oczach. W tych czerwonych, głębokich, palących skórę oczach. Te dusze, które jeszcze go nie spotkały, nie wiedziały, co je czeka. Dlatego były takie przerażone. Nigdy nie byłem tak długo pomiędzy dwoma światami. Wszystko było widać jak przez mgłę, w dodatku Szepty cały czas nękały mnie i błagały. Pomóż nam, nie chcemy umierać. Nie umrzecie. Stokrotnie bardziej wolałbym nie czuć nic, niż tkwić w tym Bezsensie. Gdy w końcu wyrwałem się Szeptom na moment, zrobiłem kilka kroków w Jej stronę. Leżała na wznak, jej źrenice jeszcze się nie rozszerzyły. Nie chcę, żeby stała się Szeptem. Nie chcę, żeby była tutaj nawet przez ułamek sekundy, ani nie chcę, by spotkała Jego. Tego kłamliwego złodzieja dusz, której właściwie sam nie posiada. Porywa je z zazdrości? Widziałem strach w Jego oczach, dziwi to mnie samego.
Nie jestem pewien, czy wiesz, o czym mówię. Jesteś przecież po tamtej stronie. Masz jeszcze mnóstwo czasu, Szepty i Dusze mają go coraz mniej i jednocześnie nieskończenie wiele.
WWWNajpierw spotkasz się z Bezsensem i Bezsilnością. Poprowadzą cię długim korytarzem, ale nie wiesz dokąd i nie wiesz po co. Jesteś nimi ogarnięty. To jest to miejsce, w którym wszystkie te Szepty, które nie chciały oddać się Bezsilności, pozostały z Bezsensem na wieczność. Musisz pogodzić się z Bezsilnością, pokochać ją. Wtedy może pozwoli ci iść dalej..
WWWJak już mówiłem wcześniej, na pewno dotrzesz do żelaznych drzwi. Nie, nie powiem ci, jak wyglądają. Nawet nie da się tego opisać. To jakby Chaos i Władza jednocześnie złapały twój żołądek i zaczęły wykręcać go we wszystkie strony. Jeśli nadal wierzysz w Bezsilność, w twoją głowę wśliźnie się Chaos, a Władza oplecie twoje ramiona i zaniesie dalej.
WWWSpotkanie żelaznych drzwi nie jest takie zwyczajne, jest... bolesne. Coś dziwnego rozrywa cię na milion niemożliwych do poskładania kawałeczków. Wtedy wiesz, nad czym pracuje Chaos. Jednak coś dziwnego nakazuje ci iść, i idziesz. Powraca Władza w Twoich nogach, chociaż ich nie widzisz. Nie widzisz nic, oprócz wszystkiego. Widzisz siebie?
Patrzysz na siebie i nie widzisz siebie. Nie widzisz w sensie fizycznym, masz jednak wgląd we wszystko inne. To przerażające, nie uważasz? Natłok informacji rozrywa ci głowę, niepodjęte decyzje, pozostawione plany, porzucone marzenia i Nadzieja. Ale ona przychodzi tylko na chwilę, a odchodzi jeszcze szybciej.
Gdy już osądzisz siebie samego, nadejdzie Czas. On nigdy nie śpi. Ten moment należy to jednej z najnieprzyjemniejszych rzeczy, jakich będziesz miał okazję doświadczyć. Teraz wszystko to, co chciałeś zrobić i to, co już zrobiłeś, zabiera Czas. Jedyne, czego chcesz, to uwolnić się z uścisku. Teraz już nie będzie czasu, a tym bardziej okazji na ucieczkę. Ucieczka ukryła się wcześniej, prawdopodobnie nawet nie zauważyłeś, jak prześlizgnęła się obok ciebie, kiedy skręcałeś się z bólu.

Nie ma nieba ani piekła

Nawet nie przypominasz już człowieka

WWWKiedy to wszystko pozornie się skończy, poczujesz coś na kształt ulgi. Teraz wszystko jest zniekształcone i szumiące, a ty słyszysz swoje myśli i widzisz wypowiadane słowa. I On też. Nie ma tu raniących płomieni, głębokich otchłani i pułapek, ale nie znajdziesz także oazy ani ukojenia. Nie ma tu nic. Dlatego każdy chce się stąd wydostać. Gdy zechcesz się wydostać, On przybędzie. Ma niesamowity dar przekonywania, jakby sterował twoim umysłem. Szybciej niż poprzednio, zaczniesz wracać do punktu wyjścia, bez zastanowienia. Właśnie dlatego tutaj jestem. I każdy jest. Nie ma tu nieba ani nie ma piekła. Nie mogę wrócić i nie mogę umrzeć. Odczuwam piekielny ból, podczas gdy nawet nie mam już ciała. Krzyk rozdziera mi płuca i gardło, ale nikt mnie nie słyszy. Nie ma wołania o pomoc, nie ma pomocy. Ale uwierz mi, ten stan rzeczy jest najkorzystniejszy. Szepty, opanowane przez Bezsens pozostały w nim na zawsze i już nigdy nie wrócą, a ich głowy są ciągle wypełnione desperacją. Ty też nie wrócisz, ale jesteś Duszą, pozornie bezpieczną w tym królestwie. Teraz masz Wieczność. Nadeszła Wieczność.

***
Tak, jestem upośledzona pod względem przecinków :P
Ostatnio zmieniony ndz 04 sty 2015, 11:37 przez meryrowery, łącznie zmieniany 2 razy.
"Grunt to podstawa!" - Le Kamil

2
Zamiast tego, mogłem tylko przyglądać się Jej powolnej śmierci.
Przecinek po "tego" zbędny.
Co za bezsens, pomyślałem.
Błędny zapis. Winno być:
- Co za bezsens - pomyślałem.
Powraca Władza w Twoich nogach, chociaż ich nie widzisz.
Przytaczam to zdanie, bo jest ono przykładem zastosowania w zaimku dużej litery. I nie to samo jest błędne, lecz raczej niekonsekwencja w tym zabiegu. Powinnaś stosować to w każdym przypadku lub wcale.

Z usterek technicznych dojrzałam tyle.I nie uważam, byś pod względem przecinków była jakoś szczególnie upośledzona.
Ogólnie tekst odbieram jako rodzaj wizji podmiotu lirycznego. Wizji, w której odzwierciedlone zostały wyobrażenia świata pozazmysłowego, nierzeczywistego. Sama tematyka jest raczej uniwersalna, takie przemyślenia często bywają udziałem każdego z nas. Natomiast szczegóły tych wyobrażeń to już sprawa jak najbardziej indywidualna. I trudno mi jest to oceniać, boć to przecie wizja Autora, z prawem do osobistego widzenia tego "życia po życiu". Jako, że nie pokrywa się ona z moimi własnymi wyobrażeniami, wstrzymam się od merytorycznej oceny tekstu.
Jedno, na co pragnę tylko zwrócić uwagę, to nagromadzenie w tekście zdań chaotycznych, często niezrozumiałych, które, być może miały wprowadzić klimat braku uporządkowania i wspomnianego w tekście chaosu, panującego po tytułowej "drugiej stronie", ale bardzo przy tym utrudniają czytelnikowi zrozumienie tego, co Autor pragnie w swojej wizji przekazać.
Pozdrawiam.
..."Właściwe słowa na właściwym miejscu to prawdziwa definicja stylu"... /Jonathan Swift/

3
Ajajaj, "Twoich", głupie przyzwyczajenie, żeby jak w liście pisać zaimki wielką literą :D Pomyłeczka.
Co do reszty oceny, to dziękuję, postaram się zwrócić uwagę na wspomniane zdania chaotyczne. Prawdę mówiąc, było to pisane bardzo szybko i pod wpływem impulsu (sama teraz czytając nie do końca pamiętam, o co mi chodziło w niektórych przypadkach :P), więc muszę to jakoś poprawić.
"Grunt to podstawa!" - Le Kamil

4
Ja mam pytanie: O czym jest ta miniatura? Serio pytam, bez podtekstów!
Zrobiłam sobie test: pamiętam jedynie meble, które chcą być nieśmiertelne :)

[ Dodano: Pon 29 Gru, 2014 ]
to:
meryrowery pisze:Rozdzierały moją koszulę, oplotły nogi i nie pozwoliły iść.
meble są obrócone w pył! I pył rozdziera ... to mi utkwiło
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Majqa pisze:(...)
Co za bezsens, pomyślałem.
Błędny zapis. Winno być:
- Co za bezsens - pomyślałem.
A nie zapisuje się w ten sposób wypowiedzianych dialogów? Z zapisem myśli spotykałem się w wielu formach, najczęściej z:
"Co za bezsens!", pomyślałem.
albo:
Co za bezsens, pomyślałem.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

6
Immo pisze:
Majqa pisze:(...)
Co za bezsens, pomyślałem.
Błędny zapis. Winno być:
- Co za bezsens - pomyślałem.
A nie zapisuje się w ten sposób wypowiedzianych dialogów? Z zapisem myśli spotykałem się w wielu formach, najczęściej z:
"Co za bezsens!", pomyślałem.
albo:
Co za bezsens, pomyślałem.
No i po raz iluśtamktóryś muszę zapodać ten sam link:
http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10328
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

7
Mało mnie to przekonuje. Wprawdzie nie uważam, żeby literatura służyła do opisywania życia codziennego, ale fajnie byłoby w tym znaleźć choć trochę realizmu, jako taki punkt zaczepienia. A tak, to mamy bujanie w obłokach, które nie są też obłokami szczególnie oryginalnymi - wielu niepoprawnych fantastów już to sobie wyobrażało w podobny sposób.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

8
Poruszyłaś bardzo trudny i temat, odnoszący się do obszaru, którego znajomość i możliwość powiedzenia o nim czegokolwiek jest nader ograniczona. Tu duży plus. Odnoszę jednak wrażenie (być może mylne przynajmniej w jakiejś części), że Twoja wiedza na ten temat nie jest szeroka i to co piszesz nie ma mocnych fundamentów, inaczej mówiąc nie jest ugruntowane (a „Grunt to podstawa!) ani w literaturze, ani tym bardziej w osobistych doświadczeniach. Oczywiście to jest „fiction”, ale nawet ona powinna do czegoś nawiązywać, zwłaszcza, jeśli ma być „philosophical”. To określenie również do czegoś zobowiązuje. Oczywiście, można stworzyć od podstaw nawet nowy system pojęć czy nowy świat (przynajmniej w jakimś zakresie), ale Tobie się to nie udało.

Czytając Twój tekst natychmiast budzą się skojarzenia, a co za tym idzie porównania. Przede wszystkim ze sztandarowym tekstem relacjonującym co się wydarzy po „tamtej stronie”: „Bardo Thodol” czyli „Tybetańska Księga Umarłych”, (osadzona w tradycji buddyjskiej) opisująca przejście duszy na tamtą stronę, jej przebywanie w Dewakanie, to, co ją spotka, co jej się ukazuje, rady jak ma reagować, jak się zachować etc. Przypominają się też badania i książki Roberta Allana Monroe, Bruce'a Moena, Raymonda Moody i wielu innych. Jednak ten tekst nie koreluje z powyższymi (aczkolwiek pewne powierzchowne paralele istnieją). I w zamian oferuje niewiele. Właściwie czystą fikcję, nie odwołująca się do niczego, nieprzekonującą. Jeśli poruszasz taki temat, to sugeruję, abyś zaznajomiła się z odnośną literaturą,

A tutaj jawi się wiele niezrozumiałych sekwencji, słów użytych po to, aby je użyć, pojęć niewyjaśnionych i zawieszonych w próżni:
Masz jeszcze mnóstwo czasu, Szepty i Dusze mają go coraz mniej i jednocześnie nieskończenie wiele.
Czym się różnią Szepty od Dusz? Jak wyjaśnić, że jednej strony mają coraz mniej czasu, a z drugiej nieskończenie wiele? O co tutaj chodzi?
Najpierw spotkasz się z Bezsensem i Bezsilnością. Poprowadzą cię długim korytarzem, ale nie wiesz dokąd i nie wiesz po co. Jesteś nimi ogarnięty. To jest to miejsce, w którym wszystkie te Szepty, które nie chciały oddać się Bezsilności, pozostały z Bezsensem na wieczność. Musisz pogodzić się z Bezsilnością, pokochać ją. Wtedy może pozwoli ci iść dalej..
W jakim systemie pojęć/wartości są ugruntowane/osadzone Bezsens i Bezsilność? Dlaczego są pisane dużą literą? Jeśli (załóżmy hipotetycznie) są to takie spotęgowane ludzkie uczucia (chyba, że wyjaśnisz je inaczej), to ani jedno, ani drugie nie będzie prowadzić długim korytarzem. Prowadzenie – to działanie, a działanie jest sprzeczne z bezsilnością. Korytarz, zakłada jakiś kierunek, a to z kolei jest sprzeczne z bezsensem. Mamy tu sprzeczność.
Dlaczego bezsens ma pozostawać na wieczność? Jakie jest tego uzasadnienie? Dlaczego należy pogodzić się – i przede wszystkim pokochać – bezsilność? Do wyrażania uczucia miłości też potrzebna jest pewna siła, czy jakiś jej rodzaj. Czyli zaprzeczenie bezsilności, która dzięki temu ma na coś pozwalać? A jak ma w ogóle pozwalać, skoro jest Bezsilnością (i to przez duże B), a to jest znowu rodzaj działania wymagający pewnej energii, a nie bezsilności?
To jakby Chaos i Władza jednocześnie złapały twój żołądek i zaczęły wykręcać go we wszystkie strony
Czym są Chaos i Władza? Odbieram je tutaj jak puste słowa. Dlaczego występują razem? To nie są przecież pojęcia przeciwstawne.
Jeśli nadal wierzysz w Bezsilność, w twoją głowę wśliźnie się Chaos, a Władza oplecie twoje ramiona i zaniesie dalej.
Dlaczego? Słowa, słowa, słowa. Nie łączę ich z desygnatem, nie łączę ze znaczeniem/ pojmowaniem, są tylko litery układające się w zapis słowa. Pisane dużą literą. A za nimi pustka. Mają robić wrażenie? Nie robią.
Gdy już osądzisz siebie samego, nadejdzie Czas. On nigdy nie śpi.
Przedtem go nie było? Przecież sama piszesz, że nigdy nie śpi.
Kiedy to wszystko pozornie się skończy, poczujesz coś na kształt ulgi.
Dlaczego pozornie?
Nie ma tu nic. Dlatego każdy chce się stąd wydostać.
Skoro nie ma nic, to skąd chce się wydostawać? I kto tam może być?
Gdy zechcesz się wydostać, On przybędzie. Ma niesamowity dar przekonywania, jakby sterował twoim umysłem. Szybciej niż poprzednio, zaczniesz wracać do punktu wyjścia, bez zastanowienia. Właśnie dlatego tutaj jestem. I każdy jest.
Kto tutaj jest? Jaka jest relacja tego kogoś, do Tego, kto przybędzie? Same zagadki.
Odczuwam piekielny ból, podczas gdy nawet nie mam już ciała. Krzyk rozdziera mi płuca i gardło, ale nikt mnie nie słyszy. Nie ma wołania o pomoc, nie ma pomocy. Ale uwierz mi, ten stan rzeczy jest najkorzystniejszy.
Ten piekielny ból jest stanem najkorzystniejszym? Nie uwierzę.
Szepty, opanowane przez Bezsens pozostały w nim na zawsze i już nigdy nie wrócą, a ich głowy są ciągle wypełnione desperacją.
Szepty mają głowy?

Tak więc treść budzi moje głębokie wątpliwości. No, ale jeśli taki tekst piszesz „bardzo szybko”, to trudno się dziwić. Szkoda, że nie przeanalizowałaś, nie dopracowałaś niektórych kwestii, na pewno byłoby o wiele lepiej, gdyż jak wspomniałem, sama próba zmierzenia się z tak poważną tematyką jest godna uznania. Ale forma i warsztat są na niezłym poziomie. Jestem przekonany, że następnym razem zamieścisz coś bardziej dopracowanego i przemyślanego.

9
Jeszcze bym do swojej wcześniejszej, skromnej (niczym osoba jej autora) opinii dodał to, że tak sformułowany tytuł niejako "ustawia" recepcję tekstu na niewłaściwym torze. "Jak wygląda druga strona?" - to jak temat pracy domowej, a nie poważnego opowiadania. Aż prosi się o coś bardziej poetyckiego (niby tytuł nie powinien mieć znaczenia dla głównej treści, ale często jednak ma).
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

10
Gorgiasz pisze: „Bardo Thodol” czyli „Tybetańska Księga Umarłych”, (osadzona w tradycji buddyjskiej) opisująca przejście duszy na tamtą stronę, jej przebywanie w Dewakanie, to, co ją spotka, co jej się ukazuje, rady jak ma reagować, jak się zachować etc. Przypominają się też badania i książki Roberta Allana Monroe, Bruce'a Moena, Raymonda Moody i wielu innych.
Bardzo dziękuję za podrzucenie tytułów, na pewno się zapoznam :D
Gorgiasz pisze:A tutaj jawi się wiele niezrozumiałych sekwencji, słów użytych po to, aby je użyć, pojęć niewyjaśnionych i zawieszonych w próżni:
To też prawda. Myślę, że jeżeli pociągnęłabym to dalej, wytłumaczyłabym istotę Szeptów, Dusz i tych innych bzdetów, ale teraz faktycznie dla człowieka, który nie siedzi mi w głowie, są one po prostu... abstrakcyjne. Jeśli o te sekwencje i słowa chodziło ;)
Gorgiasz pisze:
Masz jeszcze mnóstwo czasu, Szepty i Dusze mają go coraz mniej i jednocześnie nieskończenie wiele.
Czym się różnią Szepty od Dusz? Jak wyjaśnić, że jednej strony mają coraz mniej czasu, a z drugiej nieskończenie wiele? O co tutaj chodzi?
Gorgiasz pisze:
To jakby Chaos i Władza jednocześnie złapały twój żołądek i zaczęły wykręcać go we wszystkie strony
Czym są Chaos i Władza? Odbieram je tutaj jak puste słowa. Dlaczego występują razem? To nie są przecież pojęcia przeciwstawne.
Jak wyżej.
Gorgiasz pisze:
Gdy zechcesz się wydostać, On przybędzie. Ma niesamowity dar przekonywania, jakby sterował twoim umysłem. Szybciej niż poprzednio, zaczniesz wracać do punktu wyjścia, bez zastanowienia. Właśnie dlatego tutaj jestem. I każdy jest.
Kto tutaj jest? Jaka jest relacja tego kogoś, do Tego, kto przybędzie? Same zagadki.
To diabełek ;)
Gorgiasz pisze:
Szepty, opanowane przez Bezsens pozostały w nim na zawsze i już nigdy nie wrócą, a ich głowy są ciągle wypełnione desperacją.
Szepty mają głowy?
W pewnym sensie tak, bo chciałam je trochę uosobić, ale widać... tego nie widać :D

Dziękuję za oceny, bo pozwalają mi dostrzec ten tekst z innej perspektywy. Bo przecież, zwłaszcza kiedy pisze się o sprawach abstrakcyjnych, nie można liczyć na to, że ktoś się domyśli. A i tutaj "ubytków" rzeczowych i nie tylko nie brakuje, no ale może teraz, kiedy już je dostrzegam, uda mi się je zaplombować ;>
"Grunt to podstawa!" - Le Kamil

11
meryrowery pisze:zwłaszcza kiedy pisze się o sprawach abstrakcyjnych, nie można liczyć na to, że ktoś się domyśli.
aaaa....
Co to są sprawy abstrakcyjne? że nie wiadomo o czym?
Bo tekst jest dla mnie niezrozumiały i bełkotliwy, niestety. Dlatego zapytałam - o czym piszesz? Co masz do powiedzenia? Jeśli będziesz wiedziała w "normalnym" komunikacie - inni też zrozumieją.

[ Dodano: Wto 30 Gru, 2014 ]
meryrowery pisze:Wszystko dookoła zaczęło wirować, każdy mebel z zawrotną prędkością obracał się w pył, a z oddali było słychać milion głosów, szeptów, błagań.
Co to znaczy "obracał się w pył"? - mebel stawał się pyłem? (że meble rozpadały się? fizycznie?) Jeśli do metafora - to jakie sensy semantyczne ma wywołać ten obraz?
meryrowery pisze:Zamiast tego, mogłem tylko przyglądać się Jej powolnej śmierci.
czyjej "jej"? - koszuli??? bo najbliższy rzeczownik rodzaju żeńskiego to koszula
meryrowery pisze:Szepty dalej rozdzierały mi głowę i wypełniały płuca.
człowiek z rozdartą głową ma wypełnione szeptami płuca?
meryrowery pisze:Próbowałem chwycić się czegoś, aby nie upaść; szukałem jakiegoś punktu zaczepienia. A przecież nawet nie mogłem upaść, dusza nie może upaść. On powiedział, że jest tylko jeden sposób, by powrócić.
że niby upaść, żeby powrócić?
i tak jest cały czas :(
To nie jest literatura, bo literatura jest komunikatem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

12
Natasza pisze:Bo tekst jest dla mnie niezrozumiały i bełkotliwy, niestety. Dlatego zapytałam - o czym piszesz? Co masz do powiedzenia?
Jest to wizja człowieka, który przenosi się w miejsce pośrednie między światem materialnym, ziemskim, ludzkim itd a światem nadprzyrodzonym, pozaziemskim. Wyszłam z założenia, że z racji tego, iż nie jest to coś jednoznacznego i do końca poznanego, mogę sobie pozwolić na własną interpretację, dlatego przelałam na "papier" to, co mi szybciutko wpadło do głowy :P Ale rozumiem, że bełkotliwy, jak już wcześniej wspomniałam - czytelnik nie siedzi w mojej głowie, to mój podstawowy błąd.
Natasza pisze:[ Dodano: Wto 30 Gru, 2014 ]
meryrowery napisał/a:
Wszystko dookoła zaczęło wirować, każdy mebel z zawrotną prędkością obracał się w pył, a z oddali było słychać milion głosów, szeptów, błagań.

Co to znaczy "obracał się w pył"? - mebel stawał się pyłem? (że meble rozpadały się? fizycznie?) Jeśli do metafora - to jakie sensy semantyczne ma wywołać ten obraz?
To znaczy, że bohater nagle z jakiegoś pomieszczenia w świecie ziemskim przenosi się do tego świata nadprzyrodzonego, czemu towarzyszy m.in. rozpad/obracanie się w pył mebli i innych tam, tych rzeczy ze świata materialnego. Nie ma mebli w miejscu, do którego przeniósł się bohater. Są uosobione zjawiska, których co prawda nie przybliżyłam zbytnio w tekście, co jest myślę sporym niedomówieniem i powodem niezrozumiałości tekstu. No :P Teraz to tłumaczenie spróbuję do tego tekstu przenieść, może będzie trochę bardziej plastyczny i "do odbioru".
"Grunt to podstawa!" - Le Kamil

13
Moi poprzednicy sporo już napisali - i słusznie - o chaosie, jaki panuje w Twoim opowiadaniu, nie będę więc wracać do ich argumentów. Mam wrażenie, że w zapanowaniu nad tym chaosem kluczową rolę odgrywa wyraźne, jasne określenie bohatera-narratora. Nie musisz o tym pisać, ale sama powinnaś mieć bardzo skonkretyzowaną tę postać, która znalazła się "po drugiej stronie".
meryrowery pisze:Jest to wizja człowieka, który przenosi się w miejsce pośrednie między światem materialnym, ziemskim, ludzkim itd a światem nadprzyrodzonym, pozaziemskim.
KIM jest ten człowiek? Mężczyzną czy kobietą, chłopakiem albo dziewczyną? Zginął nagle i nie ma pojęcia, gdzie się znalazł, czy umarł ze świadomością, że odchodzi? A może żyje i doświadcza stanu eksterioryzacji? Jak postrzega siebie samego? Ta sytuacja wyjściowa jest bardzo ważna, gdyż z niej wynika sposób, w jaki Twój bohater będzie funkcjonował w zaświatach. Bo - najogólniej rzecz ujmując - albo się tego spodziewał, albo nie, zastanawiał się nad tym, co może go spotkać, albo jest kompletnie zaskoczony.
meryrowery pisze:Próbowałem chwycić się czegoś, aby nie upaść; szukałem jakiegoś punktu zaczepienia. A przecież nawet nie mogłem upaść, dusza nie może upaść.
Twój bohater mówi o sobie w rodzaju męskim, ale równocześnie wie, że jest "duszą". To może być kłopotliwe z różnych względów, bo jak ma się dusza do pierwotnej, ziemskiej tożsamości? W tym fragmencie lepiej by brzmiało: ...nawet nie mogłem upaść, gdyż nie miałem ciała. Doświadczenie braku ciała jest chyba podstawowe w takiej sytuacji. Plus emocje, z tym związane: dezorientacja, poczucie zagubienia, może strach przed nieznanym?

I dalej. Twój bohater zapewne będzie się starał zyskać jakąś wiedzę o miejscu, w którym się znalazł. Tu są różne możliwości. Pierwsza, to doświadczenie własne. On coś widzi, słyszy, czuje (znowu: jak można doświadczać wrażeń zmysłowych, będąc pozbawionym ciala? Ale jednak można). To może być barwne i pod wieloma względami ekscytujące. Jednak, dla pełniejszej orientacji, potrzebny jest tu ktoś jeszcze, jakiś przewodnik, który wprowadzi, przynajmniej częściowo, w ten świat. Nie na darmo literatura "zaświatowa" pełna jest takich istot. Zmarły krewny, ktoś znajomy albo i nieznajomy, który wcześniej był człowiekiem, albo jakiś opiekun duchowy, typu anioł... A może demon, który wprowadza w błąd? U Ciebie pojawia się podobny trop, na dobrą sprawę jednak niewykorzystany:
meryrowery pisze:On powiedział, że jest tylko jeden sposób, by powrócić. Powinienem był się domyślić, że kłamie - nie ma takiego sposobu. Widziałem to w Jego oczach. W tych czerwonych, głębokich, palących skórę oczach. Te dusze, które jeszcze go nie spotkały, nie wiedziały, co je czeka.
Te trzy elementy: określenie na nowo własnej tożsamości (w zaświatach przecież jest, ale równocześnie nie jest sobą sprzed przejścia), podstawowa orientacja w miejscu, gdzie znalazł się Twój bohater, oraz próba zorientowania się, co dalej, wydają mi się najważniejsze, żeby do takiej opowieści o zaświatach wprowadzić pewien ład. Są również inne możliwości: narrator może być zaświatowcem z dłuższym stażem, dobrze zorientowanym w tamtejszej rzeczywistości. Może obserwować nowego, czy nowych, którzy właśnie tam trafili. Na podobne rozwiązanie wskazuje końcowy fragment Twojego opowiadania:
meryrowery pisze:Kiedy to wszystko pozornie się skończy, poczujesz coś na kształt ulgi. Teraz wszystko jest zniekształcone i szumiące, a ty słyszysz swoje myśli i widzisz wypowiadane słowa. I On też. Nie ma tu raniących płomieni, głębokich otchłani i pułapek, ale nie znajdziesz także oazy ani ukojenia. Nie ma tu nic. Dlatego każdy chce się stąd wydostać. Gdy zechcesz się wydostać, On przybędzie.
Ale jednak postacie i ich role muszą być wyraźnie zdefiniowane, żeby czytelnik nie gubił się w tym, kto mówi, do kogo i z jakiej perspektywy.
Ostatnio zmieniony ndz 04 sty 2015, 21:18 przez Rubia, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

14
Nie zgadzam się z Tobą, Rubio. Zdefiniowane postacie i ściśle określone role? Przecież tekst opisuje coś z pogranicza halucynacji, snu, maligny. Miałaś kiedyś sen?
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

15
Jim Skalniak pisze:Miałaś kiedyś sen?
Nie, skądże znowu! Ja i sen? Nigdy w życiu.
Za to bywałam w zaświatach :P

A odwiedziny w zaświatach mają swoją strukturę. Podobnie, jak same zaświaty. Ja tu zresztą nie wchodzę w wizje autorki, nie oceniam ich. Interesuje mnie tylko, KTO przekracza ten próg, jaką ma wtedy postać i co może ukierunkować albo uporządkować te obrazy i odczucia, żeby nie powstało wrażenie chaosu, który jest męczący dla czytelnika.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”