21
autor: Rubia
Szef Weryfikatorów
Jeżeli macie zamiar dalej dyskutować, to proponuję wydzielić posty i przenieść np. do Rozmów o tekstach, albo do Kreatorium.
Jim - powoływanie się w dyskusjach nad tekstami w Tuwrzuciu na literaturę z najwyższej półki jest - delikatnie mówiąc - fałszywą analogią, nie uwzględniającą możliwości obu/obojga twórców. A to właśnie owe możliwości (inaczej mówiąc: skala talentu oraz sprawność warsztatowa) są decydujące, kiedy w grę wchodzą pewne niekonwencjonalne sposoby prowadzenia narracji.
Czytelnikowi jest bardzo trudno poruszać się w tekście, kiedy nie wiadomo kto jest bohaterem/narratorem oraz w jakiej rzeczywistości ów bohater egzystuje. A jeśli jeszcze do tego czytelnik otrzymuje od autora sprzeczne sygnały, wtedy może zupełnie się pogubić. Naprawdę trzeba niemałego mistrzostwa, żeby amatora takiej lektury przez te meandry przeprowadzić.
Oczywiście, można opisywać sny, halucynacje czy stany, w których nie obowiązują normalne związki przyczynowo-skutkowe ani następstwa chronologiczne. Ale jednak w tej rzeczywistości musi być jakiś stały punkt odniesienia. Nawet wizje mistyków go mają. A jest nim osoba/umysł postrzegającego tę rzeczywistość. Innymi słowy - w tekście literackim jest to bohater, który może być równocześnie narratorem. Nawet gdyby w miarę rozwoju akcji zmieniał postać, to na początku czytelnik powinien jednak wiedzieć, kto się do niego zwraca, jeśli mówi o własnych przeżyciach, wrażeniach, emocjach.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.