
Aktualnie pracuję nad "projektem" (przez szkołę nie mam czasu dużo pisać, więc dużo planuję) książki - właściwie cyklu, nie mam pojęcia na ilu częściach sie skończy. Pierwsza część jest bardzo ogólna, gdzie główni bohaterowie się poznają, zawiązują się najważniejsze wątki, czytelnik dowiaduje się o co chodzi i czego może sie spodziewać etc. I w tym jest problem, bo szczerze mówiąc nie dzieje się nic szczególnego, tzn nie ma żadnego momentu kuluminacyjnego, żaden zły nie ginie, żaden nie zwycięża. Po prostu - bohaterowie się spotykają, poznają, dwieście stron dalej rozjeżdząją tylko po to by znów spotkać się na początku drugiej części. Ja wiem, co będzie dalej, więc nie jest to dla mnie nudne, ale dla potencjalnego czytelnika (nie wspominając nawet o wydawcy), który ma w dłoni tylko pierwszą część taka konstrukcja fabuły może być nieciekawa.
Zastanawiam się jak to naprawić. Powinnam "na siłę" wpychać jakiś dodatkowy wątek? Miałam też pomysł, by zakończyć pierwszą część w momencie, gdzie bezpośrednio zacznie się druga (tzn wyciąć prolog drugiej części i wkleić jako epilog pierwszej). Hmm.
Przepraszam za takie zagmatwane tłumaczenie, ale nie chcę opisywać całej fabuły, bo byłaby pewnie jeszcze bardziej pokręcona

Pozdrawiam