76

Latest post of the previous page:

Sepryot pisze:pierwszą, fundamentalną zasadą analizy literackiej jest
Ja nie analityk. Ja czytelnik. :P
Patren pisze:Daj znać, co myśli, jak skończy książkę.
No to tak: po pierwsze powiedział, że o tej książce powinno być głośno i ma nadzieję, że będzie. Podobała mu się zdecydowanie, ze względu na wiarygodność psychologiczną, sposób prowadzenia postaci (też kibicował Piotrkowi), równowagę między osadzeniem w teraźniejszości a fantastyką (że nie ma, jak to ujął "nachalnej doraźności", choć stwierdził, że zaciekawiły go te światy i chętnie by o nich poczytał więcej), cały myk z Arturem. I też miał, jak ja, skojarzenie z powieściami Mieville'a, a konkretnie z "Miasto i miasto" (jeśli nie znasz, to polecam, rewelacyjna powieść).
No i oboje się zgodziliśmy, że dodatkową zaletą jest obicie gęby wciąż pokutującemu mitowi "artysty przeklętego". ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

77
Patren. Przeczytałam. Nie chciałam, żeby się kończyło. Gratulacje, świetny debiut. Może napiszę więcej jak ochłonę ;)
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

78
Patryku. Melduję się, jako kolejny użyszkodnik, który miał przyjemność zapoznać się z Twoją książką. Przypuszczam, jestem pewny, że czekasz na każdy głos czytelniczy, więc poniżej garść nieuporządkowanych myśli o tym, co napisałeś.

Dwie główne refleksje:
a) Nie mam żadnych narzucających się wzorców, żadnych odniesień, czy kontekstowych odczytań. Jasne, Orfeusz, ale mity mają to do siebie, że te podstawowe, znane wszystkim dadzą się zastosować nieomal do każdego tekstu. Na ogół – jeśłi ma się jakiś bagaż lektur – zupełnie bezwiednie przychodzi na myśl coś, z czym można porównać czyjeś pisanie, na ogół również są to skojarzenia bardzo mocne, oczywiste. W odniesieniu do „Śniegu” takich skojarzeń nie miałem. To moim zdaniem dowodzi jakiejś oryginalności dzieła, pewnej odkrywczości wzoru (z zachowaniem proporcji :cool: :-) – to tylko moje lektury ), który wymyśłiłeś i zastosowałeś.
b)„Śnieg” nie jest książką na raz. Nie chcę przesadnie rozwijać tej części wypowiedzi, ale mam wrażenie, że większość produkcji wydawniczej (zwłaszcza w przypadku pisarzy młodych, a także producentów bestsellerowej konfekcji) to artykuły jednorazowego użytku – ot, przeczytać, odłożyć, zapomnieć. Piszesz na tyle gęsto, że powrót będzie i ciekawy i jakoś konieczny.

Czy powyższe wystarczająco komplementuje owoc Twojej ciężkiej pracy? :-P

To jeszcze parę innych uwag. Nieraz gorąco były dyskutowane na Wery relacje między realizmem i magicznością, oraz jej wpływem na jakość literatury. Jestem zdania, że próba „umagicznienia” prozy w wykonaniu adeptów pisarstwa, podparta kilkoma sztandarowymi lekturami obowiązkowymi - kończy się na ogół beznadziejną infantylizacją, wiodącą od startu na myślowe i artystyczne manowce. Ty uniknąłeś mielizny i malizny, tworząc swoisty rodzaj realizmu magicznego, gdzie jeden i drugi składnik działają synergicznie. Przy tym warstwa realistyczna jest bardzo przejmująca, musi być taką tragiczne, nierozwiązywalne zapętlenie miłości, uzależnienia i współuzależnienia.

Wiesz, nie tak dawno czytałem Żulczyka „Ślepnąc od świateł”, gdzie autor również wspomógł się elementami fantastyczności. Lektura zrobiła na mnie ogromne wrażenie i prawdę mówiąc nie spodziewałem się, żebym prędko miał przyjemność – czytając młodą polską prozę :-P - przejąć się w sposób chociaż odrobinę porównywalny. Surprise.

Muzyczne odniesienia. Hmmm, Arctic Monkeys, Radiohead, Franz Ferdinand,brakuje jeszcze tylko Kings of Leon I Vampire Weekend – I się tworzy Radiowy Dom Kultury Program Trzeci. Bogu dzięki ocaliłeś coś dla staruchów, którzy za tamtą muzyczką nie przepadają :-(
Mam zawsze problem z odniesieniami prozy do konkretnego miejsca, czasu, produktów techniki czy wytworów popkultury. One jakby biorą w nawias uniwersalność przekazui. Ale z drugiej strony... Kiedy już zostaniesz klasykiem, to przestanie razić, nawet takich, jak ja :-P
Gdzieś mi się zapodział wątek Eryka. Pewnie nie dość nieuważnie czytałem, co jest dodatkowym argumentem, że trzeba będzie wrócić :-)

Sowy, kurczę, tu się zgodzę z Adrianną, jakieś są...potterowskie, chociaż kłaniam się z szacunkiem za dynamikę tego fragmentu. Widać dobre wzorce, z których się uczyłeś.

Zakończenie wydaje mi się i stylowe i bardzo mądre, nie zatrzaskuje gmachu drzwiami z napisem „Jadnoznaczność. Żył długo i szczęśliwie. Tu, albo tam”.

No i jeszcze: tekst nie jest jednorodny. Ma fragmenty – nazwałbym je „młodzieńczymi” – gdzie materia jest płaska, bardzo prościutka, jak uczniowska wprawka, ma fragmenty bardzo głębokie, dojrzałe, z pełną mocą wyobraźni, technik pisarskiej i życiowej wiedzy. Może i dobrze, jednostajność tekstu, który w całości osiąga poziom arcydzieła może przygnębiać :-)

O bohaterach inni już pisali, dołożę tylko zdanko. Jeśli postaci żyją, jeśli przechodzą przez głowę czytelnikowi, siedzą koło niego, stoją w tej samej kolejce do kasy w osiedlowym markecie, albo puszczają swoją muzykę gdzieś za ścianą, to autor jest zwycięzcą.

Chyba wygrałeś.
Gratulacje.

79
Ja również jestem już po lekturze.
Tyle plusów zostało już wymienionych, że pozwolę skupić się na tym, co mnie w jakimś stopniu ukuło. O ile postać Laury jest opisana bardzo fajnie (co zostało już tu poruszone), o tyle wątek poszukiwania jej przez Piotrka sprawił, że musiałem odłożyć czytnik na kilka dni. Byłeś kiedyś w takiej melinie? Nie chcę pisać za dużo, żeby nie zdradzać fabuły, ale ta scena do mnie nie przemawia. Ogólnie sceny jej upojenia alkoholowego jakoś wydawały się być takie hmmm nienaturalne, za mało upadlające bohaterkę (ale to jedynie moje odczucie).
O ile też mnie pamięć nie myli, to Piotrek wsiada do autobusu, a wysiada z tramwaju (albo odwrotnie), ale to szczegół.

Żeby nie było, dołączam się do szczerych gratulacji i podkreślam, że całość bardzo mi się podobała.

80
Patryku, do dziś przeczytałem połowę Śniegu widma.. Prawdopodobnie jutro zakończę lekturę.
Masz wybitny talent literacki.
Do napisania świetnej książki potrzeba zdolności obserwacyjnych, jak w Twoim przypadku. Wiesz, czemu warto się przyglądać i na które aspekty otaczającej Cię rzeczywistości zwrócić uwagę. Z wielką swobodą posługujesz się metaforami, piszesz zgrabnie o uczuciach, a przede wszystkim - dobrze opowiadasz historię.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

81
Czytam od dwóch tygodni. Nie to, żebym Twoją książkę męczyła. Po prostu nie mam czasu i pozostają jedynie wolne chwile w czasie jazdy metrem do i z pracy (szkoda, że tylko 10 minut w sumie). Masz za to darmową promocję - ileż ludzi gapi się jak czytam knigę niejakiego Fijałkowskiego ;)

82
Refleksja po zakończeniu lektury: nie zmieniam opinii, jednak pewna sprawa zaczęła mi trochę przeszkadzać podczas lektury, ale to kwestia upodobań: w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że wszystko może się wydarzyć - podobnie jak w dalszych częściach Matrixa. Przy takim sposobie tworzenia autorskiego świata (całość światów to też świat), nieco się wyłączam ze śledzenia akcji, ponieważ wydaje mi się, że jakiekolwiek wydarzenie może poskutkować jakimkolwiek innym.

Patryku, zapewne masz przed sobą poważną karierę pisarską, życzę Ci jak najwięcej sukcesów na tym wielkim polu działalności twórczej :)
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

83
Patren, skarbeńko, Lan mi powiedziała. Dorwę i przeczytam. Byłeś najlepszy z nas wszystkich, jeśli skleciłeś powieść, to musi być bomba :)*
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

84
Spojlerów co nie miara.

Do pracy jeżdżę całe 5 minut metrem. Tyle samo czasu zajmuje mi powrót do domu. Czytanie Twojej książki skończyłam po trzech tygodniach. Na początku, podczas czytania pierwszych kilkudziesięciu stron, nie było mi szczególnie trudno oderwać się od tekstu. Książka jak książka – dobrze się czytało, ale nie działo się w niej nic bardzo absorbującego. Schody zaczęły się, gdy Laura zniknęła, gdy Piter poznał (lepiej) fotografa. Tak mnie wkurzało, gdy musiałam wysiadać na stacji, że sobie nie wyobrażasz.

Po pierwsze, podobały mi się pomysły na wątki zarówno alkoholowy, jak i ten fantastyczny. Niestety, w połączeniu mi nie zagrały. Każde, wplecione info o treści mało realnej, denerwowało mnie niemiłosiernie. Wiem, po co był ten zabieg, wiem, że Piotrek musiał „zrobić wszystko”, ale czy wyciąganie Laury z tego całego bagna w melinie to za mało? Btw. to, w jaki sposób to wszystko opisałeś, aż mnie obrzydziło. Znienawidziłam tę głupią, chorą dziewuchę.
Skąd wziąłeś informacje o tym, jak to wygląda? Z filmów? Z innej książki? „Z życia”?

Po drugie, wielki ukłon za zakończenie, bo jeśli po tym wszystkim, co zrobiła ta dziołcha, po tym, jak ją Piter zobaczył z tym starym z liszajami, po tym, jak pisał o jej starej skórze i popękanych ustach – gdyby Piter po tym wszystkim z nią został, chyba bym zwątpiła. Nie wspomnę o tym, że ją w ogóle chciał dotknąć po tym wszystkim. Głupi Piter, oj, głupi.

Po trzecie, okładka. A właściwie chodzi mi o blurb. Przechlapka, Patryk, przechlapka. Nie chcę się mocno czepiać, ale… Nie, no, jednak muszę się przyczepić. Jak można tak genialną książkę opisać w tak dziwacznych słowach? Tutaj trzeba było zahaczyć o konkrety – o upadek, alkoholizm, mocnymi słowami pokazać, jak książka może wstrząsnąć każdym, kto ma w sobie choć mały kawałek wrażliwości. Ja ją mam, ja ją przeczytałam, ale wiem, że gdyby nie to, że Ty napisałeś tę knigę, po przeczytaniu o niej informacji i po przejrzeniu kilku pierwszych stron, prawdopodobnie nie kupiłabym jej. A szkoda by było.
Sam wymyśliłeś taki blurb czy to kwestia wyboru przez wydawnictwo?

Są książki, po przeczytaniu których, pamięta się o nich jeszcze przez miesiąc, najwyżej pół roku. Są takie, o których chcemy jak najszybciej zapomnieć, bo wydają nam się idiotyczne (i myślimy ze złością, że zabrały nasz cenny czas). Są też takie, w czasie których człowiek czuje się poruszony i zwyczajnie – wiele razy – wzruszony. „Śnieg widmo” wrzucam do worka z książkami z trzeciej kategorii. I będę pamiętać o tej książce co najmniej do czasu aż wydasz kolejną.

85
_Piotr_ pisze:Nie chcę pisać za dużo, żeby nie zdradzać fabuły, ale ta scena do mnie nie przemawia. Ogólnie sceny jej upojenia alkoholowego jakoś wydawały się być takie hmmm nienaturalne, za mało upadlające bohaterkę (ale to jedynie moje odczucie).
Ciekawa opinia. Zupełnie inne spojrzenie od mojego. :)
W melinie nie byłam, więc tu się nie odniosę (ot, po prostu mnie przekonała), ale miałam trochę kontaktu z czynnymi alkoholikami. Nie "upodlonymi menelami z dworca" ale ludźmi, którzy mają trochę tak jak Laura - kogoś współuzależnionego, kto zadba o ich byt, zapewni komfort picia (to powiedzmy nie do końca, bo Piotrek niby walczy i się sprzeciwia... ale jednak - zawsze próbuje zapewnić Laurze "miękkie lądowanie" po locie), umyje, pomoże, gdy trzęsą się ręce, wydobędzie z bagna.
Mnie te obrazy alkoholizmu (z książki i widziane na żywo) zgodziły się. Tam gdzie mogły, czyli powiedzmy w tej "łagodniejszej" wersji, gdzie nie ma jeszcze meliny, spania w jakimś zaszczanym pustostanie czy cokolwiek. Zachowanie Laury było dla mnie bardzo realistyczne.

Zastanawiam się jeszcze z tym brakiem upodlenia... Dla mnie było tego akurat dość (choćby wydarzenia na Groczożu), ale nie w tym rzecz.
Może na Twój odbiór wpływa tu trochę fakt, że cały czas na Laurę patrzymy oczami Piotrka? Chociaż w pewnym stopniu. Narracja związana z nią jest zawsze narracją bardzo osobistą. A Piotrek ciągle chce widzieć swoją Laurę, która jest tam gdzieś w środku ciągle taka sama, "tylko przygnieciona chorobą". Będzie najpierw patrzył, jaka ona biedna, wychudła, zmarznięta, skrzywdzona (cokolwiek), a nie zarzygana, śmierdząca, zachowująca się jak [wstawić brzydki epitet]. Nawet jeśli spróbuje spojrzeć na nią inaczej, to i tak ta perspektywa gdzieś z tyłu głowy zostanie.

Tak trochę to odbieram i tak sobie głośno myślę... :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

86
Oooo, to muszę po książkę koniecznie sięgnąć po tych tu wszystkich opiniach i komentarzach. Lektura zapowiada się niezwykle obiecująco. Przekonało mnie to wszystko do książki, jak żadnej innej wydanej w ostatnich ładnych paru latach!

Trafiłem też na Twój klip na youtube, bardzo ciekawy, muzyka, słowa (fantastyczne notabene), śpiew, wszystko Twoje!
Ależ zdolna z Ciebie beskurcyja, no no, fiu fiu!

87
Kochani! Przepraszam za długi czas milczenia, ale moje życie zmieniło się w pocisk pędzący ze mną na grzbiecie przez ściany, mury, szyby, drzewa... Jestem trochę sfatygowany i maksymalnie zarobiony.
Thana pisze:No to tak: po pierwsze powiedział, że o tej książce powinno być głośno i ma nadzieję, że będzie. Podobała mu się zdecydowanie, ze względu na wiarygodność psychologiczną, sposób prowadzenia postaci (też kibicował Piotrkowi), równowagę między osadzeniem w teraźniejszości a fantastyką (że nie ma, jak to ujął "nachalnej doraźności", choć stwierdził, że zaciekawiły go te światy i chętnie by o nich poczytał więcej), cały myk z Arturem.
Bardzo mi miło, pozdrów go serdecznie. :) Wspomniane światy też mnie zaciekawiły i kto wie, może kiedyś do nich wrócę. A na pewno spotkam się z jednym, w "Śniegu" mikroskopijnym elementem magicznej układanki - Żonglerem.
ithilhin pisze:Patren. Przeczytałam. Nie chciałam, żeby się kończyło. Gratulacje, świetny debiut. Może napiszę więcej jak ochłonę ;)
Super, cieszę się! Ale po niemal 3 miesiącach musiałaś już ochłonąć - może zechciałabyś zdradzić jakieś wrażenia? ;>
Leszek Pipka pisze:Na ogół – jeśłi ma się jakiś bagaż lektur – zupełnie bezwiednie przychodzi na myśl coś, z czym można porównać czyjeś pisanie, na ogół również są to skojarzenia bardzo mocne, oczywiste. W odniesieniu do „Śniegu” takich skojarzeń nie miałem.
Łał. To świetna wiadomość. Naprawdę świetna wiadomość.
Leszek Pipka pisze:„Śnieg” nie jest książką na raz.
Wiem, głupio to zabrzmi z ust autora i jeszcze wyjdę na jakiegoś zadufanego idiotę, ale: zgadzam się. Nie mówię, że każdy powinien przeczytać to po raz drugi, broń Boże - fakt, że ktoś poświęcił fragment swojego życia na jedno przeczytanie jest już niesamowity. Po prostu wydaje mi się, że sposób, w jaki poprowadziłem historię, stwarza coś, co w growym światku nazywa się replay value. To było świadome działanie, zafascynowany innymi tworami chciałem stworzyć coś, co za drugim przeczytaniem zaoferuje coś nowego, coś ciekawego.
Leszek Pipka pisze:Gdzieś mi się zapodział wątek Eryka. Pewnie nie dość nieuważnie czytałem, co jest dodatkowym argumentem, że trzeba będzie wrócić :)
Wątek Eryka akurat zawsze miał być wątkiem "zapodzianym". :) Podoba mi się idea wątków zapodzianych. Jest życiowa.

Leszek Pipka pisze:Czy powyższe wystarczająco komplementuje owoc Twojej ciężkiej pracy? :P
Jezu Chryste, tak! :D
Leszek Pipka pisze:Wiesz, nie tak dawno czytałem Żulczyka „Ślepnąc od świateł”, gdzie autor również wspomógł się elementami fantastyczności. Lektura zrobiła na mnie ogromne wrażenie i prawdę mówiąc nie spodziewałem się, żebym prędko miał przyjemność – czytając młodą polską prozę :P - przejąć się w sposób chociaż odrobinę porównywalny. Surprise.
Jejku, jeszcze mnie do Żulczyka porównałeś, ale czad. :)
Leszek Pipka pisze:No i jeszcze: tekst nie jest jednorodny. Ma fragmenty – nazwałbym je „młodzieńczymi” – gdzie materia jest płaska, bardzo prościutka, jak uczniowska wprawka, ma fragmenty bardzo głębokie, dojrzałe, z pełną mocą wyobraźni, technik pisarskiej i życiowej wiedzy. Może i dobrze, jednostajność tekstu, który w całości osiąga poziom arcydzieła może przygnębiać :)
To pewnie te młodzieńcze fragmenty teraz mnie tak odrzucają, gdy chwytam za "Śnieg". :D
Leszek Pipka pisze:Chyba wygrałeś.
Gratulacje.
Dziękuję Ci serdecznie, Leszku, za długą, ciekawą i niesamowicie budującą opinię. I za poświęcony czas - i na przeczytanie, i napisanie. Kłaniam się najniżej, jak mogę!
_Piotr_ pisze:O ile postać Laury jest opisana bardzo fajnie (co zostało już tu poruszone), o tyle wątek poszukiwania jej przez Piotrka sprawił, że musiałem odłożyć czytnik na kilka dni. Byłeś kiedyś w takiej melinie?
Niestety, byłem w takiej melinie. Sądzę jednak, że z melinami jak z restauracjami - każda inna.
_Piotr_ pisze:Nie chcę pisać za dużo, żeby nie zdradzać fabuły, ale ta scena do mnie nie przemawia. Ogólnie sceny jej upojenia alkoholowego jakoś wydawały się być takie hmmm nienaturalne, za mało upadlające bohaterkę (ale to jedynie moje odczucie).
Hmmm, to ciekawe. Być może nie opisałem ich takim językiem, który by do Ciebie przemówił, niemniej większość opisów było z życia wziętych. Choć tak jak zauważyła Adrianna - może to wynika z tego, że laura jest opisywana przez pryzmat człowieka, który ostatecznie ją niesamowicie mocno kocha?
_Piotr_ pisze:O ile też mnie pamięć nie myli, to Piotrek wsiada do autobusu, a wysiada z tramwaju (albo odwrotnie)
Tak, to prawda, w Iluczarze mamy autoboty. :D
Marcin Dolecki pisze:Masz wybitny talent literacki.
O kurczę. Dziękuję.
anowi pisze:Masz za to darmową promocję - ileż ludzi gapi się jak czytam knigę niejakiego Fijałkowskiego ;)
Nawet nie wiesz, jak czekam na moment, żeby spotkać kogoś w komunikacji miejskiej z moją książką! ;)
Marcin Dolecki pisze:rzy takim sposobie tworzenia autorskiego świata (całość światów to też świat), nieco się wyłączam ze śledzenia akcji, ponieważ wydaje mi się, że jakiekolwiek wydarzenie może poskutkować jakimkolwiek innym.
Mógłbyś rozwinąć tę refleksję? Bo wydaje mi się, że nie do końca ją rozumiem.
Łasic pisze:Patren, skarbeńko, Lan mi powiedziała. Dorwę i przeczytam.
Łasicu, przeczytaj koniecznie, będę bardzo wdzięczny. :) Koniecznie daj potem znać, co myślisz! Zależy mi na tym. Całusy. :*
anowi pisze:czy wyciąganie Laury z tego całego bagna w melinie to za mało? Btw. to, w jaki sposób to wszystko opisałeś, aż mnie obrzydziło.
Zabrzmię okropnie, ale cieszę się. O to chodziło.
anowi pisze:Skąd wziąłeś informacje o tym, jak to wygląda? Z filmów? Z innej książki? „Z życia”?
Niestety z życia.
anowi pisze:Po trzecie, okładka. A właściwie chodzi mi o blurb. Przechlapka, Patryk, przechlapka. Nie chcę się mocno czepiać, ale… Nie, no, jednak muszę się przyczepić. Jak można tak genialną książkę opisać w tak dziwacznych słowach? Tutaj trzeba było zahaczyć o konkrety – o upadek, alkoholizm, mocnymi słowami pokazać, jak książka może wstrząsnąć każdym, kto ma w sobie choć mały kawałek wrażliwości. Ja ją mam, ja ją przeczytałam, ale wiem, że gdyby nie to, że Ty napisałeś tę knigę, po przeczytaniu o niej informacji i po przejrzeniu kilku pierwszych stron, prawdopodobnie nie kupiłabym jej. A szkoda by było.
Sam wymyśliłeś taki blurb czy to kwestia wyboru przez wydawnictwo?
Kurczę, widzisz - z tym było dużo problemów. Wydawnictwo wykonało bardzo kiepski, mnie się wydaje, że zrobiłem i tak nieco lepszy (tak, to ja przygotowałem). Zależało mi na tym, żeby nie zdradzać, o czym jest ta książka. Chciałem, żeby czytelnik dowiadywał się "po bożemu", wraz z kolejnymi stronami. Rozumiem teraz, że mogłem sobie tym trochę strzelić w stopę. Miałem wizję intrygującej, tajemniczej zajawki, która nic nie mówi, ale przykuwa. Być może nie wyszło.
anowi pisze:Są książki, po przeczytaniu których, pamięta się o nich jeszcze przez miesiąc, najwyżej pół roku. Są takie, o których chcemy jak najszybciej zapomnieć, bo wydają nam się idiotyczne (i myślimy ze złością, że zabrały nasz cenny czas). Są też takie, w czasie których człowiek czuje się poruszony i zwyczajnie – wiele razy – wzruszony. „Śnieg widmo” wrzucam do worka z książkami z trzeciej kategorii. I będę pamiętać o tej książce co najmniej do czasu aż wydasz kolejną.
Cudownie. Bardzo się cieszę i postaram się nie zawieść przy kolejnej. :)
Adrianna pisze:Tak trochę to odbieram i tak sobie głośno myślę... :)
Adrianno, bardzo fajnie myślisz, bardzo ciekawie. :)
DrVenkman pisze:Trafiłem też na Twój klip na youtube, bardzo ciekawy, muzyka, słowa (fantastyczne notabene), śpiew, wszystko Twoje!
Łaaaa, super, że słuchałeś kawałka! I że Ci się podobał, i że słowa doceniasz... Kurczę, super. W ten mały projekt tez włożyłem mnóstwo serca. Dziękuję za zwrócenie uwagi i entuzjazm! :) I życzę miłej lektury, mam nadzieję, że nie padniesz ofiarą "przehajpowania".

Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim za wszystkie opinie, wszystkie uwagi i absolutnie każdą najdrobniejszą refleksję. Czytanie tych rzeczy to skarb. Nawet nie wiecie, jak jestem Wam wdzięczny. Postaram się aktywniej tutaj pojawiać, ale moje życie, jak mówiłem, to ostatnia wnętrze odpalonego miksera. Jestem strasznie zamotany. Z wieści z frontu: zacząłem ostatnio poprawianie drugiej powieści. :)

A dzisiaj o 19 spotkanie! Jak ktoś jest w Warszawie i ma wolną chwilę, to zapraszam serdecznie do Południak Zero. Byłoby mi ultramiło.

Trzymajcie się!
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

88
Patryku, moja uwaga odnosiła się jedynie do aspektu fantastycznego Twojej powieści. W pewnym momencie trochę zatarła się dla mnie granica między tym, co możliwe, a co nie. Trudno jednak określić, co jest prawdopodobne w światach fantastyki, dlatego moja uwaga nie jest zarzutem.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

89
Patren, właśnie kupiłem książkę i zdążyłem już pobieżnie przejrzeć. Masz bardzo ciekawy styl i słownictwo, a ponadto wybrałeś nietypowy, trudny (dla pisarza) sposób narracji. Dominuje czas teraźniejszy. Wrzucasz czytelnika w ciąg intrygujących wydarzeń i nakłaniasz go do pracy nad konceptualizacją przedstawianego „wydarzania się’. Gdybyś zrobił to nieumiejętnie, zaliczyłbyś klapę. :)

Swoją metaforyką ciekawie nawiązujesz do tradycji literackiej. Na przykład metafora drzew prężących się w parku i ludzi, którzy w owym parku prężą się naśladowczo, przywodzi na myśl język Witolda Gombrowicza.

Ale skoro w niniejszym wątku umieszczono już tyle pochwał pod adresem Twojej niewątpliwie wartościowej książki, pozwolę sobie na drobną uwagę odnośnie jednego detalu. Otóż, opisując Piotrka (s. 20), mówisz, że wybrał w swoim życiu tak a tak, bo z tego i owego musiał korzystać więcej razy niż ze szczoteczki do zębów. W tym momencie zacząłem się uśmiechać i zastanawiać, jak wielokrotnie to robił. Zęby czyścił trzy, cztery razy dziennie? Czyli ze szczoteczki korzystał 10 razy dziennie? A może, ciągle coś podjadał i latał do tej nieszczęsnej łazienki? Ogólnie mówiąc, nie kupiłem tego. W trakcie poprawiania swojej książki, potrafiłem ze słowników korzystać sto razy częściej niż z umywalki.

Odnośnie recenzji. Gdybyś napisał jakąś powieść historyczną, mógłbym skrobnąć coś życzliwego dla „Histmag.org”, poważnego serwisu w internecie. Odnośnie zaistnienia… Podobno warto autorski egzemplarz wysłać do „Nowych Książek” (to jest pismo poświęcone recenzjom, więc Cię wcześniej czy później…) i „Pamiętnika Literackiego”. Z tego co wiem, mają tam dział poświęcony książkom nadesłanym, a ponadto co kwartał dają do numeru wkładkę bibliograficzną. A jak się spodobasz redakcji, to i zrecenzują.

Więcej powiem po lekturze.
Pozdrawiam.

90
Humanozerco, bardzo dziękuję Ci za te wstępną i budującą opinię. Ekstra, że tak uważasz. Odnośnie potknięcia ze strony 20 - hmmm, to chyba rzeczywiście słabe porównanie, powinienem był zestawić to z czymś, czego używa się znacznie częściej. Dzięki za wyłapanie tego - dopiszę do listy babolków znalezionych w ostatecznej wersji. ;)

No i czekam na wrażenia po lekturze!
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

91
Czy ktoś wybiera się jutro na Warszawskie Targi Książki na Stadionie Narodowym? Jeśli tak, to zapraszam o 14:30 na stoisko W.A.B.-u, gdzie będę miał niedługie spotkanie autorskie, podczas którego porozmawiam o "Śniegu widmo" i bardzo chętnie odpowiem na wszelkie pytania. ;) Byłoby mi bardzo miło, gdybym spotkał kogoś z Was! Także tego. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

Wróć do „Archiwum Pisarzy”