Smok

1
Napisane przed chwilą. Wyodrębniony fragment czegoś na kształt gamebooka.

Na środku polany, w plamie słońca, wygrzewa się olbrzymi jaszczur. Oczy ma przymknięte, najwyraźniej śpi. Z jego nozdrzy wylatują smużki dymu. Błoniaste skrzydła, podobne do nietoperzych, rozłożył na boki, sięgając krańców polany. Całe ciało pokryte ma szarozielonymi łuskami. Pomiędzy nimi utkwiło pełno mchu, kawałków kory, liści i igieł a nawet kilka szyszek. Umięśnione nogi i ogon, wijący się po ziemi, przypominają korzenie starych drzew. Niespodziewanie smok otworzył oczy i popatrzył na ciebie ze spokojem. Z początku jesteś przerażony, chcesz uciekać, lecz strach cię sparaliżował. Bestia wydała z siebie cichy, przyjazny pomruk i przestała zwracać na ciebie uwagę. Zafascynowany widokiem postanawiasz podejść bliżej. Krocząc ostrożnie, zbliżasz się na wyciągnięcie ręki. Zielone oczy ponownie zerkają na ciebie. Smok liże cię po nogach gorącym i szorstkim językiem. Przez chwilę twoje serce zamarło. Gdy bestia otworzyła paszczę, myślałeś, że zostaniesz pożarty, odetchnąłeś jednak z ulgą. Nabrawszy pewności siebie, dotykasz szyi smoka. W ułamku sekundy, ogarnia cię jasny, palący wiatr.
„Czytelnik żyje tysiącem żyć zanim umrze. Ten zaś, kto nie czyta – tylko jednym.”
- George R. R. Martin

2
Fajne to jest.
Natomiast z tego krótkiego spaceru na jaki zostałem zabrany pamiętam głównie to, że kilka razy uwierał mnie dość mocno kamyk w bucie.
Kamyki poniżej.

Na środku polany, w plamie słońca, wygrzewa się olbrzymi jaszczur. Oczy ma przymknięte, najwyraźniej śpi.

Nie jestem pewien ale dla mnie w wizualizacji i skojarzeniach myślowych przymknięte to nie to samo co zamknięte.
A jaszczur miał oczy po prostu zamknięte.

Z jego nozdrzy wylatują smużki dymu.

Jaszczur jest olbrzymi więc i nozdrza pewnie ma olbrzymie. A z wielkich nozdrzy to raczej smugi - ale to takie widzimisię. Wszak licentia poetica.

Błoniaste skrzydła, podobne do nietoperzych, rozłożył na boki, sięgając krańców polany. Całe ciało pokryte ma szarozielonymi łuskami. Pomiędzy nimi utkwiło pełno mchu, kawałków kory, liści i igieł a nawet kilka szyszek.

Trzymałbym się jednego trybu.
Dlaczego nie...

Jego całe ciało pokrywają szarozielone łuski a błoniaste, majestatycznie rozłożone skrzydła sięgają krańców polany. Pomiędzy nimi tkwi pełno mchu, kawałków kory, liści i igieł a nawet kilka szyszek.

I dalej to samo.

Zielone oczy ponownie zerkają na ciebie.

Nie.
Budujesz w opisie majestat, siłę i spokój smoka. Nieźle budujesz. A potem rozwalasz to wszystko "zerknięciem". Zerknięcie jest ukradkowe, bojaźliwe i dyskretne. Nijak nie pasuje do Twojego smoka.

Bestia wydała z siebie cichy, przyjazny pomruk i przestała zwracać na ciebie uwagę.

Wywalamy "przyjazny". Siłą tekstu jest to, że nie wiemy czego można się spodziewać po smoku. Przyjazny pomruk powoduje u czytelnika obniżenie napięcia a w tym tekście to strzelenie sobie w kolano.

Smok liże cię po nogach gorącym i szorstkim językiem. Przez chwilę twoje serce zamarło. Gdy bestia otworzyła paszczę, myślałeś, że zostaniesz pożarty, odetchnąłeś jednak z ulgą. Nabrawszy pewności siebie, dotykasz szyi smoka. W ułamku sekundy, ogarnia cię jasny, palący wiatr.

Bardzo fajne. Zamysł jest świetny, wykonanie słabsze.
Kolejność opisu zabija dramaturgię, która jest kluczem tego fragmentu. I ta kolejność musi - moim zdaniem - zostać zmieniona. Najpierw smok otwiera paszczę i nie wiemy co się stanie, potem liże bohatera po nogach i oddycha on (a także czytelnik) z ulgą. Później (ubawiony własnym strachem bohater) dotyka z ufnością i ulgą szyi smoka. I zamykamy scenę bardzo fajnym zakończeniem.

Wybacz bezczelność ale podam swoją wersję.

Na środku polany, w plamie słońca, wygrzewa się olbrzymi jaszczur. Oczy ma zamknięte, najwyraźniej śpi. Z jego nozdrzy wylatują smugi dymu. Jego całe ciało pokrywają szarozielone łuski a błoniaste, majestatycznie rozłożone skrzydła sięgają krańców polany. Pomiędzy nimi tkwi pełno mchu, kawałków kory, liści i igieł a nawet kilka szyszek. Umięśnione nogi i ogon, wijący się po ziemi, przypominają korzenie starych drzew. Niespodziewanie smok otwiera oczy i patrzy na ciebie ze spokojem. Z początku jesteś przerażony, chcesz uciekać, lecz strach cię paraliżuje. Bestia wydaje z siebie cichy pomruk i przestaje zwracać na ciebie uwagę. Zafascynowany widokiem postanawiasz podejść bliżej. Krocząc ostrożnie, zbliżasz się na wyciągnięcie ręki. Powieki smoka ponownie otwierają się gwałtownie i zielone oczy patrzą na ciebie badawczo. Bestia gwałtownie otwiera paszczę a twoje serce zaczyna bić w szalonym, wygrywanym przez strach rytmie. I nagle smok zaczyna cię lizać po nogach a uczucie ulgi i odprężenia ogarnia całe ciało. Po chwili, nabrawszy pewności siebie, dotykasz szyi smoka.
I w ułamku sekundy, ogarnia cię jasny, palący wiatr.


To jest fajny tekst i świetny pomysł.
Kłaniam się.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

3
No niewymownie mnie śmieszy magiczność smoków. Jasne, jasne, to zjawiskowi nosiciele mądrości prastarego gatunku - ale jakoś tak... wewnętrznie.

Z zewnątrz to duże gadziny, z uwagi na dietę z najwyższym prawdopodobieństwem śpiąc puszczają potworne pierdy, kupy (zapewne równie magiczne) stawiają wielkości potrójnych słoniowych, a z paszczy im wali, jak z murzyńskiej chaty.

Mając tak pokrzywioną świadomość, zarykuję się, napotkawszy uduchowiony opis łuskowanego paszczura. Nic na to nie poradzę. Tu nie jest inaczej. Najmocniej przepraszam :-P

4
Dzięki za poświęcenie czasu na przeczytanie. Cieszę się, że w bucie były tylko kamyki a nie tłuczone szkło i gwoździe :wink: Nie zwróciłem na nie uwagi zaraz po napisaniu.
Z jego nozdrzy wylatują smużki dymu.

Jaszczur jest olbrzymi więc i nozdrza pewnie ma olbrzymie. A z wielkich nozdrzy to raczej smugi - ale to takie widzimisię. Wszak licentia poetica.
Chodziło mi po prostu o niewielką ilość dymu a nie smoka kopcącego jak parowóz, ale chyba faktycznie trochę przesadziłem z minimalizacją.

Co do przyjaznego pomruku, początkowo był spokojny, ale zmieniłem ze względu na
popatrzył na ciebie ze spokojem
dwa zdania wcześniej. Wydawało mi się, że za dużo tego spokoju. Być może to przesadne unikanie powtórzeń z mojej strony(?). Brakuje mi wyczucia w tym temacie. Po napisaniu tekstu często podświetlam sobie w wordzie słowa, które wydaja mi się często powtarzane i sprawdzam ich rozmieszczenie "na oko". :)

Zaproponowana przez ciebie wersja kolejności opisu w zakończeniu rzeczywiście lepiej buduje napięcie.

Dziękuję za porady i pozdrawiam.
„Czytelnik żyje tysiącem żyć zanim umrze. Ten zaś, kto nie czyta – tylko jednym.”
- George R. R. Martin
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”