Architekci [scfi-thriller] fragment

1
Agnes wyciągnęła się na łóżku, rzuciła w kąt nie wygodne buty i włączyła telewizję. Natłok pracy z którym musiała się zmierzyć, pozbawił jej energii do życia. Czuła jak z jej ciała ucieka świadomość, a wszystko przez jej dwie koleżanki, które w ostatnim momencie zdecydowały się wziąć urlop. Cieszyła się jednak, że ten męczący dzień ma już za sobą i czeka ją miły wieczór.

Umówiła się na kolację ze swoim chłopakiem. Dawno razem nigdzie nie wychodzili, dlatego cieszyła się podwójnie na spotkanie. Ciągłe przesiadywanie w mieszkaniu i oglądanie seriali, powodowało przygnębienie i ogólne rozdrażnienie, z którym nie zawsze sobie radziła. Znajomi stojący z boku, podchodzili do ich związku sceptycznie. Christopher wydawał się dziwny, miał sporo pieniędzy, ale starał się unikać tego tematu. Na pytania o pracę odpowiadał najczęściej pytaniem, co drażniło Charliego, najlepszego przyjaciela Agnes. Nie wierzył, że z pensji początkującego programisty można odłożyć na mieszkanie tym bardziej bez zaciągania kredytu.
Telewizor chodził tak głośno, że nie mogła zebrać myśli. Złapała za pilot i przełączyła na kanał informacyjny. Lecący chłam w publicznej telewizji był nie do zniesienia.

Rozpoczynamy główne wydanie wiadomości. A na początek informacja z ostatniej chwili, amerykańska armia wraz z tureckimi siłami, wkroczyła na terytorium Syrii, okupowana przez tak zwane Państwo Islamskie. Do tej pory w nalotach koalicji zginęło pół tysiąca bojowników islamskich… Rekordowe upały w całej Francji. Wysokie temperatury w ostatnich dały się mocno we znaki wszystkim mieszkańcom. W niektórych rejonach państwa ogłoszono stan klęski żywiołowej. Z powodu upałów zmarło już trzydzieści osób, najwięcej na południu kraju, gdzie tempertatura, przekracza czterdzieści stopni w cieniu… Wprowadzono stan klęski żywiołowej w południowej części kraju. Na Florydzie i w Teksasie temperatura spadła poniżej zera. Od ponad trzydziestu lat, odnotowane pierwsze opady śniegu. Zamiecie śnieżne spowodowały paraliż komunikacyjny. Odwołano wszystkie loty z Nowego Yorku na południowe wybrzeże… część Zatoki Meksykańskiej zamarzła… prędkość na morzu przekracza sto kilometrów na godzinę... Część Nowego Orleanu została zalana, ludzie boją się powtórki z huraganu Catrina…

Dosyć! - Agnes złapała za pilot i szybko zaczęła zmieniać kanały. Niestety na większości stacji w tym samym momencie leciały nadal wieczorne dzienniki informacyjne. Dopiero, gdy doszła prawie do końca listy kanałów, udało się odnaleźć stację muzyczną. Leciał na niej teledysk piosenki, którego nie za bardzo kojarzyła. Wykonawcy również nie rozpoznawała mimo tego, że nie był zbyt młody. Na szczęście melodia i rytm utworu spodobały się jej. Spokojne dźwięki pomogły jej się zrelaksować przed spotkaniem.

Agnes wyciągnęła się na łóżku i przez moment na nim leżała. Nagle telefon leżący w torbie zaczął wibrować. Zerwała się szybko i zaczęła szukać komórki. Nie było to łatwe zadanie, oprócz potrzebnych rzeczy nosiła ze sobą wiele przedmiotów, które mogła zostawić w domu. Były to głównie woreczki po kanapkach, dwie książki, czytane na przemian, mała buteleczka wody, zajmująca sporą część torby oraz walające się chusteczki.
Usprawiedliwanie tego bałaganu wychodziło jej lepiej niż jego sprzątanie. Tym bardziej jeżeli chciała cokolwiek znaleźć, musiała wyrzucić całą zawartość torby. Gdy udało jej się odszukać w tym chaosie telefon, zobaczyła na ekranie wyświetlacza sms od Christophera.

Będę za 10 minut mam nadzieję, że będziesz już gotowa :)

Nagła zmiana planów wywołała atak paniki u dziewczyny. Była lekko przerażona niespodzianką chłopaka. Musiała w kilka chwil szybko ogarnąć swój wygląd. Podniosła się z łóżka i otworzyła szafę. Bluzka, którą miała na sobie nie wyglądała tak źle. Gdy jednak ją powąchała, stwierdziła, że do niczego się nie nadaje. Przeszła potem, po całym dniu biegania po urzędach.
I w co ja mam się ubrać? Zielonej nie założę, będzie dziwnie wyglądać. Ta błękitna jest trochę pomięta, a ta czerwona? Hmm też nie, chociaż gdybym założyła do niej czarne rajstopy i czarne koturny, może by to jakoś wyglądało. - Bez dłuższego namysłu ściągnęła bluzkę i założyła czerwoną sukienkę. Spojrzała w lustro, na szczęście nie była zbyt zmięta. Jedynie dół zdawał się być trochę wygnieciony,ale nie miała czasu na prasowanie. W każdej chwili do drzwi mógł zapukać Christopher, a jeszcze Agnes musiała odszukać czarne rajstopy. Nie było to łatwe zadanie, większość z par, które miała była albo popruta, albo za ciepła na tą porę roku. Przecież w lato nie założę, zimowych rajstop!- Przerzuciła prawie całą szufladę aż w końcu znalazła jedne całe, nie rozwalone. Nie był to koniec jej problemów. Rajstopy były błyszczące! Na szczęście kolorystycznie pasowały do reszty stroju. Zastanawiała się jeszcze przez moment czy nie pójść w gołych nogach, ale na samą myśl o tym, poczuła dreszcz na plecach. Szybko odrzuciła tą możliwość.
Spojrzała na zegarek, miała jeszcze dwie minuty. Poprawiła makijaż, poperfumowała się i założyła buty. Czuła jak krew buzowała w całym ciele, mięśnie napinały się strasznie. Kark zrobił się sztywny i bolący. Nigdy w takim tempie, Agnes nie szykowała się do wyjścia.

Punktualnie dziesięć minut od otrzymania wiadomości, rozległo się rytmiczne stukanie do drzwi. Już idę - zawołała, wiedząc, że Christopher i tak będzie musiał chwilę poczekać. Z tego pośpiechu zapomniała poprawić fryzurę. Po całym dniu każdy włos szedł w inną stronę.
Na szczęście po chwili udało jej się ogarnąć nieład na głowie i mogli razem wyjść na miasto.

Był to jeden z ostatnich miłych wieczorów jaki zapamiętała. Trzy miesiące później wszystko zaczęło się psuć. Christopher zmienił pracę, z której nie do końca był zadowolony. Głównie przez nadgodziny i luźną atmosferę. Miał dziwne wrażenie, że nikt nie śpieszy się do domu. Mimo tego, że dwóch kolegów wzięło niedawno ślub.

Po każdym zakończonym sprincie cały zespół wychodził na piwo. Co dwutygodniowe celebrowanie było swoistą ceremonią, która nie podobała się Agnes. Przez cały dzień codziennie siedziała w mieszkaniu sama. W weekendy nie było lepiej, Christopher odsypiał cały tydzień. Gdy już wstał narzekał, że jest zmęczony i nawet pod groźbą zerwania, nie chciał ruszyć się z domu. Taki stan rzeczy bardzo męczył Agnes, koleżanki z pracy sugerowały żeby go rzuciła, lecz ona nie potrafiła z tej pułapki uciec. Nie potrafiła zebrać się w sobie i z nim o tym porozmawiać. Było to dla niej bardzo trudne tym bardziej, że chcieli kupić domek na przedmieściach, mieli dosyć miejskiego zgiełku, hałasu i spalin. Dzięki nowej pracy Christopherowi udało się po pół roku odłożyć sporą sumę. Niestety jedno wydarzenie pociągnęło za sobą kolejne i niczym efekt domino spadło na dziewczynę.

W pewien piątek jak co tydzień Christopher wyszedł na piwo z kolegami. Jednak tym razem nie wrócił tak jak zawsze. Zaniepokojona Agnes próbowała skontaktować się ze swoim chłopakiem, lecz jego telefon milczał. Zgłaszała się po pierwszym połączeniu poczta głosowa. Czuła, że coś jest nie tak, nigdy przedtem przecież jej nie zrzucał z linii. Gdy kolejne próby nie przyniosły skutku postanowiła się na chwilę położyć. Przekręcała się z jednego boku na drugi, szukając wygodnej pozycji. Dopiero po kilku minutach udało się jej zdrzemnąć.

Nagle do drzwi rozległo się rytmiczne stukanie. Agnes szybko zerwała się z łóżka i podeszła do drzwi. Gdy spojrzała przez wizjer, zobaczyła stojącego Christophera. Nie wyglądał zbyt dobrze. Włosy miał przetłuszczone i potargane, koszulę rozpiętą od góry i ubłocone nogawki spodni. Zaniepokojna dziewczyna, wpuściła swojego chłopaka do mieszkania. Była przerażona tym co zobaczyła, próbowała wypytać co się stało, lecz Christopher nie potrafił sklecić zdania. Cały czas mamrotał coś pod nosem. Zalatywało od niego alkoholem. Ledwo wtoczył się na górę i od razu poszedł spać. Wkurzona na niego dziewczyna nie miała ochoty z nim spać. Położyła się w pierwszym pokoju na kanapie i szybko usnęła.

Następnego dnia, gdy Christopher wyszedł do pracy, Agnes udała się do sypialni na górze. Po przekroczeniu progu pokoju, z przerażeniem ujrzała bałagan jaki po sobie zostawił jej chłopak. Po całym pomieszczeniu walały się rzeczy. Koszula leżała na dywanie, a spodnie wisiały rozpięte na krześle. O Boże! - wykrzyczała Agnes, gdy weszła do łazienki. Widok, który ujrzała zwalił ją niemalże z nóg. Umywalka i większość podłogi była zarzygana. Smród, który przy tym się unosił, od razu spowodował odruchy wymiotne. Dziewczyna była powtórzenia wyczynu swojego chłopaka.

Agnes opuściła łazienkę i na chwilę usiadła na łóżku, gdy mdłości przeszły, zaczęła zbierać rozrzucone ubrania. Koszula śmierdziała jak z najgorszej speluny. Połączenie zapachu potu, papierosów i alkoholu równie mocno dawało się we znaki. Na szczęście jakoś wytrzymała. Przed włożeniem do pralki dokładnie ją obejrzała. Na kołnierzyku zauważyła lekko czerwony ślad. Co to jest!? - przez dłuższą chwilę przyglądała się materiałowi i dopiero po minucie stwierdziła z przerażeniem, że jest to kobieca szminka.

Z obrzydzeniem odrzuciła koszulę z dala od siebie. Na samą myśl o innej kobiecie zrobiło się jej niedobrze. Czuła ogromny żal do swojego chłopaka, nigdy nie przypuszczała, że ją zdradzi. Była wkurzona na siebie. Jak mogłem tego nie zauważyć!? - te słowa w wiercały się w jej umysł. Z każdą chwilą narastała w niej agresja i myśli o zemście. Nie miała jeszcze gotowego planu, ale w jej umyśle coraz bardziej kłębiły się myśli. Chciała upokorzyć Christophera, dać mu taką nauczkę którą zapamięta do końca życia.

Rozmyślania przerwały wiadomości lecące w radiu. Agnes zdała sobie sprawę, że jest już późno. Bez dłuższego namysłu wsadziła koszulę w czystą reklamówkę i zabrała ze sobą do pracy. Miała nadzieję, że jej koleżanki pomogą rozwiać wątpliwości.

W tym samym czasie Christopher dochodził do siebie, po wczorajszym wieczorze. Nie czuł się zbyt dobrze. Miał ochotę wrócić do domu i położyć się spać. Dopiero trzecia kawa z rzędu postawiła go na nogi.

Powoli zabrał się za pracę, próbując przypomnieć sobie wczorajszy wieczór. Kompletnie nic nie pamiętał, czarna dziura i pustka, wryła się w jego umysł. Koledzy również nie chcieli mu pomóc. Na każde pytanie o wczorajsze spotkanie, wybuchali śmiechem. Docinki i głupie żarty tylko potęgowały uczucie irytacji. Christopherowi nie było wcale do śmiechu, martwił się, że po pijaku zrobił coś czego będzie żałował. Na dość złego Agnes obraziła się i nie odpisywała na smsy. Gdy minęły od dwie godziny od wysłania ostatniej wiadomości postanowił zadzwonić.

Upłynęło kilka długich sygnałów za nim dziewczyna odebrała.

- Cześć Misiu. - rozległ się aksamitny, delikatny, kobiecy głos. Christopher wyczuł jednak obojętność w jego tonie.
- Cześć Kochanie dzwonię by Cię przeprosić za wczoraj. Jest mi strasznie głupio i wstydzę się swojego zachowania. Obiecuję, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
Gdy Agnes przez dłuższą chwilę milczała, Christopher zaczął myśleć w jaki sposób mógłby jej to wynagrodzić. Pierwsze co przyszło mu do głowy, było wspólne wyjście.
- Jesteś tam Kochanie?
- Przepraszam zamyśliłam się na chwilę.
- Uff… - odetchnął z ulgą Christopher, gładząc dłonią włosy - już się bałem, że nadal się na mnie gniewasz. Mam propozycję, czy masz coś przeciwko abyśmy umówili się dzisiaj na stacji Spring od razu po twojej pracy?
- Możemy chociaż nie wiem czy mam na to ochotę.
- No zgódź się, nic nie tracisz. - rzucił entuzjastycznie Christopher.
Agnes nadal wahała się mimo namów ze strony Lisy, która cały czas słuchała rozmowy.
- Czemu akurat tam?
- Nie mogę Ci powiedzieć.Czyli Ci pasuje?
- Tak Misiu. Bierz jednak pod uwagę, że mogę nie wyrobić się na czas. Po południu w centrum tworzą się ogromne korki.
- Nie przejmuj się znajdę sobie jakieś zajęcie gdybym się spóźnił. Kocham Cię dziękuję, że się zgodziłaś.
- Ja Ciebie też…

Christopher czuł, że udało się ją trochę ułaskawić. Nie był to jednak jego problemów. Szybko musiał znaleźć restaurację, do której mogliby się wybrać i dogadać z szefem. Było jeszcze wcześnie rano, więc zaczął od tego drugiego.
Podszedł do kierownika, który omawiał z zespołem fragment kodu. Gdy skończył zapytał o możliwość wcześniejszego wyjścia. Początkowo nie chętnie do tego podchodził, ale w końcu uległ prośbom Christophera i zgodził się na jego prosbę. Oczywiście nie za darmo musiał całą nieobecność odrobić w ciągu tygodnia. Trzy godziny to było nic w porównaniu całego wieczora ze swoją dziewczyną.

Pierwsze kroki od razu po wyjściu z biura skierował do pobliskiej kwiaciarni. Obawiał się, że może nie znaleźć ulubionych kwiatów Agnes - fioletowych lilii. Na szczęście sprzedawca miał kilka na zapleczu. Christopher wybrał te najładniejsze i z bukietem, udał się do pobliskiej stacji metra. Na peronie panował względny spokój, zaledwie kilka osób czekało na pociąg. Wsród nich była pewna młoda dziewczyna, która przykuła uwagę Christophera. Ubrana w czarną, skórzaną kurtkę, słuchała muzyki. W pewnym momencie odwróciła się i spojrzała w jego kierunku. Gdy ich spojrzenia spotkały się, oboje poczuli miłe mrowienie. Dreszcz przeleciał po całym ciele. Christopher nie chciał wprowadzać zakłopotania, lecz nie udało mu się tego uniknąć. Dziewczyna nie spojrzała ani razu w jego stronę aż do momentu, gdy zbliżył się na odległość kilku kroków. Czuł się winny swojego zachowania i miał ją zamiar za nie przeprosić, lecz po chwili na peron stacji wjechał pociąg. Ludzie stojący przy krawędzi ustawili się przy drzwiach, również dziewczyna zajęła pozycję przy samym wejściu. Christopher ustawił się tuż za nią, starając się nie tracić jej ze wzroku. Gdy wszyscy pasażerowie opuścili wagon, oboje wsiedli do środka. Zakłopotana dziewczyna szukała nerwowo pojedyńczego miejsca, lecz niestety nie udało jej się znaleźć. Usiadła na jednym z dwóch wolnych siedzeń i wyciągnęła jakieś notatki. W tym samym momencie obok niej przysiadł się Christopher. Na początku nie wiedział jak zacząć rozmowę, na szczęście przypadek sprawił, że jedna z kartek upadła na podłogę.

- Dziękuję. - rzuciła dziewczyna.
- Nie ma za co. Christopher jestem. - rzekł starając się nie patrzeć w duży dekolt. Niestety prześwitująca bluzka skupiała całą jego uwagę.
- Caroline.
- Piękne kwiaty - rzekła przerywając niezręczną ciszę, trwającą kilka sekund.
- Ach zapomniałem o nich w ogóle, jak Cię zobaczyłem na peronie. To dla mamy dzisiaj są jej urodziny chociaż nie lubi obchodzić ich, to mimo wszystko cieszy się na ten dzień. Prócz mnie nikt jej nie odwi… khy khy, ekhy khy.
- Wszystko gra?
-Tak to tylko kaszel… khy khy, ekhy khy… musiałem khy khy, ekhy khy źle połknąć śli khy khy, ekhy khy. Piękn… khy khy, ekhy khy kol… khy khy włos khy khy, ekhy khy, mój ulub… khy khy, ekhy khy khy khy, ekhy khy.

Christopher zaczął się dusić, nie potrafił odkaszlnąć śliny, która zalegała w gardle. Powoli obraz zaczął się rozmywać. Oczy wypełniły się łzami, praktycznie każdy kształt był zdeformowany i niewyraźny. Widział zaledwie kolory wśród, których wyróżniał się ciemno rudawy odcień włosów dziewczyny.

Nagle potężny ból w klatce piersiowej omal nie zwalił go z nóg. Przed oczami zrobiło się ciemno. Przez moment Christopher stracił orientację i świadomość. Starał się zwalczyć jakoś ból lecz z każdą chwilą ciągle się nasilał. Nawet przyłożenie zaciśniętej pięści w to miejsce nie przyniosło ukojenia. Caroline przez cały ten czas mówiła coś, ale nie rozumiał jej słów. Kompletnie był oszołomiony.

Po kilku chwilach ból zniknął tak szybko jak się pojawił. Powoli przez czarną kurtynę zaczęły przebijać się barwy otoczenia. Szum w uszach zniknął, pozostała tylko głucha cisza, którą rozpraszał szelest tkaniny jego ubioru. Gdy doszedł do siebie Christopher zorientował się, że leży bokiem na podłodze wagonu. Zobaczył ile kurzu i śmieci znajduje się pod siedzeniami. Był przerażony tym widokiem, starając się nie robić gwałtownych ruchów wstał i zaczął strzepywać z siebie brud. Jego bańka czystości została naruszona. Mimo tego bardzo szybko zapomniał o tym przykrym doświadczeniu, gdy zaczął się rozglądać. Wszyscy pasażerowie siedzieli jak sparaliżowani, nikt się nie poruszał również dziewczyna, którą co dopiero poznał.

Christopher był przerażony, nie wiedział nawet czy Ci ludzie nadal żyją. Bał się ich dotknąć. Gdy podszedł do Caroline i spojrzał jej w oczy zobaczył pustkę. Tą samą, którą czuł w swoim umyśle. Nie pamiętał nic oprócz ostatniego kwadransu. Przez cały czas próbował sobie cokolwiek przypomnieć z poprzedniego życia, lecz za każdym znajdował pustą przepaść.

Skóra Caroline była ciepła i przyjemna w dotyku. Tętno ledwo wyczuwalne, ale serce nadal biło.
Cała ta sprawa coraz bardziej przytłaczała Christophera. Nie miał jednak zamiaru usiąść na miejscu i czekać na rozwój wagonu.

Podszedł szybko do okna i wyjrzał przez nie, starając się zlokalizować miejsce, w którym utknął wagon. Na ścianach tunelu było pełno zacieków i różnych zabrudzeń, lecz nie było widać żadnego światła w oddali. Podejrzewał, że pociąg stoi gdzieś niedaleko rzeki.

Chciał jak najszybciej wydostać się z tej pułapki i podejść do najbliższej stacji. Niestety mechanizm zabezpieczenia drzwi mimo odbezpieczenia, ani drgnął. Zdesperowany Christopher podjął ostatnią próbę, uderzając z całej siły łokciem w szybę.

- Kurwa! - zakłął srogo, gdy poczuł okropny ból. Christopher momentalnie stracił równowagę, upadając na podłogę. Całe ramię zalała fala gorąca i nieustanne cierpienie, które trwało kilka minut. Przez cały ten czas zwijał się z bólu.

Nagle z końca wagonu rozległ się odgłos kroków. Christopher z wielkim trudem doczołgał się do poręczy. Podciągnął się drugą ręką do góry i kątem oka zobaczył postać idącą w jego kierunku. Nie widział dokładnie twarzy tylko ubiór. Ubrana w czarną bluzę bez napisów osoba szła pochylona. Jedną dłoń miała ścisniętą jakby w niej coś trzymała.

Zimny pot przebiegł po plecach. Christopher był przerażony mimo bólu próbował ucieć przed napastnikiem. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, były jak z waty. Miał również problem z utrzymaniem równowagi. Zawroty głowy po uderzeniu łokciem nie ustawały tylko z każdą chwilą się nasilały. Na szczęście jakimś cudem udało mu się dotrzeć dosyć daleko za nim napastnik go dogonił. Po kilku chwilach nie miał już sił iść dalej, mimo to starał się nie zatrzymywać.
Christopher przystanął na chwilę, złapał oddech i szedł dalej. Nie oglądał się za siebie.

Nagle poczuł na szyi przyjemny powiew chłodnego powietrza i szarpnięcie. Wagon metra gwałtownie ruszył. Christopher w ostatniej chwili złapał się poręczy. Odwrócił się za siebie, lecz ku jego zdziwieniu nigdzie nie było tajemniczej postaci.

- Myślałeś, że uciekniesz Christopher! Twój koniec jest bliski! Za chwilę zniszczę projekcję i nie będziesz niczego pamiętał buhahaha! Przyjdziemy po Ciebie w najmniej spodziewanym momencie! - rzekł metaliczny głos.

Christopher znów poczuł bardzo silny bół głowy. Mięśnie karku napięły się bezwiednie, zęby zacisnęły, a serce biło jeszcze szybciej niż przedtem. Nie był wstanie już wytrzymać, puścił poręcz i upadł na podłogę. Momentalnie przed oczami zrobiło mu się ciemno, aż tu nagle całe cierpienie zniknęło. Ból ustąpił tylko obraz był lekko zamazany. Przez moment nie odczuwał żadnych bodźców, czuł się lekko zdezorientowany.

Gdy doszedł do siebie podskoczył z miejsca, był nadal w pociągu metra i rozmawiał z Caroline.

2
Hmm.
W poprzednim ktoś zarzucił Ci masę zbędnych przecinków, tu rzucił mi się w oczy ich brak. Owa interpunkcja (nie wspominając o sposobie zapisu - nie zaznaczyłeś w żaden sposób niektórych wypowiedzi i cytowanych wiadomości) sprawia, że strasznie ciężko to czytać...
Przypadki... "Agnes złapała za pilot"? Przeszukaj tekst i znajdź takie babole.
Popatrzmy wyrywkowo na styl:
Pierwsze kroki od razu po wyjściu z biura skierował do pobliskiej kwiaciarni.
Szyk leży. Powinno raczej być "Od razu po wyjściu skierował swe kroki ku...".
I cały ten akapit... policz, ile razy pada imię "Cgristopher". Zastąp je czasem czymś, jego zawodem, nawet zwykłym "mężczyzną". Tak samo "dziewczyna".
Wsród nich była pewna młoda dziewczyna, która przykuła uwagę Christophera. Ubrana w czarną, skórzaną kurtkę, słuchała muzyki. W pewnym momencie odwróciła się i spojrzała w jego kierunku. Gdy ich spojrzenia spotkały się, oboje poczuli miłe mrowienie. Dreszcz przeleciał po całym ciele. Christopher nie chciał wprowadzać zakłopotania, lecz nie udało mu się tego uniknąć. Dziewczyna nie spojrzała ani razu w jego stronę aż do momentu, gdy zbliżył się na odległość kilku kroków. Czuł się winny swojego zachowania i miał ją zamiar za nie przeprosić, lecz po chwili na peron stacji wjechał pociąg.
"Młoda dziewczyna" - przymiotnik raczej zbędny. "Oboje poczuli miłe mrowienie. Dreszcz przeleciał po całym ciele." Czyim? Najpierw trwający ułamek sekundy mindhopping, po czym narrator znów wraca do bohatera. "Czuł się winny swojego zachowania" - moim zdaniem nie da "czuć SIĘ SWOJEGO", tylko raczej "Czuć winę z powodu swojego"... I w sumie, czuł się winny, że na nią spojrzał? Za to ją chciał przepraszać? ten zabieg ma podkreślić niemal patologiczną niepewność bohatera? Bo podkreślasz też, że brzydzi się brudem.
Zakłopotana dziewczyna szukała nerwowo pojedyńczego miejsca, lecz niestety nie udało jej się znaleźć. Usiadła na jednym z dwóch wolnych siedzeń i wyciągnęła jakieś notatki. W tym samym momencie obok niej przysiadł się Christopher. Na początku nie wiedział jak zacząć rozmowę, na szczęście przypadek sprawił, że jedna z kartek upadła na podłogę.

- Dziękuję. - rzuciła dziewczyna.
Zakłopotana, bo wkrótce zacznie rozbierać ją wzrokiem? Poza tym, "pojedynczego". "W tym samym momencie..." brzmi źle, powinno być raczej "wyciągnęła jakieś notatki, podczas gdy Christopher siadł obok". Nie można też "przysiąść się obok kogoś". Albo przysiąść obok, albo przysiąść się do kogoś. "Na początku nie wiedział..." bez "na początku", po prostu nie wiedział, a upadek kartki go ocalił z opresji. I na koniec - za co dziękuje dziewczyna? Za to, że przypadek sprawił, że kartka spadła?
Skóra Caroline była ciepła i przyjemna w dotyku. Tętno ledwo wyczuwalne, ale serce nadal biło.
Cała ta sprawa coraz bardziej przytłaczała Christophera. Nie miał jednak zamiaru usiąść na miejscu i czekać na rozwój wagonu.
Nagle zaczął ją dotykać, no okej. Ale nagle szuka u niej tętna, bo sobie siedziała z tępym spojrzeniem? Wydaje mi się, że jakieś fragmenty tekstu zniknęły. "Cała ta sprawa" może przytłaczać, gdy jest sprawą zaległych podatków czy rozwodu, nie onirycznym pobytem w wagonie pełnym zawieszonych niczym stary Windows ludzi. I czym jest "rozwój wagonu"? :O
- Kurwa! - zakłął srogo
No, nie wiem. przykład sytuacji, w której atrybucja zabija sens dialogu.
- Myślałeś, że uciekniesz Christopher! Twój koniec jest bliski! Za chwilę zniszczę projekcję i nie będziesz niczego pamiętał buhahaha! Przyjdziemy po Ciebie w najmniej spodziewanym momencie!
A to jest groteskowe i wieje czerstwością lat 80.

Ćwicz. Po prostu ćwicz, ale, przede wszystkim, czytaj. Patrz, jak konstruować dobrze narrację. I opanuj przecinki na przyzwoitym poziomie. Bo teraz jest ogólnie bardzo kiepsko, niestety :(
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

3
Z krytyką jak najbardziej się zgadzam, co do przecinków mimo czytania wielu poradników nie potrafię sobie z nimi poradzić. Czytanie książek + czytanie n poradników nie pomogło, więc zastanawiam się czy nie dać sobie spokój z pisaniem, zostawię pomysły żeby ich nie popsuć. Nie znajduję sposobu aby napisać tego w odpowiedni sposób, sprawdzając czytając ciągle te same zdania w swoim tekście wydaje mi się, że tekst jest ok, ale jak już ktoś z zewnątrz czyta to kompletny fail, aż mam ochotę schować się pod ziemię...
Immo pisze:Hmm.
W poprzednim ktoś zarzucił Ci masę zbędnych przecinków, tu rzucił mi się w oczy ich brak. Owa interpunkcja (nie wspominając o sposobie zapisu - nie zaznaczyłeś w żaden sposób niektórych wypowiedzi i cytowanych wiadomości) sprawia, że strasznie ciężko to czytać...
Przypadki... "Agnes złapała za pilot"? Przeszukaj tekst i znajdź takie babole.
Popatrzmy wyrywkowo na styl:
Pierwsze kroki od razu po wyjściu z biura skierował do pobliskiej kwiaciarni.
Szyk leży. Powinno raczej być "Od razu po wyjściu skierował swe kroki ku...".
I cały ten akapit... policz, ile razy pada imię "Cgristopher". Zastąp je czasem czymś, jego zawodem, nawet zwykłym "mężczyzną". Tak samo "dziewczyna".
Wsród nich była pewna młoda dziewczyna, która przykuła uwagę Christophera. Ubrana w czarną, skórzaną kurtkę, słuchała muzyki. W pewnym momencie odwróciła się i spojrzała w jego kierunku. Gdy ich spojrzenia spotkały się, oboje poczuli miłe mrowienie. Dreszcz przeleciał po całym ciele. Christopher nie chciał wprowadzać zakłopotania, lecz nie udało mu się tego uniknąć. Dziewczyna nie spojrzała ani razu w jego stronę aż do momentu, gdy zbliżył się na odległość kilku kroków. Czuł się winny swojego zachowania i miał ją zamiar za nie przeprosić, lecz po chwili na peron stacji wjechał pociąg.
"Młoda dziewczyna" - przymiotnik raczej zbędny. "Oboje poczuli miłe mrowienie. Dreszcz przeleciał po całym ciele." Czyim? Najpierw trwający ułamek sekundy mindhopping, po czym narrator znów wraca do bohatera. "Czuł się winny swojego zachowania" - moim zdaniem nie da "czuć SIĘ SWOJEGO", tylko raczej "Czuć winę z powodu swojego"... I w sumie, czuł się winny, że na nią spojrzał? Za to ją chciał przepraszać? ten zabieg ma podkreślić niemal patologiczną niepewność bohatera? Bo podkreślasz też, że brzydzi się brudem.
Zakłopotana dziewczyna szukała nerwowo pojedyńczego miejsca, lecz niestety nie udało jej się znaleźć. Usiadła na jednym z dwóch wolnych siedzeń i wyciągnęła jakieś notatki. W tym samym momencie obok niej przysiadł się Christopher. Na początku nie wiedział jak zacząć rozmowę, na szczęście przypadek sprawił, że jedna z kartek upadła na podłogę.

- Dziękuję. - rzuciła dziewczyna.
Zakłopotana, bo wkrótce zacznie rozbierać ją wzrokiem? Poza tym, "pojedynczego". "W tym samym momencie..." brzmi źle, powinno być raczej "wyciągnęła jakieś notatki, podczas gdy Christopher siadł obok". Nie można też "przysiąść się obok kogoś". Albo przysiąść obok, albo przysiąść się do kogoś. "Na początku nie wiedział..." bez "na początku", po prostu nie wiedział, a upadek kartki go ocalił z opresji. I na koniec - za co dziękuje dziewczyna? Za to, że przypadek sprawił, że kartka spadła?
Skóra Caroline była ciepła i przyjemna w dotyku. Tętno ledwo wyczuwalne, ale serce nadal biło.
Cała ta sprawa coraz bardziej przytłaczała Christophera. Nie miał jednak zamiaru usiąść na miejscu i czekać na rozwój wagonu.
Nagle zaczął ją dotykać, no okej. Ale nagle szuka u niej tętna, bo sobie siedziała z tępym spojrzeniem? Wydaje mi się, że jakieś fragmenty tekstu zniknęły. "Cała ta sprawa" może przytłaczać, gdy jest sprawą zaległych podatków czy rozwodu, nie onirycznym pobytem w wagonie pełnym zawieszonych niczym stary Windows ludzi. I czym jest "rozwój wagonu"? :O
- Kurwa! - zakłął srogo
No, nie wiem. przykład sytuacji, w której atrybucja zabija sens dialogu.
- Myślałeś, że uciekniesz Christopher! Twój koniec jest bliski! Za chwilę zniszczę projekcję i nie będziesz niczego pamiętał buhahaha! Przyjdziemy po Ciebie w najmniej spodziewanym momencie!
A to jest groteskowe i wieje czerstwością lat 80.

Ćwicz. Po prostu ćwicz, ale, przede wszystkim, czytaj. Patrz, jak konstruować dobrze narrację. I opanuj przecinki na przyzwoitym poziomie. Bo teraz jest ogólnie bardzo kiepsko, niestety :(

4
Immo pisze:
Pierwsze kroki od razu po wyjściu z biura skierował do pobliskiej kwiaciarni.
Szyk leży. Powinno raczej być "Od razu po wyjściu skierował swe kroki ku...".
Szyk szykiem, ale uważałabym z proponowaniem stylizacji, która nijak ma się do tego tekstu. Może prościej: "Po wyjściu z biura, od razu skierował się do pobliskiej kwiaciarni."
Immo pisze:I cały ten akapit... policz, ile razy pada imię "Cgristopher". Zastąp je czasem czymś, jego zawodem, nawet zwykłym "mężczyzną". Tak samo "dziewczyna".
"Mężczyzny" nie popieram z całą stanowczością, nie na tym etapie tekstu. Prędzej jakiś skrót imienia, przezwisko, a najlepiej przeredagować akapit :)

Ogólnie, tekst czyta się dość opornie. Dużo powtórzeń, dużo zaimków, czasem nielogiczności, albo zbyt wiele dopowiedzeń. Weźmy pierwsze akapity:
Agnes wyciągnęła się na łóżku, rzuciła w kąt nie wygodne buty i włączyła telewizję. Natłok pracy[,] z którym musiała się zmierzyć, pozbawił jej [ją] energii do życia. Czuła jak z jej[zbędne] ciała ucieka świadomość, a wszystko przez jej[zbędne] dwie koleżanki, które w ostatnim momencie zdecydowały się wziąć urlop. Cieszyła się jednak, że ten męczący [uznaniowe, choć bym wykreśliła; z kontekstu wynika] dzień ma już za sobą i czeka ją miły wieczór.

Umówiła się na kolację ze swoim chłopakiem. Dawno razem nigdzie nie wychodzili, dlatego cieszyła się podwójnie [rzeczywiście, cieszyła się podwójnie ;)] na spotkanie. Ciągłe przesiadywanie w mieszkaniu i oglądanie seriali, powodowało przygnębienie i ogólne rozdrażnienie, z którym nie zawsze sobie radziła. [Zaraz, ale w pierwszym akapicie wróciła z pracy, więc na pewno nie przesiadywała ciągle w mieszkaniu] Znajomi stojący z boku [Znaczy: stali w tej chwili i jej się przyglądali? Wystarczy samo znajomi, i tak wiadomo, o co chodzi.], podchodzili do ich związku sceptycznie. Christopher wydawał się dziwny, miał sporo pieniędzy, ale starał się unikać tego tematu. Na pytania o pracę odpowiadał najczęściej pytaniem, co drażniło Charliego, najlepszego przyjaciela Agnes. Nie wierzył, że z pensji początkującego programisty można odłożyć na mieszkanie[,] tym bardziej bez zaciągania kredytu.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

5
drake1004 pisze:Z krytyką jak najbardziej się zgadzam, co do przecinków mimo czytania wielu poradników nie potrafię sobie z nimi poradzić. Czytanie książek + czytanie n poradników nie pomogło, więc zastanawiam się czy nie dać sobie spokój z pisaniem, zostawię pomysły żeby ich nie popsuć. Nie znajduję sposobu aby napisać tego w odpowiedni sposób, sprawdzając czytając ciągle te same zdania w swoim tekście wydaje mi się, że tekst jest ok, ale jak już ktoś z zewnątrz czyta to kompletny fail, aż mam ochotę schować się pod ziemię...
Zapadnij się raczej pod kołdrę z kolejnymi książkami i latarką :wink:
Przekreślimy Cię, jeśli za pół roku czy rok wrzucisz kolejny fragment bez żadnego widocznego postępu w warsztacie :P
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

6
Dzięki za konstruktywną krytykę szkoda, że nikomu fabuła szcżątkowa nie przypadła Ci do gustu.
Aktegev pisze:
Immo pisze:
Pierwsze kroki od razu po wyjściu z biura skierował do pobliskiej kwiaciarni.
Szyk leży. Powinno raczej być "Od razu po wyjściu skierował swe kroki ku...".
Szyk szykiem, ale uważałabym z proponowaniem stylizacji, która nijak ma się do tego tekstu. Może prościej: "Po wyjściu z biura, od razu skierował się do pobliskiej kwiaciarni."
Immo pisze:I cały ten akapit... policz, ile razy pada imię "Cgristopher". Zastąp je czasem czymś, jego zawodem, nawet zwykłym "mężczyzną". Tak samo "dziewczyna".
"Mężczyzny" nie popieram z całą stanowczością, nie na tym etapie tekstu. Prędzej jakiś skrót imienia, przezwisko, a najlepiej przeredagować akapit :)

Ogólnie, tekst czyta się dość opornie. Dużo powtórzeń, dużo zaimków, czasem nielogiczności, albo zbyt wiele dopowiedzeń. Weźmy pierwsze akapity:
Agnes wyciągnęła się na łóżku, rzuciła w kąt nie wygodne buty i włączyła telewizję. Natłok pracy[,] z którym musiała się zmierzyć, pozbawił jej [ją] energii do życia. Czuła jak z jej[zbędne] ciała ucieka świadomość, a wszystko przez jej[zbędne] dwie koleżanki, które w ostatnim momencie zdecydowały się wziąć urlop. Cieszyła się jednak, że ten męczący [uznaniowe, choć bym wykreśliła; z kontekstu wynika] dzień ma już za sobą i czeka ją miły wieczór.

Umówiła się na kolację ze swoim chłopakiem. Dawno razem nigdzie nie wychodzili, dlatego cieszyła się podwójnie [rzeczywiście, cieszyła się podwójnie ;)] na spotkanie. Ciągłe przesiadywanie w mieszkaniu i oglądanie seriali, powodowało przygnębienie i ogólne rozdrażnienie, z którym nie zawsze sobie radziła. [Zaraz, ale w pierwszym akapicie wróciła z pracy, więc na pewno nie przesiadywała ciągle w mieszkaniu] Znajomi stojący z boku [Znaczy: stali w tej chwili i jej się przyglądali? Wystarczy samo znajomi, i tak wiadomo, o co chodzi.], podchodzili do ich związku sceptycznie. Christopher wydawał się dziwny, miał sporo pieniędzy, ale starał się unikać tego tematu. Na pytania o pracę odpowiadał najczęściej pytaniem, co drażniło Charliego, najlepszego przyjaciela Agnes. Nie wierzył, że z pensji początkującego programisty można odłożyć na mieszkanie[,] tym bardziej bez zaciągania kredytu.


[ Dodano: Pią 30 Sty, 2015 ]
Nie wiem czy będzie jakiś postęp, może zacznę od nowa kawałkami pisać, może inaczej co tak naprawdę zmienić w tym fragmencie żeby lepiej się czytało? Bardziej wskazówkę potrzebuję, ciężko jest dostrzegać błędy we własnym tekscie dodatkowo czytając go 10 raz i poprawiając go tyle razy.
Immo pisze:
drake1004 pisze:Z krytyką jak najbardziej się zgadzam, co do przecinków mimo czytania wielu poradników nie potrafię sobie z nimi poradzić. Czytanie książek + czytanie n poradników nie pomogło, więc zastanawiam się czy nie dać sobie spokój z pisaniem, zostawię pomysły żeby ich nie popsuć. Nie znajduję sposobu aby napisać tego w odpowiedni sposób, sprawdzając czytając ciągle te same zdania w swoim tekście wydaje mi się, że tekst jest ok, ale jak już ktoś z zewnątrz czyta to kompletny fail, aż mam ochotę schować się pod ziemię...
Zapadnij się raczej pod kołdrę z kolejnymi książkami i latarką :wink:
Przekreślimy Cię, jeśli za pół roku czy rok wrzucisz kolejny fragment bez żadnego widocznego postępu w warsztacie :P

7
Drake, wypowiedziałam się ogólnie o stronie językowej tekstu, nie o fabule, więc proszę, nie wkładaj mi w usta (tudzież w klawiaturę) opinii w tej kwestii :)

Spróbuj może odłożyć tekst na taki czas, który pozwoli Ci o nim zapomnieć. Wtedy na świeżo wiele rzeczy się widzi. Ewentualnie, jeśli jesteś słuchowcem, przeczytaj go na głos lub poproś o przeczytanie.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

8
Sorry źle powiedziałem fabuły w połączeniu ze stylem tekstu w ten deseń. Mogę spróbować tego może na razie napiszę z kilka aplikacji na androida to może lepiej pójdzie :)
Aktegev pisze:Drake, wypowiedziałam się ogólnie o stronie językowej tekstu, nie o fabule, więc proszę, nie wkładaj mi w usta (tudzież w klawiaturę) opinii w tej kwestii :)

Spróbuj może odłożyć tekst na taki czas, który pozwoli Ci o nim zapomnieć. Wtedy na świeżo wiele rzeczy się widzi. Ewentualnie, jeśli jesteś słuchowcem, przeczytaj go na głos lub poproś o przeczytanie.


[ Dodano: Pią 30 Sty, 2015 ]
A jeszcze raczej małe pytanie mam do Ciebie myślisz, że rozbudowywać o jakieś opisy? Czy lepiej skupić się na akcji, nie lubię opisywać odczuć itd. ale i tak będę pewnie musiał, chodzi mi czego unikać a co muisi być niezbędne.
Aktegev pisze:Drake, wypowiedziałam się ogólnie o stronie językowej tekstu, nie o fabule, więc proszę, nie wkładaj mi w usta (tudzież w klawiaturę) opinii w tej kwestii :)

Spróbuj może odłożyć tekst na taki czas, który pozwoli Ci o nim zapomnieć. Wtedy na świeżo wiele rzeczy się widzi. Ewentualnie, jeśli jesteś słuchowcem, przeczytaj go na głos lub poproś o przeczytanie.

9
"Zastanawiała się jeszcze przez moment czy nie pójść w gołych nogach, ale na samą myśl o tym, poczuła dreszcz na plecach. (...) i niczym efekt domino spadło na dziewczynę."

Pierwsza sprawa: zanim cokolwiek opublikujesz, czy dasz do recenzowania - GŁOŚNO to przeczytaj. Ewentualnie czytaj komuś i od razu poprawiaj zgrzyty. A jeśli i to nie pomoże, poproś żeby ktoś inny przeczytał głośno Tobie.

Druga sprawa: czytaj, czytaj, czytaj... - uważam, że żeby zauważyć zmiany (oczywiście in plus) w warsztacie, należy przeczytać minimum dwie książki tygodniowo. Ja tak robię i wg mnie, i nie tylko mnie, ale i osób kompetentnych - postęp jest znaczący.

Trzecia sprawa: gdy używasz jakiegoś zwrotu (to chyba związek frazeologiczny, przyznaję z teorii jestem słaba) - dajmy na to: "efekt domina" (nie domino) - sprawdzaj, czy robisz to poprawnie.

Tak czy owak, CZYTANIE jest najlepszym panaceum na Twoje bolączki.
Musisz zacząć pożerać książki, pochłaniać, czytać i słuchać (np.audiobooków) - TO JEDYNY SPOSÓB na ulepszenie warsztatu.

10
Augusta pisze:Tak czy owak, CZYTANIE jest najlepszym panaceum na Twoje bolączki.
Musisz zacząć pożerać książki, pochłaniać, czytać i słuchać (np.audiobooków) - TO JEDYNY SPOSÓB na ulepszenie warsztatu.
Czytanie i obcowanie z żywym językiem. Warto po prostu czytać - nie tylko książki fabularne, ale i przewodniki, poradniki, komiksy, fora, komentarze, wszystko, co ma tekst i przekazuje jakąś treść. W literaturze postaci nie zawsze mówią tak, jak robią to żywi ludzie, ale i tak warto też słuchać, jak mówią ludzie, jak komentują różne sprawy... Ze wszystkiego można czerpać.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

11
Czytałem, ale jak widać to nie wystarcza, no nic zostawię ten tekst na jakiś czas i zobaczę co z tego wyjdzie.
Augusta pisze:"Zastanawiała się jeszcze przez moment czy nie pójść w gołych nogach, ale na samą myśl o tym, poczuła dreszcz na plecach. (...) i niczym efekt domino spadło na dziewczynę."

Pierwsza sprawa: zanim cokolwiek opublikujesz, czy dasz do recenzowania - GŁOŚNO to przeczytaj. Ewentualnie czytaj komuś i od razu poprawiaj zgrzyty. A jeśli i to nie pomoże, poproś żeby ktoś inny przeczytał głośno Tobie.

Druga sprawa: czytaj, czytaj, czytaj... - uważam, że żeby zauważyć zmiany (oczywiście in plus) w warsztacie, należy przeczytać minimum dwie książki tygodniowo. Ja tak robię i wg mnie, i nie tylko mnie, ale i osób kompetentnych - postęp jest znaczący.

Trzecia sprawa: gdy używasz jakiegoś zwrotu (to chyba związek frazeologiczny, przyznaję z teorii jestem słaba) - dajmy na to: "efekt domina" (nie domino) - sprawdzaj, czy robisz to poprawnie.

Tak czy owak, CZYTANIE jest najlepszym panaceum na Twoje bolączki.
Musisz zacząć pożerać książki, pochłaniać, czytać i słuchać (np.audiobooków) - TO JEDYNY SPOSÓB na ulepszenie warsztatu.

12
I jeszcze dopracuj swoją umiejętność cytowania na forum :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

13
Ostatnio nic nie pojawia się w tuwrzuciu, a mam ochotę coś skomentować, więc padło na Twój tekst. ;)

Ciężko się to czyta, podobnie zresztą jak poprzedni fragment. Dużo błędów, nawet nie tyle ortograficznych co stylistycznych. Zły szyk, brak przecinków, zdania wielokrotnie złożone. Do tego pędzisz z fabułą – kilka pierwszych akapitów jest leniwych i traktuje o Agnes, [przy czym wplątałeś w nie, wiele niepotrzebnych informacji] a każdy kolejny to już praktycznie mniejszy, lub większy przeskok w czasie.

Do tego ta emotikonka – nie jestem ich przeciwniczką, ale razi mnie w opowiadaniach.

Mnóstwo nielogiczności plus jakieś pomieszanie nazw własnych typu: Nowy York. Zdecyduj czy zostajesz przy oryginalnej, czy przy spolszczonej wersji.

A w tym momencie poległam.
Ach zapomniałem o nich w ogóle, jak Cię zobaczyłem na peronie. To dla mamy dzisiaj są jej urodziny chociaż nie lubi obchodzić ich, to mimo wszystko cieszy się na ten dzień. Prócz mnie nikt jej nie odwi… khy khy, ekhy khy.
- Wszystko gra?
-Tak to tylko kaszel… khy khy, ekhy khy… musiałem khy khy, ekhy khy źle połknąć śli khy khy, ekhy khy. Piękn… khy khy, ekhy khy kol… khy khy włos khy khy, ekhy khy, mój ulub… khy khy, ekhy khy khy khy, ekhy khy.
Lepszy, nawet najmniej udany opis ataku kaszlu, niż, to co tutaj zaserwowałeś. Czytałam podobne teksty w Babolarium, i ten też chętnie bym tam wrzuciła.
Gdy doszedł do siebie Christopher zorientował się, że leży bokiem na podłodze wagonu. Zobaczył ile kurzu i śmieci znajduje się pod siedzeniami. Był przerażony tym widokiem, starając się nie robić gwałtownych ruchów wstał i zaczął strzepywać z siebie brud. Jego bańka czystości została naruszona. Mimo tego bardzo szybko zapomniał o tym przykrym doświadczeniu, gdy zaczął się rozglądać. Wszyscy pasażerowie siedzieli jak sparaliżowani, nikt się nie poruszał również dziewczyna, którą co dopiero poznał.
Nawet z nerwicą natręctw i manią czystości, byłabym bardziej przerażoną niedawnym atakiem, niż kurzem pod siedzeniami. Poza tym, gdy przeczytałam ostatnie zdanie, pomyślałam raczej, że pasażerowie siedzą porażeni niedawnym przedstawieniem, a oni zostali po prostu „wyłączeni”.
Na szczęście jakimś cudem udało mu się dotrzeć dosyć daleko za nim napastnik go dogonił. Po kilku chwilach nie miał już sił iść dalej, mimo to starał się nie zatrzymywać.
Christopher przystanął na chwilę, złapał oddech i szedł dalej. Nie oglądał się za siebie.


To dogonił go czy nie? Zresztą jest w sytuacji zagrożenia życia, a on musi sobie stanąć i odetchnąć.
- Myślałeś, że uciekniesz Christopher! Twój koniec jest bliski! Za chwilę zniszczę projekcję i nie będziesz niczego pamiętał buhahaha! Przyjdziemy po Ciebie w najmniej spodziewanym momencie! - rzekł metaliczny głos.
Skoro ma tego nie pamiętać, więc po co była ta projekcja? A szalony śmiech naukowca, jest straszmy. Ale nie straszny w sensie przerażający. Po prostu straszny. Podobnie zresztą jak to opowiadanie.

Nie podobało mi się, chociaż w kilku momentach musiałam się uśmiechnąć podczas czytania – za to plus. Plusa masz też za to, że próbujesz coś tam tworzyć. Kiedyś powinno być lepiej :wink:
"Idź więc, są światy inne niż ten."

---

"If you don't believe in even the possibility of magic, you'll never ever find it."

14
Ashandria pisze:Do tego ta emotikonka – nie jestem ich przeciwniczką, ale razi mnie w opowiadaniach.
Masz prawo tak uważać, ale pozwolę sobie na polemikę: takich zabiegów, podobnie jak zapisania treści listu w innym stylu wypowiedzi, akurat bym nie krytykował. To treść SMSa i moim zdaniem tekst zyskuje przez to na realności (gorzej, że silnik forum zrobił z niej obrazek :D).

Użycie emotikonki byłoby błędne, gdyby tekst wyglądał tak:
"Gdy udało jej się odszukać w tym chaosie telefon, zobaczyła na ekranie wyświetlacza sms od Christophera: Będę za 10 minut mam nadzieję, że będziesz już gotowa :). Nagła zmiana planów wywołała atak paniki u dziewczyny."

Jednakże treść SMSa jest podana w osobnym akapicie, więc można nawet przyjąć, że w tekście wydanym byłaby zapisana innym krojem (jak to było np. we "Władcy Pierścieni") czy nawet z oprawką (jak w książkach Rowling o Potterze).
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

15
Równie dobrze sms mógłby brzmieć:

Bd za 10 min mam nadzieje ze bd juz gotowa.

Bo na pewno część osób, by tak napisała – skrótami i bez polskich znaków. Chodzi o to, że jest to tekst literacki i przynajmniej w teorii powinien stać o poziom wyżej od potocznego języka.

Chyba, że bawimy się tekstem i jest to zabieg celowy, więc wszystkie błędy, slangi, wyrażenia potoczne, są jak najbardziej w porządku.
Ale tutaj? Raz, że tekst i bez tego, jest najeżony błędami, dwa nic w całym fragmencie nie sugeruje, że Chritopher jest fajnym i pozytywnym facetem [przeciwnie, jego obraz był zgoła inny], więc wciskanie na siłę uśmiechniętej buźki w smsie razi. Przynajmniej mnie ;)
"Idź więc, są światy inne niż ten."

---

"If you don't believe in even the possibility of magic, you'll never ever find it."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”