1sza vs 3cia osoba?

wolę 1szo osobową narrację
Liczba głosów: 12 (34%)
wolę 3cio osobową narrację
Liczba głosów: 23 (66%)
Liczba głosów: 35

1sza vs 3cia osoba

1
Jak wolicie pisać? Pierwszo czy trzecio osobowo?

Wyjdźmy poza banał, że zawsze trzeba dobrać typ narracji do treści. Obiektywnie o "zadach i waletach" :) Piszę, bo sam na sobie ostatnio odkryłem, że lepiej odnajduję sie w osobie pierwszej.



Co stoi za pierwszo osobową narracją:

1. Moge oddać język bohatera

2. łatwiej oddawać tok myśli bohatera

3. Bliskość emocjonalna z bohaterem

4. Ograniczenie mnożonych w nieskończoność zwrotów na głównego bohatera: od szeregu imion, nazwisk, rang, zawodów, przydomków... poprostu sobie z tym nie radzę - męczy mnie w narracji, gdy zamiast pisać muszę szukać słowa na nazwanie bohatera.



Co stoi za trzecią osobą?

1. wszechwiedzący narrator - wtym wniknięcie do głów i myśli wszystkich bohaterów

2. wszechobecny narrator - ergo łatwośc przenoszenia akcji

3. obiektywne opisy

4. ...

możliwości kosmiczne, ale ile praktycznych kłopotów z tym potencjałem...



Jak myślicie? Jakie narrację wolicie czytać? Jaką pisać?
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

2
Zdecydowanie wolę narrację 3-osobową. Dlaczego? Bo narrator jest wszechwiedzący i może nam opowiedzieć o uczuciach KAżDEGO z bohaterów. Pierwszoosobowa narracja podoba mi się w wyjątkowych sytuacjach.

3
Mi w pierwszoosobowej przeszkadza często przesadna u debiutantów owa "bliskość emocjonalna". Nie myślę jak Bronek, który napisał "Tarzana w kosmosie" i nie myślę jak Tarzan. Często wychodzi z tego głupota: Autor, z którego spojrzeniem na świat się nie zgadzam, wczuwa się w Tarzana. Można albo skichać się ze śmiechu, albo popukać się w czoło. Nie lubię czytać o ludziach, którzy np. reagują strasznie emocjonalnie na coś, co mnie, i sądzę że każdego inteligentnego i dojrzałego człowieka by nie ruszyło.



Pisząc w trzeciej osobie unikasz tych problemów.



Oczywiście, kiedy jesteś tak utalentowany jak Grzędowicz, możesz napisać jak on, mieszając naprzemiennie narracje rozdział za rozdziałem.



No, ale jak mówię. To trzeba umieć.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

5
Andrzej Pilipiuk pisze:aaaa... ludzie rodzaj narracji dobiera się do rodzaju utworu :twisted: do jednych pasuje taka do drugich ta druga - i tyle.



Wyciwiczyć sie trzeba w obu.


Z całym szacunkiem, ale właśnie poza takie pojednawcze tezy chcę wyjść. Wiadomo, że obiektywnej przewagi jednej nad drugą się nie wykaże...



Chodzi mi o coś innego...



Przyjmując taką a nie inną narrację wiem, że mogę napisać TO, ale już TEGO nie. Z trzecioosobą łatwiej, bo teoretycznie wszystko co można w pierwszej można i w trzeciej (czy napewno?). O takich zależnościach chciałem usłyszeć... Innym ciekawym ograniczem jest, że nie można na przykład zatajać przed czytelnikiem osobowości bohatera opisując go w pierwszej osobie. Opisując Jamesa Bonda z pierwszej osoby, nie można przecież ukryć (albo przynajmniej ukrywać zbyt długo), że jest on szpiegiem udającego Takiego Atakiego. itp.



A że trenować oba style trzeba to jasne, ale żeby trenować trzeba znać ograniczenia.


ninetougues pisze:Oczywiście, kiedy jesteś tak utalentowany jak Grzędowicz, możesz napisać jak on, mieszając naprzemiennie narracje rozdział za rozdziałem.
Co do Grzedowicza, to po pierwszym tomie Pana Lodowego Ogrodu - uczucia mieszane, ale z opiewaniem jego wielkości się wstrzymam... zwłaszcza ten zabieg ze zmienianiem osoby narracji mnie konfunduje. Na początku myślałem, że mu to przypadkiem wyszło... Nadto nie widzę, żeby wiele to wnosiło do utworu.
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

7
Jestem za trzecioosobową. Pomijając fakt, że jest łatwiejsza (chyba), zdecydowanie wolę ogladać akcję zza pleców bohatera, niż jego oczami.

8
widzę, że w znacznej mniejszości jestem... chyba póki co jako jedyny zagłosowałem na pierwszą osobę :?



@Ninetongues:

A teraz gdy o tym cyfralu wspomniałeś, to aż się zafrasowałem... bo ewidentnie coś w tym jest :shock:

tylko co :?:
Wszędzie dobrze, ale gdzie dwóch się bije, tam raki zimują.

9
Pisuję w trzeciej osobie.



I miałem spore porównanie.

Powieść napisana w narracji pierwszoosobowej. Kiedyś mi się podobało.



Już nie.



Zdecydowanie - wolę trzecioosobową.
Are you man enough to hold the gun?

10
chomoon pisze:Przyjmując taką a nie inną narrację wiem, że mogę napisać TO, ale już TEGO nie. Z trzecioosobą łatwiej, bo teoretycznie wszystko co można w pierwszej można i w trzeciej (czy napewno?).
Na pewno! Ale to działa w obie strony.



Pierwszoosobowy narrator może nam przekazać dokładnie to samo, co trzecioosobowy, tyle że pośrednio. Nie poda na tacy myśli innych bohaterów, ale od czego nasz rozum i życiowe doświadczenie? Jeśli opisywana postać ucieka wzrokiem, jąka się, sięga po szklankę denaturatu, mówi... tak!, przede wszystkim mówi, to dowiadujemy się o niej znacznie więcej niż zostało napisane.



Osobiście bardzo lubię, gdy autor docenia moją inteligencję, pokazuje sytuację i pozwala wyciągnąć wnioski.

Nużą mnie i zniechęcają szczegółowe wiwisekcje umysłu aktorów opowieści - zarówno podane w pierwsze jak i w trzeciej osobie.



W "Przygodach Tomka Sawyera" Twain zastosował trzecioosobową narrację, a w "Przygodach Hucka Finna" pierwszo. śmiem twierdzić, że obydwie powieści są jednym z najlepszych w całej literaturze opisów amerykańskiej prowincji okresu niewolnictwa, a ta druga daje nawet pełniejszy obraz, łącznie z doskonałym przedstawieniem postaci, mimo pierwszoosobowej narracji.

11
chomoon pisze:Opisując Jamesa Bonda z pierwszej osoby, nie można przecież ukryć (albo przynajmniej ukrywać zbyt długo), że jest on szpiegiem udającego Takiego Atakiego. itp.


Hmm. Można, choć będzie to stanowić pewne wyzwanie dla pomysłowości autora. :) To jest pewien pomysł na opowiadanie czy powieść nawet, by zaskakującą puentą stało się właśnie odkrycie przed czytelnikiem prawdziwej tożsamości narratora 1o.



Jako czytelnik preferuję narrację pierwszoosobową, choć trzecioosobową nie gardzę (nie trafiłem zaś jeszcze na drugoosobową), jako autor wszystkie swoje teksty jak dotąd piszę stosując pierwszoosobową. Mam ponure podejrzenie, iż jest tak ze mną z powodu "Czarnej Kompanii" albo "Amberu". A może to owe cykle tak mi przypadły do gustu, bo wolę taką narrację? Nie wiem. Wiem za to, że narracja 3o. czasem drażni mnie właśnie swoją wszechwiedzą, bardzo mi za to zależy, by móc się możliwie jak najbardziej utożsamić z bohaterem, zredukować dystans do minimum, a to umożliwia narracja 1o. Narracja 1o. ma swoje ograniczenia, owszem, traktuję je jako ciekawe wyzwanie, ma jednak dla mnie, zarówno jako czytelnika jak i autora, nieprzeparty urok.

13
nie trafiłem zaś jeszcze na drugoosobową
Nie dziwię się, bo takowa po prostu nie istnieje. o_O



Gdy czytam jest mi bez różnicy, jaka jest narracja, byle dobrze brzmiało. Pisząc, używam przeważnie trzecio-, ale nie bez wnikania w myśli/uczucia głównego bohatera. Ale zaczyna mnie to męczyć, bo opisy uczuć wychodzą mi strasznie. Trza się oduczyć i wypróbować swoich sił w innych kierunkach...
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

15
winky pisze:
nie trafiłem zaś jeszcze na drugoosobową
Nie dziwię się, bo takowa po prostu nie istnieje. o_O


Właściwie, nic nie stoi na przeszkodzie, by zwracać się osobiście i bezpośrednio do czytelnika. I nawet się zdarza :wink:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”