poeta obala miłość i 3 flaszki

1
opowiem historię chłopca
który znał wielu prawdziwych poetów
i dziewczynki w której oczach błąkał się Coltrane

gdy chłopiec leczył się w barze
a mówił że w barach zawsze przyjemnie
się leczy i spojrzał na dziewczynkę
ona na niego, jasne że bez spojrzeń
nie byłoby żadnego romansu

w każdym razie oczy się jej gubiły
w uśmiechu a on zgasił papierosa

dziewczynka na to

żeby palić papierosy
najpierw trzeba nauczyć się gasić
żarzące się na chodniku pety
by nic nigdy nie urosło na betonie

kamera stop minęło trochę czasu
a spadające nożyki jesieni
skutecznie pozbawiły chłopca i dziewczynkę
dobrego nastroju

chłopiec ubrał się gdy tylko
Coltrane przestał grać
w oczach dziewczynki

whiskey doradziła:

zostaw beztłuszczowe twarde ciało pani domu
zejdź z żelaznej pryczy pierdolenia z obowiązku

i nie przepraszaj nigdy więcej.
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

2
Dobre. Napisane bez jakichś zawiłości i zbędnych metafor (strach się za nimi nie czai). Nic na siłę.
Dziewczynka dojrzewa, chłopiec dojrzewa, mija jesień i miłość.
7/10.

3
A jakby tak nieco skrócić, skondensować?
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

4
Dodano: Czw 12 Lut, 2015
A jakby z kolei twój komentarz nieco rozwinąć, podać kilka argumentów w te czy wewte?
ludzie cywilizują się nagminnie, a ja wciąż jestem dziki.

5
Trzy różne piosenki. Jedna prawie w całości - ładna. Dwa wtręty, strzępki czegoś innego. Przeszkadzają mi. Nie treść, nie sens, tylko sposób, w jaki zostały wyrażone. Jedna zwrotka wydaje mi się zbędna. Konkrety:

Po co jest to?
badz pisze:kamera stop minęło trochę czasu
a spadające nożyki jesieni
skutecznie pozbawiły chłopca i dziewczynkę
dobrego nastroju
Całość sobie świetnie radzi bez tego.
badz pisze:zostaw beztłuszczowe twarde ciało pani domu
To jest z innej piosenki. Językowo i klimatycznie innej.
badz pisze:zejdź z żelaznej pryczy pierdolenia z obowiązku
A to z jeszcze innej - trzecia melodia się przyplątała.
i nie przepraszaj nigdy więcej.
Tu znów wracamy do melodii głównej. I dobrze. Do betonu jest czysto, potem coś się chwieje i chrypi. Dopiero w ostatnim wersie jest znów czysto.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

6
Chodzi mi o to, że (w odróżnieniu od mojego wcześniejszego komentarza) jest tu trochę zbędnych fraz, które wydłużają opowieść, ale nieco rozmywają dramaturgię. Np. "a mówił że w barach zawsze przyjemnie się leczy" albo "a spadające nożyki jesieni skutecznie pozbawiły chłopca i dziewczynkę dobrego nastroju". To i tak jest zawarte w reszcie tekstu, albo też nie rozwija fabuły. Celowa posługuję się pojęciami kojarzonymi powszechnie z prozą, bo dla mnie tekst jest czymś w rodzaju małego opowiadania.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

7
Ok. Twierdzisz że mój wiersz ma formę opka. Nie wiem jaką literaturę czytasz, ale konikiem literatury współczesnej jest m.in właśnie dygresja. Uważam też, że akurat w tym wierszyku tych dygresji nie ma zbyt wiele i nie przeszkadzają w odbiorze. A zdanie "w barach przyjemnie się leczy" tak dobrze pasuje do wiersza jak penis do pochwy (oczywiście można się kłócić, że kongijski penis nie będzie współgrał z azjatycką pochwą, ale to już teoria którą zostawimy fanom kategorii interracial oraz szklanookim lekarzom).

Thana, masz bardzo bystre oko - wiersz powstawał trochę cut-upowo, jest sklejką kilku zdanek, które myślałem, że będą do siebie pasować. Zastanawałem się właśnie, czy ta mikstura zasmakuje, teraz wiem, że czasem lepiej zrobić 3 drinki niż kocioł panoramiksa.

Ktoś jeszcze? Wierszyk narzeka, że jakoś za bardzo zbutowany to nie jest.

8
bardzo dobrze znoszę lirycznych łajdaków i liryczne łajdactwo – współcześnie żaden schemat nie wyraża już człowieka ("współcześnie", bo wydaje mi się, że kiedyś wyrażał, lecz teraz jest nas po prostu za dużo lub przyczyna leży gdzieś indziej), tym bardziej w poezji, zatem pozostaje tylko poezja pozbawiona schematów, zawsze inna, obecna i dosadna jak grom i ostra, to znaczy „łajdacka” właśnie; złajdaczone podmioty liryczne są dla zacnego odbiorcy wręcz życzliwe, gdy splugawisz łajdaka, nawet czujesz, że mu lepiej, bo on i ty weszliście ze sobą w kontakt; ani Ty jako odbiorca, ani on jako Wiersz, nie pozostaliście sobie obojętni.

stosunkowo gwałtowny wiersz; na boku – w poezji lubię przede wszystkim obserwować nastrój, uważam, że wiersz jest przede wszystkim nastrojem; wszystko buduje się wokół, ostatecznie to nastrój daje dowód na „ogień natchnienia” twórcy (proszę wybaczyć „ogień natchnienia”, jeśli ktoś jego nie zniósł) lub potwierdza, że "ognia" nie było i mówi jeszcze parę innych rzeczy...
najpierw trzeba nauczyć się gasić
żarzące się na chodniku pety
by nic nigdy nie urosło na betonie
spadające nożyki jesieni
skutecznie pozbawiły chłopca i dziewczynkę
dobrego nastroju \
A tego, co wyżej, chciałem serdecznie pogratulować.
wyje za mną ciemny, wielki czas
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”

cron