Sceny obrzydliwe, naturalistyczne, codziennych czynności

1
Może głupi temat, ale moim zdaniem dość intrygujący. Otóż zastanawia mnie, co szanowna publika Weryfikatorium sądzi o zamieszczaniu w książkach scen, w których bohater daje ulżyć naturze albo przegrywa ze swoim żołądkiem podczas sztormu.

Wspominam o tym w kontekście realizmu historii. Nie chodzi o epatowanie takimi scenami, ale o to, czy takie zabiegi są coś warte. Być może się mylę i lepiej pisać jak Rowling, u której rzadkie kąpiele mają bardzo istotne znaczenie w fabule.

3
Nie trzeba pisać "zwymiotował wszystko, co jadł ostatnio", po czym następuje wyliczanka śledziowych koreczków, kawałków kiełbasy, oliwek i innych ingrediencji składających się na treść żołądka naszego nieszczęśnika.
Jeśli ja bym potrzebował zaakcentować, że bohater się porzygał, ograniczyłbym się do uprzejmego eufemizmu w rodzaju "opróżnił żołądek" czy "przegrał walkę z mdłościami". Analogicznie z innymi czynnościami. Wiadoma sprawa, że nic tak nie buduje realizmu w opowieści jak małe wydalanko, ale pytanie, po co? Kto to lubi? Nie trzeba się zazwyczaj rozpisywać na takie tematy, chyba, że siedzimy w nurcie turpistycznym.

O codziennych czynnościach w rodzaju kąpieli raczej nie warto pisać; sam najczęściej napotykam je przy wyliczankach popychających fabułę zaraz po przebudzeniu bohatera, coś w duchu: "wstał, umył się, podrapał po tyłku, zjadł zimną pizzę z wczoraj, ubrał i wziął był poszedł załatwiać swoje sprawy na mieście." o tym, że "po drodze odbijało mu się cebulą z pizzy" nie trzeba pisać, chyba, że szedł na rozmowę o pracę i przez ową cebulę pracy nie dostanie... Choć tak ładnie się umył, zaraz po przebudzeniu!
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

5
Jestem za tym, żeby taki opisy stosować bardzo często. Mogą one świetnie podkreślać ogólną obrzydliwość świata którą chyba każdy gdzieś podświadomi wyczuwa. Trzeba tylko wiedzieć, że jeśli ktoś współcześnie używa turpistycznych środków z myślą, żeby nimi zaszokować, to prędzej może wzbudzić politowanie niż szok.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski

6
Jim Skalniak pisze: Mogą one świetnie podkreślać ogólną obrzydliwość świata którą chyba każdy gdzieś podświadomi wyczuwa.
A jak ktoś nie wyczuwa i nie chce podkreślać?
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

7
Sepryot, ma tutaj rację, kiedy mówi:
Jak to ma cel, to czemu nie?

Jak nie ma celu, to po co?
Właściwie, nie widzę powodu, by temat dalej ciągnąć. ;)

9
Staram się omijać opisy fizjologii, ale mi jest łatwiej: nie piszę erotyki :cool:
Kiedyś gotów byłem o to toczyć spory, teraz tylko wzruszam ramionami. Nie potępiam, bo też mi się zdarzają turpistyczne opisy, ale mam pewną granicę, po przekroczeniu której wciskam Delete. Robię to ze świadomością, że jest to jeszcze jeden środek stylistyczny - dlatego staram się stosować z umiarem.

Gdy czytam niektóre teksty na WM, gdzie autor ostro pocisnął z naturalizmem, odnoszę wrażenie, że wynika to wyłącznie z braku umiejętności - autorowi brakuje warsztatu, więc wybiera najbardziej prymitywną metodę i stara się zaszokować czytacza.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

10
Sepryot pisze:Jak to ma cel, to czemu nie?

Jak nie ma celu, to po co?
Chyba idealne podsumowanie.


Przypomniałam sobie Waldemara Łysiaka - zwykle takie opisy, u niego, mnie nie rażą. Zapamiętałam nawet jeden brutalny acz mistrzowski ("Dobry").
Ale ostatnio czytając "Statek" wybałuszyłam oczy na bardzo naturalistyczny opis, który miał być przyczynkiem do rozważań o jakiejś głębszej istocie rzeczy, a jak dla mnie nie wniósł kompletnie nic. Zero.
Skoro pisarzowi takiego formatu, śmiem twierdzić geniuszowi na pewnym poletku, zdarza się przestrzelić w podobnej kwestii, to raczej, bym nie nadużywała podobnych figur, bo efekt może okazać się groteskowo-obrzydzający.

11
I stoczył się pod stół, gdzie po chwili począł oddawać języki flamingów, pieczone rydze, mrożone grzyby, szarańcze na miodzie, ryby, mięsiwa i wszystko, co zjadł lub wypił.
Bez tego fragmentu, opis uczty wydał mi się niepełny.

Twierdzę, że sceny naturalistyczne, podobnie jak opisy przyrody, wulgaryzmy, egzaltowane sformułowania dotyczące stanów wewnętrznych słowem cała gama "kontrowersyjnych" środków wyrazu mają pełne prawo znaleźć się w tekście. Ewentualna ocena zawsze będzie wypadkową talentu piszącego oraz gustu i chwilowego stanu emocjonalnego czytelnika.

12
Nie przeszkadzają mi takie sceny, o ile ich autor ma odrobinę wyczucia. Próby szokowania fizjologią wywołują u mnie, co najwyżej, uśmiech politowania. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie opisu choroby morskiej czy lokomocyjnej bez porządnych mdłości.

Na własne potrzeby ustaliłam widełki: z jednej strony bohater, który z dwutygodniowej niewoli wyszedł czysty, pachnący i uczesany (niestety nie pamiętam tytułu książki). Z drugiej – przerysowane opisy seksu i wydalania z „Wielkiego marszu” Kinga.

13
A raz nawet – ściszył głos – podpatrywałem, jak się z dziewuchami z przysiółka kąpie nago w naszym stawie. Pięć ich było. Jedną na straży wystawiły, ale ja po drugiej stronie w ruinach młyna siedziałem… Ech, cóż to był za nieziemsko cudowny widok – westchnął rozmarzony. – Aż z nadmiaru tego piękna konarek musiałem zastrugać.

też jestem naturalistyczny i szokuję fizjologią :P

14
Andrzej Pilipiuk pisze:A raz nawet – ściszył głos – podpatrywałem, jak się z dziewuchami z przysiółka kąpie nago w naszym stawie. Pięć ich było. Jedną na straży wystawiły, ale ja po drugiej stronie w ruinach młyna siedziałem… Ech, cóż to był za nieziemsko cudowny widok – westchnął rozmarzony. – Aż z nadmiaru tego piękna konarek musiałem zastrugać.

też jestem naturalistyczny i szokuję fizjologią :P
Ładne to. Andrzej ty umiesz pisać! :)

15
Zastanawiałem się czy ciut nie przegiąłem - ale doszedłem do wniosku że gada sobie szczerze dwu nastolatków - to można coś takiego puścić...

Określenia "zastrugać konarek" używał też kiedyś w swoim opowiadaniu EuGeniusz Dębski. Ale on napisał kontekst tak że trochę nie mdliło przy czytaniu...

W każdym razie delikatniejsze to niż np "dręczenie węża" - które zapamiętałem z książki z lat 50-tych... :roll:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”