121

Latest post of the previous page:

Wydaje mi się ze ot jest uczciwe postawienie sprawy...

*

dodam tylko od siebie że to nie sztuka wydać - niestety największa słabością naszego rynku jest dystrybucja... To kładzie większość projektów.

Od zrazu dodam że dystrybucja przez internet sprawy nie załatwia. Być może kiedyś będzie i tak - ale nie prędko.

*

swoją drogą - za komuny było "łatwiej". Była jedna centrala, rozdzielnik, księgarnie dostawały przydział tytułów i egzemplarzy liczony do powierzchni ekspozycyjnej. Potem książki Janusza A. Zajdla czy Kiryła Bułyczowa nie do zdobycia w mieście - kupowało się w pipidówkach gdzie nikt Ich nie czytał.

Redakcja była najczęściej na naprawdę wysokim poziomie. Tylko przebić się było 10 razy trudniej bo roczna pula tytułów dziesięciokrotnie mniejsza...

122
Anakolut pisze: Polactwo? Ciekaw jestem czy istnieje równie barwne określenie dla tego, co Ty reprezentujesz - postawy jakże częstej wśród Polaków, którym udało się "wybić" na Wyspach i teraz Polska jest dla nich czymś bardziej dzikim niż Somalia
Nie zrozumiałeś mnie. Chodziło mi o to, że na rzeczowe pytania odpowiada się nierzeczowo (co w UK dopuszczalne jest w pubie, a nie w poważnej rozmowie). Nie uważam żebym się wybił. Tyram równo z lamperią, inwestuje w swój rozwój zawodowy i tyle: tutaj to wystarcza.

Wydaje mi się, że wiele z tego co piszę jest odbierane inaczej niż chcę :/ To nie jest dobry prognostyk...
ithilhin pisze:Ja mam taki pomysł - wróćmy do tematu, bo oddzielnego z poruszanych teraz wątków nijak się wydzielić nie da (w senie: "bo po co"), a zamykać też nie ma sensu.
Zgadzam się. Nie ma wątpliwości, że zostawiłem po sobie złe wrażenie, ale składam to na rzecz małego doświadczenia z życiem na internetowym forum i nieznajomością poczucia humoru bywalców. Wracając do tematu: dziękuje za wszystkie odpowiedzi. Mogę śmiało powiedzieć, że czuję się wyczerpująco doinformowany.
Andrzej Pilipiuk pisze:dodam tylko od siebie że to nie sztuka wydać - niestety największa słabością naszego rynku jest dystrybucja... To kładzie większość projektów.
Położyła też mój. Jeśli kiedykolwiek napiszę coś co uznam za wartę próby wydania to pójdę tradycyjną ścieżką. Będąc w UK nie mam najmniejszych szans na pracę nad dystrybucją w PL.
Andrzej Pilipiuk pisze: Od zrazu dodam że dystrybucja przez internet sprawy nie załatwia. Być może kiedyś będzie i tak - ale nie prędko.
Kilka postów temu polecałeś mi pochodzić po księgarniach w UK. Nie mam dobrych wiadomości. W moim miasteczku nie ma ani jednej księgarni (10000 mieszkańców). W pobliskim 100 tysięcznym mieście znalazłem dwie "księgarnie". Piszę w cudzysłowie, bo w obu miejscach stojaki z książkami zajmowały mniej niż 50% powierzchni handlowej z czego połowa to były albumy. Żaden z pracowników z jakimi rozmawiałem nie powiedział mi jaką mają marżę na książkach (trzeba było się tego spodziewać- też bym nie powiedział).

Tutaj chyba wszystko idzie przez internet. Podejrzewam, że podobny trend jest w Polsce.

Wracając do tematu. Skoro POD jest złym wyjściem to może istnieje możliwość zwiększenia swoich szans u normalnego wydawcy? Zamiast inwestować w całą książkę może zainwestować w profesjonalną redakcję/edycję/korektę i dopiero wtedy starać się u prawdziwych wydawców? Takie połączenie POD(bo płacisz) z tradycyjną ścieżką(bo nie robisz całej reszty). Próbował ktoś czegoś takiego?
Podpisano

123
tsjones pisze:Wracając do tematu. Skoro POD jest złym wyjściem to może istnieje możliwość zwiększenia swoich szans u normalnego wydawcy?
Tak, wystarczy napisać dobrą książkę. Jeśli ktoś nie jest w stanie, żadne sztuczki mu nie pomogą.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

124
Cześć

Obserwuję od jakiegoś czasu na różnych forach dyskusję dotyczącą współfinansowania wydania książki. Chciałbym uświadomić artystów bujających w obłokach, jeżeli dostaniecie propozycję wydania i współfinansowania książki, PYTAJCIE JAKI JEST WSTĘPNY NAKŁAD !
Jest kilka wydawnictw które "żerują" na waszej naiwności. Powiedzmy że zaoferowali Wam dopłacenie kilku tysięcy złotych i wydadzą "próbnie" waszą książkę ( sprawdzą czy się sprzeda) może się okazać że to WY! płacicie w całości za jej korektę,redakcję,projekt okładki i nakład. Wydają zazwyczaj 200 sztuk książki na "pierwszy rzut" (koszt około 1000 zł) dodajcie do tej kwoty cenę korekty i redakcji 2000 zł i projektu okładki 1000 zł. Rachunek jest prosty 4000 zł. Oczywiście powiedzą Wam - Promujemy wasze dzieło, dajemy do dystrybucji itd. Wy jednak zróbcie prywatne śledztwo i przegooglujcie inne pozycje które promują( Jakąkolwiek książkę debiutanta znajdźcie na Ich stronie i Sami się przekonajcie..
PISARZE ! WSPÓŁFINANSUJĄC WYDANIE opłacacie jej nakład !! ONI NICZYM NIE RYZYKUJĄ JEŻELI dokładasz kwotę KTÓRĄ WYŻEJ WYLICZYŁEM.

Dobranoc

125
tsjones pisze: Wydaje mi się, że wiele z tego co piszę jest odbierane inaczej niż chcę :/ To nie jest dobry prognostyk...
na warsztatach literackich tłukli mi do głowy: nigdy nie licz na inteligencję czytelnika

bez urazy :P
Będąc w UK nie mam najmniejszych szans na pracę nad dystrybucją w PL.
ech ze smutkiem dodam że będąc w PL też nie masz szans pracować nad dystrybucją w PL...

To wprawdzie nie jest aż taka Somalia jak sobie wyobrażasz ale wiele mechanizmów tu nie działa albo działa słabo.

trudno mi powiedzieć czy dużo lepiej działa to na zachodzie - ktoś tu przytaczał statystyki z USA że bodaj 90% książek nie przekracza nakładu 4 tysiące czy jakoś tak.

do nas docierają wyłącznie bestselery i opowieści o autorach którzy za debiutancką powieść zgarnęli miliony dolców czy innej waluty. (zakładam że część tych opowieści to reklamowy bałach).

ergo: zapewne na wyspach też jest strefa cienia - autorzy któych wydano w nikłym nakładzie i którzy nigdy się nie przebili.
Kilka postów temu polecałeś mi pochodzić po księgarniach w UK. Nie mam dobrych wiadomości. W moim miasteczku nie ma ani jednej księgarni (10000 mieszkańców). W pobliskim 100 tysięcznym mieście znalazłem dwie "księgarnie".
Anglia umiera... :?
Żaden z pracowników z jakimi rozmawiałem nie powiedział mi jaką mają marżę na książkach (trzeba było się tego spodziewać- też bym nie powiedział).
może trzeba było się podszyć pod księgarza z Polski?
hmm... nie wiem jak sprawdzić ceny w hurtowniach.
wtedy znając detaliczną i hurtową można liczyć różnicę.
Tutaj chyba wszystko idzie przez internet. Podejrzewam, że podobny trend jest w Polsce.
nie do końca - ja kupuję sporo przez net - ale to głównie pozycje antykwaryczne bo np. Jadwigi Warnkówny nie wznawiali chyba od 1914-tego...

Ale przy sąsiedniej ulicy są dwie księgarnie. Jedna typowa druga ma jeszcze w ofercie artykuły papiernicze. Mamy księgarnie sieciowe w centach i galeriach handlowych - bywa że po dwie na obiekt.
Zamiast inwestować w całą książkę może zainwestować w profesjonalną redakcję/edycję/korektę i dopiero wtedy starać się u prawdziwych wydawców?
Myślę że ma to sens.

Generalnie 90% tego co przychodzi kwalifikuje się od razu do kosza.
Przede wszystkim kryterium odsiewu jest kaleki język.

Oddając tekst zredagowany trafiasz do górnych 10% - co nie gwarantuje sukcesu ale zwiększa szanse.

Maszynopis zostanie na stole zamiast polecieć na podłogę.
Próbował ktoś czegoś takiego?
Mi wstępną redakcję robi żona. Podobnie jest w przypadku Rafała Kosika - ale obaj debiutowaliśmy już lata temu...

*

Nie wnikając ile zarabiasz na tydzień etc - moim zdaniem nie bardzo jest sens wydawać POD w Polsce. Może taki sens będzie kiedyś - dziś z tym kuso.

Jeśli to fantastyka - ewentualnie można rozważyć ofertę wydawnictwa Solaris. Drukują w POD, mają własna drukarnię i własną księgarnię internetową - ale nawet w tym przypadku jest jeszcze kłopot nazwiskiem.

Sorry - tu nikt Cię nie kojarzy. Dobra okładka, dobre recenzje (dobrą treść pomijam o to oczywiste) to dopiero pierwszy krok. Dopiero gdy zadowoleni czytelnicy zaczną sobie książkę polecać jest szansa że się rozkręci.

Bo możesz wpakować kolejne 20 tygodniówek w reklamę - ale dużo to chyba nie da...

*

To naprawdę cholernie ciężki kawałek chleba - i trochę jak w korporacji - zdobycie pozycji wymaga czasu i systematycznej orki.

126
Navajero pisze:
tsjones pisze:Wracając do tematu. Skoro POD jest złym wyjściem to może istnieje możliwość zwiększenia swoich szans u normalnego wydawcy?
Tak, wystarczy napisać dobrą książkę. Jeśli ktoś nie jest w stanie, żadne sztuczki mu nie pomogą.
Nie wystarczy napisać dobrej książki. Debiutant, to jest ryzyko. Jeżeli jeszcze jest to s-f, to jest jeszcze większe ryzyko. Dostałem jedną opinię od osoby "powiązanej z wydawnictwem", która mi wprost napisała, że książka jest dobra, ale nikt jej nie wyda, bo jest zbyt ryzykowna.

127
Sorki za szczerość, ale to jest zwykłe austriackie pitolenie :)
Wydać teraz dobrą książkę fantastyczną jest o wiele łatwiej niż choćby w latach 90., kiedy np. obaj z Andrzejem odbijaliśmy się od ściany, bo jakoś nas nie pokochał redaktor Supernowej, a innych wydawnictw publikujących polską fantastykę w zasadzie nie było. Dziś masz zarówno wyspecjalizowane w fantastyce wydawnictwa publikujące mnóstwo debiutów w skali roku: http://geniuscreations.pl/plan-wydawniczy/ jak i wydawnictwa uniwersalne, które również publikują fantastykę. Imię ich Legion.
Jasne, że element szczęścia jest niezbędny, jednak ten wpis powyżej to raczej mitologizowanie ewentualnej porażki niz stan faktyczny :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

128
Nie każdy autor zamierza zostać zawodowym pisarzem. Wiele osób chciałoby wydać coś jednorazowo np. teksty wspomnieniowe, które nie zainteresują większego grona osób, chociaż są ważne dla piszącego i jego bliskich. Stanowią oni sporą grupę klientów firm wydawniczych. Niestety tacy autorzy często padają łupem cwianiaków żądających niebotycznych sum.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

129
szopen pisze:Nie wystarczy napisać dobrej książki. Debiutant, to jest ryzyko. Jeżeli jeszcze jest to s-f, to jest jeszcze większe ryzyko. Dostałem jedną opinię od osoby "powiązanej z wydawnictwem", która mi wprost napisała, że książka jest dobra, ale nikt jej nie wyda, bo jest zbyt ryzykowna.
Każdy pisarz był kiedyś debiutantem i debiutował czasem w gorszej niż obecna sytuacji. I dał radę. Tylko wiesz co? Musiał być lepszy od konkurencji. Tylko tyle i aż tyle...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

130
Ech. Czytam, czytam. Ja mało wiem. Ale ja jestem debiutantem. W sf. W ogóle absurdalna sprawa, nie zamierzałem debiutować. Wydawca mnie namówił, żeby pierwotnie krótki tekst przygotować do publikacji książkowej...

Więc chyba nie jest to nierealne.

131
Jeżeli jeszcze jest to s-f, to jest jeszcze większe ryzyko.
FFS...
Co gdzieś zajrzę, to widzę autorów sf, których nikt nie chce wydać niby dlatego, że piszą sf. I strasznie się zastanawiam, gdzie były rok temu te wszystkie wydawnictwa, które chcą komercyjną, powszechną, taką-strasznie-łatwą do pisania fantasy. Pewnie w mojej było za mało smoków i elfów na łosiach. A półnagi barbarzyńca z wielkim mieczem też prezentowałby się na okładce lepiej niż alkoholik w mundurze. Damn!
Po drugiej stronie barykady jest równie ciężko, bo nawet jeśli inne gatunki się lepiej sprzedają, konkurencja jest większa, a pisząc sf przynajmniej się można snuć ze smutną miną i narzekać, że nikt nie chce wydać, bo sf i to takie niszowe. Już widzę rekcję otoczenia, jeżeli wsnuję się gdzieś ze smutną miną i żalami, że nikt nie chce wydać mojego fantasy albo paranormal romance'u, albo literatury kobiecej.

To było moje narzekanie na marginesie dyskusji, no ale serio: jedno wydawnictwo nie wyda, bo woli coś mniej ryzykownego, a inne jednak ryzyko podejmie, bo książka się mu spodoba. Czy musi być dobra? Tak, w czymś musi być dobra, ale nie przesadzajmy, debiut arcydziełem jest rzadko kiedy. Jeżeli ma w sobie coś dobrego i autor wyśle go tam, gdzie to coś może zostać docenione (bo wydawnictwo też trzeba wybrać takie, w którym książka ma szansę, zamiast błądzić we mgle; a przecież to wcale nie jest takie niewyobrażalnie trudne, zapoznać się z profilem, przejrzeć tytuły, pobieżnie choćby zorientować, czy pod danym adresem chcą trudną tematykę i elegancką formę, czy wielką akcyjną miazgę stworzoną z kombinacji stu słów), to potrzeba jakby odrobinę mniej szczęścia niż przy materiale kiepskim, rozpaczliwie nijakim albo dopasowanym pod profil wydawnictwa niczym pięść do oka.
Ale to działa przy debiutach na takim przeciętnym, debiutanckim poziomie. A jeżeli ktoś napisał coś naprawdę dobrego, co się może wybić z masy innych tytułów, to już zupełnie nie wierzę, że nie znajdzie w Polsce ŻADNEGO chętnego wydawcy. Są jakieś granice pecha. Nawet jak wysłany manuskrypt spłonie, to można zadzwonić, dowiedzieć się o tym i podesłać jeszcze raz. :twisted:
Nie trzeba też mieć znajomości w wydawnictwie. Ani być rozpoznawalnym elementem środowiska. Ani wciskać między rozdziały banknotów stuzłotowych. (chociaż w te trzy ostatnie punkty nikt za bardzo nie wierzy, ale mi ludzie nawet nie wierzą, gdy im mówię, kim jestem, więc ten :|)
jestem zabawna i mam pieski

132
widzę to tak: Stefan Darda się bardzo ładnie wybił choć w środowisku był kompletnie nie znany - tzn. co najwyżej kojarzyli go może nieliczni ludzie z fandomu lubelskiego.

Jarosław Grzędowicz bardzo ładnie się wybił - choć ludzie kojarzyli go jako naczelnego nieistniejącego już czasopisma. Nieliczne opowiadania opublikował w zamierzchłej przeszłości lat 80-tych.

Jakub Ćwiek przyszedł znikąd (przepraszam mieszkańców Głuchołazów) puścil szybko kilka książek, wystawiał na konwentach przedstawienia na podstawie swojej prozy, organizował warsztaty literackie z uroczystym paleniem "Zmierzchu" (rozumiem ale nie pochwalam...) i jakoś tam zdobył pozycję.

Konrad T. Lewandowski dla odmiany jest powszechnie znany w środowisku a jego barwne wyskoki ludzie wspominają ze zgrozą i zażenowaniem - za to regularnie. Mimo to furory swoją twórczością nie zrobił - choć są to przeważnie rzeczy całkiem zjadliwe.

*

Moja proza załapała chyba dla tego że przez ok 5 lat wciskałem opowiadanie gdzie tylko się da - znaleźli się ludzie którzy wykupili pierwszy nakład mojej pierwszej książki... A potem się potoczyło...

Ergo: walczcie.

133
Andrzej Pilipiuk pisze: wystawiał na konwentach przedstawienia na podstawie swojej prozy
Na podstawie prozy Kuby to było chyba tylko jedno (ja przynajmniej jedno pamiętam), reszta to przedstawienia oparte na prozie Gaimana, Pratchetta i innych znanych autorów. Wiem, bo brałam w tych przedstawieniach udział. ;) Sorry za offtop, ale nie mogłam powstrzymać się przed sprostowaniem i przy okazji pochwaleniem się. :D

134
Andrzej Pilipiuk pisze: Jakub Ćwiek przyszedł znikąd (przepraszam mieszkańców Głuchołazów) puścil szybko kilka książek, wystawiał na konwentach przedstawienia na podstawie swojej prozy, organizował warsztaty literackie z uroczystym paleniem "Zmierzchu"
I ja przepraszam za odejście od tematu, ale przypomniała mi się historia dotycząca de Lavoisiera - ojca nowoczesnej chemii, który urządził pokazowy"proces sądowy" dla rozrywki wytwornego paryskiego towarzystwa. Podczas rozprawy na sali pojawił się człowiek w masce dawno zmarłego Stahla, a chłopak z szarfą "oxygene" wręczył akt oskarżenia wobec teorii flogistonu. Na końcu przedstawienia prace Stahla zostały spalone.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

135
Wdałem się właśnie w spór z kolegą, który ma "genialny" pomysł: abstrakcyjny "ja", jako pisarz, mam zawrzeć umowę na wyłączność z jakąś drukarnią, która będzie drukowała moje książki na zamówienie kleinta. Ja ponoszę koszta przygotowania do druku - z redakcją, korektą, składem i łamaniem włącznie - oraz reklam (którą to kwestię najlepiej załatwić drogą internetową, wirusowym marketingiem, rzecz jasna). Następnie drukarnia czeka na sygnały, że ktoś zamówił książkę. Ktoś zamawia, oni drukują, oprawiają i wysyłają do zamawiacza. "Jeśli jednostkowy koszt wydruku wynosi 5 dych, ustal cenę okładkową na 8 dych; nie każdego stać, ale dobierzesz sobie target."
Heh. Czyż nie byli tacy, co próbowali tego mechanizmu i polegli?
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

136
Wiesz, że to wariactwo? :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”