Latest post of the previous page:
Wiesz, że to wariactwo?
Wiem.Navajero pisze:Wiesz, że to wariactwo?
Też pragnę podkreślić, że uważam ów koncept, mówiąc BARDZO eufemistycznie, za... eee, awangardowo odważny. W życiu bym na coś takiego nie poszedł.Zaqr pisze:Wiem, że taka wiadomość powinna być raczej skierowana do pomysłodawcy, ale może odstraszę kogoś przed przejęciem tej żyły złota.
Kombinujesz w złą stronę.Przygotowanie szacuję na 5K. Pierwsza z brzegu drukarnia w necie proponująca jednostkowe drukowanie książek zaśpiewała ponad stówkę za B5 w oprawie polakierowanej na mat. Zatem plan kolegi nie wygląda za różowo. Żeby mieć pierwotnie zakładany zysk (20 PLN od egzemplarza), trzeba by sprzedać książkę za 140 złotych. 250 egzemplarzy powieści "Hipster Edition" i wychodzimy na zero z samymi kosztami, a w międzyczasie nasze domowe koty już dawno obrały nasze zagłodzone zwłoki z mięsa i rozwlekły po kątach kości... No, ale pobawmy się w burzę mózgów - co by można było zrobić, by ten model poprawić? Strzelić sobie w stopę i wybulić z góry za druk tych 250 egzemplarzy, by zredukować koszty jednostkowe? Zostaje nam jeszcze mniej gotówki w łapkach, ale szansa na sprzedaż wzrasta, bo "hipster z klasy średniej" też może się pokusi...
Lepiej, postawię Ci potrójne bezcukrowe i bezkofeinowe niemieszane frappuchino beztłuszczowe na mleku sojowym z szafranem i wydzieliną gruczołów odbytniczych piżmowca na lodach z wenezuelską czekoladą oraz wisienką z najstarszego drzewa w Kioto i posypane płatkami jadalnego złota. Oczywiście, całość bez grama glutenu.Cerro pisze:Powodzenia, możesz mnie wspomnieć w podziękowaniach.
Oczywiście, że po prostu wystarczy napisać dobrą książkę i być lepszym od konkurencji. Recenzja, którą dostałem "dobre, ale się nie sprzeda" została więc napsiana tylko po to, żeby mnie pocieszyć.Romek Pawlak pisze:Sorki za szczerość, ale to jest zwykłe austriackie pitolenie
Wydać teraz dobrą książkę fantastyczną jest o wiele łatwiej niż choćby w latach 90., kiedy np. obaj z Andrzejem odbijaliśmy się od ściany, bo jakoś nas nie pokochał redaktor Supernowej, a innych wydawnictw publikujących polską fantastykę w zasadzie nie było. Dziś masz zarówno wyspecjalizowane w fantastyce wydawnictwa publikujące mnóstwo debiutów w skali roku: http://geniuscreations.pl/plan-wydawniczy/ jak i wydawnictwa uniwersalne, które również publikują fantastykę. Imię ich Legion.
Jasne, że element szczęścia jest niezbędny, jednak ten wpis powyżej to raczej mitologizowanie ewentualnej porażki niz stan faktyczny
mi ten link nie działa. cos nie tak z bbcode. tu działający link:acerba pisze:Dziś w Polityce dość obszerny artykuł na ten temat:
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka ... aplac.read[URL=http://http://www.polityka.pl/tygodnikp ... aplac.read]
he he - staniesz się sławny dzięki czemuś innemu - to będą na kolanach błagać o to co miało się "nie sprzedać" mówię to z własnego doświadczenia.szopen pisze:Recenzja, którą dostałem "dobre, ale się nie sprzeda" została więc napsiana tylko po to, żeby mnie pocieszyć.
Pocieszyć Cię? Ja w Wędrowyczem chodziłem po wydawcach PIĘĆ LAT.EDIT: W sumie macie rację. Po prostu strasznie jestem sfrustrowany i pewnie podświadomie szukam wytłumaczeń, dlaczego wydawnictwo za wydawnictwem mnie odrzuca.
Wywalili drzwiami właź oknem.Tak czy inaczej przestałem wysyłać i może spróbuję napisać coś innego. Lepszego, miejmy nadzieję.
Zgadzam się. Cierpliwości. Zapytaj siebie, czy na tyle wierzysz w swój pomysł, by móc dla niego trochę pocierpieć.Andrzej Pilipiuk pisze:Wywalili drzwiami właź oknem.
Ergo: Oczywiście pisz coś kolejnego. Jak załapie to i tamto sprzedasz.
Te, Panie Andżej. Ale to w "Fenixie", czyli kiepskawym pisemku wydawanym na papierze toaletowym, wypełnionym opowiadaniami z gatunku nieobecnego na rynku przez ostatnie 50 lat, którego ludzie złaknieni byli jak kania dżdżu.Andrzej Pilipiuk pisze:teza artykułu (tzn. dostępnego kawałka) - to że do wydania nadaje się jeden na kilkaset maszynopisów to kompletna bzdura.
jeden na kilkadziesiąt - już prędzej.
w "fenixie" ok 10% nadesłanych tekstów spełniało kryteria umożliwiające publikację.
Jeśli nie jest warte teraz to nie jest powiedziane że to stan stały.Navajero pisze:Ja jednak proponowałbym najpierw sprawdzić czy to nasze pisanie jest coś warte.
No właśnie nie na darmo. Tworzył albo chociaż sobie poćwiczył co powinno zaprocentować...Po czorta tracić na darmo czas?
Gdy zaczynałem studiować arecheologię na roku było 300 studentów. Z mojego rocznika do magisterki dotrwało 30. Nie przetrwali najlepsi. Znałem kilkoro ludzi którzy moim zdaniem byli ode mnie bystrzejsi i lepiej przygotowani do tej pracy.Gdyby jakość pisania zależała jedynie od determinacji, co drugi byłby pisarzem.
Jeśli nie jest warte teraz to nie jest powiedziane że to stan stały.Navajero pisze:Ja jednak proponowałbym najpierw sprawdzić czy to nasze pisanie jest coś warte.
No właśnie nie na darmo. Tworzył albo chociaż sobie poćwiczył co powinno zaprocentować...Po czorta tracić na darmo czas?
Gdy zaczynałem studiować arecheologię na roku było 300 studentów. Z mojego rocznika do magisterki dotrwało 30. Nie przetrwali najlepsi. Znałem kilkoro ludzi którzy moim zdaniem byli ode mnie bystrzejsi i lepiej przygotowani do tej pracy.Gdyby jakość pisania zależała jedynie od determinacji, co drugi byłby pisarzem.
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”