20
autor: blacklady
Zarodek pisarza
Wydaje mi się, że to zależy od stylu pisarza. Przykładowo "Malowany ptak" Kosińskiego ma wiele naturalistycznych, wręcz bestialskich, obrzydliwych scen (zbiorowe gwałty, zoofilia), ale ta drastyczność ma swój cel. Podobnie jest w "Dziecko zwane niczym, czyli dziecięca wola przetrwania" (Dave James Pelzer) o tym, jak matka alkoholiczka znęca się nad swoim dzieckiem (zmuszanie do zjadania wymiocin, odchodów, podtapianie), jednak tu chodzi o potworne osamotnienie a w nim o wolę przetrwania, walkę. Taka "brudna" historia to też "Mury Hebronu" Andrzeja Stasiuka, które w dosadny, lecz autentyczny sposób wprowadzają czytelnika w więzienną rzeczywistość. Twórczość Bukowskiego również charakteryzuje się wulgarnym, mocnym językiem, ale można się przez to przedrzeć i dostrzec coś w rodzaju wrażliwości, głębokiego sensu. A wszelkie dewiacje, erotyka u Baudelaire'a? Alkoholicy, brzydota, nędza u Grochowiaka? Szkaradność, śmierć, rozkład u Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej (która jest dla mnie mistrzynią subtelnego przekazu, ona perfumuje ohydę)? Czy Rafał Wojaczek? Te utwory posiadają elementy naturalizmu, ale mają silny wydźwięk, zostały napisane, by porazić, by nakłonić do refleksji - więc tu naturalizm według mnie się broni. Z kolei są też teksty tak beznadziejnie plugawe, tak bezsensowne agresywne, że ja w istocie nie wiem, czy ktoś ma taką duszę, tak czuje, postrzega, czy chce zaszokować, by w ten sposób zyskać odbiorców, czy to jest jego estetyka i tak mu się podoba. Ponad 5 lat temu (to było na pierwszym roku studiów, w ramach zajęć z literatury współczesnej) czytałam wstrętną książkę (była tam taka scena, że jakiś facet zgwałcił kobietę w stodole? i to było tak odrażająco opisane), zresztą całość była jednym wielkim prostactwem, świństwem, nie niosącym żadnego przekazu; ten bohater miał podłą naturę, cały czas przeklinał, w ogóle wszystko było odpychające. I za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu tej książki, za nic...
zapraszam na bloga: blacklady.blogujaca.pl