Latest post of the previous page:
Jeśli nie jest warte teraz to nie jest powiedziane że to stan stały.Navajero pisze:Ja jednak proponowałbym najpierw sprawdzić czy to nasze pisanie jest coś warte.
Uczymy się pisząc - 300-500-700 pierwszych stron to wprawki.
Czasem więcej.
Pisząc dojrzewamy intelektualnie i nabieramy wprawy...
No właśnie nie na darmo. Tworzył albo chociaż sobie poćwiczył co powinno zaprocentować...Po czorta tracić na darmo czas?
A jeśli nawet nic z tego nie będzie to siedział koleś kilkaset godzin przy kompie zamiast palić pety w bramie, pić piwo, i stukał w klawisze zamiast oglądać gołe babki.
Gdy zaczynałem studiować arecheologię na roku było 300 studentów. Z mojego rocznika do magisterki dotrwało 30. Nie przetrwali najlepsi. Znałem kilkoro ludzi którzy moim zdaniem byli ode mnie bystrzejsi i lepiej przygotowani do tej pracy.Gdyby jakość pisania zależała jedynie od determinacji, co drugi byłby pisarzem.
Odpadli. Jednym zabrakło pieniędzy. Inni znaleźli sobie robotę. Jeszcze inni założyli rodziny. Wielu zniechęciła atmosfera - dziwne wałki finansowe o których się słyszało.
Tolerowanie chlania na wykopaliskach i "problemów alkoholowych" części kadry. Funkcjonowanie wśród wykładowców osób o nikłym dorobku naukowym i rażąco miernych intelektualnie... etc.
Dotrwali do magisterki nie najlepsi, nie najbystrzejsi ale najbardziej uparci. Ja dotrwałem bo Mama kazała bez dyplomu nie pokazywać się Jej na oczy...

[ Dodano: Pon 30 Mar, 2015 ]
Jeśli nie jest warte teraz to nie jest powiedziane że to stan stały.Navajero pisze:Ja jednak proponowałbym najpierw sprawdzić czy to nasze pisanie jest coś warte.
Uczymy się pisząc - 300-500-700 pierwszych stron to wprawki.
Czasem więcej.
Pisząc dojrzewamy intelektualnie i nabieramy wprawy...
No właśnie nie na darmo. Tworzył albo chociaż sobie poćwiczył co powinno zaprocentować...Po czorta tracić na darmo czas?
A jeśli nawet nic z tego nie będzie to siedział koleś kilkaset godzin przy kompie zamiast palić pety w bramie, pić piwo, i stukał w klawisze zamiast oglądać gołe babki.
Gdy zaczynałem studiować arecheologię na roku było 300 studentów. Z mojego rocznika do magisterki dotrwało 30. Nie przetrwali najlepsi. Znałem kilkoro ludzi którzy moim zdaniem byli ode mnie bystrzejsi i lepiej przygotowani do tej pracy.Gdyby jakość pisania zależała jedynie od determinacji, co drugi byłby pisarzem.
Odpadli. Jednym zabrakło pieniędzy. Inni znaleźli sobie robotę. Jeszcze inni założyli rodziny. Wielu zniechęciła atmosfera - dziwne wałki finansowe o których się słyszało.
Tolerowanie chlania na wykopaliskach i "problemów alkoholowych" części kadry. Funkcjonowanie wśród wykładowców osób o nikłym dorobku naukowym i rażąco miernych intelektualnie... etc.
Dotrwali do magisterki nie najlepsi, nie najbystrzejsi ale najbardziej uparci. Ja dotrwałem bo Mama kazała bez dyplomu nie pokazywać się Jej na oczy...
