106

Latest post of the previous page:

Marcin Dolecki pisze:Dlaczego ta książka została sprzedana w wielu milionach egzemplarzy? Czy sukces był przede wszystkim konsekwencją szczęśliwego splotu okoliczności czy wartości tekstu?

Od kilku lat próbuję znaleźć odpowiedzi, jednak ciągle nie jestem z nich zadowolony.
Też się nad tym kiedyś zastanawiałam, gdyż mnie Świat Zofii po prostu wynudził. Nie kupiłam fabuły, która jest tylko pretekstem do przedstawienia rozmaitych koncepcji filozoficznych. Uważam, że powieść naprawdę nie musi pełnić funkcji, jakie zwykle wiązane są z piśmiennictwem niefabularnym. W końcu, po coś te inne gatunki istnieją :D O wiele chętniej przeczytałabym zwykłą, tradycyjną książkę popularyzatorską, bez łącznika w postaci bohaterów, którzy mają żywotność sylwetek ze sklejki i tyle samo wdzięku.

Dlatego popularność tej książki pozostaje dla mnie niezgłębionym fenomenem. Mam jedno dość ponure przypuszczenie, lecz nie będę się nim dzielić :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

107
Rubio, podziel się, bardzo chętnie poznam Twoją opinię :)

[ Dodano: Sob 25 Kwi, 2015 ]
Nie chcę popełnić błędu, o który łatwo w obcym dla mnie środowisku.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

108
"Świat Zofii" rzeczywiście jest fabularnie płaski. Powieść autentycznie filozoficzna powinna nie tyle werbalizować jakieś koncepcje czy problemy filozoficzne, lecz je przedstawiać, przekładać na życie. Na przykład opowiadając o człowieku, który uczyniwszy coś świadomie lub przypadkiem, zastanawia się, czy odpowiada za poboczny/dalszy skutek. Ale czytelnik zamiast dowiadywać się bezpośrednio o filozofii chłonie jakąś intrygę i niejako przy okazji dowiaduje się choćby o tym, na czym polega scholastyczna koncepcja podwójnego skutku. Tylko że pisząc taką historię, trzeba się zdecydować, co uważamy za filozoficznie słuszne. Obrazując, mamy królestwo w krainie fantasy, a w nim króla i jego brata. Obaj lubią polować i zgodnie ze zwyczajem (bo to półdzikie królestwo na dalekiej północy), narażają swoje życie (wraz z innymi arystokratami) w trakcie łowów na niezwykłą zwierzynę. Ale nasz książę jest pokątnym wynalazcą, który znajduje sposób, by zmniejszyć ryzyko polowania. Z nikim nie dzieli się swoim odkryciem, bo cała zabawa polega na rywalizacji. Tymczasem król ginie na owym sezonowym polowaniu i osieraca młodego księcia. Zgodnie z koleją rzeczy na dworze pojawiają się intrygi i podejrzenia, ponadto nasz nowy król (brat) ma dylematy. Jednocześnie postanawia, że młokosa trzeba wyprawić w świat...

Oj, akademicy często tego nie lubią. :P ;)
Ostatnio zmieniony sob 25 kwie 2015, 22:12 przez Humanozerca, łącznie zmieniany 1 raz.

109
Bardzo ciekawa pod względem filozoficznym jest powieść Przemka Angermana, Tożsamość Rodneya Cullacka, którą miałem okazję recenzować :) Autorowi świetnie udało się osiągnąć równowagę pomiędzy fabułą oraz treściami metafizycznymi i epistemologicznymi.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

110
Ech, moje przypuszczenia nie są ani odkrywcze, ani specjalnie wnikliwe, więc chyba jednak lepiej będzie, jeśli zachowam je dla siebie ;D Natomiast z zainteresowaniem przeczytałam Podróż Theo Catherine Clement. I to nie dlatego, że tam bohaterem jest śmiertelnie chory nastolatek, co od razu może wzruszyć sentymentalne kobiety. Po prostu, poznawanie rozmaitych religii znacznie bardziej angażuje emocjonalnie. Ten nieszczęsny chłopak (dobrze, że na końcu jednak wyleczony :wink: ) wchodzi w jakieś rzeczywiste relacje z ludźmi, których spotyka podczas swoich wojaży, poznaje sytuacje, które dla nich wiele znaczą, sam się zmienia wewnętrznie. No i parę pytań niebagatelnych pojawia się przy okazji.

Ale cóż, z tego wynikałoby tylko tyle, że filozofię uważam za materię niepodatną na zabiegi fabularyzacyjne, natomiast religijność - jak najbardziej :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

112
Moim zdaniem filozofia równie dobrze nadaje się do fabularyzacji. W przeciwnym przypadku tacy autorzy jak Dostojewski nie mieliby swojej renomy u niektórych badaczy filozofii.
\

113
Humanożerco, problem w tym, że teraz "filozof" to ktoś, kto umie wymienić wielkich filozofów i ich poglądy, zna historię, streszcza ich myśli, itd. Czasem okazuje się, że jest to jednak moralny, pardon my french, debil.

W ogóle zagubiło się pojęcie filozofa jako miłośnika prawdy i - co ważniejsze - aktywnego poszukiwacza odpowiedzi na pytania o prawdę. Jak dla mnie, filozofia, ta prawdziwa, nie tylko historia, nadaje się równie dobrze do fabularyzacji jak religijne sprawy.

Tak na marginesie, to Tolkien uważał "Hobbita" za dzieło wybitnie katolickie, choć to się wielu nie rzuca w oczy. Natomiast Chesterton zżymał się na krytyków literackich, że nie można napisać w powieści, iż bohater przeżegnał się przed wejściem do mrocznego lasu, bo od razu jest się piętnowanym za prostackie narzucanie religijnych zapatrywań.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

114
Powtórzę opinię przeczytaną w necie (nie pamiętam, niestety, autora): w Polsce większość osób zajmujących się filozofią na poziomie akademickim aspiruje jedynie do tego, aby stać się najwybitniejszymi specjalistami w zakresie twórczości wybranych przez siebie filozofów zagranicznych.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

115
Marcin Dolecki pisze:Dzieje objawień zwykle świetnie nadają się do beletryzacji (pomijając kwestię ich prawdziwości).
Oczywiście, że tak, właśnie dlatego, że angażują emocjonalnie, niezależnie od tego, czy są to objawienia proroka Ezechiela, czy mateczki Kozłowskiej :)
Humanozerca pisze:Moim zdaniem filozofia równie dobrze nadaje się do fabularyzacji. W przeciwnym przypadku tacy autorzy jak Dostojewski nie mieliby swojej renomy u niektórych badaczy filozofii.
Hum, to są jednak kwestie mocno osadzone w biografiach i psychice jego bohaterów. Podobnie można by powiedzieć o niektórych teoriach społecznych u Turgieniewa czy Tołstoja. Ale oni nie ilustrowali historii filozofii czy doktryn społecznych, ich fabuły i bohaterowie nie są pretekstowi. To sytuacja z gruntu odmienna, niż takie powieści-niepowieści, w których bohaterowie brną mozolnie od Platona do Kierkegaarda, z lekkimi potknięciami na zakrętach.

[ Dodano: Sob 25 Kwi, 2015 ]
Marcin Dolecki pisze:w Polsce większość osób zajmujących się filozofią na poziomie akademickim aspiruje jedynie do tego, aby stać się najwybitniejszymi specjalistami w zakresie twórczości wybranych przez siebie filozofów zagranicznych.
Ech... A profesor Samsonowicz stwierdził kiedyś melancholijnie: i tak sobie badamy, proszę państwa, badamy, coraz dokładniej i bardziej wnikliwie... Aż w końcu każdy z nas stanie się specjalistą od roku tysiąc czterysta siedemdziesiątego ósmego... Albo innego.

Ale to problem bardzo daleko posuniętej specjalizacji, która jest obecnie zmorą różnych dyscyplin. Chyba nie tylko humanistycznych.
Ostatnio zmieniony sob 25 kwie 2015, 23:13 przez Rubia, łącznie zmieniany 1 raz.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

116
Rubia, zgadzam się. Tylko wiesz, filozofia nie jest historią filozofii, dobra powieść filozoficzna ukazuje problemy filozoficzne jako tkwiące w życiu, osadza je w psychice, wydarzeniach, wyborach, realiach społecznych.

Stąd też, w ranach buntu przeciw nadmiarowi historii filozofii polskiej napisałem swoją "zuchwałą" książkę eseistyczną (określenie z cudzysłowu nie moje) tak, jak napisałem. :P

117
Humanozerca pisze:Tylko wiesz, filozofia nie jest historią filozofii, dobra powieść filozoficzna ukazuje problemy filozoficzne jako tkwiące w życiu, osadza je w psychice, wydarzeniach, wyborach, realiach społecznych.
Ależ ja niczego innego się nie domagam ;D Tyle, że zaczęliśmy od Gaardera, a on - od historii filozofii.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

118
Rubia pisze: Ech... A profesor Samsonowicz stwierdził kiedyś melancholijnie: i tak sobie badamy, proszę państwa, badamy, coraz dokładniej i bardziej wnikliwie... Aż w końcu każdy z nas stanie się specjalistą od roku tysiąc czterysta siedemdziesiątego ósmego... Albo innego.

Ale to problem bardzo daleko posuniętej specjalizacji, która jest obecnie zmorą różnych dyscyplin. Chyba nie tylko humanistycznych.
Podobną zmorą może stać się uprawianie metadziedzin, np. człowiek, który zajmie się dziejami uprawiania historii historiografii, może się pogubić w tym, co właściwie bada.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

119
http://www.granice.pl/publicystyka,kto- ... ackiej,686

"Przeciętnemu czytelnikowi, który po krytyczne tyrady Pauliny Małochleb nigdy nie sięgnie. Nie dlatego, że nie potrafiłby ich zrozumieć. Po prostu dlatego, że teksty te są śmiertelnie nudne i - właściwie - niewiele z nich wynika. Zajrzy za to z przyjemnością na wspomniany zresztą przez krytyczkę blog Bernadetty Darskiej. Zajrzy na blog Jarosława Czechowicza. Zajrzy do Pauliny Surniak czy Izy Mikrut. Bo to blogerzy, którzy chcą łączyć własne kompetencje w zakresie wartościowania literatury z atrakcyjną dla czytelnika formą recenzji. I udaje im się to znakomicie. Zajrzy też na przykład na blogi Kreatywy czy Prowincjonalnej Nauczycielki, wiedząc, że dzięki nim dowie się, na ile książki ich ulubionych autorów godne są lektury."

Istotny fragment.

I jeszcze jeden.

"Profesjonalna krytyka - a przynajmniej jej znacząca większość - ma za to, bardzo przepraszam, w dupie czytelnika. A później dziwi się, że czytelnik ją również ignoruje. Napisał to zresztą w nieco bardziej eleganckiej formie Jan Giemza z Bookznami.pl w komentarzu do wzmiankowanego tekstu."

To sobie poczytajcie ;)
Przy niedzielnej kawce z ciastem.
Miłej lektury.

120
Augusta pisze:cytuję: >>Profesjonalna krytyka - a przynajmniej jej znacząca większość - ma za to, bardzo przepraszam, w dupie czytelnika. A później dziwi się, że czytelnik ją również ignoruje.<<
A Lechoń napisał: "My pisarze wiemy, że dobrych pisarzy jest może 10 procent. Reszta to miernoty i idioci".

I jeszcze:
"Na jednego krytyka, który coś tłumaczy, odkrywa albo zachwyca stylem, koncepcją, dowcipem - przypada stu grafomanów, nie rozumiejących, co autor napisał i wytykających mu, czego nie napisał, bo wcale napisać nie zamyślał'.
Ostatnio zmieniony ndz 26 kwie 2015, 19:09 przez Kamiko, łącznie zmieniany 4 razy.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

121
Uściślijmy, ja nie napisałam, ja tylko zacytowałam. Brakuje tych znaczków: ""
:)
Kamiko proszę być dokładną, bo jeszcze autor zacytowanych przez Ciebie słów wytoczy mi proces o kradzież intelektualną.
Możesz poprawić?
Dziękuję.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”