Myjnia cystern w Roudnicach pod Usti nad Labem. Byłem po Hamburskiej parafinie z Sasola, paskudny towar, ciężkie mycie, czasochłonne. Gdybym był po alkoholu albo po kwasie to jakiś kwadrans szybkiej spłuczki, certyfikat w kieszeń i finito benito, ciao arrivederci.
Godzina z hakiem niewyjęta.
Piątek po południu, najechało się nas trochę, było jeszcze kilku Czechów, Słoweńców i Włochów. Każdemu się śpieszyło. W kolejce za mną stało jeszcze dwóch Polaków. Jeden z nich miał wyjątkowe parcie, żeby się jak najszybciej umyć i jeszcze tego samego dnia załadować. Podszedł do mnie i zapytał czy nie odsprzedam mu swojego miejsca w kolejce, powiedziałem że mowy nie ma, bo mi też się śpieszy. Oczywiście ściema, bo i tak musiałem się wypauzować czterdzieści pięć godzin, za dwa dni dopiero miałem się ładować Oleochemskim śmierdzielem na Francję. Bocian o tym nie musiał wiedzieć.
Przyszła moja kolej wjazdu na halę myjni, wszedłem po drabinie na górę, żeby pootwierać włazy komór i pytam się kolesia czy on chce kupić to miejsce czy jego szef.
Szef, szef !
Ok. powiedz swojemu szefowi, że za pięć dych cię wpuszczę.
Widzę jak rzuca się na telefon i po chwili krzyczy do mnie czy za trzy wpuszczę?
Pięć i wjeżdżasz, bez targu, albo podpinam się pod parę.
Ok, niech będzie.
Zamieniliśmy się miejscami i wybecalował pięćdziesiąt eurasi.
Gnaj bracie, niech Ci droga lekką będzie…
Z kolejki przyszedł do mnie drugi Polak żeby odsprzedać mu dwadzieścia euro bo ma tylko złotówki a są mu potrzebne. Dwie dychy za stówę, sam zaproponował.
Żaden problem, proszę bardzo.
Tak zostałem staczem cinkciarzem.
Włosi rechotali później i mi gratulowali biznes żyłki.
Po co mu w Czechach euro? Później dopiero zaskoczyłem. To troluch paskudny jeden, fuj fuj, pewnie miał brzydką żonę co tylko krzyczy na niego.
I tak bywa.
2
w Roudnicach, okolice Usti nad Labem.pan_ruina pisze:w Roudnicach pod Usti nad Labem
(zbyt blisko słowa pod nad)
było kilku Czechów, Słoweńców i Włochów. Każdemu się śpieszyło. W kolejce za mną stało jeszcze dwóch Polaków (nie ma powt.jeszcze)pan_ruina pisze:było jeszcze kilku Czechów, Słoweńców i Włochów. Każdemu się śpieszyło. W kolejce za mną stało jeszcze dwóch Polaków
mnie - zbędnepan_ruina pisze:Podszedł do mnie i zapytał czy nie odsprzedam mu swojego miejsca w kolejce,
bo też się spieszę (znika zaimek mi)pan_ruina pisze:bo mi też się śpieszy.
Tu do zredagowania, bo jest powtórzenie musiałem + rym z miałem.pan_ruina pisze:Oczywiście ściema, bo i tak musiałem się wypauzować czterdzieści pięć godzin, za dwa dni dopiero miałem się ładować Oleochemskim śmierdzielem na Francję. Bocian o tym nie musiał wiedzieć.
Może coś w ten deseń?
Pocisnąłem mu ściemę, i tak musiałem się wypauzować prawie dwie doby i dopiero wtedy załadować Oleochemskim śmierdzielem na Francję, ale po co ta wiedza Bocianowi?
"na górę"- zbędne, bo wchodzisz po drabinie do góry, a schodzisz w dółpan_ruina pisze:wszedłem po drabinie na górę
pytam kolesia czy chce kupić to miejsce dla siebie czy swojego szefa, a on na to: Szef! Szef!pan_ruina pisze:pytam się kolesia czy on chce kupić to miejsce czy jego szef.
powt.późniejpan_ruina pisze:Włosi rechotali później i mi gratulowali biznes żyłki. Po co mu w Czechach euro? Później dopiero zaskoczyłem.
Może tak:
Włosi gratulowali biznes żyłki, rechocząc przez kolejne kilka godzin z naiwnego...
Ci z małejpan_ruina pisze:Gnaj bracie, niech Ci droga lekką będzie…
cię, do mnie - zbędnepan_ruina pisze:Ok. powiedz swojemu szefowi, że za pięć dych cię wpuszczę.
Widzę jak rzuca się na telefon i po chwili krzyczy do mnie czy za trzy wpuszczę?
mu mu...Z kolejki przyszedł do mnie drugi Polak żeby odsprzedać mu dwadzieścia euro bo ma tylko złotówki a są mu potrzebne.
Z kolejki przyszedł do mnie drugi Polak, żeby odsprzedać mu dwadzieścia euro, bo ma tylko złotówki.
są mu potrzebne - zbędne (skoro kupuje, potrzebuje)
Ogólnie fajna historia, choć ja też nie zajarzyłam o co chodzi z tymi euro w Czechach

Musisz wyjaśnić.
3
Waluta ku***ich dołów.
Ostatnio zmieniony wt 28 kwie 2015, 20:15 przez brat_ruina, łącznie zmieniany 1 raz.