Kompletny zastój

31

Latest post of the previous page:

Witajcie!

Nie wiem czy tak naprawdę mój post będzie miał jakikolwiek sens, ale spróbujemy.



Mam kompletny zastój w pisaniu. Od jakiś dwóch-trzech miesięcy nie napisałam właściwie nic, nie mam żadnego pomysłu, żeby zacząć coś nowego, wszystko co rozpoczęłam jest głupie i bez sensu i... jestem w kropce. Chciałabym się rozwijać, pisać lepiej, ale nie pisząc wiem, że nic nie zmienię. Jednak na siłę nie potrafię pisać, a jeśli nawet się zmuszę to wychodzi z tego kompletna tandeta, nieoryginalna i na dodatek głupia. Nawet jeśli się zdarzy, że w mojej głowie urodzi się jakiś pomysł, który w gruncie rzeczy wydaje się niezły to i tak nie potrafię zacząć tego pisać tak, żebym po trzech zdaniach się nie poddała, stwierdzając, że to i tak jest do niczego...

Dlatego mam do Was pytanie - jak poradzić sobie z takim zastojem? Zmusić się do pisania, czy raczej zacząć czytać więcej (jeśli tak to co? co jest dobre na przejście przez taki zastój?)? Może macie jakieś inne rady?

Mam nadzieję, że wyraziłam się w miarę jasno, po polsku i na dodatek nie powieliłam tematu i umieściłam go w dobrym dziale... (szukałam trochę i tu mi najbardziej pasowało ^^ bo to nie o inspirację chodzi przecież.. a raczej - nie tylko o.O)

Pozdrawiam serdecznie!
Trochę wolniej, po co gonić tak, w imię czego tracić głowę?

32
Są trzy rozwiązania. Zawsze są trzy rozwiązania. Nie więcej, nie mniej, tylko zawsze trzy:



1 - Poczekaj na wenę. Poczekaj, aż Cię tak weźmie, że nie dasz rady i będziesz MUSIAłA coś napisać. Może potrwać kilka miesięcy.



2 - Zmuś się. Zmuszanie sie jest nieprzyjemne do momentu napisania pierwszego zdania. Potem idzie z górki. Narzucony temat pomaga. Zobacz w "Ogłoszeniach" temat konkursowy i napisz opowiadanie.



3 - W ogóle o tym nie myśl. Nie zmuszaj się, nie czekaj na wenę. Daj sobie spokój. Wtedy chęć pisania wróci sama, albo... Będziesz wolna od tej klątwy. ;)
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

33
Nie chcę wysuwać za daleko idących wniosków, ale u mnie jest tak: mogę pisać zawsze i wszędzie pod warunkiem, że nie mam problemów w domu, wszystko układa się w miarę harmonijnie. Chociaż u ciebie, pewnie sprawa wygląda inaczej. Zadbaj o odpowiednie warunki pracy, dobre nastawienie, skup się. Ja nie robiłabym na twoim miejscu niczego na siłę, bo możesz jeszcze bardziej się zniechęcić. Opracuj w głowie kształt opowiadania, a następnie realizuj go, krok po kroku, nadając mu taki kształt, jaki sobie wymyśliłaś. A może te pomysłu wcale nie są głupie, a jedynie sobie wmawiasz? Ktoś tutaj na forum sugerował w którymś z tematów, żeby mieć przy sobie zawsze zeszyt i w chwilach napływu pomysłów, notować. Aby nic nie umknęło.

Dodane po 13 minutach:

Nie, lanie wody.

Zwątpiłam teraz, czy jakakolwiek propozycja podana przez nas, wyratuje cię. Musisz odszukać sama sedno. Ta sfera jest na tyle zindywidualizowana, że trudno podać "złotą, uniwersalną radę"
Co możesz wiedzieć o życiu, jeśli nigdy się nie biłeś?

34
Oki, połączyłam wątki. Może wśród tych trzech stron znajdziesz jakieś rozwiązanie :)



Ja mam podobnie jak winky, czytanie starych prac daje mi "kopa" (ale z tym sposobem trzeba ostrożnie - może podziałać w odwrotną stronę, co skończy się depresją!)

35
Obywatelka AM - ja chyba oślepłam. Przepraszam. Naprawdę tego tematu nie zauważyłam :shock:



Przejrzenie tego tematu pozwoliło mi się uwolnić na razie od myśli, że skoro nie potrafię przysiąść i czegoś napisać to znaczy, że się w ogóle nie nadaję do pisania. A to już sukces :twisted:

Macie rację - chyba jednak lepiej poczekać na wenę, niż zmuszać się do pisania. Jutro może się wybiorę na długi spacer/przejażdżkę rowerem... Może na świeżym powietrzu pomysł i wena łatwiej przyjdą? :)
Trochę wolniej, po co gonić tak, w imię czego tracić głowę?

36
Gendek pisze:Nie chcę wysuwać za daleko idących wniosków, ale u mnie jest tak: mogę pisać zawsze i wszędzie pod warunkiem, że nie mam problemów w domu, wszystko układa się w miarę harmonijnie.

[


mi sie bardso dborze pisalo przed maturą przed egzaminami ikolokwiami - tzn wtedy kiedy absolutie powinienem zajac się czymś innym. Tak mozg bronił sie przed nauką... \



***



jak ktoś nie potrafi wrócić to powinien powiedzieć sobie twardo. dość mazgajstwa jutro wstaję o szóstej i biorę sie do roboty.



jak sie każdy bedzie nad sobą użalał to kto te ksiązki napisze?

37
Andrzej Pilipiuk pisze:
jak ktoś nie potrafi wrócić to powinien powiedzieć sobie twardo. dość mazgajstwa jutro wstaję o szóstej i biorę sie do roboty.



jak sie każdy bedzie nad sobą użalał to kto te ksiązki napisze?


Pan, jako świetny pisarz może tak zrobić. Bo cokolwiek by Pan nie napisał, z musu czy nie to i tak to będzie świetne.. :wink:



Ja się nie potrafię zmusić do pisania. Kiedy próbuję - wychodzi grafomańsko grafomańska grafomania, albo i jeszcze coś straszniejszego :twisted:



Ale przyznam się, że mi pomogła kłótnia z przyjaciółką i wysyczane "napiszę Ci kiedyś wszystko co czuję i może skończysz się mnie czepiać!". I jakoś idzie. Choć pisanie historii własnego życia, z dodatkiem filozofowania w moim wieku [15 lat] będzie pewnie okropnie naiwne i śmieszne [w momentach kiedy miało być poważnie...].. Ale piszę, bo trzeba rękę ćwiczyć po takim kilkumiesięcznym zastoju... :wink:
Trochę wolniej, po co gonić tak, w imię czego tracić głowę?

38
Mojwa pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:
jak sie każdy bedzie nad sobą użalał to kto te ksiązki napisze?


Pan, jako świetny pisarz może tak zrobić. Bo cokolwiek by Pan nie napisał, z musu czy nie to i tak to będzie świetne.. :wink:


ale wolę z mniejszego musu.

Zresztą sa rzeczy których nie publikuję bo za słabe - czkeają az poprawię, przerobię albo napiszę od nowa.


Ja się nie potrafię zmusić do pisania. Kiedy próbuję - wychodzi grafomańsko grafomańska grafomania, albo i jeszcze coś straszniejszego :twisted:


zmień natawienie. Pisanie to opowiadanie pewnych historii.

jesli ma sie do opowiedzenia coś nparawdę ciekawego robota dizie gładko.


Choć pisanie historii własnego życia, z dodatkiem filozofowania w moim wieku [15 lat] będzie pewnie okropnie naiwne i śmieszne


i tak i nie. doświadczenie życiowe to suma wielu różnych drobnych doświadczeń. Mając 15 lat możesz mieć niewielką sumę ogólną.



świat w ktorym żyjesz jest dużo wiekszy niż ten który miałem do dyspozycji w Twoim wieku. wykorzystaj to.





[w momentach kiedy miało być poważnie...].. Ale piszę, bo trzeba rękę ćwiczyć po takim kilkumiesięcznym zastoju... :wink:[/quote]

39
Wiecie co? Teraz miałam mały zastój i z nudów poprzeglądałam ,,cosie", które pisałam w wieku 9-12 lat i zauważyłam, jaką wagę przywiązywałam do pierdółek: rodzaje i kolory czcionek, jakieś obrazki, ilustracje, czasem nawet w ogóle nie pisałam na układzie strony tylko z jakimś ładnym tłem... i wtedy pisało mi się dużo lżej. Czyżby sterylna biel kartki źle na mnie działała? :D Muszę z tym poeksperymentować.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

40
Ja uwielbiam designować każdą stronę (vide - niesławny podręcznik do AI). Ale przez to bawię się w formę zapominając i zaniedbując treść.



Ostatnio piszę w oknie Notatnika, nie Worda, zwężonym na środek ekranu. Białe tło, czarny, nie za duży sylfaen i jazda. Ograniczenie bodźców pomaga mi się zdecydowanie lepiej skupić.



Jak już usiądę, to piszę. Problem, żeby usiąść. Jak już chcę pisać, to co najmniej trzy-cztery godziny. Trzeba mieć dużo wolnego, tym bardziej, że nie umiem wbiec z pracy do domu, rzucić wszystko i siadać do pisania. Muszę pisać zrelaksowany, najedzony, napity i wyspany. ^^
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

41
Jeśli chodzi o to, co napisał Nine... Zależy od osoby. Znam dziewczynę, która dosłownie i w przenośni rzuca wszystko w diabły, kiedy ma pomysł. Jest głodna? Olać to, w głowie skrystalizował się pomysł, co będzie z tamtą dziewczyną?

Jutro klasówka z matmy? A co Sor mówił? Matma zainspirowała do rozwiązania kłopotu z liczbą mieczy, ale to nie objęło pierwiastków.



Jeśli zaś chodzi o mnie... nie piszę od 6 miesięcy. Zdaje mi się, że przeszłam wszystkie fazy: muszę porzucić ff. Porzuciłam ff, ale nie ma weny. Muszę zmienić środowisko. A może nie powinnam była tego robić? Może nie mam talentu, tak, jak mówiło mi dużo osób? Może byłam za mało samokrytyczna? A może muszę zaczekać, aż znajdzie się więcej czasu? Spędziłam pół wakacji, czekając na pomysł. Może powinnam się zmusić? Zmusiłam się, nie powstało prawie nic. Następnego dnia wywaliłam to do kosza. Co mam zrobić?



I tak dalej, i tak dalej. Listę pytań oraz pisarskich udręk dałabym radę znacznie powiększyć, choć nie widzę sensu. Największym moim problemem jest fakt, że pisanie nie sprawia mi już przyjemności. Do tego, większość moich znajomych to pisarze-hobbyści. Naprawdę, chciałabym im pomóc, ale serce mi się kraje (wykałaczka w nogę, mózg na ścianę, miecz w brzuch, długopis w oko, et cetera), kiedy słyszę: "Nie pisałam sześć dni. Co z tą weną? Dlaczego ja?". Zawsze wtedy mam ochotę powiedzieć coś w rodzaju: "A co ty, padawanie, możesz wiedzieć o braku weny?".



Widzę różne rady, ale najwyraźniej stanowię mieszankę wszystkich typów wcześniej wymienionych. Jakieś jedno, ogólne wsparcie czy powinnam stosować się raz do jednej rady, raz do drugiej? I iść coś zjeść? ;)



Pozdrawiam.
"Tymczasem zaś trzymajcie się ciepło i bądźcie dla siebie dobrzy".

Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.



"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".

Damon Albarn

42
"Nie pisałam sześć dni. Co z tą weną? Dlaczego ja?"
Eitai - ja dzień uważam za stracony, jeśli nie napiszę nic w opowiadaniu. Phe, he...



Swoją drogą, wczoraj narzekałem na brak pomysłów. Dziś mam trzy pomysły i dwa opowiadania w trakcie pisania.



Będzie roboty na święta, oj będzie...
Are you man enough to hold the gun?

43
No, pomogłeś mi ziom, naprawdę.



Tak, radzono mi (dziękuję, Patren), żebym poczekała na pomysł, który zwali mnie z nóg, taki, o którym będę wiedziała, że ma "coś". Ale pytanie brzmi: czekam już pół roku. Czy jeśli się nie ruszę jakoś, nie zepsuję tej genialnej wizji, kiedy ona już przyjdzie?



Takie zamknięte kółko. Najgorsze, że nie mam swoich opowiadań, nieosadzonych jako ff, które mogłyby uchodzić za wyznacznik tego, czy jestem beztalenciasta, w związku z czym mogę rzucić pisanie w diabły, bo to będzie nawet lepsze dla świata.
"Tymczasem zaś trzymajcie się ciepło i bądźcie dla siebie dobrzy".

Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.



"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".

Damon Albarn

44
Wiesz w czym tkwi problem?



Wszyscy chcemy aby to co napiszemy było od razu majstersztykiem. żeby powalało i w ogóle ustawiało nas w hali sław pisarstwa. Tak się jednak nie da. Trzeba pisać co się umie i dać sobie czas na rozwój. W tym momencie mało piszę tylko dlatego, że mam nawał pracy i do tego lekki hardcore na studiach. Jednak pomysły zalewają mnie falami.



Eitai, nie staraj się pisać na siłę, bo efekt będzie zupełnie odwrotny od zamierzonego. Zniechęcisz się zupełnie - co już widać po Twoim poście. Na tym etapie na jakim jesteśmy - nie wydajemy książek, nie publikujemy swoich opowiadań w czasopismach - powinniśmy traktować to jako przyjemność. Wielu o tym zapomina (ja również kiedyś). Nie śpiesz się z niczym. Nie napisałaś nic od pół roku? Trudno. Nie katuj się myślami typu - "jestem beztalenciem, rzucam pisanie" - bo to totalny bezsens. Jeżeli masz coś napisać to to zrobisz.



Chyba, że myślisz o wydawaniu książek i zdobyciu kilku nagród literackich wtedy musisz nadrobić te pół roku. Powiedzmy 5 stron za każdy stracony dzień, daje to nam w przybliżeniu 900 stron na wczoraj. Bierz sie zatem do roboty.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

45
Dzięki. To tak, jak stwierdziła Kelly, chyba nawet na forum gdzieś. "Miałam zamiar napisać genialną książkę w wieku lat 10. To daje już cztery opóźnienia".^^



Ależ daję sobie czas, tylko cała sprawa doprowadza mnie do zniechęcenia. Gdybym jeszcze miała pomysł... Nic. Cisza. Pustka.



To jest chyba najgorsze, zwłaszcza, kiedy popatrzysz na pustkę z perspektywy tego, że na moim obecnym "etapie życia", powiedzmy, kreatywność jest wpisana nawet w kryteria oceny tego, co robię. "żywotność pomysłów", coś w tym guście.



I nie chodzi mi o majstersztyk. Chciałabym mieć coś trójkowego, naprawdę, byłabym zupełnie szczęśliwa, bo wtedy miałabym konkretny punkt wyjścia.
"Tymczasem zaś trzymajcie się ciepło i bądźcie dla siebie dobrzy".

Przedmowa - list do Czytelnika z "Zielonej mili" Stephena Kinga.



"Zawsze wiedziałem, że jestem cholernie wyjątkowy".

Damon Albarn

46
Eitai Coro pisze:tylko cała sprawa doprowadza mnie do zniechęcenia. Gdybym jeszcze miała pomysł... Nic. Cisza. Pustka.
Etai, stosuję pewną sztuczkę, która zwykle pomaga. Otóż każdy z nas zadaje sobie czasem pytanie: a gdybym tak - rzucił wszystko w diabły i uciekł...; gdybym tak znalazł się w więzieniu...; ach, płynę statkiem, sztorm, łajba tonie, a ja ląduję na bezludnej wyspie...; gdybym tak był zawodowym złodziejem...; jakieś bydlę robi mi krzywdę, muszę się zemścić... I tysiąc sześćset pięćdziesiąt siedem innych.

Zwykle brak nam odwagi lub nie jesteśmy wystarczająco głupi... Ale na kartkach maszynopisu możemy wszystko!

Gdy punktem wyjścia jest sytuacja, która nas osobiście frapuje i porusza, znacznie łatwiej o wenę.





świąteczne Pozdrowionka! :D

Wróć do „Kreatorium”

cron