Bez świadków

1
Dzień dobry, cześć i czołem :).
Tekst, który tu wstawiam, to prolog powieści, którą napiszę, kiedy się nauczę pisać, teraz boję się zmarnować pomysł. A żeby się nauczyć, potrzebuję dużo konstruktywnej krytyki, więc bardzo o nią proszę. Tytuł bez znaczenia, bo i go brak (na razie). Dla zainteresowanych: przy kompozycji tegoż prologu inspirowałam się Sapkowskim.

_____________________
PROLOG
Tak potężnej burzy nie pamiętali nawet najstarsi. Deszcz lał jak z cebra tej nocy. Pioruny biły równie gęsto, co przeszywające powietrze zaklęcia. Grzmoty dudniły o górskie ściany, zagłuszając wojenne okrzyki i zawodzenia umierających.
Jeśli ktokolwiek stanąłby na jednym ze wzgórz otaczających Dolinę Smoka, kiedy rozjaśniało ją światło błyskawic, zobaczyłby tysiące żołnierzy walczących o śmierć i życie. Gdyby skupił uwagę na przeciwległych końcach doliny, ujrzałby oddziały magów, a za nimi wojskowe obozowiska.
Ale ta bitwa nie miała żadnych świadków.
***
Katrina czuła, że osłony przeciwnika słabną. Od początku wiedziała, że jest silniejsza – cały czas była w ofensywie, podczas gdy czarodziejka Dębogrodu ledwie już wyprowadzała ataki – słabe i nieprecyzyjne. Jakże mogłoby być inaczej? Smarkula była od niej dwa razy młodsza. Zawsze szanowała Tyreusza jako władcę i stratega, a jednak okazał się skończonym głupcem – najwyraźniej uznał, że młodzieńczy entuzjazm i odrobina talentu wystarczą w starciu z latami studiów i doświadczeniem w bitwach. Doskonale wiedziała, że w jego armii służyło co najmniej pięcioro bardziej kompetentnych magów (i to obojga płci!), którzy lepiej spełniliby funkcję centralnego czarodzieja.
Czas kończyć.
Wysłała impuls do zgromadzonych wokół niej czarodziejek. Zgodnie z wcześniejszym rozkazem momentalnie przerwały swoje zaklęcia i całą siłę magiczną połączyły ze swoją dowódczynią. Armia Farist słynęła z oddziału magicznego złożonego z samych czarodziejek. Jak mężczyźni z zasady przewyższali kobiety pod względem siły fizycznej, tak magia zdecydowanie była domeną płci pięknej.
Katrina z niezachwianą pewnością siebie rozpoczęła skomplikowaną sekwencję ruchów, po chwili do gestów dołączył śpiew. Pewność siebie była o tyle istotna, że jeśli pomyliłaby się w tak potężnym zaklęciu, nie pozostałaby po niej nawet krwawa plama.
Inkantacja była żmudna i długa. Cały czas musiała też parować natarcia przeciwników – wątłe, ale i tak irytujące. Podzielność uwagi to jedna z najbardziej podstawowych i najważniejszych cech czarodziejki.
Nagle Katerina poczuła, że zasłony Dębogrodzianki opadły.
Koniec bitwy, pomyślała z satysfakcją.
I była to ostatnia myśl w jej życiu.
***
Tak potężnej burzy nie pamiętali nawet najstarsi. Deszcz lał jak z cebra tej nocy. Pioruny biły tak gęsto, że gdyby ktokolwiek stał na jednym ze wzgórz otaczających Dolinę Smoka, ujrzałby morze trupów rozściełanych na czarnej od krwi trawie. Przerwy między grzmotami wypełniła mrożąca krew w żyłach cisza. Jeśli obserwator skupiłby uwagę na przeciwległych końcach doliny, zorientowałby się, że po obu stronach stały wojskowe obozowiska, których teraz pilnowali tylko umarli.
Ale ta bitwa nie miała żadnych świadków.
Ostatnio zmieniony ndz 26 lip 2015, 19:17 przez Nadia, łącznie zmieniany 3 razy.
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

2
Lubię fantasy :) a Twój prolog zapowiada się nawet ciekawie. Początek i koniec ok, rozumiem Twój zamysł. Jednak środek, dla mnie zbyt słabo zaznaczony, ledwo zarysowany. Brakuje mi emocji i bardziej szczegółowego opisu sytuacji.

Pokuszę się o małą weryfikację, choć z góry uprzedzam, że nie jestem specem:).
Nadia pisze:tysiące żołnierzy walczących o śmierć i życie
Na pewno walczących o śmierć?
Nadia pisze:Katrina czuła, że osłony przeciwnika słabną. Od początku wiedziała, że jest silniejsza – cały czas była w ofensywie, podczas gdy czarodziejka Dębogrodu ledwie już wyprowadzała ataki – słabe i nieprecyzyjne.
już - niepotrzebne
Nadia pisze:Armia Farist słynęła z oddziału magicznego złożonego z samych czarodziejek.
Opuściłabym słowo z uwagi na to, że pojawia się w poprzednim i następnym zdaniu.
Nadia pisze:Jak mężczyźni z zasady przewyższali kobiety pod względem siły fizycznej, tak magia zdecydowanie była domeną płci pięknej.
Wywaliłabym "jak", a "tak" zastąpiłabym "jednak"
Nadia pisze:Cały czas musiała też parować natarcia przeciwników
Też - niepotrzebne.

Chętnie przeczytałabym więcej. :)
Ostatnio zmieniony czw 21 maja 2015, 11:57 przez Sylwia, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Dzięki wielkie za uwagi! ^^ Zastanowię się nad tym środkiem. Chociaż w gruncie rzeczy czarodziejka, z perspektywy której widzimy wydarzenia, jest opanowana i skoncentrowana, nie bardzo jest tam miejsce na emocje, jednak postaram się jakoś więcej wyrazu temu nadać.
Sylwia pisze:
Nadia pisze:Armia Farist słynęła z oddziału magicznego złożonego z samych czarodziejek.
Opuściłabym słowo z uwagi na to, że pojawia się w poprzednim i następnym zdaniu.
Hmm, raczej postaram się coś na około pozmieniać, bo "oddział magiczny" jest tu jako jednostka, termin.
A tam wcześniej miało być walczyć na śmierć i życie, tylko mi się zdradliwe, wstrętne o wkradło Oo.

Jeszcze raz dziękuję i cieszę się, że zdołałam wzbudzić w Tobie zainteresowanie :).

Pozdrawiam
Nadia
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

4
Podoba mi się kompozycja tego prologu. Zamknięta powtarzającym się, bliźniaczym fragmentem, który wprowadza odpowiedni nastrój z pogranicza melancholii i pewnej poetyki, odpowiedniej do klimatu fantasy (gatunku, którego zresztą nie trawię). Sugerowałbym tutaj jednak pewne uporządkowanie; pierwszy z nich jest rozbity na dwie części (plus wieńczące, bardzo trafne zdanie), a drugi – jednoczęściowy. To po części kwestia zapisu, ale ujednoliciłbym go, gdyż ta – przynajmniej wizualna – różnica, nie jest potrzebna. Natomiast ich „objętość” może być różna; na przykład pierwszy trochę obszerniejszy, zawierający bardziej rozwinięty opis scenerii bitwy.
zobaczyłby tysiące żołnierzy walczących o śmierć i życie.

Słusznie zauważyła moja Przedmówczyni, że o śmierć się raczej nie walczy. Poprawnie (choć może nazbyt oklepanie) byłoby „na śmierć i życie”.
Gdyby skupił uwagę na przeciwległych końcach doliny, ujrzałby oddziały magów, a za nimi wojskowe obozowiska.
To zdanie można troszkę wydłużyć, dodać coś do tego opisu.
Od początku wiedziała, że jest silniejsza – cały czas była w ofensywie,

Napisałbym: Od początku wiedząc, że jest...
W następnych zdaniach często powtarza się końcówka „ła” (trzecia osoba liczby pojedynczej) i dobrze by było zredukować jej liczbę.
Również z powyższego powodu tutaj bym przeredagował:
Armia Farist słynęła z oddziału magicznego złożonego z samych czarodziejek.

Może tak: Złożony z samych czarodziejek magiczny oddział, był chlubą armii Farist.
Zgodnie z wcześniejszym rozkazem momentalnie przerwały swoje zaklęcia i całą siłę magiczną połączyły ze swoją dowódczynią.

„dowódczynia” - to nie najszczęśliwsze słowo. Może po prostu: ...połączyły z nią.
Lub: ...połączyły z jej mocą.
Pewność siebie była o tyle istotna, że jeśli pomyliłaby się w tak potężnym zaklęciu, nie pozostałaby po niej nawet krwawa plama.

Tutaj dwie powtarzające się końcówki „łaby”. Poprawnie, ale nie najlepiej brzmi. O ta „krwawa plama” - to taki kolokwializm. Przeredagowałbym to zdania.

Ogólnie tekst przedstawia się w bardzo przyjemnym świetle i dobrze wypada jako prolog, sprawiając wrażenie starannie przemyślanego według określonej koncepcji. Byłoby dobrze, gdyby udało Ci się utrzymać poziom w planowanej powieści, choć oczywiście, jest to trudniejsze zadanie. Może na początek spróbujesz rozwinięcia do granic opowiadania?

5
Co do kompozycji, jak najbardziej się zgadzam, enter by się przydał. Nawet chciałam to wczoraj poprawić, ale nie da się u Was edytować po 5 minutach Oo.
Nad resztą popracuję jeszcze, dzięki za uwagi :).
A co do słowa "dowódczyni", to takie formy nigdy nie będą brzmiały naturalnie, jeśli się nie zacznie ich używać, więc zostawię. Poza tym, biorąc pod uwagę magię jako domenę kobiet, trochę sztucznie by wyglądało, jakbym później (w ewentualnych dalszych rozdziałach) za każdym razem próbowała ominąć to słowo.
Bardzo dziękuję za komentarz, wytknięcia i uwagi :).

Pozdrawiam
Nadia
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

6
Poza tym, biorąc pod uwagę magię jako domenę kobiet,
Mam bardzo poważne wątpliwości, że ta teza jest uzasadniona. Historia zna imiona, względnie postacie wielu Magów - mężczyzn. Nie przypominam sobie, aby wśród nich były także kobiety.

7
Gorgiasz pisze:
Poza tym, biorąc pod uwagę magię jako domenę kobiet,
Mam bardzo poważne wątpliwości, że ta teza jest uzasadniona. Historia zna imiona, względnie postacie wielu Magów - mężczyzn. Nie przypominam sobie, aby wśród nich były także kobiety.

Nadii, chodziło o magię - jako domenę kobiet - w jej utworze. Tak mi się wydaje. :)

8
Sylwia pisze:
Gorgiasz pisze:
Poza tym, biorąc pod uwagę magię jako domenę kobiet,
Mam bardzo poważne wątpliwości, że ta teza jest uzasadniona. Historia zna imiona, względnie postacie wielu Magów - mężczyzn. Nie przypominam sobie, aby wśród nich były także kobiety.

Nadii, chodziło o magię - jako domenę kobiet - w jej utworze. Tak mi się wydaje. :)
Właśnie tak, dziękuję :).
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

9
Jedna rzecz mi tu jeszcze zgrzyta, a nikt o tym nie wspomniał.
Deszcz lał jak z cebra tej nocy.
Przerwy między grzmotami wypełniła mrożąca krew w żyłach cisza.
Przy lejącym jak z cebra deszczu nie może być chyba mowy o ciszy?
„Czytelnik żyje tysiącem żyć zanim umrze. Ten zaś, kto nie czyta – tylko jednym.”
- George R. R. Martin

10
Maggus pisze:Jedna rzecz mi tu jeszcze zgrzyta, a nikt o tym nie wspomniał.
Deszcz lał jak z cebra tej nocy.
Przerwy między grzmotami wypełniła mrożąca krew w żyłach cisza.
Przy lejącym jak z cebra deszczu nie może być chyba mowy o ciszy?
Słuszna uwaga! Chodziło mi o kontrast między bitwą a pobojowiskiem, ale rzeczywiście muszę to jakoś inaczej podkreślić. Dzięki!
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

11
Opis starcia czarodziejek ma klimat, choć miejscami językowo nie wypada dobrze. Czasem mocno udziwniasz szyk zdań. To jednak w dużej mierze wypunktował Gorgiasz, więc nie będę się zagłębiać.

Pochwalę narrację podpiętą do sposobu myślenia i punktu widzenia czarodziejki. Dobrze to wyszło, fajnie oddaje jej pewne, chłodne podejście do sprawy. Końcówka intryguje - tak, jak powinna.

Początkowy opis, choć niepozbawiony zgrzytów, o których już wspomniano, dobrze buduje scenografię (moim zdaniem). Nie widzę tutaj potrzeby rozwlekania opisu.
Lubię klamry. Klamra w takim miejscu to dobry pomysł. Dobrze wyważyłaś powtórzenia zdań (czasem mam wrażenie, że ludzie robią klamrę na zasadzie prawie kopiuj-wklej, tutaj nie, tutaj to wyszło) i zbudowanie na nich nowego obrazka.

Za co zganię, to trochę za dużo oklepanych określeń w tym budowaniu klimatu. "walczą na śmierć i życie", "mrożąca krew w żyłach cisza", "deszcz lał jak z cebra". Zachęcałabym do większej zabawy słowem.

Ogólnie, prolog zachęca do dalszego czytania, więc... dobra robota :) Tylko dopieść to (a ciąg dalszy dwa razy bardziej!).

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

12
Wszystkie wskazówki przyjmuję, będę pracować nad tekstem i bardzo dziękuję za komentarz :).
Yossarian ani razu nie przyszedł pomóc przy budowie, za to później, gdy klub już ukończono, przychodził bardzo często (...). Była to rzeczywiście wspaniała konstrukcja i Yossariana przepełniało uczucie niekłamanej dumy, ilekroć spojrzał na nią i pomyślał, że nawet nie kiwnął palcem przy jej wznoszeniu.
J. Heller, Paragraf 22

13
Nadia pisze: A co do słowa "dowódczyni", to takie formy nigdy nie będą brzmiały naturalnie, jeśli się nie zacznie ich używać, więc zostawię. Poza tym, biorąc pod uwagę magię jako domenę kobiet, trochę sztucznie by wyglądało, jakbym później (w ewentualnych dalszych rozdziałach) za każdym razem próbowała ominąć to słowo.
To ja też trochę przyczepię się gramatycznie-rodzajowo - skoro magia jest domeną kobiet, czemu osobę się nią parającą określa się rzeczownikiem rodzaju męskiego "mag"?

Szczególnie rzuca się w oczy to zdanie:
Nadia pisze: Doskonale wiedziała, że w jego armii służyło co najmniej pięcioro bardziej kompetentnych magów (i to obojga płci!), którzy lepiej spełniliby funkcję centralnego czarodzieja.
Czytając je, w życiu bym nie przypuściła, że standardowo ten "mag" (rodzaj męski) który ma pełnić funkcję "centralnego czarodzieja" (rodzaj męski) ma być płci żeńskiej.

Zastanów się może, szczególnie jeśli kwestia płci osób czarujących ma być jakoś istotna w książce, czy by nie przerzucić się na "czarodziejka", "czarownica" czy wręcz "wiedźma" (ten ostatni rzeczownik budzi negatywne skojarzenia, ale z Twojego punktu widzenia może mieć tę zaletę, ze nie ma odpowiednika rodzaju męskiego).

A prolog jest zgrabnie napisany. Czytałabym książkę tak sie zaczynajacą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”