Czas wie, co jest na czasie

1
Czy wiesz, że Czas jest projektantem biżuterii? Nosi barwne kamyki na każdym z ośmiu wichrowych paluszków. Cztery paznokcie lewej dłoni ozdobił odpowiednio: złotym kółeczkiem słońca, paskiem turkusu, miłosną kroplą i bladą łezką ziemi. Na prawej dłoni Czasu znajdują się: przeciwnik wody, król księżyców, następca księżycowego króla, lodowy strażnik oraz samotnik wysnuty z marzeń o morzu. Nie jest tajemnicą, że Czas może zdjąć te ozdoby i zastąpić nowymi. Wtedy kosmos wciąż będzie rozległą siecią chłodu splecioną z iskrzącej niewiadomej, ale zyska nowy krój. Na nieczułych niciach wszechświata wyrosną nieme figurki gwiazd, wypełnione dogasającymi snami. To będzie tylko nowa moda - nic więcej. Dlaczego już teraz jęczysz? Czy jesteś świadomy, że mała, blada łezka ziemi powoli odkleja się od palca Czasu? Ziemski klejnot, w wyniku poprawek projektanta, zniknie z wieczornego szkicu. Dusze staną się smugami ołówka, sznurami pereł zanurzonymi w smole. Przyjąwszy finalną postać niemych okruchów miłości, będą cenniejsze niż kiedykolwiek.
Ostatnio zmieniony śr 03 cze 2015, 18:26 przez eris234, łącznie zmieniany 1 raz.

2
[Dzisiaj 14:03] eris234 : Hej, co mogę zrobić by uzyskać ocenę dla tekstów, które tutaj umieszczam - weryfikatorzy nie oceniają fragmentów, które wstawiam.

No już nie narzekaj... Poprzedni Twój tekst był omówiony. A weryfikatorów nie ma zbyt wielu na stanie. :mrgreen:

Trudne zadanie z tą miniaturą, nie lubię komentować czegoś, czego nie bardzo rozumiem. Tekst ten na pewno może wywołać bardzo różne oceny. Bo tak: technicznie jest w porządku, sprawnie napisane, błędów nie widać, tylko - skoro Czas piszesz dużą literą (co jest oczywiste, biorąc pod uwagę temat), to Kosmos i Wszechświat też by chyba wypadało. Są to w pewnym sensie (fizykalnym chociażby) równoległe i powiązane ze sobą pojęcia. Nie podoba mi się także dwukropek po „odpowiednio”, robi się wyliczanka z popularnonaukowego opracowania, zatracasz charakter. Na pierwszy rzut oka, wszystko brzmi poetycko, romantycznie nawet, prawie lirycznie. Tylko... jakoś niewiele z tego wynika, ale tutaj należy zagłębić się w treść. A to już będą bardzo subiektywne rozważania.

Po kolei:
z ośmiu wichrowych paluszków

Dlaczego z ośmiu? Ludzie maja najczęściej paluszków dziesięć. Dwa będą pokrzywdzone? I dlaczego wichrowe? Termin dość specyficzny i chyba jednoznacznie kojarzy się ze wzgórzami. Nie widzę związku – nie twierdzę, że go nie ma, ale jako czytelnik - nie widzę.

złotym kółeczkiem słońca, paskiem turkusu, miłosną kroplą i bladą łezką ziemi.
przeciwnik wody, król księżyców, następca księżycowego króla, lodowy strażnik oraz samotnik wysnuty z marzeń o morzu.

Co łączy, albo co dzieli te pojęcia? Dlaczego akurat te określenia są takie, a nie inne, co oznaczają? Nie dostrzegam klucza. Być może go nie ma, być może to tylko poetyka bez głębszego uzasadnienia, ale wtedy nie ma ona dla mnie znaczenia; puste, choć efektowne miraże.

I trochę matematyka się nie zgadza. Bo jeśli w przypadku lewej dłoni mówiłeś o czterech kamykach, to domyślnie i na prawej powinno być ich taka sama liczba. A nie jest. A tak w ogóle to na pewno są to kamyki? „Blada łezka ziemi” jest kamykiem? Może i tak, ale ani to zrozumiałe, ani przekonujące. A czym się różni król księżyców od swego następcy będąc kamykami? Jeden i drugi? I jak sobie można ich wyobrazić? W każdym razie, mnie się nie udało.

Na nieczułych niciach wszechświata wyrosną nieme figurki gwiazd, wypełnione dogasającymi snami.

Dlaczego „nieczułych”? Antropomorfizacja? Przypisywanie ludzkich uczuć? Gwiazdy ze snów? Można odpowiedzieć „licentia poetica”. W porządku. Można. Ale jeśli widzę pewne nagromadzenie ścisłych, fizycznych i astronomicznych terminów i to w tak krótkim tekście, to zaczynam myśleć kategoriami nauki, a nie poetyki. I podejrzewam, że nie jestem wyjątkiem.

Gdyby te wszystkie poetyckie frazy były tylko uzupełniającym elementem, tłem większego tekstu, być może znalazłyby w nim swoje miejsce i wytłumaczenie, ale tak pozostają zawieszone w próżni.


Dlaczego już teraz jęczysz?

Kto? Ja? Jakoś nie.

Czy jesteś świadomy, że mała, blada łezka ziemi powoli odkleja się od palca Czasu?

Nie jestem. Głównie dlatego, że nie wiem czym jest „blada łezka ziemi”, o „palcu Czasu” nie wspominając.

Dusze staną się smugami ołówka, sznurami pereł zanurzonymi w smole.

Skąd się wzięły dusze? Czyje?

Przyjąwszy finalną postać niemych okruchów miłości, będą cenniejsze niż kiedykolwiek.

Dwa razy „dlaczego?” Dlaczego przyjmują postać finalnych okruchów i dlaczego będą cenniejsze?

Takie pytania rodzą się nieuchronnie.

Licentia poetica? W porządku, tylko dla mnie weszła w nieswoje obszary i używa terminów, za którymi nic się nie kryje, którym nie potrafi już nadać sensu. To tylko słowa, nie stoją za nimi desygnaty ani zrozumienie, bo – przynajmniej dla mnie – wyrażają się one inaczej i co innego tutaj pojmuję i postrzegam. Bo w dobie obecnej odwoływanie się w poetyce do gwiazd, czasu, jak również miłosnej kropli czy łezki ziemi i to w sposób tak wyeksponowany, jest – powiedzmy – nieco archaiczne i nieprzekonujące. Zwłaszcza, że jest to istota i główna myśl tekstu.
Ale powtórzę raz jeszcze: to tylko moje subiektywne podejście.

3
Witaj, widziałam w SB, że pytasz o opinię :)
Tego fragmentu nie da się przeczytać tylko raz. Jest po prostu trudny do zrozumienia. Widziałam też inny Twój fragment (o wazonie z wodą) i był niezły, a ten jest jakby poskładany z losowych metafor.
Czas ma osiem paluszków. Wymieniasz cztery rzeczy na lewej dłoni, ale na prawej wymieniasz pięć rzeczy. Która rzecz z tych wyliczeń nie jest osobna, a jest tylko dopełnieniem poprzedniej? Chyba że jednak paluszków jest pięć?
Za dużo naraz chcesz powiedzieć. O:
Na nieczułych niciach wszechświata wyrosną nieme figurki gwiazd, wypełnione dogasającymi snami.
Ledwie dowiaduję się, że wszechświat ma nici, a muszę się zastanawiać, dlaczego nieczułe? I że wyrosną na nich figurki gwiazd? (nie gwiazdy, tylko ich figurki - czyli imitacja? Albo próbujesz określić rozmiar, kształt?) Po co mówisz, że nieme? Jestem pewna, że nikt nie podejrzewał ich o umiejętność mówienia. I wypełnione snami - czyimi? dlaczego dogasającymi, dlaczego w ogóle to ważne?
eris234 pisze:Dusze staną się smugami ołówka, sznurami pereł zanurzonymi w smole.
Na jakiej zasadzie te dwa porównania dusz są analogiczne?
eris234 pisze:Dlaczego już teraz jęczysz?
Skoro mówisz "już teraz", to znaczy, że Ty wiesz, dlaczego ja jęczę, a ja nie dość, że nie wiem, że jęczę, to jeszcze nie wiem, dlaczego.
eris234 pisze:Czy jesteś świadomy, że mała, blada łezka ziemi powoli odkleja się od palca Czasu? Ziemski klejnot, w wyniku poprawek projektanta, zniknie z wieczornego szkicu.
Kto jest projektantem, Czas? W wyniku jakich poprawek? Jak może zniknąć w wyniku poprawek, skoro się odkleja? Jak może zniknąć z wieczornego szkicu, skoro jest na palcu? Czy palec jest wieczornym szkicem? Dlaczego wieczornym - Czas ma do ogarnięcia wszechświat, w tym słońce i księżyc - gdzie on niby ma ten wieczór?

Przepraszam, że ocena się składa z samych pytań, ale uważam, że wszystkie te pytania powinnaś sama sobie zadać na etapie pisania. No i powiedzmy, że poprawnie stylistycznie (gdyby z sensem), ale są też powtórzenia:
Nie jest tajemnicą, że Czas może zdjąć te ozdoby i zastąpić nowymi. Wtedy kosmos wciąż będzie rozległą siecią chłodu splecioną z iskrzącej niewiadomej, ale zyska nowy krój. Na nieczułych niciach wszechświata wyrosną nieme figurki gwiazd, wypełnione dogasającymi snami. To będzie tylko nowa moda - nic więcej.
Pozdrawiam :)

[ Dodano: Śro 03 Cze, 2015 ]
O, Gorgiasz mnie wyprzedził :mrgreen:

4
Cześć, mam malutkie pojęcie o wszystkim, ale się odezwę.

Przeczytałam uwagi Gorgiasza i cru - i przyszło mi do głowy kilka rozwiązań.
cru pisze:Wymieniasz cztery rzeczy na lewej dłoni, ale na prawej wymieniasz pięć rzeczy. Która rzecz z tych wyliczeń nie jest osobna, a jest tylko dopełnieniem poprzedniej?
Wydaje mi się, że tych paluszków rzeczywiście jest osiem, tylko przecinki sugerują dziewięć. Obstawiam, że król księżyców jest owym "przeciwnikiem wody", ale mogę się mylić, nie zastanawiałam się nad wszystkimi kamykami i ich sensem. Tak czy inaczej - tę niejasność wyraźnie trzeba poprawić, bo wywołuje pytania, które mają mało wspólnego z odbiorem tekstu czy jego przekazem, a tylko zmuszają do zastanawiania się, gdzie jest błąd, gdzie jest nieuwaga, po mojej stronie czy po stronie autora. Później - któremu z przecinków najbliżej myślnikowi. Czy w ogóle tak? Czy może jednak dziewięć paluszków?
Gorgiasz pisze: I dlaczego wichrowe? Termin dość specyficzny i chyba jednoznacznie kojarzy się ze wzgórzami. Nie widzę związku – nie twierdzę, że go nie ma, ale jako czytelnik - nie widzę.
A czy tutaj nie chodzi przypadkiem o ulotność tego, co na paluszkach zawarte? Przeczytałam - w ogóle nie skojarzyło mi się ze wzgórzami - i odebrałam to właśnie w ten sposób, ale zaczynam mieć wątpliwości.
cru pisze:Ledwie dowiaduję się, że wszechświat ma nici, a muszę się zastanawiać, dlaczego nieczułe?
Nie aż tak ledwie! ;D Było coś o sieci, od sieci już blisko do nitek, to przejście niezupełnie złe. Wydaje mi się też, że nawet nieczułość można zrozumieć - jako jakąś bezwzględność w znaczeniu neutralnym, zwykłe istnienie nitek, nieczułość w tej zwykłości.

Brak mi natomiast pomysłu, jeśli chodzi o "figurki gwiazd". Tutaj się poddaję.
Gorgiasz pisze:
Czy jesteś świadomy, że mała, blada łezka ziemi powoli odkleja się od palca Czasu?
Nie jestem. Głównie dlatego, że nie wiem czym jest „blada łezka ziemi”, o „palcu Czasu” nie wspominając.
Myślałam, że chodzi może o nas, o ziemię jako Ziemię (pewnie nie mam racji, ale wydawało mi się, że tutaj ogólnie pojawiły się małe elementy czegoś wielkiego czy rzeczy charakterystyczne skądś, z czegoś wyciągnięte - i stąd ziemia mogła być Ziemią, będąc pisaną z małej litery). Że my się kończymy razem z ziemią, że ustępuje jakaś moda, że w zamian przybędzie coś innego - takie miałam wrażenie. Bo bez podpinania tego do naszej rzeczywistości, do nas i aktualnego świata, trudno znaleźć jakiś sens.
Ale ja już bardzo wątpię w słuszność moich podejrzeń.

Domyślam się, że w większości przypadków zastrzeżenia Gorgiasza i cru miały po prostu zwrócić uwagę, co jest niejasne, co wypada zmienić, nie myślę sobie nawet, że im nie przyszło do głowy to, co przyszło mnie, ale chciałam jednak napisać, pokazać Eris moje pomysły, sprawdzić potem, po odpowiedzi autorki, jak się miały te podejrzenia do stanu rzeczywistego.

Według mnie podczas pisania tego typu tekstów trzeba szczególnej ostrożności. Mała duża niejasność - i w oczach odbiorcy podburzona zostaje wiarygodność autora. Potem wątpliwość, czy autor w ogóle to przemyślał, przeanalizował każdy detal, zadbał o spójność, czy to jest dopracowane, czy to tylko taki pozór, czy przypadkiem nie siadł przed kartką z jakimś mglistym zamysłem i pisał, co mu przyszło na myśl, co zabrzmiało w głowie ładnie. Takie teksty - w charakterze raczej niedosłownym, przenośnym - są ważne, ciekawe, wartościowe, ale też podczas tworzenia czerpią niemało uwagi, tutaj liczy się każdy szczegół. I jeśli rzeczywiście mają coś przekazywać, tych szczegółów nie można przegapiać. Zwłaszcza w miniaturach, które analizuje się nierzadko zdanie po zdaniu.
Wydaje się, że ozdoby na dłoniach (oprócz łezki ziemi, ona ma większy udział w tekście) są tym właśnie: ozdobami. Podobało mi wymienianie - jest takim odstępstwem od normy w tekstach, powiedzmy - płynności, poetyckości w założeniu - i od razu przykuwa uwagę. Nie podoba mi się to, co później, z nielicznymi wyjątkami. Nieco za dużo patosu, wyrażenia takie jak "nieme okruchy miłości" i "miłosna kropla" (choć kropla zapewne oznacza kształt) - są zużyte. Po nich z tego powodu się przeskakuje. To się zna, to się słyszało, to nic nowego nie niesie.

Przynajmniej ja tak to odbieram, ale ja się nie znam i tylko piszę głupoty, proszę mi wybaczyć.

Eris, pracuj dalej. Nie jest źle, tylko podczas pisania ukłoń się odrobinkę w stronę czytelników. :)

5
Przede wszystkim bardzo dziękuję za pochylenie się nad moją miniaturą i wnikliwą ocenę. Teraz gdy mój tekst trochę odpoczął i kolejny raz go przeanalizowałam, doszłam do wniosku, że jego podstawowym problemem jest użycie zbyt odległych metafor. Odbiorca może odnieść wrażenie, że zostały dobrane przypadkowo i nie zrozumieć "co autor miał na myśli". Ogólnie zastosowałam w tej miniaturze technikę odległych skojarzeń, ale to nie oznacza, że nie zależało mi na uchwyceniu sensu. Być może starałam się przekazać zbyt wiele treści naraz. Autor z reguły nie powinien tłumaczyć odbiorcom, co chciał powiedzieć w utworze, bo w ten sposób pozbawia ich możliwości interpretacji. Skoro jednak klucz do odczytania mojej miniatury jest niejasny, wykonam ukłon w stronę czytelnika - jak to określiła Nereitte. Pierwsze zdanie mojej miniatury aktywizuje czytelnika - jest pytaniem do człowieka jako jednostki czy wie, że Czas jest projektantem biżuterii (nie wie, ale w dalszej części tekstu się dowie). :p Biżuterią nazwałam wszystkie ciała niebieskie, które są jedynie ozdobami na palcach kapryśnego Czasu. Czas je zaprojektował - w każdej chwili może je zdjąć i zastąpić czymś zupełnie innym. I tak złote kółeczko słońca to po prostu Słońce, pasek turkusu to Merkury, miłosna kropla to Wenus, blada łezka ziemi to Ziemia. Przeciwnik wody jest określeniem planety Mars, król księżyców - Jowisza, następca księżycowego króla to Saturn, lodowy strażnik to Uran, a samotnik wysnuty z marzeń o morzu to Neptun. Kosmos nazwałam rozległą siecią chłodu, ponieważ jest wielki i zimny - człowiek nie zajmuje w nim szczególnego miejsca, jest obojętny dla Czasu i Kosmosu. Stąd napisałam, że nici wszechświata są nieczułe, nie kochają tego, co na nich powstaje, w tym gwiazd. Gwiazdy nie mają większych praw ani szczególnego statusu w kosmicznej hierarchii, dlatego nazywam je niemymi. Dalej pojawia się pytanie do człowieka dlaczego już teraz jęczy, czyżby był świadomy, że Ziemia zmierza ku upadkowi (odkleja się od palca Czasu)? Ziemia zniknie zmazana przez Czas - ma on w swoim szkicowniku stworzone projekty planet i innych ciał niebieskich i może wedle uznania poprawiać lub usuwać szkice. Myślałam, że ta metafora nie będzie trudna do odczytania - Nereitte wpadła na ten trop, ale szybko się wycofała, stwierdzając, że na pewno w utworze chodzi o coś innego. Ludzkie dusze staną się w końcu smugami ołówka, a więc czymś ciemnym, niedookreślonym, powstałym w wyniku wahań Czasu, który je rozmazał. Będą sznurami pereł, zanurzonymi w smole, czyli wciąż będą cenne i dobre, ale już przykryte gęstą warstwą mroku (chodzi o dekadenckie nastroje, ale też o zło w człowieku, które staje się coraz silniejsze). Ostateczną i najdoskonalszą formą, jaką przyjmą ludzkie dusze będzie forma niemych okruchów miłości, czyli dusze staną się pokorne, ciche, ale wciąż nie będą pełnią miłości. Będą zrezygnowane, mając w pamięci swoje poprzednie postacie - stłumionych pereł i smug ołówka. W swojej najdoskonalszej formie okruchów miłości, dusze będą cenniejsze niż kiedykolwiek, ale wciąż niezaspokojone. Moja miniatura miała skłonić do refleksji nad nietrwałością świata (w każdej chwili możemy się znudzić kapryśnemu Czasowi. Nie kocha on żadnej ze stworzonych przez siebie ozdób - planety i gwiazdy to dla niego tylko zabawki. Człowiek jest samotny w zimnym wszechświecie. Musi nieustannie analizować swoje działania, a i tak do końca nie wie czy jest czystą perłą czy już zanurzoną w smole. Mogłabym wyjaśniać dalej sensy utworu, ale myślę, że takie wyjaśnienie jest wystarczające. Jeśli metafory, których użyłam okazały się niemożliwe do odczytania, to znaczy, że nie osiągnęłam tego, co chciałam, ale próba się liczy :) Dajcie znać, co myślicie i czy zmienił się Wasz odbiór tekstu.

6
eris234 pisze:Dajcie znać, co myślicie i czy zmienił się Wasz odbiór tekstu.
Ciężko powiedzieć. Ten tekst chyba jest raczej prozą poetycką i trochę poczułam się jak w szkole - kiedy nikt nie rozumiał albo nie chciał rozumieć, sięgał po streszczenia :)
Odległe skojarzenia może sprawdziłyby się w ilości np. kilku, ale nie w całym tekście na nich zbudowanym.
Weźmy po kolei - kamyki na palcach Czasu.
4 rzeczy na jednej dłoni - teraz już widzę, że się myliłam, ale myślałam o żywiołach. Że słońce - ogień, turkus - niebo (powietrze), kropla - woda (tylko czemu miłosna?) a ziemia to ziemia. No tak mi się zdawało :D
Zastanawiałam się też nad kształtem tych kamyków - kółeczko, łezka...
Dlatego 5 rzeczy na drugiej dłoni były dla mnie zupełnie niejasne, bo wyliczenia opierasz na jakichś innych znakach rozpoznawczych - postaciach (król, strażnik).
Rzeczy z prawej i lewej ręki nie są analogiczne. To tak jakbym Ci powiedziała: Mam dwa auta, jedno to audi, a drugie czerwone.
Zresztą "samotnik wysnuty z marzeń o morzu" jest naciągane jak pończocha. Brzmi jak zagadka Golluma.
eris234 pisze:Gwiazdy nie mają większych praw ani szczególnego statusu w kosmicznej hierarchii, dlatego nazywam je niemymi.
W naszym układzie jest jedna gwiazda, dość istotna. Wymieniasz ją nawet jako pierwszy kamyk :) Niestety, w języku potocznym gwiazdy to po prostu wszystko, co na niebie, więc może o to Ci chodziło - o jakieś ciała niebieskie, może planety, jeśli tak, to po prostu masz błąd. W tekście o Kosmosie wypadałoby precyzyjniej operować pojęciami, proszę nie usprawiedliwiaj tego tylko kolejną metaforą - jest ich tu taki ogrom, a jednak, kiedy mówisz "słońce" i "ziemia", masz na myśli NAPRAWDĘ Słońce i Ziemię.
eris234 pisze:Ludzkie dusze staną się w końcu smugami ołówka, a więc czymś ciemnym, niedookreślonym, powstałym w wyniku wahań Czasu, który je rozmazał. Będą sznurami pereł, zanurzonymi w smole, czyli wciąż będą cenne i dobre, ale już przykryte gęstą warstwą mroku (chodzi o dekadenckie nastroje, ale też o zło w człowieku, które staje się coraz silniejsze).
Długo się zastanawiałam nad tymi duszami i wydaje mi się, że szukałam sedna nie tu, gdzie trzeba. Kojarzyło mi się po prostu zagubienie malutkiego człowieka w wielkim Wszechświecie. Smugi ołówka - że ktoś je musiał stworzyć, że w smole, czyli po prostu ciemnej materii, Kosmosie. To byłby całkiem spoko motyw, naprawdę. Na to, co podkreślone, nie wpadłabym chyba nigdy, a to dlatego, że w tekście, w którym Czas jest uosobiony i jeszcze ma nieograniczoną władzę, ludzkie dusze są tylko figurkami.
(A propo figurek - TO jest właściwe miejsce dla tej metafory.)
eris234 pisze:Ostateczną i najdoskonalszą formą, jaką przyjmą ludzkie dusze będzie forma niemych okruchów miłości, czyli dusze staną się pokorne, ciche, ale wciąż nie będą pełnią miłości. Będą zrezygnowane, mając w pamięci swoje poprzednie postacie - stłumionych pereł i smug ołówka. W swojej najdoskonalszej formie okruchów miłości, dusze będą cenniejsze niż kiedykolwiek, ale wciąż niezaspokojone.
Tu chyba całkiem nowe opowiadanie piszesz. Jeżeli dusze były dobre, ale są tłamszone przez mrok, to jak w końcu wykrystalizują się do okruchów miłości? Powinny się stawać coraz gorsze.
eris234 pisze:Człowiek jest samotny w zimnym wszechświecie. Musi nieustannie analizować swoje działania, a i tak do końca nie wie czy jest czystą perłą czy już zanurzoną w smole.
Wolałabym polemizować z opowiadaniem, a nie ze streszczeniem, ale jeżeli to miałaś w głowie, pisząc - dlaczego nie ma tego w tekście? W żadnym stopniu człowiek nie został przedstawiony jako w ogóle istota decyzyjna, analizująca, zastanawiająca się, czy jest dobra czy zła. Dorabiasz to dopiero teraz.
Ponawiam prośbę o wyjaśnienie: dogasających snów i wieczornego szkicu. Naprawdę chcę wiedzieć :D

7
Cru, ponawiasz prośbę o wyjaśnienie pewnych metafor, ale wydaje mi się, że odgórnie założyłaś, że dorobiłam sobie filozofię do tekstu i że tych treści, które opisałam w wyjaśnieniu, nie ma w mojej miniaturze. Moje wyjaśnienia wydają Ci się naciągane - w porządku. Ale dlaczego "samotnik wysnuty z marzeń o morzu" to według ciebie naciągana metafora? Przecież Neptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego, więc jest bardziej samotny niż inne planety, ponadto został nazwany imieniem boga mórz, więc jak najbardziej jego nazwa jest związana z pewnym wyobrażeniem morza. Gwiazdy nazwałam figurkami ze względu na to, że wydają się drobne, że są porozstawiane niemal przypadkowo na szachownicy wszechświata. Pewnie powinnam dodać w mojej miniaturze, że gwiazdy to figurki na szachownicy wszechświata, dzięki temu tekst stałby się pełniejszy. Zgadzam się z tym, że dusze powinny stawać się coraz gorsze, a nie wykrystalizować się do okruchów miłości - to niekonsekwencja z mojej strony, że najpierw opisałam, że są pogrążone w mroku, a potem nagle osiągnęły doskonalszą formę. Jowisz to król księżyców, bo ma tych księżyców najwięcej ze wszystkich planet, Saturn - następca, bo ma najwięcej księżyców zaraz po Jowiszu. Nie można powiedzieć, że wrzucałam te określenia jak popadnie, ale cieszę się z surowej oceny. Dzięki temu wiem co poprawić w tekście.

8
eris234 pisze:wydaje mi się, że odgórnie założyłaś, że dorobiłam sobie filozofię do tekstu i że tych treści, które opisałam w wyjaśnieniu, nie ma w mojej miniaturze.
Bo ich nie ma.

Wskaż mi proszę moment w miniaturce, w którym, jak określiłaś,
eris234 pisze:Będą sznurami pereł, zanurzonymi w smole, czyli wciąż będą cenne i dobre, ale już przykryte gęstą warstwą mroku (chodzi o dekadenckie nastroje, ale też o zło w człowieku, które staje się coraz silniejsze). Ostateczną i najdoskonalszą formą, jaką przyjmą ludzkie dusze będzie forma niemych okruchów miłości, czyli dusze staną się pokorne, ciche, ale wciąż nie będą pełnią miłości. Będą zrezygnowane, mając w pamięci swoje poprzednie postacie - stłumionych pereł i smug ołówka. W swojej najdoskonalszej formie okruchów miłości, dusze będą cenniejsze niż kiedykolwiek, ale wciąż niezaspokojone.
eris234 pisze:Człowiek (...) musi nieustannie analizować swoje działania, a i tak do końca nie wie czy jest czystą perłą czy już zanurzoną w smole.
Tylko te pogrubione. I pokaż, proszę, który konkretny wyraz z miniatury miał mnie naprowadzić na ten trop.
eris234 pisze:Ale dlaczego "samotnik wysnuty z marzeń o morzu" to według ciebie naciągana metafora?
To nie są metafory, to jest wręcz zbiór zagadek dla czytelnika. Jakbyś postanowiła w miejsce każdej konkretnej rzeczy lub nazwy własnej znaleźć coś, co utrudni jej rozszyfrowanie.
eris234 pisze:Przecież Neptun jest ostatnią planetą Układu Słonecznego
eris234 pisze:Jowisz to król księżyców, bo ma tych księżyców najwięcej ze wszystkich planet, Saturn - następca, bo ma najwięcej księżyców zaraz po Jowiszu.
Nie wiedziałam tego. Pewnie są to dość proste fakty, jak reszta Twoich wyjaśnień, dlaczego to akurat te planety, miałam je rozpoznać po zaszyfrowanych właściwościach fizycznych, ale ja ich nie znałam. Moja wina.
eris234 pisze:Gwiazdy nazwałam figurkami ze względu na to, że wydają się drobne, że są porozstawiane niemal przypadkowo na szachownicy wszechświata. Pewnie powinnam dodać w mojej miniaturze, że gwiazdy to figurki na szachownicy wszechświata, dzięki temu tekst stałby się pełniejszy.
Nie. Nie powinnaś.
Widzisz, tutaj naprawdę każde słowo uruchamia czytelnikowi jakieś skojarzenia i, zazwyczaj, przyjmuje on tylko jedno skojarzenie, najbardziej trafne. Szachownica sugerowałaby jakąś grę, a wtedy - kto z kim miałby grać? Czas nie jest graczem, Czas jest projektantem.

I nawet jeśli powstrzymałaś się z jakąś szachownicą, to nie powstrzymałaś się z innymi słowami, które do siebie nawzajem nie pasują. Im dłużej grzebię w tekście, tym więcej znajduję rzeczy do powiedzenia. Jeśli chcesz, rozbebeszymy miniaturkę w ich poszukiwaniu, ale przypuszczam, że moja dociekliwość zaczyna już wkurzać ;)

Aha, zapomniałabym. Dlaczego dogasające sny i wieczorny szkic?

9
Cru, wcale nie wkurza mnie Twoja dociekliwość. Między innymi po to wstawiam swoje teksty, by "czepialscy", (ale w dobrym znaczeniu) ludzie powiedzieli mi, co jest do poprawki. Widać, że tu nie czepiasz się dla samego czepiania - Masz rację, że pewnych treści nie udało mi się zawrzeć w miniaturze. Czytelnikowi wcale nie musi tak łatwo przyjść odczytanie moich intencji czy pokrywanych zagadek. Są dwie możliwości: albo za dobrze je ukryłam albo zwyczajnie się kopsnęłam w wielu rzeczach. W mojej miniaturze jest trochę ciekawych, fajnych rozwiązań, ale są też te złe, przez co staje się prawie nieczytelna dla osób niewtajemniczonych. Mogłabym coś z tym zrobić, ale nie jestem pewna co. To tak krótki tekst, że pewnie musiałabym go napisać całkiem od nowa. :)
Dogasające sny - chodziło mi o to, że w gwiazdach sny, marzenia przestają się zapalać, ponieważ gwiazdy są właśnie już tylko tymi figurkami. Kiedyś może oczekiwały czegoś lepszego, ale teraz są już mało ważne w kosmicznej hierarchii, nie mogą mieć celów.
Wieczorny szkic - chodziło tylko o ogólne wyobrażenie kosmosu czyli ciemne niebo i stąd ten szkic - wieczorny, bo tajemniczy, ciemny. Wiem, że tutaj bardzo rozjechał mi się mój zamysł z tym, co rzeczywiście przekazałam w miniaturze.

10
Ta miniatura mnie oszołomiła. Poczułam się zagubiona w labiryncie metafor. Eris234, po przeczytaniu Twojego "ukłonu w stronę czytelnika" w mojej głowie rozbłysło światło i wszystko stało się jedną, pięknie napisaną całością. Chętnie zapoznam się z innymi Twoimi tekstami.
I jeszcze jedna myśl... Jakże zadufaną w sobie byłam sądząc, że umiem pisać.
Marzenia są jak liście unoszone przez wiatr. Wyłapuję jedno po drugim, aby poznać smak uśmiechu na mej twarzy.

11
Kamyk pisze: I jeszcze jedna myśl... Jakże zadufaną w sobie byłam sądząc, że umiem pisać.
W końcu :D

[ Dodano: Śro 10 Cze, 2015 ]
Kamyk pisze: I jeszcze jedna myśl... Jakże zadufaną w sobie byłam sądząc, że umiem pisać.
I jeszcze jedna myśl... Jakże zadufaną w sobie byłam sądząc, że nie umiem pisać. - Tak ma być! nie zgubiłaś:)

13
A.Vox, nie wiem czy to jest żenujące - raczej zrobiłam tylko to o co poprosili mnie użytkownicy forum, ponieważ chcieli mi pomóc lepiej oddać sensy, które kłębiły się w mojej głowie. Tymbardziej, że to tekst, który nie jest jeszcze gotowy i wymaga wielu zmian, dyskusji. Trzeba go poprawić, rozbić na czynniki pierwsze... Myślałam, że na tym polega współpraca na forum, ale zostałam już teraz tak podsumowana, że głowa odpada. "Żałosny widok autora, który tłumaczy sens swojej twórczości"... No i świetnie - nawet nie jest mi przykro, bo to tylko Twoja opinia. Wiele trzeba poprawić w tym tekście, ale to jeszcze nie powód, by mówić, że tylko we mnie ten tekst wzbudza zapał, czy też w sposób łopatologiczny staram się wyłożyć innym sensy utworu. Po prostu szukam opinii - to wszystko i przyjmuję krytykę jeśli tylko jest konstruktywna.

14
Oh, no proszę :D komentarze dłuższe od tekstu.
Miniaturka nawet, nawet. Nie ma kłujących błędów, możesz wysyłać na konkursy miniaturek, może jurorom będzie się chciało wyłapywać sens z Twojej twórczości.

Osobiście, czytając cokolwiek, omijam wzrokiem takie "zapełniacze miejsca". Nic nie wnoszą, są nudne. Wyglądają jak pisane na siłę. A ten wygląda jakbyś siedział nad nim godzinami i zastanawiał się nad każdym słowem z osobna.
Nie opłaca się, trust me ;)

Reine zeitverschwendung...

15
Ok, LadyKier, dzięki za ocenę, a tak w ogóle to jestem dziewczyną, więc jak już to siedziałam i zastanawiałam się nad każdym słowem z osobna :p
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron